#WarszawaDlaKobiet
Przemoc
— nie bądź biernym widzem (2019)
Małgorzata Bazan, Maciej Dowgiel
Przemoc karmi się milczeniem
„Przemoc karmi się milczeniem” to nazwa zorganizowanych przez Miasto Stołeczne Warszawa działań, których celem jest okazanie wsparcia i pomocy wszystkim mieszkańcom stolicy. Wszelkie informacje na temat akcji znajdują się na stronie internetowej: http://um.warszawa.pl/antyprzemocowa/. Ofiary przemocy domowej dowiedzą się z niej między innymi:
- gdzie mogą szukać pomocy i do jakich instytucji się zgłaszać (także w formie mapy miasta z zaznaczonymi punktami pomocy);
- czym jest przemoc domowa, jakie są jej formy (przemoc fizyczna, przemoc psychiczna, przemoc seksualna, przemoc ekonomiczna, zaniedbywanie);
- czym jest cykl przemocy i jaki jest jego schemat;
- jakie formy pomocy oferuje miasto;
- czym jest tzw. niebieska karta;
- jak opracować plan awaryjny w przypadku wystąpienia przemocy domowej.
Znajdują się tam także informacje i wskazówki dla świadków przemocy domowej oraz osób, które tracą kontrolę nad swoimi zachowaniami i nie potrafią się od przemocy powstrzymać. Prosta strona jest rozwiązaniem pozwalającym w krótkim czasie znaleźć kluczowe informacje. Dzięki takiemu działaniu nie tylko pojawia się przejrzysty opis pierwszych kroków ku wyzwoleniu się z owej przemocy, ale i nagłośnienie problemu, który wciąż bywa postrzegany jako wstydliwy, a niekiedy nawet przez niektórych „wyimaginowany” i „nieistniejący”.
Oczywiście zebranie badań i dowodów potwierdzających dużą skalę przemocy domowej jest trudne (mało kto chce o niej opowiadać), o ile w ogóle możliwe. W grę wchodzi tu strach, wstyd, poczucie poniżenia — zarówno wśród ofiar, jak i wśród świadków. Mieć świadomość problemu to jedno, a zadziałać i pomóc — to już zupełnie co innego.
Samo stworzenie strony internetowej i wzmocnienie oferty antyprzemocowej nie jest wystarczające. Aby działania okazały się skuteczne, trzeba o nich poinformować mieszkańców Warszawy i, co bardzo istotne, świadków, którzy z różnych powodów wciąż wybierają milczenie i zamykają oczy na cierpienie bliskich, znajomych i sąsiadek. Może nawet przede wszystkim świadków, bo to właśnie do nich skierowany jest przekaz tej miejskiej kampanii.
Wyjście do mediów społecznościowych
Media społecznościowe, wbrew pozorom, wcale nie są proste w obsłudze. Aby zaplanować w nich kampanię, która odniesie oczekiwany skutek, należy dobrze się do tego przygotować. Zastanowić się, do kogo kierujemy nasz przekaz (wiek, płeć, pochodzenie, poziom zamożności, grupa społeczna itd.), ale i co chcemy osiągnąć. Nieco prościej jest z kampaniami komercyjnymi. Tu cel jest łatwiejszy do określenia i w zasadzie w bardzo dużym uogólnieniu ogranicza się do jednego — sprzedać produkt lub usługę. Jednak omawiamy przypadek kampanii społecznej. Jej wyników nie da się zmierzyć wykresami wskazującymi wzrost sprzedaży czy zainteresowania produktem. Mało tego, temat jest na tyle delikatny, że trudno określić nawet wpływ, jaki działania promocyjne wywierają na odbiorców. Niełatwo będzie zatem „w słupkach” ocenić zasięg i skuteczność kampanii. Jednak jeżeli którekolwiek z działań wpłynęło na czyjeś postępowanie lub jeśli akcja zmieniła czyjś sposób myślenia, zwróciła uwagę na problem, oznacza to, że warto było ją podjąć.
Kampania miejska odbiła się szerokim echem w mediach społecznościowych, była promowana, o ile można powiedzieć w ten sposób o akcji dotyczącej tak poważnego problemu, między innymi na oficjalnym fanpage’u m.st. Warszawy w serwisie Facebook. Pomimo istnienia innych kanałów społecznościowych cieszących się coraz większą popularnością (np. Instagram, Twitter), to Facebook wciąż pozostaje najbardziej popularnym medium wśród użytkowników internetu. Zamieszczane tam treści docierają do największej liczby odbiorców obu płci i wszystkich grup wiekowych (poza dziećmi, o ile nie dotyczą spraw, produktów lub zjawisk skierowanych stricte do nich, jak ma to miejsce w przypadku omawianej kampanii).
Najważniejszym elementem kampanii skierowanej przede wszystkim do kobiet i opatrzonej hasztagiem #WarszawaDlaKobiet był film Przemoc — nie bądź biernym widzem[1]. W serwisie Facebook został opublikowany 30 października 2019 roku. Przyjrzyjmy się, jak spot ten został zrealizowany i w jaki sposób może oddziaływać na widzów.
Film rozpoczyna się od planu totalnego, ukazującego ogromne warszawskie blokowisko. Kamera zbliża się do jednego z bloków. Kolejne ujęcie (z góry) pokazuje osiedlową uliczkę, w którą wjeżdża czarny samochód. Nie jest to ani luksusowe auto, ani też „stary grat”. Przeciętny pojazd, jakich tysiące jeździ po polskich drogach. Zdjęcia prawdopodobnie wykonano z użyciem kamery podwieszonej pod dronem. Dzięki zastosowaniu szerokich planów oraz obecności w kadrze niczym niewyróżniającego się samochodu twórcy osiągnęli zamierzony efekt. Historia została osadzona w uniwersalnej przestrzeni wielkomiejskiej. Możemy się jedynie domyślać, czy pokazane osiedle to Bielany, Żoliborz, a może Białołęka…
Auto parkuje przed blokiem. Rutynowa czynność, jakiej każdego dnia po powrocie z pracy dokonują miliony warszawiaków. Jest jesień. Dozorczyni powoli zamiata liście. Mimochodem zatrzymuje się jednak przed zaparkowanym samochodem. Widzimy jej twarz w półzbliżeniu. Można odnieść wrażenie, że rysuje się na niej zakłopotanie, zmieszanie, a może jest to współczucie. Z pojazdu wysiada kobieta. Spojrzenia bohaterek się spotykają. Dozorczyni ucieka jednak wzrokiem i powraca do wykonywanej wcześniej czynności. Widz wie już, że z bohaterką, która wysiadła z samochodu, jest „coś nie tak”.
Kobieta ta nosi przeciwsłoneczne okulary, choć pogoda bynajmniej nie wskazuje na ich praktyczne zastosowanie. Zamyka drzwi. W jej geście jest coś z rezygnacji. Być może zdenerwowało ją nieco wścibskie spojrzenie gospodyni domu?
Kolejne ujęcie ukazuje marsz kobiety i mężczyzny chodnikiem wzdłuż zaparkowanych samochodów. On pewnym krokiem idzie pierwszy, ona wlecze się niechętnie za nim. W końcu kobieta spostrzega w oknie sąsiada. Gdy ich spojrzenia się krzyżują, a on ma już świadomość, że został dostrzeżony, demonstracyjnie zasuwa żaluzje. Możemy domyślać się, że nie chce widzieć sąsiadki, może się jej wstydzi, może nią gardzi, a może się czegoś boi. To już drugie nieprzyjazne spojrzenie. Widz być może zaczyna myśleć, że to chyba jednak bohaterka z samochodu jest tu postacią negatywną.
Para wchodzi do klatki. Tam kolejny sąsiad wertuje listy wyciągnięte ze skrytki. Nie wita się z nimi. Gdy przechodzą, ukradkiem rzuca im ciekawskie spojrzenie. Analogicznie dzieje się w przypadku spotkanej przy schodach sąsiadki, która widzi kobietę, ale po kilku sekundach ucieka, rozpoczynając wspinaczkę po schodach. Wszystko odbywa się w milczeniu. Czterech sąsiadów patrzy — trudno się domyślić, czy współczująco, czy piętnująco. A może to współczucie piętnujące? Odnosimy nawet wrażenie, że realizatorzy spotu dokładnie obejrzeli Lokatora (1976) Romana Polańskiego i zainspirowali się jego dziełem.
Mężczyzna i kobieta są już w windzie. Drzwi zamykają się. W ostatniej jednak chwili ktoś blokuje je, chcąc „załapać się” na wspólny przejazd. To kobieta z długimi blond włosami, kolejna sąsiadka. Gdy widzi parę, w jej oczach pojawia się strach. Patrzy, jakby chciała odejść, zrezygnować z jazdy windą, ale pewnie niezręcznie jej się wycofać po wzrokowej konfrontacji się z sąsiadami. Staje więc w windzie obok kobiety i spogląda na nią. Być może to, co wcześniej zinterpretowaliśmy jako strach, jest jednak współczuciem? Wszystko odbywa się w milczeniu. Nie pada nawet zwykłe sąsiedzkie „dzień dobry”. Kobieta, mając świadomość, że jest obserwowana przez sąsiadkę, próbuje zakryć dłonią w rękawiczce otarcia i siniaki wyzierające zza słonecznych okularów. A może wręcz przeciwnie, próbuje dyskretnie zwrócić na nie uwagę?
Teraz jest już wszystko wiadomo. Widzowie mają świadomość, czego wynikiem były spojrzenia sąsiadów i sąsiadek wypełnione strachem, zakłopotaniem, współczuciem, wstydem… W końcu sąsiadka z długimi blond włosami wysiada na trzecim piętrze. W drzwiach windy rzuca kobiecie ostatnie, współczujące spojrzenie. Ta „odpowiada” jej wzrokiem znad okularów. Drzwi kabiny dźwigu zamykają się. Wszystko odbywa się w milczeniu.
Zapada zmrok. Widzimy to w kolejnym ujęciu — jazda kamery po rozświetlonych oknach bloku. Przenosimy się do mieszkania sąsiadki z długimi blond włosami. Standardowe lokum, niczym niewyróżniające się spośród aktualnej mody na umiarkowany minimalizm. Kobieta siedzi na tapczanie, z off-u dobiegają dźwięki jakiegoś serialu. Na ławie niedojedzone ciastko, kubek, rozłożona książka. Kobieta „mierzy” pilotem w ekran telewizora. Dźwięki serialu milkną. Przestrzeń wypełniają odgłosy sąsiedzkiej awantury. Zbliżenie na smutną i współczującą twarz ujawnia kierunek jej spojrzenia. Patrzy do góry. Wiemy już zatem, że to właśnie nad nią mieszka para, którą wcześniej spotkała w windzie. Zestresowana kobieta wstaje z tapczanu… Krzyk sąsiadki z góry staje się coraz bardziej wyraźny. Błaga: „zostaw mnie”.
Po cięciu montażowym widzimy zbiegającą ze schodów kobietę. Tę, która wcześniej wraz z partnerem wysiadła z samochodu, tę mierzoną przez sąsiadów wzrokiem. Tym razem jest bez okularów przeciwsłonecznych, w samej bluzce, histerycznie próbuje nałożyć płaszcz. Wyraźnie widać już ślady pobicia na jej twarzy. Rozmazany makijaż. Pęknięta warga. Ucieka. Chce zbiec schodami na kolejne piętro, jednak zatrzymuje się przed drzwiami sąsiadki z dołu.
Cięcie. Kobieta z blond włosami, która wcześniej oglądała telewizję, przez „judasza” obserwuje uciekającą — teraz już to wiemy — ofiarę przemocy domowej. Ujęcie przez „rybie oko”. Muzyka towarzysząca staje się coraz bardziej niepokojąca. Wręcz nieznośnie natarczywa. Kobiety stoją naprzeciw siebie. Rozdzielają je drzwi. Ofiara domyśla się, że sąsiadka obserwuje przez wizjer. Patrzą na siebie. Chwila wahania. Otworzy? Nie otworzy? Pomoże? Nie pomoże? Właścicielka mieszkania naciska na klamkę i otwiera drzwi. Pobita kobieta bierze głęboki wdech, jakby właśnie została uratowana.
Czarna plansza, na niej mniejsza — czerwona. Napis: PRZEMOC KARMI SIĘ MILCZENIEM. W lewym górnym rogu logo miasta: zakochaj się w Warszawie.
Białe litery na czarnym tle podkreślają przesłanie spotu: Nie bądź biernym widzem. Jeżeli jesteś świadkiem przemocy, wysłuchaj ofiarę, uwierz jej, zaoferuj wsparcie oraz link do kampanii antyprzemocowej na stronie Urzędu Miasta Warszawy.
Cały spot trwa 95 sekund. Nieco ponad półtorej minuty wystarczyło, aby sprawnie opowiedzieć trudną historię ofiary przemocy domowej. To doskonała długość dostosowana do specyfiki mediów społecznościowych. Mało kto poświęca więcej czasu, zatrzymując się przy jakimś poście na Facebooku. Z drugiej strony, przedstawić w tym czasie historię ludzkiego losu, konkretny szeroki problem nie jest łatwo. Umiejętne, stopniowe budowanie napięcia w filmie zaciekawia widza i sprawia, że raczej „doogląda” film do końca niż przeskoczy do kolejnej z tysięcy informacji, z jakimi każdego dnia zderza się za pośrednictwem tego medium.
Nie bez znaczenia są też chwyty, jakimi posłużyli się filmowcy, realizując ten krótki film. Budowanie uniwersalnej przestrzeni sprawia, że widz z Warszawy, bo przede wszystkim do nich zaliczają się osoby obserwujące i lubiące fanpage miasta stołecznego, zaczyna się zastanawiać, czy to przypadkiem nie dzieje się na jego osiedlu. Oczywistym jest, że tematy z najbliższego otoczenia budzą większe zainteresowanie. Ważne jest też wykorzystanie psychologii dwuznacznych spojrzeń. Pojawia się wraz z nimi pytanie, co z bohaterką jest nie tak, że wszyscy się na nią „gapią”, a nikt nie mówi jej nawet „dzień dobry”. Ciekawość i nadzieja na rozwiązanie tajemnicy sprawiają, że widz czeka na rozwój wydarzeń. Istotne jest też wywoływanie wściekłości odbiorcy — z powodu nienawiści do mężczyzny-kata lub do sąsiadów, którzy wiedzą o cierpieniu sąsiadki, ale wolą się nie mieszać w tę dramatyczną sprawę. Gdy zaś w windzie ujawniona zostaje przyczyna spojrzeń, w głowie odbiorcy może pojawić się kolejne pytanie: A może sąsiedzi są wściekli, że przemoc ma miejsce w ich bloku, przez co nie tyle współczują kobiecie, co nie mogą spać z powodu krzyków lub nie chcą patologii w swoim najbliższym otoczeniu? W końcu zaś wykorzystanie chwytów znanych z kina gatunków sprawia, że spot ogląda się dobrze — na tyle, na ile może dobrze oglądać się film o przemocy wobec kobiet. Last but not least, plansza końcowa — napis NIE BĄDŹ BIERNYM WIDZEM powoduje duży dyskomfort odbiorczy. Jeżeli ta sugestia dotyczy wszystkich, którzy obejrzeli spot, może pojawić się zawstydzenie, ale i refleksja: jak ja bym się zachował/a, będąc świadkiem przemocy? Jeżeli występuje nie tylko u nas, którzy na ten materiał patrzymy pod kątem analitycznym, ale i wśród innych widzów, oznacza to tyle, że spot ma odpowiednią „moc rażenia”.
Reakcje odbiorców
Spot do 1 maja 2020 wywołał ponad dwanaście tysięcy reakcji, w tym: 7300 „polubień”, 3700 „zasmuceń”, 528 „emotikonów wściekłości”, 402 „serduszka”. To stosunkowo dużo, jak na kampanię miejską, gdzie, jak można domniemywać, nie zostały zastosowane metody promocji oparte na płatnej reklamie. Zdecydowana większość internautów, którzy zareagowali na post z filmem to kobiety. Pod postem pojawiło się 537 komentarzy. Wśród nich można wydzielić tematycznie następujące wypowiedzi:
- podziękowania za spot;
- krytyka instytucji państwowych (sądów, policji, „niebieskiej linii”);
- krytyka kobiet dotkniętych syndromem sztokholmskim (choć nie jest on zawsze nazwany);
- wezwanie do uwzględnienia w spocie mężczyzn maltretowanych przez kobiety;
- wyznania wzmacniające i potwierdzające prawdziwość spotu;
- emocjonalne wypowiedzi o agresywnym charakterze (agresja skierowana wobec filmowego kata);
- wyznania kobiet będących ofiarami przemocy;
- wpisy zwracające uwagę na społeczne przyzwolenie na przemoc i swoistą dziedziczność zjawiska.
Komentarze i dyskusje pod spotem wywołały dużo emocji. Co jedynie potwierdza konieczność tego typu działań, ale niestety i niesłabnącą „popularność” problemu.
Wpis wzmocniony oznaczeniem #WarszawaDlaKobiet pojawił się także 25 listopada[2] na fanpage’u m.st. Warszawy. Stanowił on jednak jedynie preludium do publikacji spotu będącego najważniejszą częścią kampanii i odbił się w mediach społecznościowych znacznie mniejszym echem niż sam film.
Nieco większym zainteresowaniem cieszył się post ze zdjęciem Pałacu Kultury
i Nauki w Warszawie, specjalnie podświetlonego na pomarańczowy kolor[3]. Była to akcja mająca na celu zwrócenie uwagi w przestrzeni miejskiej na przemoc wobec kobiet. Zarówno w rzeczywistości miejskiej, jak i internetowej połączenie działania z konkretną datą — 25 listopada, Dniem Eliminacji Przemocy wobec Kobiet — jest częstą strategią podejmowaną w działaniach promocyjnych w mediach społecznościowych. I tym razem udało się przykuć uwagę części odbiorców, a więc i pokazać im lub przypomnieć o istniejącym problemie. Niestety, dyskusja, która pojawiła się pod wpisem, została zdominowana przez historyczne uwarunkowania podświetlonej budowli (do 1956 roku Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina).
Film Przemoc — nie bądź biernym widzem nie należy do arcydzieł sztuki filmowej, ale jest dość sprawnie zrealizowany i przyciąga uwagę odbiorców (1,6 mln wyświetleń). Dociera więc do różnych grup społecznych, z pewnością nie tylko z Warszawy. Może więc służyć jako pożyteczne narzędzie edukacyjne. Dobrym powodem do rozmowy z uczniami i uczennicami jest nie tylko tematyka, ale także sposób komunikowania się włodarzy miast z mieszkańcami i prezentowanie treści, które z różnych punktów widzenia stają się we współczesnym świecie priorytetowe. Warto z młodymi ludźmi porozmawiać o narzędziu służącym takiej właśnie komunikacji, czyli mediom społecznościowym, które z założenia wymyślone zostały po to, by prowadzić dialog oraz umożliwić uczestnikom i uczestniczkom interakcję. Ze względu na duży zasięg i niskie koszty promocji, filmy o tematyce społecznej mają szansę dotrzeć do wielu osób, być komentowane, „lajkowane”, „przekazywane dalej”. W szkole średniej warto nie tylko rozmawiać o tematach palących, pilnych i potrzebnych, ale też o sposobach wykorzystania mediów społecznościowych np. do popularyzacji własnej twórczości, rozwijania pasji, budowania CV czy myślenia o swojej przyszłej pracy. Być może dla niektórych uczniów i uczennic media społecznościowe staną się miejscem publikacji własnych filmów czy zdjęć. Dlatego zachęcamy, aby film ten stał się pretekstem do rozmów wychowawczych i stanowił fragment pierwszej lekcji z całego cyklu na temat funkcjonowania i wykorzystania mediów społecznościowych w pracy i poza nią.
Pytania przydatne w dydaktyce:
- W jaki sposób kampania przeciwdziałania przemocy wobec kobiet wpłynęła na wizerunek m.st. Warszawy?
- Zaproponuj wpis na fanpage m.st Warszawy „przypominający” (np. po roku) o stworzonym spocie.
- Które z zacytowanych komentarzy pod wpisem z filmem, Twoim zdaniem, osłabiły, a które wzmocniły przekaz kampanii?
[1] https://www.facebook.com/watch/?v=546663906066642
[2] https://www.facebook.com/warszawa/photos/a.423953346269/10156907115146270/
[3] https://www.facebook.com/warszawa/photos/a.423953346269/10156907825661270/
— nie bądź biernym widzem