Narodziny gwiazdy (2018)
Reż. Bradley Cooper
Data premiery: 30 listopada 2018
Jadwiga Mostowska
„Proszę pana, ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Po prostu. No, to poprzez, no – reminiscencje. Jakże może mi się podobać piosenka, którą pierwszy raz słyszę?” – wyznaje inżynier Mamoń w kultowym filmie Rejs. Rozliczne badania, o których możemy przeczytać nie tylko w specjalistycznych, ale także popularnonaukowych książkach i czasopismach, zdają się potwierdzać tezę, iż w stan największej błogości i euforii wprawiają nas utwory, które dobrze znamy (i to nawet pomimo tego, że na poziomie racjonalnym wcale nie oceniamy ich zbyt wysoko). To dlatego, że nasz mózg powtarzalność w muzyce (i nie tylko) wprost uwielbia. Wystarczy więc kilka taktów znanego utworu, a nóżka sama chodzi, my zaś ochoczo nucimy refren znanej nam piosenki. Z drugiej strony, lubimy też nowości, chcemy być czasem zaskakiwani (byle pozytywnie), wytrącani z usypiającej nasz umysł rutyny. Wydaje się zatem, że kluczem do sukcesu i stworzenia kolejnego muzycznego hitu, którego słuchanie sprawi przyjemność odbiorcom, jest umiejętne łączenie w melodiach sprawdzonych motywów z czymś nowym, oryginalnym. To właśnie owa umiejętność przefiltrowania przez własną wrażliwość czegoś nawet nieco już oklepanego cechuje największych artystów świata muzyki i nie tylko, bowiem słowa inżyniera Mamonia można przecież odnieść także do opowieści, do fabuł. A tym przecież są filmy. Także w kinie uwielbiamy więc reminiscencje – rozumiane zarówno jako wspomnienie spraw minionych i refleksje z nimi związane, jak i pewne motywy, sceny lub całe filmy nawiązujące do motywów lub scen już istniejących w innych dziełach albo do już istniejących filmów. Stąd popularność serii filmowych i remake’ów, ów ciągły recykling znanych tematów, motywów czy postaci. Tym właśnie jest melodramat muzyczny Narodziny gwiazdy, którym w roli reżysera debiutuje Bradley Cooper.
Rozliczne wariacje na temat greckiego mitu o Pigmalionie i Galatei kino serwowało nam niejednokrotnie. Samych opowieści o znanym artyście, za sprawą którego utalentowana dziewczyna zostaje gwiazdą, też widzieliśmy już kilka. Począwszy od What Price Holywood? w reżyserii George’a Cukora z 1932 roku, w którym kelnerka Mary poznaje znanego reżysera i rozpoczyna karierę w Hollywood. Film ten powstał w wytwórni RKO, a jego producentem był David O. Selznick, który kilka lat później postanowił we własnym już studiu zrealizować obraz oparty na niemal identycznej fabule. Zaproponował reżyserowanie tego dzieła Cukorowi, który jednak odmówił, bowiem nie chciał kręcić kolejnego niemal takiego samego filmu. Nie obyło się też bez protestów ze strony RKO. Ostatecznie Selznick dopiął swego i w 1937 roku na ekrany wszedł pierwszy film zatytułowany Narodziny gwiazdy w reżyserii Williama A. Wellmana z Janet Gaynor w roli aspirującej do zastania aktorką Esther oraz z Fredrickiem Marchem jako gasnącą gwiazdą wielkiego ekranu, która pomaga jej spełnić to marzenie. Kolejny remake, także pod tytułem Narodziny gwiazdy, pojawił się w 1954 roku. Tym razem był to już film muzyczny, a jego bohaterką była marząca o karierze piosenkarka również o imieniu Esther (w tej roli Judy Garland) oraz gwiazda u schyłku swej aktorskiej kariery – Norman Maine (James Mason). Film został wyreżyserowany przez… George’a Cukora! Następny, chyba najlepiej dziś znany i pamiętany, wariant tej historii mogliśmy oglądać w melodramacie muzycznym Narodziny gwiazdy z 1976 roku, w reżyserii Franka Piersona. Tutaj wszystko rozgrywa się już w środowisku muzycznym. Oto gwiazda rocka poznaje początkującą piosenkarkę. W roli powoli schodzącego ze sceny muzyka, Johna Normana Howarda, wystąpił Kris Kristofferson, zaś jako wspinającą się na szczyt utalentowaną Esther mogliśmy oglądać Barbarę Streisand. Film został wyróżniony m.in. kilkoma Złotymi Globami i Oscaram za najlepszą piosenkę (był to słynny utwór Evergreen). Teraz na ekranach pojawiły się Narodziny gwiazdy A.D. 2018, w których główne role zagrali Lady Gaga oraz Bradley Cooper. Czwarta już (jeśli nie liczyć filmu z 1932 roku oraz bollywoodzkiej produkcji noszącej tytuł Aashiqui 2, która weszła na ekrany w 2013 roku) odsłona doskonale znanej nam opowieści nieco modyfikuje i uwspółcześnia, a nawet odrobinę upraszcza względem wersji z 1976 roku, do której jest filmowi bez wątpienia najbliżej, pewne elementy fabuły. Trzon jednak pozostaje bez zmian. On, Jackson Maine – gasnąca gwiazda country rocka. Ona, Ally, utalentowana muzycznie dziewczyna, której marzenia o śpiewaniu nie mogą się ziścić. Przypadkowe spotkanie. Zawiązana nić sympatii i porozumienia dwóch wrażliwych, uzdolnionych osób. Ona inspiruje jego. On wprowadza ją na scenę. Gorące uczucie i wspaniała muzyka. Chwile szczęścia. Ona zostaje zauważona i rozpoczyna swoją karierę. Jego droga, wyznaczana nałogami, nad którymi nie udaje się już zapanować, wiedzie w dół. Ona odnosi sukces, on jest o krok od klęski. Happy endu nie będzie, ale zostaje muzyka. The End.
W przypadku remake’ów nie da się uciec od pytań, po co filmować tę samą historię po raz kolejny i czy kolejny film wnosi do dobrze znanej opowieści ów element nowości, dzięki któremu otrzymujemy to, tak przez nas lubiane, połączenie znanego z czymś świeżym i zaskakującym? W przypadku filmu Coopera odpowiedzi są, na szczęście, niemal wyłącznie pozytywne. Oto kolejne pokolenie dostało „swoje” Narodziny gwiazdy, w którym może oglądać idoli swojej generacji w udanych, wiarygodnych kreacjach. Lady Gaga ponownie udowadnia, że potrafi być niezłą aktorką (nie jest to przecież pierwszy występ piosenkarki w tej roli, pamiętamy choćby jej wyróżnioną Złotym Globem kreację w serialu American Horror Story: Hotel), a Bradley Cooper pokazuje, że jest nie tylko dobrym aktorem (postać Jacksona zbudował podobno wzorując się na swoim przyjacielu Eddiem Vedderze z zespołu Pearl Jam), ale też sprawnym reżyserem i utalentowanym wokalistą. Ponieważ film niemal w całości opiera się na relacji pary głównych bohaterów, więc tym bardziej Gadze i Bradleyowi należą się słowa uznania. Artystom udało się zbudować pomiędzy sobą niezbędną w takich wypadkach nić porozumienia, a owa „chemia” pomiędzy aktorami uwidacznia się także na ekranie tym bardziej, że przez większość filmu kamera nie odstępuje ich niemal na krok. Reszta postaci pozostaje tu zdecydowanie na drugim planie, choć warto zwrócić uwagę na charyzmatycznego Sama Elliota w roli Bobby’ego, brata głównego bohatera. Atmosferę filmu buduje oczywiście muzyka – oryginalne piosenki skomponowane specjalnie do tego obrazu. Całości dopełniają zdjęcia autorstwa Matthew Libatique’a, które znakomicie kreują klimat tych wszystkich miejsc, w których rozgrywa się akcja, np. muzycznego klubu, sceny i backstage’u albo studia nagraniowego. Co ciekawe, trzymając się blisko bohaterów, kamera w scenach dużych koncertów rzadko pokazuje publiczność czy jej reakcje (te bardziej słychać niż widać). Także odbiorcy muzyki Jacksona i Ally są tu raczej tłem oraz dodatkiem do opowieści o relacji dwojga ludzi, których połączyły miłość i pasja.
Narodziny gwiazdy z pewnością mają szansę trafić w gusta starszej młodzieży i mogą stanowić ciekawy materiał do edukacji zarówno „przez film”, jak i „o filmie”. Obraz ten może stanowić przyczynek do refleksji nad nałogami, z którymi zmagają się wszak nie tylko sławy, i ich konsekwencjami (w wymiarze indywidualnym i szerszym). Warto także zastanowić się wspólnie z młodymi ludźmi, z których część zapewne także marzy o ekranie i scenie, nad istotą gwiazdorstwa. Czym ono jest, co sprawia, że ktoś zostaje gwiazdą? Czy gwiazdę można wykreować, a jeśli tak to w jaki sposób się to robi? Czy o sukcesie decyduje wyłącznie talent? Czy osoby, które robią karierę, zawdzięczają swój sukces wyłącznie własnej determinacji, ambicji i umiejętnościom? Dlaczego tak wiele utalentowanych osób nie odnosi sukcesu? Czym w ogóle jest sukces, jak go mierzyć? Czy sława ma jakąś cenę? Czy warto ją płacić? Jak istotny w byciu gwiazdą jest jej wizerunek? Na to ostatnie pytanie warto odpowiedzieć nie tylko w kontekście samego filmu, ale także odnosząc się do karier odtwórców głównych ról. Cooperowi poprzez kolejne role z powodzeniem udało się przełamać wizerunek, jaki przylgnął do niego po sukcesie komedii z cyklu Kac Vegas, zaś Gaga, znana szerokiej publiczności nie tylko poprzez swe piosenki, ale także, a niekiedy może nawet przede wszystkim, dzięki swemu charakterystycznemu, odważnemu wizerunkowi, na chwilę zdejmuje tu ową maskę, spod której, zapewne ku zaskoczeniu wielu, wyłania się po prostu utalentowana artystka – Stefani Germanotta. W jakiś sensie zresztą Narodziny gwiazdy A.D. 2018 można potraktować jako filmową opowieść o drodze na szczyt takich dziewczyn jak Stefani, które w pewnym momencie stają się np. Lady Gagą.
Obraz ten warto uczynić również punktem wyjścia do rozmowy o gatunkach filmowych takich jak melodramat czy film muzyczny (warto przy tym zwrócić uwagę na nomenklaturę i pewne różnice pojęciowe pomiędzy filmem muzycznym a musicalem, który bywa niekiedy uznawany za odmianę filmu muzycznego, a innym razem jest z nim utożsamiany). Interesująca może okazać się także próba porównania kolejnych wersji Narodzin gwiazdy oraz refleksja nad tym, czym są reminiscencje (filmowe, literackie, muzyczne) i remaki. Wszak, jak mówi w jednej z finałowych scen filmu Bobby, brat Jacksona – muzyka to ledwie 12 nut pomiędzy każdą oktawą; to w gruncie rzeczy ta sama historia powtarzana w kółko, w nieskończoność, zaś artysta może zaoferować światu jedynie swój sposób widzenia owych 12 nut. Te słowa wydają się doskonale pasować także do kina, które wciąż i na nowo proponuje nam te same historie, starając się (z lepszym lub gorszym skutkiem) opowiadać je nieco inaczej.
tytuł: Narodziny gwiazdy
tytuł oryginalny: A Star Is Born
rodzaj/gatunek: melodramat, muzyczny, dramat, romans
reżyseria: Bradley Cooper
scenariusz: Will Fetters, Bradley Cooper, Eric Roth, na podstawie: Robert Carson (materiały do scenariusza, historia), William A. Wellman (materiały do scenariusza, historia)
zdjęcia: Matthew Libatique
obsada: Lady Gaga, Bradley Cooper, Sam Elliott, Dave Chappelle
produkcja: USA
rok prod.: 2018
dystrybutor w Polsce: Warner Bros. Entertainment Polska Sp. z o. o.
czas trwania: 135 min
odbiorca/etap edukacji: od lat 15/ponadpodstawowa i wyższa