Dumbo (2019)
Reż. Tim Burton
Data premiery: 29 marca 2019
Artur Gryz
Od piątku polscy kinomani mogą nareszcie oglądać najnowszy film Tima Burtona pod tytułem Dumbo. Nareszcie, nie tylko z tego powodu, że polska premiera produkcji Disneya była opóźniona względem światowej o blisko trzy tygodnie, ale także dlatego, że Dumbo to film, na który wielu widzów (i to wcale nie tych najmłodszych) oczekiwało z wypiekami na policzkach. Wynika to oczywiście z faktu, że bohaterem filmu Burtona jest jedna z najbardziej rozpoznawalnych i najsympatyczniejszych postaci wykreowanych przez artystów z Walt Disney Productions.
Dumbo, słonik z parą nienaturalnie wielkich uszu, przedstawiony został szerokiej publiczności już w roku 1941, wraz z premierą filmu pod tym samym tytułem. Od razu podbił on serca zarówno widzów, jak i recenzentów, którzy zwracali uwagę na fakt, że chociaż opowieść o przygodach słoniątka jest stosunkowo krótka (trwa tylko 65 minut) potrafi wywołać u odbiorcy cały wachlarz emocji – od gorzkich łez do szczerego śmiechu. Pojawienie się Dumbo było tak istotnym wydarzeniem w życiu ówczesnych Amerykanów, że tygodnik „Time” planował umieścić go na okładce ostatniego grudniowego wydania w roku 1941 i przyznać mu tytuł „ssaka roku” (analogia do tytułu „człowieka roku”). Japoński atak na Pearl Harbour spowodował jednak zmianę tych planów. Wydaje się, że postać czarującego „odmieńca”, pomimo upływu lat, nie straciła nic ze swej popularności. Dowodzić tego może chociażby fakt, iż przez długie lata Walt Disney Productions planowało nakręcenie kontynuacji jego przygód. (Projekt ten został wstrzymany w roku 2006.)
Przedstawienie nowej wersji przygód słoniątka jest składową obecnej strategii Disneya, polegającej na systematycznym wprowadzaniu na ekrany kin generowanych komputerowo (przynajmniej w części) remake’ów filmów rysunkowych, które przysporzyły firmie rozgłosu i pieniędzy w latach wcześniejszych. (Po Pięknej i bestii z roku 2017 i omawianym Dumbo, czeka nas jeszcze powrót Aladyna, Króla lwa, Dzwonnika z Notre Dame i wielu innych.) Warto zwrócić uwagę, na fakt, że chociaż większość z proponowanych przez wytwórnię produkcji ma być po prostu wierną kopią swojego poprzednika wykonaną przy użyciu dostępnych obecnie technologii filmowych, to w niektórych, rzadkich, przypadkach Disney pozwala na przetworzenie znanych wątków celem stworzenia filmu odbiegającego od pierwowzoru. Najnowszy Dumbo należy do „eksperymentów” tego właśnie rodzaju.
Zaangażowanie Tima Burtona, który sam siebie nazywa „dyżurnym dziwakiem Disneya”, do wyreżyserowania filmu opowiadającego o przygodach odrzuconego przez cyrkową społeczność dziwoląga pozwalało, nie tylko miłośnikom talentu reżysera, żywić nadzieję, że powstanie dzieło wyrastające ponad standardowe produkcje Studia. Z drugiej jednak strony, szefowie wytwórni Disneya zdawali sobie sprawę z tego, że charakterystyczny styl Burtona nie musi przypaść do gustu masowej, zwłaszcza dziecięcej, publiczności. A tę właśnie Dumbo powinien przecież uwieść. Celem minimalizacji tego ryzyka autorem scenariusza i producentem filmu mianowano Ehrena Krugera (twórcę fabuł kasowych przebojów z cyklu Transformers), a w rolach głównych obsadzono uznanych i sprawdzonych aktorów – Colina Farrella, Evę Green, Michaela Keatona i Danny’ego DeVito.
Należy zaznaczyć, że omawiany film skonstruowany został w sposób odmienny od swego pierwowzoru z roku 1941. Scenarzysta zdawał sobie sprawę, że fabułę trwającej blisko 2 godziny produkcji należy rozpisać na większą liczbę postaci przykuwających uwagę widza niż tylko Dumbo. Stąd też obecność nieznanych wcześniej widowni bohaterów, odgrywających istotne role w historii o losach uszatego słoniątka. Nieuniknione w związku z tym było wprowadzenie nowych wątków i zdynamizowanie akcji filmu, co z kolei umożliwiło wykazanie się „specom” od efektów specjalnych. To bowiem, co kończyło filmową opowieść z pierwszej połowy XX wieku, czyli „dziewiczy lot” Dumbo, jest w wersji najnowszej dopiero początkiem lawiny następujących po sobie zdarzeń zwieńczonych finałem w epickim bez mała stylu.
Ze względu na różnice pomiędzy oryginałem a nową wersją Dumbo na forach internetowych i łamach czasopism rozgorzała dyskusja na temat wartości najnowszej produkcji Disneya. Roztrząsa się więc, czy twórcy nie powinni byli przywiązywać większej wagi do oddania atmosfery pierwowzoru, czy fabuła nie jest zbyt schematyczna i przewidywalna, i czy „zawartość” Burtona w filmie jest wystarczająca. W tej kakofonii sprzecznych opinii i diametralnie odmiennych ocen nie wybrzmiewa jednak głos najistotniejszy, głos odbiorcy, do którego Dumbo jest kierowany, widowni dziecięcej. Ta, sądząc po rzęsistych brawach, jakie rozległy się po zakończeniu seansu, w którym miałem okazję uczestniczyć, za nic ma zapatrywania dorosłych krytyków różnej maści.
Wcześniejsze dokonania Tima Burtona nie są, w większości wypadków, znane młodocianym odbiorcą i wcale nie oczekują oni, że reżyser nada filmowi swój charakterystyczny sznyt. Młodzi odbiorcy chcą, aby film przykuwał ich uwagę, bawił i poruszał, pozwalał przeżywać wzloty i upadki postaci, z którymi mogą się utożsamiać. Wydaje się, że w tym zakresie film zaspokaja potrzeby najmłodszego widza. Para dziecięcych bohaterów, Milly i Joe Farrierowie, którzy opiekują się Dumbo, ze względu na swoją empatyczną postawę wobec słoniątka, wzbudzają u widzów sympatię, współczucie zaś budzi tragedia rodzinna, jaką doświadczył ich los. Szacunek widowni zaskarbia sobie ojciec dzieci, Holt Farrier, który musi stawiać czoło nie tylko zgrai czarnych charakterów, ale również (a może przede wszystkim) własnym ograniczeniom. Również „naczelny” niegodziwiec, potentat branży rozrywkowej V.A. Vandevere, kreowany przez Michaela Keatona, wypada jak należy. Przyciąga uwagę swoim oryginalnym stylem bycia, ale odpycha uczynkami. Mimo starań scenarzysty, reżysera i aktorów żadna z tych postaci nie może (na szczęście) konkurować z Dumbo, który mimo tego, że nie jest nieprzerwanie obecny na ekranie, jest postacią centralną i najważniejszą. Choć wiemy, że takich słoniątek nie ma i że został on wygenerowany komputerowo, nie sposób oprzeć się jego urokowi.
Omawiany film bez wątpienia daleko odbiega – tak w warstwie wizualnej, jak i fabularnej – od swojego pierwowzoru. Bez wątpienia budzić może kontrowersje wśród „tradycjonalistów” urzeczonych filmem rysunkowym. Bez wątpienia mógłby mówić więcej i głośniej o losie odrzuconych przez społeczność jednostek. Z całą pewnością ma on jednak wystarczający potencjał, by kultowej postaci słonika z parą nienaturalnie wielkich uszu zjednać nowe generacje wielbicieli. W moim przekonaniu warto wybrać się na film, o którym jedni mówią dobrze, a inni odnoszą się do niego bardzo krytycznie. Brak jednak chyba opinii, że nie ma o czym rozmawiać. Koniec końców, czyż nie o to chodzi w showbiznesie, aby nie pozostawiać widza obojętnym?
tytuł: Dumbo
rodzaj/gatunek: familijny, fantasy
reżyseria: Tim Burton
scenariusz: Ehren Kruger
zdjęcia: Ben Davis
muzyka: Danny Elfman
obsada: Eva Green, Michael Keaton, Colin Farrell
produkcja: USA
rok prod.: 2019
dystrybutor w Polsce: Disney
czas trwania: 112 min
odbiorca/etap edukacji: od lat 7/ wczesnoszkolna (1-3), podstawowa (4-6), podstawowa (7-8)