Siła różnorodności, czyli kino czeskie oglądane na nowo
Ewa Ciszewska
Jesień i zima to dobry czas na przypomnienie sobie ulubionych filmów lub nadrobienie kinowych zaległości. Szansę na ponowne spojrzenie na czeskie kino (a właściwie: czechosłowackie, bo w programie znajdują się filmy sprzed 1991 r.) oferuje firma dystrybucyjna Art House Film, proponując kiniarzom włączenie do repertuaru bardziej i mniej znanych filmów czeskich z drugiej połowy XX wieku. Ci, którzy oglądali czechosłowackie filmy na ekranach kinowych i telewizyjnych w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, być może wybiorą się do pobliskiego kina studyjnego niesieni uczuciem nostalgii. Dla młodszych widzów czechosłowackie produkcję mają szansę stać się filmowymi odkryciami i iskierkami, które rozpalą miłość do kina naszych południowych sąsiadów. Jest bowiem w tych dziełach nieodparty urok, humor i autentyczne zrozumienie wad i zalet zwykłego człowieka.
Wśród dziewięciu pozycji programu znajdują się filmy posiadające w Polsce status kultowych – Czarny Piotruś (1963) i Pali się, moja panno (1967) Miloša Formana oraz zrealizowane w tym samym duchu małego realizmu Intymne oświetlenie (1965) Ivana Passera. Oprócz tego na ekranach pojawią się klasyki czechosłowackiego kina – najbardziej znana adaptacja Przygód dobrego wojaka Szwejka Jaroslava Haška czyli Dobry wojak Szwejk (1957) Karela Steklego, zrealizowany z niezwykłym rozmachem i pieczołowitością średniowieczny epos Małgorzata, córka Łazarza (1977) Františka Vláčila na podstawie prozy Vladislava Vančury oraz przejmujący dramat z czasów drugiej wojny światowej Sklep przy głównej ulicy (1965) Słowaka Jana Kadára i Czecha Elmara Klosa. Posmak środkowoeuropejskiego kina gatunków – w tym wypadku filmowego science fiction – zapewni Ikaria XB1 (1963) Jindřiha Poláka. Specyficzny dla Czech gatunek filmowej „zwariowanej komedii“ reprezentować będzie Adela jeszcze nie jadła kolacji (1977) w reżyserii Oldřicha Lipskiego. Wisienką na torcie w tym zestawieniu jest film będący nieodłącznym elementem programu filmowego w każdym szanującym się czeskim domostwie w czasie świąt Bożego Narodzenia, czyli Trzy orzeszki dla Kopciuszka (1973) Václava Vorlíčka.
Swoją przygodę z czeskim kinem warto rozpocząć od filmów Formana i Passera, stanowią one bowiem esencję kina małego realizmu, który to nurt przyniósł czeskiemu kinu międzynarodowe uznanie, a jego twórcom prestiż i międzynarodową rozpoznawalność. Forman i Passer znaleźli formułę na opisanie tego, co jest nijakie i bezkształtne. Portretowali oni zwykłych, przeciętnych bohaterów w najbardziej prozaicznych okolicznościach życiowych – jak sprzeczka podczas obiadu o kurze udko czy poszukiwanie krzaka agrestu w ogrodzie. Ten magiczny przepis budził zazdrość ze strony polskich twórców, nie tylko filmowców. Reporterka Hanna Krall i reżyser Krzysztof Kieślowski, prywatnie przyjaciele, którzy także barowali się z opisem ówczesnej zgrzebnej rzeczywistości, zazdrościli Czechom „nadwyżki metafizycznej”. Krall i Kieślowski twierdzili, że czescy twórcy potrafią opisać swoje tu i teraz nie tylko wiernie, ale i z pewnym trudno definiowalnym naddatkiem. Passerowi i Formanowi udało się podnieść nijakość do wymiaru sztuki – twierdzili Krall i Kieślowski. W świetle dzieł czeskich twórców ich własna bezradność tym bardziej przygnębiała. Krall i Kieślowski musieli poszukać własnej, oryginalnej drogi dla opisania otaczającego ich świata.
To Kieślowski wskazał na Intymne oświetlenie Passera jako na film, który miał na niego największy wpływ. Ale i inni polscy twórcy nie oparli się „najnudniejszemu filmowi świata”, jak określił Intymne oświetlenie po projekcji roboczej kierownik Studia Filmowego Barrandov w Pradze, gdzie film został wyprodukowany. Do bezpośredniej inspiracji filmem Passera przyznawał się Krzysztof Zanussi, którego Struktura kryształu (1969) miała być polską wersją Intymnego oświetlenia. Zarówno Passer, jak i Zanussi tematyzują nie tylko kryzys 30-latków, którego doświadczają dwaj główni bohaterowie, ale i ogólniejszy kryzys wartości i sensu życia ukryty pod płaszczem codziennej egzystencji. W obu filmach jedność miejsca i czasu kompensuje rozbitą strukturę opowiadania, a fragmentaryczność i swoista niezborność epizodycznej kompozycji znajduje odbicie w nieporadności oraz nieskładności działań podejmowanych przez bohaterów. Hrabalowska z ducha pochwała peryferii łączy się w tych filmach z ukazaniem ograniczeń, które pozwalają na pełną realizację potencjału tkwiącego w bohaterach.
Po wyliczeniu podobieństw, czas na różnice – to one bowiem sprawiają, że film Zanussiego nie jest jedynie zręczną imitacją Intymnego oświetlenia, ale dziełem na wskroś oryginalnym, a jedynie zainspirowanym duchem czeskiego filmu. Zanussi, podobnie jak Forman w Czarnym Piotrusiu czy Pali się, moja panno, a inaczej niż Passer, zdaje się wartościować zachowania i postawy. Intymne oświetlenie oddaje raczej stany i uczucia niż konkretną „twardą prawdę”, a konfrontacja postaw nie przynosi wartościującej konkluzji. Forman i Zanussi wybierają inną drogę: akcentując napięcie między rolami społecznymi a wewnętrznym potencjałem portretowanych charakterów, wskazują na błędne niekiedy decyzje życiowe, natomiast zanurzenie w codzienności interpretują jako ucieczkę od postawy obywatelskiej.
Portretowanie prowincji, jak w filmach Passera i Formana, ma w czeskiej i słowackiej kulturze swoją długą tradycję. Nie zawsze jednak małomiasteczkowość równa się idylii, szczególnie gdy w życie codzienne bohaterów zaczyna wkraczać wielka polityka i historia. Tak dzieje się w dramacie Sklep przy głównej ulicy Jana Kadára i Elmara Klosa portretującym losy poczciwego stolarza Tona Brtki, który – przejmując pożydowski sklep z galanterią – staje się jednocześnie opiekunem starej Żydówki, pani Lautmann. Brtko stara się pogodzić interesy własnej rodziny (przede wszystkim pazernej żony) z zachowaniem resztek ludzkiej uczciwości. Brtko jest niczym linoskoczek balansujący nad przepaścią, a po każdej ze stron czekają na niego nowe pułapki. Czy w takiej sytuacji jego przechadzka ma szansę zakończyć się happy endem? Nagrodzony Oscarem w 1966 roku za najlepszy film obcojęzyczny Sklep przy głównej ulicy jest niewątpliwie najwybitniejszym filmowym rozliczeniem z faszyzmem na ziemiach słowackich i przejmującym dziełem o tragizmie wojny. Z punktu widzenia polskiego odbiorcy koniecznie należy wspomnieć o fantastycznej roli aktorki i dyrektorki Teatru Żydowskiego w Warszawie, Idy Kamińskiej, która wcieliła się w postać słowackiej Żydówki. Postarzona Kamińska portretuje Rozalię Lautmann, która na wielu poziomach (językowym – sama posługuje się mieszaniną słowackiego i jidysz, fizjologicznym – jest częściowo głucha i kulturowym – prześladowania, które dotykają Żydów są dla niej niepojęte) nie rozumie tego, co się dzieje dookoła niej. Ten przejmujący portret starej kobiety, która sama w sobie jest symbolem odchodzącego świata, pokazuje, że czescy i słowaccy twórcy potrafili wykreować na ekranie przejmująco tragiczne – a nie wyłącznie tragikomiczne – postacie.
Stereotypowy obraz czechosłowackiego kina jako przestrzeni przesiąkniętej ironią i humorem przełamuje film po latach okrzyknięty arcydziełem czechosłowackiej kinematografii. Ballada filmowa Małgorzata, córka Łazarza posiada obecnie w Czechach miano pozycji kultowej, a jej twórca, nieżyjący już František Vláčil, otoczony jest nimbem geniusza. W 1998 roku film zajął pierwsze miejsce w ankiecie krytyków filmowych jako najlepszy film czechosłowacki XX wieku. Oparty na powieści Vladislava Vančury, poruszający i poetycki obraz waśni między dwoma rywalizującymi klanami jest epickim obrazem starć między chrześcijaństwem i pogaństwem, ludzkością i naturą, miłością i przemocą. Vláčil dążył raczej do odtworzenia mentalności dawno minionego stylu życia, niż do stworzenia konwencjonalnego dramatu historycznego, a rezultat jest olśniewający. Dzięki pomysłowemu wykorzystaniu formatu panoramicznego, montażu i reżyserii dźwięku, Małgorzata, córka Łazarza jest ewenementem w filmie historycznym.
Czasy wojny w kulturze i kinie czechosłowackim to jednak przede wszystkim triumf groteski i knajpianego humoru spod znaku Jaroslava Haška. Dobry wojak Szwejk (1957) Karela Steklego reprezentuje ten właśnie sposób portretowania wojny (w tym przypadku pierwszej wojny światowej) – jako areny dla uwypuklenia absurdów walki i idiotyzmu żołnierskiej musztry. Filmowy świat dobrego wojaka Szwejka pozbawiony jest okropności i naturalizmu wojny obecnych w pierwowzorze literackim Haška. Nie znajdziemy tu „robaczywego światła apokalipsy“, które według wybitnego włoskiego slawisty Angelo Maria Rippelino prześwitywało przez karty powieści. Filmowy Szwejk, z wiecznie pogodną twarzą Rudolfa Hrušinskiego, to zadowolony z siebie poczciwiec, który informację o tym, że tydzień temu właściciel szynku został skazany na dziesięć lat więzienia, kwituje optymistycznym stwierdzeniem, że w takim razie osadzony ma już siedem dni za sobą. Na przykładzie Szwejka wyśmiany zostaje patriotyczny żar, który nakazuje afirmować każde, nawet najbardziej bezsensowne posunięcie władzy.
Czeska kinematografia bardzo dobrze poradziła sobie z oczekiwaniami swojej publiczności spragnionej kina gatunkowego. Lata sześćdziesiąte – a w większym jeszcze stopniu siedemdziesiąte i osiemdziesiąte – pokazały, że także kino gatunkowe stanowić może pełnoprawny środek wyrazu. Jak syntetyzuje Iwona Sowińska w rozdziale Kino Czechosłowacji: Cud i po cudzie w trzecim tomie Historii kina, już Vojtěch Jasný projektował musicale, w których spełniałby się jako „realista magiczny”, Jiří Menzel sięgał po kryminały Josefa Škvoreckiego, a Juraj Herz odnalazł swój ton w czarnych komediach. Bodaj największy indywidualista kina lat sześćdziesiątych, Pavel Juráček, przyłożył jako scenarzysta rękę do science fiction Ikaria XB1 (Ikarie XB1, 1963) Jindřicha Poláka. Ten zrealizowany całkiem na serio film ze względu na zgrzebną scenografię i kostiumy trąci dziś myszką. Myślowo jednak bije na głowę hollywoodzkie blockbustery, gdzie namysł nad przyszłością często sprowadza się do wyszukanej charakteryzacji i efektowych zdjęć.
Do dziś subtelnym humorem i pogodą opowiadania ujmuje filmowa bajka Trzy orzeszki dla Kopciuszka (1973) Václava Vorlíčka, zrealizwana w koprodukcji Studia Filmowego Barrandov ze wschodnioniemieckim studiem DEFA. Trzy orzeszki… spełniły oczekiwania wszystkich stron zaanagażowanych w jego powstanie i stały się przebojem czechosłowackiej oraz wschodnioniemieckiej telewizji. Film okazał się jednym z największych hitów eksportowych Czechosłowacji – prawa do niego sprzedano do ponad trzydziestu krajów świata, w tym do Polski. Do dziś cieszy się niesłabnącą popularnością, nie tylko w kraju powstania, ale także w Niemczech i Norwegii.
Oryginalnym wkładem czeskich twórców w rozwój kina gatunków jest wykształcenie i spopularyzowanie specyficznego gatunku „zwariowanych komedii“. Filmy te przez długi czas pomijano w refleksji filmoznawczej jako dzieła z najniższych rejestrów kultury popularnej. Cieszyły się jednak ogromną popularnością wśród widzów, a także stały się towarem eksportowym do innych krajów Bloku Wschodniego. Oglądane po latach filmy zaskakują pomysłowością scenariuszową, cieszą efektami specjalnymi z ducha kina „klasy B” i bawią znakomitym aktorstwem. Jednocześnie pod ich absurdalną powierzchnią udaje się dostrzec to, od czego miały stanowić ucieczkę – szaroburą rzeczywistość socjalistycznej Czechosłowacji, z problemami mieszkaniowymi, totalną inwigilacją i seksizmem. Jedną z najlepszych „zwariowanych komedii” jest pastisz powieści detektywistycznej Adela jeszcze nie jadła kolacji (1977) w reżyserii Oldřicha Lipskiego. Warto spojrzeć na ten obraz nie tylko jako na wyraz nieokiełznanej fantazji jego twórców, ale i wyraz miłości dla Pragi, parówek, lanego piwa i czeskiej niefrasobliwości. I zaproszenie do dalszej przygody z kinem czeskim.