Dziewczyna z tatuażem

Zuzanna Łyskawińska

I LO im. M. Kopernika w Gdańsku

Praca nagrodzona w konkursie literacko-filmowym na rozprawkę: która z filmowych postaci buntowników jest ci najbliższa i dlaczego?

 

„Nigdy nie zadzieraj z Lisbeth Salander. Jej nastawienie do świata jest takie, że jeśli ktoś grozi jej pistoletem, ona załatwi sobie większy”.

Bunt przybiera rozmaite formy i dotyczy różnych kwestii, dlatego każdy człowiek odbiera go inaczej. Może być on wyrazem sprzeciwu wobec władzy, norm i zachowań panujących w społeczeństwie, czy też chociażby wobec nakazów rodziców i nauczycieli. Osobiście uważam, że potrzeba naprawdę racjonalnych argumentów, aby uzasadnić postawę buntownika i powody jego protestu – na kartach historii nie brakuje bowiem barwnych, aczkolwiek często bezsensownych aktów oporu, służących bardziej zademonstrowaniu swojej brawury czy też usilnej chęci wybicia się z szeregu poprzez zaakcentowanie swojej inności – niż faktycznemu dążeniu do poprawy sytuacji.

Według mnie granica między autentycznością a sztucznością jest bardzo wąska, dlatego trudno jest mi znaleźć przykład buntownika, którego mogłabym podziwiać czy chociażby polubić, szczególnie jeśli mowa o filmie, gdzie wykreowani bohaterowie i sytuacje różnią od tego, z czym mamy do czynienia w codziennym życiu. Trudno bowiem utożsamić się z baletnicą dążącą do perfekcji w swoim fachu, jeśli jedyny nasz kontakt ze sportem to poranny bieg do autobusu.

Jest jednak filmowa bohaterka, której historię śledziłam z zapartym tchem i jest mi bliska, może w nie do końca zrozumiały dla mnie sposób. Na pierwszy rzut oka jesteśmy bowiem zupełnie inne, a moje życie nie jest właściwie w żadnym stopniu podobne do jej burzliwego losu. Chodzi tu o Lisbeth Salander, główną bohaterkę filmu „Dziewczyna z tatuażem” w reżyserii Davida Finchera. Jest ona intrygującą outsiderką i przede wszystkim światowej klasy hakerką, żyjącą – w najlepszym przypadku – na granicy prawa i pracującą jako „wolny strzelec” dla służb bezpieczeństwa. Czyni ją to osobą niezwykłą i wyróżniającą się na tle innych dwudziestolatek. Gdy dodamy do tego jej specyficzny wygląd, który może przerażać, nieukończenie żadnej szkoły, kompletny brak przystosowania społecznego i kilkuletni pobyt w szpitalu psychiatrycznym, rysuje się obraz niezrównoważonej psychicznie dziewczyny, dorastającej w patologicznym środowisku – osoby, która powinna być za wszelką cenę odseparowana od reszty społeczeństwa.

Jak to możliwe, że czuję sympatię i podziw dla takiej postaci? Może nawet jest mi bliska…

Przede wszystkim trzeba bliżej poznać jej historię, by zrozumieć, że wbrew pozorom Lisbeth nie wybrała sobie takiego losu. Jej pogmatwana przeszłość jest winą trudnego dzieciństwa, systemu państwa, nieodpowiednich ludzi na wysokich stanowiskach i wydarzenia tajemniczo nazwanego jako „samo zło”, dotyczącego przemocy wobec kobiet w jej własnej rodzinie. Wszystkie okoliczności z życia sprawiły, że Lisbeth nie ma zaufania do ludzi ani do służb porządkowych i nie wierzy w system sprawiedliwości. Jej aspołeczność wynika głównie z tego, że mało kto potrafi zauważyć jej niezwykły intelekt i jest ona spychana na margines społeczny. Pomimo tego, że każdy inny człowiek, będący na jej miejscu, prawdopodobnie nie potrafiłby względnie normalnie funkcjonować, Lisbeth umie poradzić sobie w niemal każdej sytuacji sama i do tego jest obdarzona ponadprzeciętną inteligencją, którą wykorzystuje w przeprowadzaniu reasarcheów i wydobywaniu na światło dzienne głęboko skrywanych sekretów innych ludzi. Dziewczyna bardzo ostrożnie dobiera sobie znajomych, których obdarza zaufaniem, co w pewnym sensie łączy ją ze mną – wiele razy zawiodłam się na bliskich mi osobach, spowodowało to, że mam większy dystans do zawierania nowych znajomości i potrzeba dużo czasu, abym komuś ufała. Nawet jeśli się z kimś przyjaźnię, to staram się być zawsze ostrożna i kierować się zdrowym rozsądkiem. Podobnie jak Lisbeth, jestem typem indywidualisty, również jeśli chodzi o wykonywanie zadań – zdecydowanie wolę pracować w samodzielnie, mam pewność, że wszystko będzie wykonane tak, jak tego chcę. Niestety nie zawsze mi się to udaje, dlatego podziwiam w niej to, że potrafi poradzić sobie w każdej, choćby zagrażającej życiu sytuacji. Zadziwia mnie jej odwaga i motywacja do działania – chociaż przeradzają się one nieraz w chorą obsesję. Wystarczy chociażby przypomnieć potraktowanie prądem sadystycznego kuratora i zostawienie mu pamiątkowego tatuażu z obraźliwym napisem na brzuchu, czy też sytuację, kiedy okrada nieuczciwego biznesmana.

Nie mam zamiaru negować faktu, że w niektórych sytuacjach Lisbeth budzi zgorszenie, jej nagminne balansowanie na granicy prawa czy też wykorzystywanie hakerskich zdolności niekoniecznie zgadza się z moimi zasadami moralnymi. Warto jednak zaznaczyć, że pomimo tego, że nie wierzy ona w system prawa i woli sama wymierzać sprawiedliwość, to jej kodeks wartości nie odbiega za bardzo od zasad innych ludzi. Lisbeth przywiązuje dużą wagę do tolerancji, w szczególności do równouprawnienia kobiet, które zaciekle broni – co prawda „swoimi metodami”. Co istotne – jej decyzje są trafne. Cały bunt i stosunek do systemu prawa bierze się bowiem z jej trudnej przeszłości i doświadczania hipokryzji ludzi będących u władzy – na pewno nie wynika z jakiegoś uprzedzenia. Chyba dlatego Lisbeth jest dla mnie tak bardzo autentyczna.

Ma ona dwa oblicza – z jednej strony to zadziorna hakerka, która skrupulatnie wykonuje swoją pracę, a z drugiej – wbrew pozorom – delikatna i szukająca akceptacji młoda dziewczyna, która odreagowuje swoją trudną przeszłość, mszcząc się na oprawcach innych kobiet. Mało kto jest w stanie to dostrzec. Lisbeth starannie ukrywa prawdę o sobie i dlatego myślę, że gdyby kiedykolwiek usłyszała, że byłabym gotowa się z nią zaprzyjaźnić, to zaśmiałaby mi się w twarz.

Uważam, że Lisbeth jest chyba najciekawszą, a na pewno bardzo wyrazistą filmową postacią kobiecą we współczesnym kinie.

tytuł: „Dziewczyna z tatuażem”
gatunek: kryminał, thriller
reżyseria: David Fincher
produkcja: USA, Wielka Brytania, Niemcy, Szwecja
rok prod.: 2011
Wróć do wpisów