Rocky
Nie moja bajka, nie moje kino, nie mój gust…, ale poszedłem na film, bo wszyscy mówili, że warto. A może to było jesienią 1977 roku, kiedy chodziłem do kina nawet dwa razy dziennie? Byle tylko nie musieć się uczyć. Byle zapomnieć o szkole. Był taki czas… No i wtedy nikt nie miał pojęcia, że będą następne części tej historii. Coraz gorsze zresztą. Muzyka w filmie „Rocky” jest świetna. Jej kompozytorem jest Bill Conti. „Gonna Fly Now” (theme from „Rocky”) dotarł na sam szczyt Billboardu. Utwór jest brawurowy. A jeszcze lepszą wersję tej kompozycji nagrał Maynard Ferguson. Znalazła się na jego płycie „Conquistador” w 1977 roku. Film o bokserze, który z niebytu wraca na szczyt, opowiedziana jest bardzo ciekawie. Budżet filmu wynosił nieco ponad milion dolarów. Obraz zarobił grubo ponad 200 milionów. Dostał aż 9 nominacji do Oscara, zdobył trzy nagrody, w tym najważniejszą – dla filmu roku.
Zdania na temat jakości filmu są podzielone do dziś. Jedni wybierają go do zestawu 500 filmów wszech czasów, inni do zestawienia „najgorszy film, który zdobył Oscara w kategorii film roku”. Trudno dyskutować o gustach. Mnie się wtedy film bardzo podobał. Był wzruszający. Opowiadał prawdziwie. No i ta muzyka. Cudownie niosła obraz. Bill Conti jest mistrzem. Amerykanin włoskiego pochodzenia. Wspaniały kompozytor, aranżer, dyrygent orkiestry. Smyczki, a może ja po prostu lubię takie smyczki? Nie miałem płyty analogowej. Muzykę na CD kupiłem pewnie w 1991 roku w Chicago. W 2006, znaczy „30 lat później”, wyszła reedycja albumu. Pięknie odczyszczona, odświeżona. Ciągle pięknie mi gra…