Minari (2020)
Reż. Lee Isaac Chung
Data premiery: 18 czerwca 2021
Grzegorz Nadgrodkiewicz
Oenanthe javanica – kropidło jawajskie, seler chiński, pietruszka japońska czy koreańskie minari. Pod tymi nazwami kryje się popularna w kuchni wschodnioazjatyckiej i łatwo przyjmująca się w nowym środowisku roślina z rodziny selerowatych, która w filmie Lee Isaaca Chunga stała się metaforą losów południowokoreańskiej rodziny imigrantów zapuszczających korzenie na nowej ziemi. Opowiedziana przez Chunga historia – częściowo bazująca na jego wspomnieniach z okresu dzieciństwa, gdy wspólnie z rodzicami doświadczał właściwych imigrantom trudów aklimatyzacji na obczyźnie – wedle deklaracji samego reżysera jest rodzajem hołdu złożonego niezłomności jego ojca i matki, którzy starali się zbudować nowe życie w Ameryce. Jest to również opowieść uniwersalizująca losy wszystkich innych rodzin przybyłych do Stanów Zjednoczonych – przecież nie tylko tych z Korei Południowej – które z nadzieją i wiarą w przyszłość budowały swój American dream.
Akcję filmu Chung osadził w niepewnych latach 80. Jacob Yi, głowa rodziny, decyduje o przeprowadzce z Kalifornii do Arkansas, gdzie planuje założyć wielki ogród, a przede wszystkim plantację warzyw, w które mógłby zaopatrywać lokalnych koreańskich sprzedawców. Jego żona Monica oraz kilkuletni syn David i dorastająca córka Anne nie są zadowoleni z tych przenosin, zwłaszcza że Jacob przywozi ich na teren prawie dziewiczy – rozległą łąkę, którą okala las i pośrodku której stoi dom lub raczej jego namiastka: sporych rozmiarów mieszkalna przyczepa na kółkach. Jacob i Monica przyjmują się do pracy jako sekserzy w okolicznej wylęgarni kurcząt, ale dla mężczyzny (choć jest w tej profesji niezwykle sprawny) będzie to tylko zajęcie dodatkowe. Całą swą energię włoży bowiem w uprawę warzyw, w czym niespodziewanie z pomocą przyjdzie mu niejaki Paul, miejscowy oryginał i – by tak to ująć – niepoprawny pokutnik. Co ważne, założenie własnej farmy stanie się dla Jacoba nie tylko ziszczeniem marzeń o samostanowieniu i poprawie bytu całej rodziny, ale też sposobem na potwierdzenie swojej wartości w oczach żony i dzieci. Jak mówi do Moniki: „Muszą zobaczyć, jak chociaż raz coś mi się udaje”.
Szczególnym momentem w rozpoczynającym się nowym życiu rodziny Yi okaże się przyjazd z Korei matki Moniki – Soon-ji (świetna w tej roli, nagrodzona Oscarem dla najlepszej aktorki drugoplanowej Yuh-jung Youn). Dla Anne, a zwłaszcza Davida, będzie to jednak babcia prawie nie do zaakceptowania: dziwnie pachnąca, przeklinająca, grająca w karty, niepotrafiąca upiec ciasteczek, całkowicie nie taka, jak wszystkie inne na świecie dobrotliwe i czułe babcie. Paradoksalnie to właśnie Soon-ja stanie się w toku fabuły katalizatorem zmian. Ich początek wyznaczy wspólne z Davidem (wkrótce to właśnie z nim połączy ją nić specyficznego porozumienia) zasadzenie w cienistym zakątku lasu zaszczepek minari przywiezionych przez nią z Korei. Ten fundujący gest symbolicznie otworzy przestrzeń dla istotnych wydarzeń w życiu całej familii – i tych pozytywnych, będących iskrą do zacieśnienia więzi międzypokoleniowych, i tych dramatycznych, które być może finalnie również przysłużą się dobru rodziny Yi.
Warunkowany taką różnorodnością zdarzeń nastrój filmu, rozpięty między tonami lekko komediowymi (utarczki między Soon-ją a Davidem lub próby zapoznania się z członkami parafii) a dramatycznymi (związanymi z chorobą chłopca, suszą zagrażającą uprawom Jacoba czy tragedią wydarzającą się w gospodarstwie pod nieobecność rodziców i dzieci), jest jednym z jego największych atutów. To bowiem dzięki niemu historia przedstawiona przez Chunga jawi się nie jako dydaktyczna opowiastka o trudach imigranckiego życia, ale jako nieprzeszarżowana, autentycznie poruszająca opowieść o – jakkolwiek banalnie to zabrzmi – mocy rodziny i tkwiącym w każdym z jej członków potencjale do naprawienia tego, co zniszczyły warunki bytowe, rozłąka z antenatami rodu czy wreszcie oderwanie od własnej ojczyzny, a nawet ojcowizny. Jeśli w odniesieniu do Minari decyduję się użyć określenia „poruszający”, to z pełną świadomością, a zarazem w kontraście do nadużywanych często w recenzjach, a zwłaszcza w opisach dystrybutorskich, haseł typu „ciepły i wzruszający”, które mają gwarantować przyjemność odbiorczą, a zazwyczaj funkcjonują na zasadzie kliszy.
Chungowi udało się zatem znaleźć ten swoisty balans między magnetycznym nastrojem filmu a jego faktyczną wymową. W efekcie to, co reżyser chce powiedzieć o losie imigrantów szukających swego szczęścia w Ameryce, bardzo dobrze współgra z samą „formą podawczą” filmu. Gdy rodzina Yi po raz pierwszy ogląda swoją posesję, okoliczny krajobraz jest fotografowany w lekko poetyzującej stylistyce – ze zbliżeniami na łąkową roślinność, niewinnymi zabawami dzieci, prześwitami promieni słońca w koronach drzew, zwolnionymi zdjęciami czy niskimi ustawieniami kamery, mogącymi kojarzyć się z techniką filmowania właściwą Yasujirō Ozu. Taki sposób obrazowania może sugerować marzenia o idylli, którą Jacob chciałby osiągnąć we własnym gospodarstwie. Kiedy zaś oglądamy sceny kłótni między młodymi małżonkami, pracę w wylęgarni albo uprawę roli, Chung trzyma się formuły kameralnego realizmu, która pozwala na uchwycenie – najprościej to ujmując – zwyczajności życia. Pomiędzy tymi dwiema konwencjami rozpościera się całość życia rodziny Yi – ich kłopoty, radość z przyjazdu babci, pogłębianie więzi między nią a Davidem, kryzys małżeński, a wreszcie wydarzająca się przy końcu fabuły tragedia. Czy pojawiający się w tej scenie ogień przyniesie bohaterom oczyszczenie i odnowę?
Wydaje się, że jako poruszająca historia z przesłaniem, Minari doskonale się sprawdzi w trybie dobrego seansu tuż przed wakacjami. Być może jeszcze przed końcem roku szkolnego uda się też zainicjować z młodymi widzami rozmowę na temat najciekawszych kwestii poruszanych w tym filmie. Bez wątpienia dyskusję wzbudzi postać Soon-ji – jej rola w scalaniu więzi rodzinnych, a także jej oryginalne metody (nie)wychowawcze. Punktem odniesienia mogą tu być oczywiście babcie każdego z młodych widzów, rodzaje i siła więzi z nimi, które następnie warto by było zestawić z rysem postaci Soon-ji. Jeśli moderator rozmowy po filmie rozpozna u młodych odbiorców także szersze kompetencje dotyczące sposobów funkcjonowania jednostki w społeczeństwie, dodatkowo można się pokusić o próbę analizy wzorca rodziny przedstawionego w Minari. Czy jest to typowy schemat patriarchalny, właściwy czasom, w których toczy się akcja, czy może są tu widoczne jakieś odstępstwa bądź przełamania wzoru (Jacob ma przecież ambicje zapewnienia bytu rodzinie, ale Monica tak samo poczuwa się do obowiązku zarobkowania, choć – z drugiej strony – wpisuje się w model troskliwej matki pilnującej ogniska domowego)? Czy da się zaobserwować jakieś podobieństwa lub różnice między tradycjami rodzinnymi właściwymi naszemu kręgowi kulturowemu a tymi, które cechują kulturę azjatycką? Chociażby te pytania mogą się przysłużyć lepszemu rozpoznaniu głównej idei Minari – filmu zdecydowanie godnego polecenia.
tytuł oryginalny: Minari
rodziaj/gatunek: komediodramat
reżyseria: Lee Isaac Chung
scenariusz: Lee Isaac Chung
zdjęcia: Lachlan Milne
muzyka: Emile Mosseri
obsada: Steven Yeun, Yeri Han, Yuh-jung Youn, Alan S. Kim, Noel Cho, Will Patton
produkcja: USA
rok prod.: 2020
dystrybutor w Polsce: Best Film
czas trwania: 115 min
odbiorca/etap edukacji: ponadpodstawowa, wyższa