Maria, królowa Szkotów (2018)

Reż. Josie Rourke

Data premiery: 25 stycznia 2019

Jadwiga Mostowska

Maria Stuart to jedna z tych postaci historycznych, do losów których kino odwoływało się od samego zarania, poszukując interesujących dla widza, pełnych dramatyzmu tematów. Z 1895 roku pochodzi niespełna półminutowy, niemy film w reżyserii Alfreda Clarka pt. Śmierć Marii, królowej Szkotów (The Execution of Mary, Queen of Scots). Warto odnotować, iż był to jeden z pierwszych obrazów, w którym zastosowano filmowe efekty specjalne, a także pierwszy film w historii wykorzystujący profesjonalnych aktorów (w tytułowej roli wystąpiła Mrs. Robert L. Thomas) i pierwsza w historii kina produkcja, w której ukazano scenę śmierci. Także później historia Marii Stuart wielokrotnie powracała na duży i mały ekran. Warto przypomnieć o filmie wyreżyserowanym przez Johna Forda i Lesliego Goodwinsa z 1936 roku czy też o wyróżnionej nominacjami do Złotych Globów i Oscara produkcji w reżyserii Charlesa Jarrotta z 1971 roku. Również w późniejszych latach mogliśmy śledzić losy szkockiej władczyni w filmie telewizyjnym Proch, zdrada i spisek z 2004 roku czy też we francusko-szwajcarskiej produkcji pt. Maria, królowa Szkotów z 2013 roku, będącej ambitną, choć raczej nie do końca spełnioną, próbą osadzenia tej historii w ramach kina artystycznego. Z kolei propozycją dla młodszej, mniej wymagającej publiczności jest serial Nastoletnia Maria Stuart (2013-2017), swą popularność budujący na panującej dziś bez wątpienia modzie na filmy i seriale kostiumowe swobodnie mieszające fakty z fikcją i wątkami fantastycznymi.

Na przestrzeni lat w rolę królowej Szkotów wcielały się zatem takie gwiazdy kina jak Katharine Hepburn czy Vanessa Redgrave, ale też aktorki mniej znane, jak choćby Clémence Poésy, Camille Rutherford i Adelaide Kane. Jako że tragiczne losy Marii splotły się nierozerwalnie z losami innej słynnej władczyni – Elżbiety I Tudor, w filmowych opowieściach o szkockiej królowej jest też oczywiście miejsce dla córki Henryka VIII i Anny Boleyn. W filmach o losach królowej Szkotów w roli Elżbiety mogliśmy oglądać m.in. Florence Eldridge, Glendę Jackson czy Catherine McCormack. Teraz, za sprawą produkcji pt. Maria, królowa Szkotów w reżyserii Josie Rourke debiutującej jako reżyserka filmowa, do tego grona dołączają Amerykanka o irlandzkich korzeniach – Saoirse Ronan (Maria Stuart) oraz Australijka Margot Robbie (Elżbieta I) – bez wątpienia utalentowane gwiazdy młodego pokolenia.

Trzeba przyznać, że to właśnie te dwie kreacje aktorskie są największym atutem tego raczej konwencjonalnie zrealizowanego filmu. Na pierwszy plan wybija się Ronan w roli tytułowej, której udaje się wiarygodnie przedstawić młodą, walczącą o swoją pozycję władczynię. Rola Robbie jest oczywiście mniejsza, a i aktorka zdaje się mniej swobodnie czuć w takim kostiumowym wcieleniu. Niemniej jednak widać wyraźnie, że mająca za sobą doświadczenie pracy w teatrze Rourke, ciężar filmowej opowieści złożyła właśnie na barki dwóch młodych aktorek, które dobrze wywiązały się z postawionego przed nimi zadania. Kolejny atut filmu to bez wątpienia zdjęcia autorstwa Johna Mathiesona, zdobywcy BAFTY oraz kilku innych wyróżnień i nominacji za Gladiatora Ridleya Scotta. Zarówno te realizowane we wnętrzach, jak i te w plenerze, ukazujące piękno, zwłaszcza szkockiego, krajobrazu i dodające opartemu na scenach dialogowych filmowi nieco więcej rozmachu i „oddechu”, mają swój niewątpliwy urok. Dużo uwagi poświęcono fryzurom i kostium. Te już na pierwszy rzut oka wydają się nieco uwspółcześnione, nie do końca odpowiadające ówczesnemu sposobowi ubierania się, niemniej jednak dobrze wpisują się w strategię Rourke, która, tak jak na teatralnej scenie, postanowiła wyraźnie odróżnić i wyróżnić obie strony angielsko-szkockiego konfliktu. Stroje Marii i Szkotów są przeważnie ciemne, czarno-granatowe, odznaczają się większą surowością, korespondując z równie surowymi wnętrzami zamków i takąż szkocką przyrodą. Z kolei Elżbietę i jej dwór cechuje większy przepych, ich stroje są bogatsze, wnętrza przestronniejsze i jaśniejsze. Ten kontrast chłodnej Północy i cieplejszego Południa buduje i podkreśla w swych zdjęciach także Mathieson.

Niestety, oprócz kilku niewątpliwie mocnych stron Maria, królowa Szkotów ma też szereg istotnych niedostatków. Nie chcę odnosić się tu ani do formułowanych wobec filmu zarzutów o pewne niezgodności z historycznymi źródłami (Maria Stuart, która niemal całe swe dzieciństwo spędziła we Francji, raczej nie mogła mówić ze szkockim akcentem; do przedstawionego w filmie spotkania Marii i Elżbiety nigdy nie doszło itp.). Mamy tu bowiem do czynienie nie z filmem faktu czy naukową rozprawą, ale z filmem fabularnych, filmem fikcji, który nie ma i nie musi mieć ambicji dokładnego relacjonowania historycznych wydarzeń[1]. Biorąc pod uwagę historyczne źródła, także niektóre decyzje obsadowe w odniesieniu do ról drugoplanowych (chodzi m.in. o Gemmę Chan w roli Bess z Hardwick czy Adriana Lestera jako Lorda Randolpha) mogą wydawać się kontrowersyjne. Ponownie jednak trzeba pamiętać, że mamy tu do czynienia raczej z filmową pophistorią, by przywołać książkę Rafała Marszałka mówiącą o związkach filmu fabularnego z historią, nie zaś z utworem aspirującym do miana wiarygodnej relacji z autentycznych wydarzeń. Trudno mieć zatem pretensje do filmu fabularnego, że nie jest naukową rozprawą i niekiedy po prostu mija się z prawdą.

Można natomiast mieć żal do jego twórców o to, że nie do końca udało im się stworzyć wyciągającą, angażującą widza opowieść z wydarzeń, które zdają się wprost idealnym materiałem na emocjonujący thriller polityczny. Zadaniu temu nie podołał zresztą sam Beau Willimon, twórca House of Cards i współscenarzysta filmu Idy marcowe. Willimon musiał zdawać sobie sprawę z tego, że przeciętny widz zna historię Marii Stuart i jej konfliktu z Elżbietą I jedynie pobieżnie. Wie, jaki był jej finał, dlatego napięcia nie zbuduje się poprzez zaskakujące zakończenie (film rozpoczyna się więc od sceny egzekucji Marii, która stanowi zarazem klamrę spinającą całą opowieść), ale nie zna lub nie pamięta dobrze całego szeregu wydarzeń czy postaci, które doprowadziły do takiego, a nie innego, tragicznego finału. Stąd zapewne przydługa ekspozycja, w której poznajemy rozmaitych „aktorów” tego dramatu władzy. Niestety, nie zostaje ona w wystarczający sposób zbalansowana w ostatniej partii filmu, gdzie po wspomnianej wyżej, „dodanej” scenie spotkania obu władczyń (z punktu widzenia dramaturgii decyzja o jej wprowadzeniu wydaje się słuszna, trudno bowiem budować napięcie tylko poprzez „korespondencyjny” konflikt obu królowych), dostajemy właściwie już tylko powtórkę sceny egzekucji. Owych 18 lat od czasu uwięzienia Marii do jej ścięcia zostaje skróconych do kilku ujęć ukazujących upływ czasu poprzez kolejne wizerunki starzejącej się Elżbiety (słyszymy też jej głos przedstawiający dość ogólnikowo motywy decyzji o podpisaniu wyroku śmierci). Widzimy również syna Marii, Jakuba I, zasiadającego na tronie Anglii jako następca zmarłej bezpotomnie Elżbiety. Kilka dodatkowych informacji umieszczono na planszy kończącej film, jednak wydaje się, że to zdecydowanie za mało, a początkowo rozwlekła historia zostaje zbyt szybko zakończona tak, jakby nie było już pomysłu na przedstawienie owych 18 lat, podczas których Maria miała spiskować przeciw Elżbiecie, za co została skazana na śmierć. Dwie godziny, które przeznaczono na opowiedzenie historii królowej Szkotów i jej relacji z Elżbietą można było zapewne spożytkować nieco lepiej.

Można było również pokusić się o mniej stereotypowe przedstawienie tego konfliktu. Wprawdzie pojawiają się opinie, że film wpisuje się w aktualne społeczne debaty i ma na wskroś współczesny, feministyczny wydźwięk, na co miałoby wskazywać przedstawienie w niekorzystnym świetle męskich aktorów tego „dramatu” na czele z doradcami, możnymi czy krewnymi, którzy albo nie mogą się pogodzić z faktem, że to kobiety sprawują władzę, albo chcą uczynić z nich marionetki, za pomocą których to oni będą faktycznie rządzić[2]. W mej ocenie trudno czynić zarzut twórcom filmu, w którym centralnymi postaciami są kobiety, że zdecydowali się przyjąć kobiecą perspektywę, akcentując przy tym negatywny wpływ „męskiego” świata na kobiety sprawujące władzę. Można jednak zauważyć, że w owym współczesnym, feministycznym przesłaniu pobrzmiewa nieco fałszywa nuta. Co z tego, że za wieloma intrygami, które zaostrzały konflikt szkocko-angielski, stali rządni władzy i wpływów, egoistyczni, niekiedy głupi i gardzący kobietami mężczyźni, kiedy będące u władzy kobiety zostają przedstawione w filmie przez pryzmat najbardziej powszechnych stereotypów. Władczynie są zazdrosne o swą urodę, o potomstwo, kierują się w swych decyzjach i wyborach nie tylko rozumem, ale także nader często porywami serca oraz namiętnościami (warto zauważyć, w jaki sposób Henryk, hrabia Darnley „zdobywa” w filmie względy Marii!), pozostają na zawsze nieszczęśliwe i zgorzkniałe, jeśli dla władzy (dziś trzeba by powiedzieć – kariery) nie wyjdą za mąż i nie urodzą dziecka (jak widać stereotyp starej panny wciąż ma się dobrze w XXI wieku).

Mając na uwadze obecne w filmie odstępstwa od historycznych relacji i źródeł, Marię, królową Szkotów można oczywiście potraktować jako punkt wyjścia do omówienia losów Marii Stuart i Elżbiety I Tudor, a także do dyskusji ze starszą młodzieżą na temat tego, w jaki sposób kino przedstawia historię oraz postacie historyczne, kreując nasze wyobrażenia i balansując na cienkiej linie rozpiętej pomiędzy popularyzacją wiedzy a rozrywką. Obraz ten można również uczynić punktem wyjścia do rozmowy o filmowych przedstawieniach kobiet sprawujących władzę – królowych, polityczek – zestawiając go z innymi produkcjami podejmującymi ten temat.

[1] Co ciekawe, twórcy filmu deklarują, że scenariusz powstał w oparciu o książkę dra Johna Guy’a Queen of Scots: The True Life of Mary Stuart, badacza z Uniwersytetu w Cambridge, który przedstawia Marię jako zręczną dyplomatkę manewrującą wśród oszałamiającego szeregu frakcji, które próbowały ją kontrolować lub zdetronizować.

[2] Por. np. https://www.spidersweb.pl/rozrywka/2019/01/25/maria-krolowa-szkotow-recenzja/ (dostęp: 26.01.2019)

tytuł: Maria, królowa Szkotów
tytuł oryginalny: Mary Queen of Scots
rodzaj/gatunek: dramat, biograficzny, historyczny
reżyseria: Josie Rourke
scenariusz: Beau Willimon (na podstawie książki Johna Guy’a Queen of Scots: The True Life of Mary Stuart)
zdjęcia: John Mathieson
muzyka: Max Richter
obsada: Margot Robbie, Saoirse Ronan, Gemma Chan, David Tennant
produkcja: Wielka Brytania
rok prod.: 2018
dystrybutor w Polsce: United International Pictures Sp z o.o.
czas trwania: 124 min
odbiorca/etap edukacji: od lat 16/ponadpodstawowa, wyższa

Wróć do wyszukiwania