Specyficzne cechy czołówek
przedwojennych polskich filmów
Jarosław Grzechowiak
Czołówka – czyli, cytując definicję z Encyklopedii kina – „fragment filmu zawierający tytuł oraz informacje o twórcach – nazwę wytwórni, nazwiska: aktorów, producenta, kierownika produkcji, kompozytora, montażysty, operatora, scenarzysty, reżysera”[1] – jest tą częścią filmu, do której widzowie przywiązują zazwyczaj małą wagę. Czekają bowiem na jej koniec oraz rozpoczęcie akcji filmu i przeżyć protagonistów, czasami przewijając pierwszą minutę albo dwie, doskonale wiedząc, kto oglądaną produkcję wyreżyserował i kogo zobaczą na ekranie w rolach głównych. Z jeszcze większą obojętnością traktują widzowie napisy końcowe, obdarzając je często pogardliwym określeniem „lista płac” i wychodząc z kina w ich trakcie lub wyłączając film, jeśli oglądają go w warunkach domowych. A jednak czołówkom polskich filmów fabularnych zrealizowanych przed II wojną światową warto się przyjrzeć. Z kilku powodów. Otóż często nie były one tylko zbiorem kilkunastu plansz z nazwiskami najważniejszych twórców filmu. Bywały one również swego rodzaju nośnikami reklamowymi, stawiały sobie za cel zaprezentowanie obrazu z jak najlepszej strony, wyróżniały najwybitniejszych realizatorów i aktorów, a momentami przyjmowały dość oryginalną i nowatorską formę.
Jednym z ostatnich filmów realizowanych w 1939 roku były Czarne diamenty (reż. Jerzy Gabryelski). Nie zdążył on jednak wejść na ekrany przed wybuchem II wojny światowej, nie był też wyświetlany, tak jak niektóre polskie filmy, w czasie okupacji. Premierę miał w 1981 roku. Między tymi dwiema datami zaszły kolosalne zmiany w organizacji produkcji, najczęściej realizowanych gatunkach, technice polskich filmów. Zmiany dokonały się także w sposobie realizacji oraz zawartości czołówek. Dlatego też w tym tekście postanowiłem wyróżnić najciekawsze elementy czołówek polskich filmów przedwojennych.
Adresy firm realizujących bądź współpracujących przy realizacji filmu
Wpisywanie adresu (a nawet telefonu) wytwórni filmowej, która realizowała dany film, w czołówkę filmu, było przed II wojną światową powszechną praktyką. Dzięki temu wiemy na przykład, że firma „Omnia-Film”, która wyprodukowała jeden z największych sukcesów polskiej kinematografii przedwojennej – komedię Zapomniana melodia (1938, reż. Konrad Tom) – miała swoją siedzibę w Warszawie przy ulicy Jerozolimskiej 27, a dodzwonić się do niej można było, wybierając numer 9-70-35, zaś film Michała Waszyńskiego Gehenna (1938) zrealizowała wytwórnia „Agefilm”, która mieściła się w Warszawie przy ulicy Marszałkowskiej 111, telefony zaś były przyjmowane pod numerem 538-78. Oprócz danych teleadresowych firm odpowiedzialnych za produkcję filmu, wpisywano także takie same informacje o firmie odpowiedzialnej za jego dystrybucję na danym obszarze. Dowodem niech będzie czołówka filmu Romeo i Julcia (1933, reż. Jan Nowina-Przybylski), która głosi, że dystrybucją filmu w Małopolsce zajmowała się firma „Muza-Film”, mieszcząca się w Krakowie, przy ulicy Floriańskiej 44. Za dystrybucję filmu na Śląsku odpowiedzialna zaś była „Silesia-Film”, mająca swoją siedzibą w Katowicach na Rynku, pod numerem 12.
Czołówki filmów zawierały także informacje o firmach, które dostarczały kostiumy oraz rekwizyty potrzebne do realizacji filmu. W czołówce filmu Dorożkarz nr 13 (1937, reż. Marian Czauski) znajdujemy następujące zapisy: „Toalety Leny Żelichowskiej projektowała i wykonała firma «Villars» W-wa, Marszałkowska 121. Futra z firmy «Maksymilian Apfelbaum» W-wa, Marszałkowska 125. Garnitury M. Cybulskiego wykonała firma «Adolf Zaremba» W-wa, Wspólna 36”[2]. Podobną zawartość ma czołówka bodaj najsłynniejszego polskiego melodramatu z czasów dwudziestolecia międzywojennego – Trędowatej (1936, reż. Juliusz Gardan). Oprócz informacji o firmie futrzarskiej Apfelbauma, znajduje się tam także informacja o firmie „Marlena”, z siedzibą w Warszawie, przy ulicy Nowy Świat 26, która dostarczyła toalety pań. Ciekawa pod tym względem jest także czołówka komedii Mieczysława Krawicza Jadzia (1936). Ponieważ duża część filmu rozgrywa się wśród tenisistów oraz fabrykantów sprzętu sportowego, należało wypożyczyć rekwizyty związane z profesjami głównych bohaterów filmowych. I wypożyczono je z firmy „Żebrowski i Czajkowski”, która mieściła się w Warszawie przy ulicy Brackiej 6, o czym informuje jedna z plansz w czołówce.
Po wojnie nie powrócono do praktyki wpisywania adresów przedsiębiorstw produkujących film czy odpowiedzialnych za dostarczenie rekwizytów lub specjalnych kostiumów. Zajmowały się nią bowiem państwowe przedsiębiorstwa, czyli wytwórnie filmów fabularnych w Łodzi, Wrocławiu czy Warszawie. Jeśli na potrzeby realizacji filmu pewne elementy scenografii czy garderoby zakupione zostały lub wypożyczone od firm zewnętrznych, nie wpisywano tej informacji do czołówki. Również za produkcję i rozpowszechnianie filmu odpowiadały państwowe instytucje. Tu jednak – zwłaszcza w latach 60. – czyniono wyjątki i informowano widzów, że za realizację oglądanego obrazu odpowiada jeden z zespołów filmowych, mający swoją siedzibę w Warszawie przy ulicy Puławskiej 61[3].
Sformułowania rodem z reklam
„Jerzy S. Starczewski prezentuje swój 50-ty film”[4]. Plansza z takim napisem otwiera czołówkę filmu z roku 1939 – Kłamstwo Krystyny (reż. Mieczysław Krawicz). Jakkolwiek rzadko zdarzało się, aby producenci filmowi w ten sposób reklamowali swoje zasługi dla polskiej kinematografii, to jednak tego typu napisy, będące przykładami swoistego marketingu w przedwojennej Polsce, nie były w czołówkach filmów z tego okresu wielkim wyjątkiem. Polscy producenci, aby podkreślić wybitność swojego produktu na tle konkurencji, uciekali się do kilku sposobów.
W czołówkach podkreślano udział wybitnych bądź popularnych aktorów. Dobrym tego przykładem jest wpisywanie następującej informacji: „znakomita artystka Teatru Narodowego” po nazwisku Mieczysławy Ćwiklińskiej. Tego typu zapis znajdziemy w m.in. w czołówkach filmów: Profesor Wilczur (1938, reż. Michał Waszyński), Strachy (1938, reż. Eugeniusz Cękalski, Karol Szołowski), Biały murzyn (1939, reż. Leonard Buczkowski). Choć w filmach tych Ćwiklińska występowała u boku swoich równie wybitnych kolegów (np. Kazimierza Junoszy-Stępowskiego, Józefa Węgrzyna czy Elżbiety Barszczewskiej), to jednak tylko ona w czołówkach była określana w ten sposób. Po wojnie Mieczysława Ćwiklińska pojawiła się na ekranie tylko raz – w filmie Ulica Graniczna (1948, reż. Aleksander Ford), gdzie jednak jej pozycja nie była w żaden sposób podkreślona jakimkolwiek sformułowaniem.
W czołówkach filmowych znajdziemy także sformułowania dotyczące wyjątkowości tych filmów lub utworów literackich, które stały się kanwą scenariuszy. I tak w czołówce jednej z najbardziej znanych polskich komedii przedwojennych – Antka policmajstra (1935, reż. Michał Waszyński) znajdziemy zapis: „Wytwórnia «Kino-film» ma zaszczyt przedstawić pierwszą komedię z czasów carskich”[5]. Róża (1936, reż. Józef Lejtes) zaś zrealizowana była „na tle głośnego utworu Stefana Żeromskiego”[6].
W 1939 pojawił się pomysł realizacji filmów, które dokumentowałyby kreacje sceniczne wybitnych polskich aktorów. Pierwszym filmem tego typu był Geniusz sceny (1939, reż. Romuald Gantkowski), którego czołówka głosiła: „w 13-u najznakomitszych kreacjach, w 13-u fragmentach arcydzieł scenicznych polskich i obcych dramaturgów: Juliusza Słowackiego, Al. hr. Fredry, Stanisława Wyspiańskiego, Karola Huberta Rostworowskiego, J.B. Moliera, W. Szekspira wystąpi Ludwik Solski”[7]. Planowano także realizację filmów poświęconych innym wybitnym aktorom: Kazimierzowi Junoszy-Stępowskiemu, Stanisławie Wysockiej czy Stefanowi Jaraczowi. Plany te jednak, ze względu na wybuch wojny, nie doszły do skutku.
Czołówki powojennych filmów polskich nie obfitowały na ogół w podobne sformułowania. Z kilkoma wszakże wyjątkami. Pierwsze plansze czołówek filmów: Głos z tamtego świata (1962, reż. Stanisław Różewicz), Bariera (1966, reż. Jerzy Skolimowski) czy Sublokator (1966, reż. Janusz Majewski) zawierają informacje o nagrodach filmowych zdobytych przez te obrazy. Zaś w czołówce filmu Niedaleko Warszawy (1954, reż. Maria Kaniewska-Forbert) przy nazwiskach aktorów: Feliksa Żukowskiego, Zdzisława Mrożewskiego, Ludwika Benoit oraz pod nazwą Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach (wtedy w Stalinogrodzie) znajdziemy informację, że osoby te (i instytucje) odznaczone zostały Nagrodą Państwową.
Tytuły naukowe przed nazwiskami realizatorów
Jednym z wybitniejszych twórców polskich filmów przedwojennych, który w czołówce jest zapisywany ze skrótem „inż.” przed nazwiskiem, jest scenograf Jacek[8] Rotmil. Urodzony w 1888 roku w Sankt Petersburgu, absolwent politechniki w Karlsruhe, do 1933 roku pracował dla wytwórni niemieckich. Po przejęciu władzy przez hitlerowców przyjechał do Polski i, wraz ze Stefanem Norrisem, był autorem scenografii do ponad sześćdziesięciu polskich filmów[9]. Innym scenografem-architektem był Jacek Weinreich[10], który działał w latach 1930–1939 i był scenografem m.in. wielkiego hitu kinowego z 1937 roku: Dorożkarza nr 13 (reż. Marian Czauski). Wśród powojennych polskich scenografów także można znaleźć kilku z wykształceniem architektonicznym[11], jednak przed ich nazwiskami tytułów naukowych nie wpisywano.
Wielu filmowców z tytułami naukowymi można znaleźć także wśród operatorów dźwięku. Przykładem może tu być inżynier Fryderyk Gawze, który w latach 1936–1939 był realizatorem dźwięku przy słynnych polskich komediach Ada! To nie wypada! (1936, reż. Konrad Tom) czy Piętro wyżej (1937, reż. Leon Trystan) oraz melodramatach Trędowata (1936) i Wrzos (1938) w reżyserii Juliusza Gardana. Także operatorom dźwięku po wojnie nie wpisywano w czołówkach ich tytułów naukowych.
Warto tutaj także wspomnieć o Zbigniewie Gniazdowskim – operatorze, reżyserze i montażyście. Pracę w kinie rozpoczął w 1918 roku, był współreżyserem i autorem zdjęć do pierwszej adaptacji Ziemi obiecanej (1927, współreż: Aleksander Hertz), a także kasowych przebojów dwudziestolecia międzywojennego: Szpiega w masce (1933, reż. Mieczysław Krawicz) oraz Czy Lucyna to dziewczyna? (1934, reż. Juliusz Gardan). Po wojnie sprawował kierownictwo operatorskie nad pierwszym powojennym polskim filmem fabularnym – Zakazanymi piosenkami (1946, reż. Leonard Buczkowski). Jednak w czołówce tego filmu jego nazwisko nie jest poprzedzone tytułem naukowym.
Cenzura w czołówkach
Mogłoby się wydawać, że brak nazwisk niektórych twórców filmu w czołówkach to domena kinematografii powojennej. Przykładem będzie tu oczywiście Marek Hłasko, który, po proteście przeciwko zmianom w jego scenariuszu oraz wyjeździe z Polski, nie został umieszczony w czołówce filmu Baza ludzi umarłych (1958, reż. Czesław Petelski). Znany jest także przypadek Czesława Miłosza, który na skutek zmian dokonanych w scenariuszu filmu Miasto nieujarzmione (1950, reż. Jerzy Zarzycki) wycofał swoje nazwisko z czołówki. Do tej listy dołożyć też można pisarza Marka Nowakowskiego, który, jak podaje Internetowa Baza Filmu Polskiego, był autorem scenariusza serialu Śmieciarz (1987, reż. Jacek Butrymowicz), jego nazwisko nie trafiło zaś do czołówki „ze względu na ówczesną sytuację Nowakowskiego: w marcu 1984 został on aresztowany i oskarżony o działalność na szkodę interesów PRL, w czerwcu tego samego roku pisarza zwolniono z aresztu, a akt oskarżenia został wniesiony do Sądu Warszawskiego Okręgu Wojskowego, dalsze postępowanie procesowe zostało uchylone na mocy amnestii, dopiero w 1990 Najwyższy Sąd Wojskowy uchylił akt oskarżenia z braku dowodów winy”[12].
Jednak także przed II wojną światową zdarzały się podobne historie. Szczegóły jednej z nich znajdują się poniżej.
1 kwietnia 1933 roku miała miejsce premiera filmu Pod Twoją obronę. W czołówce filmu pod funkcją „reżyseria” widzimy nazwisko Edwarda Puchalskiego, współautora scenariusza do tego filmu, a zarazem jednego z najbardziej znanych przed wojną reżyserów filmowych, autora pierwszej ekranizacji Trędowatej (1926). Jednak prawdziwym reżyserem tego filmu był Józef Lejtes, który określany jest jako „najwybitniejszy reżyser filmowy okresu przedwojennego”[13], a który oprócz Pod Twoją obronę wyreżyserował m.in. filmy: Młody las (1934), Barbara Radziwiłłówna (1936) czy Dziewczęta z Nowolipek (1937). Tak wspomina on tę historię: „Pod Twoją obronę reżyserowałem i montowałem. Pomysł był Edwarda Puchalskiego. […] Zwrócił się do mnie wraz z Markiem Libkowem, czy zgodziłbym się na reżyserię bez podania własnego nazwiska. Libkow, który był producentem filmu, wytłumaczył mi, że na film ten z reżyserią Puchalskiego nie może dostać finansów. […] Najważniejsza jednak kwestia była innego koloru. Obawiano się, że kościół katolicki i prasa endecka ustosunkuje się do filmu negatywnie, skoro wyjdzie na jaw, że Żyd został wybrany na reżysera. […] Umówiłem się jednak z Puchalskim, że materiał dokumentalny z Częstochowy robić będziemy wspólnie. Do filmu przyszedłem jednak, gdy tzw. Scenariusz był już na ukończeniu i wiele nie można było już wskórać. […] Nad montażem filmu […] spędziłem dość sporo czasu. Efekt ostateczny był prawdziwym cudem. Kino zamieniło się w kościół!”[14].
Czołówka mówiona
W przedwojennej Polsce powstał film, w którym wybitny polski konferansjer, a przy tym jedna z najbarwniejszych postaci przedwojennej kultury polskiej, Fryderyk Jarossy, przedstawia twórców, zaś aktorzy – swoje postacie. Filmem tym jest Co mój mąż robi w nocy… (1934, reż. Michał Waszyński). Oto kilka sformułowań z tejże czołówki:
„– Reżyser […] Michał Waszyński.
– Jaki Waszyński?
– No, ten gruby Waszyński, pan zna. Scenariusz: Anatol Stern. Ten gruby Stern. Zdjęcia: Albert Wywerka, to jest ten gruby taki […]. Dekoracje: inżynier Jack Rotmil i Stefan Norris, grube asy w swoim fachu. Muzyka: Jerzy Petersburski, ten mały, gruby Petersburski. Teksty dialogów i piosenek: Emanuel Schlechter, ale to nie jest ten gruby Schlechter. To jest ten chudy Schlechter. Ten gruby to jest jego wujek. Film nagrano systemem Tobis-Klangfilm, pan wie – ten stary, gruby Tobis, w atelier Falanga. W grubych rolach, to jest w głównych rolach…”[15]. Po czym następowała prezentacja każdej z głównych postaci przez aktora bądź aktorkę grającą tę postać w filmie.
Po wojnie taki wybór prezentacji czołówki znaleźć można tylko w słynnym filmie Andrzeja Kondratiuka Hydrozagadka (1970). Tym razem w rolę prezenterki czołówki wcieliła się aktorka Iga Cembrzyńska.
Podsumowanie
Polskie filmy przedwojenne dzisiaj oglądane są z sentymentem i uśmiechem na twarzy. Zwracamy uwagę głównie na teatralną grę aktorów, naiwność pewnych rozwiązań dramaturgicznych. Do dzisiaj śmieszą nas niektóre gagi, a kilka piosenek z tych filmów stało się wielkimi przebojami, znanymi nawet obecnie. Jednak bardzo charakterystycznymi elementami tych obrazów, które już nigdy się w Polsce nie powtórzyły, są czołówki. Czołówki, które spełniały oczywiście funkcję informacyjną, ale często również promocyjną czy reklamową. Sformułowanie z czołówki Antka policmajstra (1935, reż. Michał Waszyński) z pewnością pobudzało ciekawość widza co do fabuły i postaci przedstawionych w filmie; podobny cel miały z pewnością zdania z czołówki Geniusza sceny (1939, reż. Romuald Gantkowski). Z kolei czołówka filmu Co mój mąż robi w nocy… (1934, reż. Michał Waszyński) może być dowodem na zniesienie dystansu pomiędzy realizatorami a widzem (Fryderyk Jarossy wygłasza czołówkę tak, jakby zwracał się wprost do publiczności kinowej, podkreślone zostaje to jeszcze przez głos padający z offu w tej scenie). Niewątpliwie producenci polskich filmów przedwojennych, stosując w czołówkach pewne sformułowania, chcieli wyróżnić swój film spośród innych. Dowodem na to może być także umieszczanie w napisach adresów wytwórni produkcyjnych czy firm odpowiedzialnych za dystrybucję filmu. Kierując zaś filmy do pewnych grup odbiorców, musieli dbać o to, by czołówka filmu odpowiadała ich gustom i zapatrywaniom. Tym więc można uzasadnić brak nazwiska Józefa Lejtesa w czołówce Pod Twoją obronę. Film opowiadający o cudzie na Jasnej Górze z pewnością był oglądany przez wiernych Kościoła katolickiego. Nazwisko osoby pochodzenia żydowskiego jako twórcy tego filmu mogłoby mieć wpływ na opinie o tym dziele. Może więc warto czasami dokładnie przypatrzeć się temu, co znajduje się w pierwszym fragmencie filmu i co kryje się za poszczególnymi sformułowaniami?
[1] Ostaszewski Jacek, Czołówka [w:] Lubelski Tadeusz (red.), Encyklopedia kina, Kraków 2010, s. 221.
[2] Czołówka filmu Dorożkarz nr 13 (1937, reż. Marian Czauski).
[3] Taką informację znajdziemy na przykład w czołówce filmu Złoto (1961, reż. Wojciech Jerzy Has).
[4] Czołówka filmu Kłamstwo Krystyny (1939, reż. Mieczysław Krawicz).
[5] Czołówka filmu Antek policmajster (1935, reż. Michał Waszyński).
[6] Czołówka filmu Róża (1936, reż. Józef Lejtes).
[7] Czołówka filmu Geniusz sceny (1939, reż. Romuald Gantkowski).
[8] W czołówkach niektórych filmów jego imię jest zapisywanie jako: Jack.
[9] W 1935 Rotmil i Norris byli autorami scenografii do wszystkich polskich filmów zrealizowanych w tym roku.
[10] W czołówkach niektórych filmów jego nazwisko zapisywano jako: Weinreich.
[11] Między innymi ci najwybitniejsi: Tadeusz Wybult (1953 – ukończył Wydział Architektury Wnętrz na Politechnice Wrocławskiej) czy Jan Grandys (absolwent Wydziału Architektury Akademii Górniczo Hutniczej w Krakowie).
[12] Opis serialu Śmieciarz (1987, reż. Jacek Butrymowicz) w Internetowej Bazie Filmu Polskiego: http://www.filmpolski.pl/fp/index.php/123363 [dostęp: 09.01.2021].
[13] Biogram Józefa Lejtesa w Internetowej Bazie Filmu Polskiego: http://www.filmpolski.pl/fp/index.php/21909 [dostęp: 09.01.2021].
[14] J. Lejtes, Listy Józefa Lejtesa do Barbary i Leszka Armatysów, oprac.: L. Armatys, B. Armatys, „Kino” 1984, nr 1, s. 21.
[15] Czołówka filmu Co mój mąż robi w nocy… (1934, reż. Michał Waszyński).
Bibliografia:
Armatys Leszek, Film fabularny 1935-1939 [w:] Historia filmu polskiego tom 2 1930-1939, red. J. Toeplitz, Warszawa 1988.
Janicki Stanisław, W starym polskim kinie, Warszawa 1985.
Maśnicki Jerzy, Stepan Kamil, Pleograf. Słownik biograficzny filmu polskiego 1896-1939, Kraków 1996.
Lejtes Józef, Listy Józefa Lejtesa do Barbary i Leszka Armatysów, oprac.: L. Armatys, B. Armatys, „Kino” 1984, nr 1.