Mustang z Dzikiej Doliny (2002)

Reż. Lorna Cook i Kelly Asbury

Hanna Arend i Wojciech Świdziński

Hanka: Dziewicza przyroda, wysokie góry, bezbrzeżne zielone łąki, orzeł szybujący wśród skał i przepiękne konie w galopie – po prostu Dziki Zachód – oto sceneria naszej kolejnej propozycji dla Państwa. Zapraszamy do obejrzenia opowieści „płynącej z głębi serca konia”. Konia dzikiego, szalonego i szybkiego jak błyskawica. Mustanga, który chciał wolnym być ponad wszystko, ale czy mu się to udało, przekonajcie się sami, oglądając Mustanga z Dzikiej Doliny.

W pierwszych scenach filmu stajemy się świadkami magicznego wydarzenia w każdej społeczności – narodzin dziecka, w tym przypadku, narodzin naszego bohatera – małego mustanga. Mamy okazję obserwować proces dorastania ciekawskiego i odważnego urwisa, poznawania przez niego otaczającego świata i zdobywania doświadczenia pod czujnym okiem matki oraz całego stada. Zapewne żadnemu z rodziców nie trzeba przypominać (no, może wtedy, kiedy za dużo pracy, obowiązków i zmęczenia…), jak ten z pozoru beztroski okres w życiu dziecka jest ważny i jak wiele od niego zależy w przyszłym dorosłym funkcjonowaniu. W każdym razie historia prowadzi nas do momentu, kiedy to młody Mustang zostaje przywódcą stada, w którym dorastał. Nasz bohater wie, że to zaszczyt, ale i odpowiedzialność. Świetnie odnajduje się w nowej roli. Czuje, że odnalazł swoje miejsce. Być może to dobry moment na porozmawianie z dziećmi właśnie o poszukiwaniu własnego miejsca w życiu, o rolach, jakie pełnią najmłodsi w rodzinie, na podwórku, w przedszkolu czy w szkole. Czy te role przynoszą im zadowolenie, czy może chcieliby coś zmienić? Nasz bohater na pewno jest zadowolony i spełniony. I zapewne nie za wiele zmieniłby w swoim życiu, gdyby nie fakt, że pewnego dnia dostrzega w oddali tajemnicze światło. Może je zignorować – nie zrobi jednak tego. Ciekawość popycha go do przygód jedynych w swoim rodzaju, trudnych wyborów, heroicznych zachowań, poznania smutku rozstania i radości z powrotu, miłości i tęsknoty, niebezpieczeństwa i odpowiedzialności. A wszystko to za sprawą naturalnego uczucia dominującego u młodych  odkrywców – ciekawości. Często rodzice starają się chronić dzieci przed skutkami nadmiernej (z ich perspektywy) ciekawości. Powstaje zatem pytanie: czy zawsze słusznie i gdzie jest bezpieczna granica eksploracji otaczającego świata.

Zainteresowany nieznanym, skory do pomocy, dziki i – do tej pory – wolny Mustang poznaje ludzi: niektórych złych, innych dobrych; jak to w życiu. Będą więc amerykańscy żołnierze (to ci źli) i młody Indianin Wartki Potok (to ten dobry), pościgi, strzelanina, niewola, katorżnicza praca przy budowie kolei i – jak na klasyczny western przystało –  wątek miłosny w tle.

Z zapartym tchem obserwujemy, jak kształtuje się jego osobowość i kibicujemy Mustangowi. Jest dzielny, nieustraszony, pomaga pokrzywdzonym, ratuje zagrożonych i przeciwstawia się złu. Złu, którego doświadczają jego pobratymcy, jak i niesprawiedliwemu traktowaniu ludzi czy dewastacji środowiska, w którym żyje (niszczenie przyrody podczas budowy kolei). Tęskni przy tym za rodziną – i to rozumiemy, więcej – tę tęsknotę przeżywamy wraz z nim. Tęsknota to uczucie, które może być trudne w przeżywaniu, szczególnie u małych dzieci. Potrzebuje więc życzliwej uwagi ze strony dorosłych.

Bał się (to kolejne trudne uczucie) i nie wiedział, co go czeka, kiedy co jakiś czas powtarzał sobie: „żadnej przegranej”, „chcę wolnym być, wrócić do domu”. Robił wiele, żeby nie dać się ujarzmić. Był czas, że wydawało się, iż się poddał, ale nawet zakuty w łańcuchy „siły w sobie zbierał”. Ludzie chcieli go złamać, jednak on był wierny swoim przekonaniom i pragnieniom. Stał się wzorem dla innych koni. Zdobył szacunek największego wroga i przyjaźń człowieka – w równym jak on sam stopniu – wolnego ducha. Zawiązała się więź pomiędzy człowiekiem i dzikim koniem – mustangiem, któremu wydawało się, że umie latać.

A kiedy już wreszcie mógł wrócić do swoich po latach tułaczki – zawahał się. Pojawiła się ONA… Rosa była urocza, więc „zgodził się, by pokazała mu jej świat”, ale serce miał rozdarte – tęsknił za domem i wolnością. Trudne wybory! Jakże często stają przed nimi także nasze dzieci. I jak ważne jest, abyśmy w tej ich osobistej podróży im towarzyszyli.

Wojtek: Choć o zmierzchu westernu oraz długometrażowej animacji rysunkowej spekuluje się od lat, gatunki te systematycznie udowadniają, że ich koniec jeszcze nie nastał. Ostatnio serial Westworld i tradycyjna animacja Klaus potrafiły zdobyć masową widownię oraz uznanie krytyki. Czy są to jednak pojedyncze jaskółki, czy zwiastuny niedługiego odrodzenia – trudno rozstrzygnąć.

Tymczasem w ramach Seansu rodzinnego proponujemy nostalgiczną wyprawę do 2002 r., gdy animacja rysunkowa wciąż była formą dominującą na wielkim ekranie, zaś western – choć od dawna w odwrocie – regularnie powracał także w postaci wielkich superprodukcji. Ze spotkania obu tych form filmowych powstał Mustang z Dzikiej Doliny, który zawładnął sercami nie tylko miłośników koni. Należy przy tym zaznaczyć, że produkowany od 2017 r. serial Netflix Mustang: Duch wolności tylko nominalnie nawiązuje do filmu z 2002 r., faktycznie zaś nie jest z nim powiązany fabularnie, wykonany został w zupełnie odmiennej technice i zaadresowany do innej grupy odbiorczej.

Oryginalny Mustang z Dzikiej Doliny przedstawia losy wyrosłego na prerii kiger mustanga i jego pierwszego spotkania z ludźmi w latach 60. XIX wieku. Wydarzenie to poprzedza wspaniale opowiedziana, zilustrowana muzyką Hanza Zimmera i piosenkami Briana Adamsa, 11-minutowa ekspozycja przedstawiająca życie wolnych koni. Gdy młody przywódca stada natyka się na obozowisko wranglerów, rozpoczyna się jego odyseja po zdobywanym właśnie przez białego człowieka Zachodzie. W tej przymusowej podróży odbędzie etapy znane z dziesiątków westernów – trafi do oddziału kawalerii, indiańskiej wioski, na budowę kolei transkontynentalnej, by swego największego wyczynu dokonać na skalistym pustkowiu Wielkiego Kanionu Kolorado. Taka wędrówka zwierzęcia przez kolejne stopnie wtajemniczenia w mroczny i niezrozumiały świat ludzkich spraw jest dobrze znanym tematem filmowym, efektownie wykorzystanym np. przez Stevena Spielberga w nieco późniejszym Czasie wojny (2011). Sądzę jednak, że najważniejszym punktem odniesienia Mustanga z Dzikiej Doliny jest inny wybitny film – western Arthura Penna Mały Wielki Człowiek (1970). Tam również główny bohater – biały chłopiec przygarnięty przez Indian – doświadcza wszelkich odmian losu charakterystycznych dla westernu. Staje się rewolwerowcem, poszukiwaczem złota, pionierem, włóczęgą – w każdej z tych ról przeżywając gorzkie rozczarowanie. Film Penna został przez twórców animacji przywołany wprost dzięki postaci pułkownika, wzorowanego na kontrowersyjnym generale George’u Custerze poległym nad Little Bighorn, a zwłaszcza w scenie bezsensownej pacyfikacji indiańskiej wioski przez amerykańską kawalerię. Mustang z Dzikiej Doliny kontynuuje tradycję krytycznego spojrzenia na proces zdobywania Dzikiego Zachodu, który wiązał się nie tylko z heroicznym postępem cywilizacji, ale nade wszystko z eksterminacją rdzennej ludności oraz dewastacją przyrody. Animacja krytykę tę przeprowadza wymownie i konsekwentnie, a przy tym z wyczuciem, sympatię widza lokując po stronie tęskniącego za wolnością mustanga oraz dzielącego z nim los młodego Indianina. To on określa swego czworonożnego przyjaciela „Niezłomnym Duchem”, sugerując symboliczne spojrzenie na tytułowego bohatera jako prawdziwe uosobienie amerykańskiej wolności. Stąd zresztą nagromadzenie w filmie innych symboli bliskich sercom Amerykanów – ścigającego się z końmi bielika widniejącego w godle Stanów Zjednoczonych czy wspomnianego już Wielkiego Kanionu.

Monumentalne piękno przyrody – objawiające się zarówno w palącym słońcu, podczas srogiej zamieci, jak i w gwieździstą noc – zostało oddane dzięki umiejętnemu połączeniu tradycyjnej techniki rysunkowej z animacją 3D, wykorzystaną m.in. do wykreowania efektów specjalnych. Temu połączeniu Mustang z Dzikiej Doliny zawdzięcza nieprzemijającą atrakcyjność wizualną, bowiem ząb czasu odciska na nim swoje piętno tylko w minimalnym stopniu, podczas gdy pionierskie animacje realizowane wyłącznie techniką trójwymiarową za sprawą postępu technicznego szybko odchodzą do lamusa.

Szczególną uwagę warto tu zwrócić na przedstawienie końskich bohaterów. Ich ruch został oddany niezwykle realistycznie, dzięki długotrwałym studiom anatomii i motoryki żywych mustangów, którym poświęcili się animatorzy. Także wszystkie końskie odgłosy zostały zarejestrowane przez zespół dźwiękowców, a nie wytworzone w studiu. Konie w Mustangu z Dzikiej Doliny porozumiewają się bowiem wyłącznie za pomocą naturalnych dźwięków oraz antropomorficznej – choć odpowiednio stonowanej – mimiki. Pod tym względem film radykalnie różni się od dziesiątków animacji, w których zwierzęcy bohaterowie otrzymują nie tylko ludzką ekspresję, ale i zdolność mowy, tracąc swoją naturalną tożsamość i stając się faktycznie maskami dla ludzi. W intymny świat tytułowego bohatera jesteśmy ponadto wprowadzeni dzięki pojawiającej się narracji z offu, w której to mustang opowiada i komentuje swoje losy – w oryginalnej wersji językowej głosem Matta Damona, w polskiej zaś bluesowego wokalisty Macieja Balcara. Wprowadzona z dużym wyczuciem i przeplatająca się z poruszającymi piosenkami, odgrywa ona bardzo istotną rolę, bo to dzięki niej mamy wrażenie spoglądania na świat ludzki z innej perspektywy, odkrywając jego okrucieństwo, gniew i podłość, ale też bezinteresowność oraz szlachetność. Tym samym Mustang z Dzikiej Doliny może stać się popkulturowym wprowadzeniem do animal studies, czyli badań zajmujących się rolą zwierząt w kulturze ludzkiej, ale także próbami przywrócenia im podmiotowości przez – niemal dosłownie – wsłuchanie się w ich głosy.

Rodzinny seans Mustanga z Dzikiej Doliny można wykorzystać do wspólnej zabawy, wprowadzającej właśnie do podstaw animal studies. Tak jak w filmie można spróbować spojrzeć na ludzki świat z perspektywy zwierząt. Jeśli mamy psa, kota, czy kanarka, wczujmy się w niego i zobaczmy oraz opiszmy nas jego oczami. Co może o nas wiedzieć i jak postrzegać nasze zachowania? Czy będzie to portret prawdziwy? Przychylny czy niekorzystny? Takie odwracanie perspektywy i dzielenie się swoimi przemyśleniami może być bardzo pożyteczne, służąc nie tylko pozytywnemu kształtowaniu naszych relacji ze światem przyrody, ale także pomiędzy nami samymi – przedstawicielami gatunku homo sapiens.