Słynny najazd niedźwiedzi na Sycylię (2019)

Reż. Lorenzo Mattotti

Małgorzata Bazan, Maciej Dowgiel

Maciek: wielką przyjemność sprawiło mi obejrzenie Słynnego najazdu niedźwiedzi na Sycylię. Pewnie dlatego, że historia opowiedziana w filmie ciekawie koresponduje z naszą ulubioną rodzinną lekturą Mój tato jest niedźwiedziem autorstwa Nicoli Connelly. W jednej i drugiej opowieści ojcowie są misiami, które nad życie kochają swoje młode. Jednak, jeżeli przyjrzeć się tym tekstom kultury nieco bliżej, okaże się, że nie są to jedynie bajki dla dzieci i bycie misiem może stać się świetnie przemawiającą metaforą, za która kryją się ludzkie zachowania i relacje. Niedźwiedzie stosunki w tym przypadku nawiązują się pomiędzy ojcami i synami. Kiedy potomkowie — nieważne, czy owłosieni i dzicy, czy też delikatni i od maleńkości uczeni kultury — przychodzą na świat, buduje się rodzaj pewnej tajemniczej więzi, opartej na wzajemnym zaufaniu, trosce i pragnieniu szczęścia. Stare niedźwiedzie opiekują się młodymi, pokazują im świat, uczą podstawowych, a później coraz bardziej skomplikowanych czynności. Cieszą się z sukcesów, choćby tych najmniejszych – ze złapanego wspólnie łososia lub złożenia kolorowej matrioszki. Uczą się od siebie nawzajem. W przypadku istot dwunożnych edukacja ta przebiega w dwie strony — ojciec uczy syna zachowań zgodnych z kulturą, syn uczy ojca patrzeć na świat spojrzeniem nieskażonym jeszcze do końca przez jej dominujący pryzmat. Dorośli mężczyźni uczą się zatem od nowa słuchać śpiewu ptaków, cieszyć się zielenią trawy czy dotykiem miękkiej sierści psa. U niedźwiedzi proces ten jest zapewne prostszy. Nie ma bowiem mowy o czynniku kulturowym, a więc w pewien sposób ograniczającym dziką miłość i przywiązanie. Są za to inne wyzwania. Trzeba nauczyć się zdobywać pożywienie czy zapadać w zimowy sen. Choć z drugiej strony… ludzcy ojcowie też przecież udają się ze swymi pociechami na polowanie (do lodówki, do sklepu) i pokazują, co prawdziwi mężczyźni lubią robić najbardziej (zapadać w drzemkę). W zasadzie podobieństw jest więcej niż różnic.

Kiedy syn rośnie, pojawia się pokusa ukształtowania go na swoje podobieństwo. Wpojenia mu pewnego systemu wartości. Konieczne jest także przystosowanie do wymogów konkretnej kultury, bolesnego w niej zanurzenia. Młodzi walczą jednak z całych sił i starają się za wszelką cenę, aby owa kultura nie odebrała im dziecięcego szczęścia. Niedźwiedzie odbywają wspólne kąpiele, zapuszczają się coraz dalej w las, a ludzkie dzieci postanawiają w końcu nauczyć się czytać, pisać i korzystać z toalety. Ojciec staje się swego rodzaju mentorem, przewodnikiem po tajemniczym świecie. Wówczas relacja przekształca się w prawdziwą niedźwiedzią przyjaźń. I znów ogromną rolę odgrywa zaufanie, przywiązanie i… naiwna wiara, że tata wie najlepiej.

W końcu przychodzi czas niedźwiedziej szkoły. Pojawia się bunt przeciwko ojcu. Ba! Przeciw całej kulturze, w której, chcąc nie chcąc, potomek jest już mocno zakorzeniony. Młody poszukuje własnej prawdy. Sięga po zakazany niedźwiedzi koktajl. Szuka wyzwolenia z okowów. Jeżeli stary nie pozwoli mu pójść własną drogą, będzie starał się zdominować syna, pokazać, że wie lepiej, pojawi się zgoła inna forma misiowej relacji. Tym razem będzie to jednak nie pomoc, a raczej niedźwiedzia… przysługa. Zarówno ojcu, jak i synowi nie wyjdzie ona na zdrowie.

Słynny najazd niedźwiedzi… to piękna historia Leoncja, króla sycylijskich niedźwiedzi, który z miłości do syna jest gotów poruszyć niebo i ziemię, aby po porwaniu młodego, odnaleźć go w miejskim kabarecie. Jednak szczególna nauka dla ojców płynie z opowieści niedźwiadka. To z jego historii dowiemy się rzeczy banalnych, aczkolwiek szczególnie dziś wartych przypomnienia — władza deprawuje i z najbardziej dumnych zwierząt potrafi zrobić zwykłe świnie. Aby deprawacji nie ulec, choćby w rodzinnych relacjach wychowawczych, warto słuchać także tych najmłodszych członków familii. Drzemie w nich bowiem naturalna prawość i naiwne dobro, a naszym niedźwiedzim obowiązkiem jest je obronić. Misie mają łatwiej, słuchają tylko głosu natury. Przed ludzkimi ojcami stoi nieco trudniejsze zadanie.

Małgosia: Słynny najazd niedźwiedzi na Sycylię jest animowaną baśnią. I jak każda „przyzwoita” baśń ta również kończy się szczęśliwie. Jednak zanim to nastąpi, reżyser, a przed nim autor książki o tym samym tytule – Dino Buzzati, przenoszą widza w krainę niedźwiedzi i ludzi, ale jednocześnie w świat magii, czarów i niebezpieczeństw. Film nawiązuje swoją formą do wspaniałych tradycji disnejowskich. Szczególnie sceny muzyczno-taneczne wizualnie przypominają te znane choćby z Fantazji z 1940 roku. Powoduje to nie tylko atrakcję wizualną cieszącą oko najmłodszych, ale i wywołuje sentyment u ich rodziców i dziadków.

Historia niedźwiedzi, które początkowo chcą odwiedzić świat ludzi wyłącznie w celach pokojowych, a następnie dokonują najazdu, by zdetronizować złego władcę i przejąć rządy, może wydawać się absurdalna. Pamiętać jednak należy, że Dino Buzzati opublikował swoją książkę tuż po zakończeniu II wojny światowej, gdy świat jeszcze „lizał rany” i zastanawiał się, jak poradzić sobie z wojenną traumą. Dlatego ta z pozoru niedorzeczna historia ma głębokie przesłanie. Ujawnia się ono i w wersji literackiej, i filmowej. Twórcy filmu zdają się pytać widzów oraz siebie, czym jest człowieczeństwo, a także dlaczego ludzie są źli. I sami dają odpowiedź: ponieważ wszystkie ich marzenia i pragnienia skupiają się na pieniądzach i władzy. Te dwa fetysze sprawiają, że człowiek zdolny jest do zdrady przyjaciół, kradzieży, oszustw, kłamstw i wszystkich innych podłości. Mamy zatem doskonałą okazję, aby przypomnieć dzieciom, że pieniądze to nie wszystko, a władza zawsze, koniec końców, stoi w kontrze do etyki i moralności.

Światu ludzi reżyser, a wcześniej pisarz, przeciwstawiają świat niedźwiedzi. Jest on oparty na prostych, czytelnych zasadach. Misie żyją zgodnie z naturą, którą bardzo szanują. Kierują się instynktem, którzy rzadko je zawodzi. Zakładają rodziny i kochają swoich najbliższych. Niedźwiadki nie znają pieniędzy, więc ich nie pragną. Mają jednego króla, którego władzy i autorytetu nikt nie podważa. A więc dopóki nie poznają zasad rządzących światem ludzi ich życie, paradoksalnie, określa silny kodeks moralno-etyczny. Okazuje się, że ów zbiór przykazań wykreowany przez naturę, jest o wiele lepszy od tego wydumanego, sztucznie stworzonego przez ludzi. Próba przejęcia świata ludzi i życia wraz z nimi jawi się jako kompletna porażka. Misie tracą swoją „niedźwiedziowatość”, swoją tożsamość. Gubią się w sieci kłamstw i ludzkich intryg, nie radzą sobie z używkami i hazardem, w ogóle nie rozumieją zasad świata ludzi. Bardzo dobrze obrazuje to scena, w której okradziony król niedźwiedzi pyta, dlaczego czarodziej, który może mieć wszystko, okrada skarbiec. W przeciwieństwie do króla widzowie znają odpowiedź: bo ludzie zawsze pragną mieć więcej, a żądza ta nigdy nie zostaje zaspokojona. Przez chwilę nawet niedźwiedzie jej ulegają, pijąc, grając w karty, zakładając ludzkie ubrania, stawiając sobie pomniki sięgające chmur. I na tę chwilę oddalają się od tego wszystkiego, co kiedyś było dla nich ważne… To dobra lekcja dla dzieci, którym w procesie wychowania próbuje się narzucić pewien światopogląd, punkt widzenia i podsuwa jedyne wartościowe wzorce do naśladowania. Młodzi ludzie gubią w tym wszystkim siebie. Pomiędzy dodatkowymi zajęciami tańców, karate, pływania, angielskiego… zatracają siebie. Zapominają, kim są, czego pragną, co jest dla nich ważne i jakie są ich prawdziwe pasje.

Film w reżyserii Lorenzo Mattottiego przeznaczony jest zarówno dla dzieci w wieku przedszkolnym, młodszej młodzieży ze szkół podstawowych (szczególnie klasy I-IV), jak i nastolatków. Choć ci ostatni być może zbuntują się przeciwko animowanej formie baśni, tradycyjnie zarezerwowanej dla opowieści dla dzieci. Jednak, biorąc pod uwagę liczbę zawartych w filmie motywów i toposów, Słynny najazd… może być traktowany jako niewyczerpana skarbnica, z której skorzystać mogą nawet maturzyści. Film z powodzeniem może, a nawet powinien, stać się przyczynkiem do rozmowy na temat poszukiwania własnej tożsamości i budowania hierarchii wartości.