Dlaczego warto

chodzić z dziećmi do kina?

Maciej Dowgiel

Znaki czasu

Wspólne wyjścia rodziców z dziećmi do kina to jedna z popularniejszych form spędzania wolnego czasu niemal od początku XX wieku. Przez lata takie wizyty w kinie, popularne wśród wszystkich grup społecznych, zmieniały swe znaczenie w procesie kształtowania postaw najmłodszych kinomanów oraz pełniły różne funkcje socjalizacyjno-wychowawcze. Miały na to wpływ przede wszystkim przemiany społeczne i rozwój innych, niekiedy konkurencyjnych dla filmu, mediów.

Jest w kinie wiele znaków czasów wskazujących na ciągłość kulturową „filmowej rodzinności”. Jednym z nich może być np. Batman — ikona amerykańskiej (choć nie tylko) popkultury, idol kilkunastu pokoleń. Przyczynkiem do powstania postaci, najpierw komiksowej, później filmowej stała się… wizyta w kinie. Młody Bruce Wayne w drodze na rodzinny seans filmu „Znaku Zorro” (1920) został zaatakowany przez przestępców. Jego rodzice zginęli. Bruce obiecał sobie wtedy walkę ze złem. By ich pomścić i zadośćuczynić złu, któremu jako dziecko nie mógł się przeciwstawić, stworzył swoje drugie oblicze — Batmana. Działania tego bohatera są podobne do misji, jakiej wcześniej podejmował się Zorro.

Wkrótce Batman stał się ikoną popkultury, przerósł nawet Zorro, swego mistrza. Z czasem zyskał wielbicieli na wszystkich kontynentach. Także w Polsce cieszy się niesłabnącą popularnością, przynajmniej od końca lat 80. XX w. W seansach kolejnych ekranizacji komiksu uczestniczą kolejne pokolenia dzieci, a także rodziców i dziadków…, którzy także pamiętają postać człowieka-nietoperza ze swojego dzieciństwa. Spotykają się z nią właśnie na rodzinnych seansach, które dziś uznać można za przyczółki ponadpokoleniowego dziedzictwa kulturowego.

Sam Batman i formy jego prezentacji ewaluowały. Dziś nie zawsze jest najlepszym wzorem do naśladowania. Późniejsze wersje przygód mściciela z Gotham niekoniecznie adresowane są do dzieci, choć producenci, mając na uwadze popularność bohatera, gotowi byli do poświęceń. Aby na seans mogli być wpuszczani coraz młodsi odbiorcy, potrafią wyciąć kontrowersyjne fragmenty warte miliony dolarów. Związane jest to ze słabo funkcjonującym w Polsce, a działającym i dopracowanym w Stanach Zjednoczonych ratingiem, czyli ograniczeniem wiekowym. Aby najnowszego Batmana, walczącego z innym herosem popkultury, Supermanem, pokazywać w kinach widzom od lat 13, nie zaś 16, twórcy zrezygnowali z istotnych scen przemocy i nieobyczajnego erotyzmu. Dzięki temu uzyskali niższy limit wiekowy uczestników seansu. Nie zmienia to jednakże faktu, że okaleczone dzieło raczej nie przystaje do popularnych wyobrażeń o wychowaniu dzieci, choć i nie sposób zarzucić mu umiar w poprawnym politycznie dydaktyzmie. Ważne są wyniki finansowe, które zapewniają między innymi wielopokoleniowe kolejki rodzin z dziećmi i młodzieżą do kin na całym świecie.

Dziecko w systemie rozrywkowym

Popularność rodzinnych wizyt w kinie osłabiał rozwój kolejnych mediów — najpierw telewizji, później internetu. Seanse kinowe zastąpione zostały telewizyjnymi w gronie rodziny i sąsiadów. A kiedy telewizja spowszechniała, stała się wypełniaczem czasu, niekiedy pełniła funkcję „opiekunki do dziecka”. Pozbawione nadzoru pociechy bezrefleksyjnie (może nawet bezmyślnie) i bez wsparcia opiekunów oglądały szybko zmieniające się ekranowe kadry.

Na spadek oglądalności kinowej wpłynął też rynek kaset wideo, a potem płyty DVD, Blu-ray. W końcu widzowie, szczególnie fani, zazwyczaj młodzi, mogli zobaczyć pełne, reżyserskie wersje filmów. Z czasem kolekcjonerskie wydania na płytach stały się chętnie wykorzystywanym chwytem marketingowym producentów i dystrybutorów. To zaś potrzebę wyjścia do kina zmieniło w potrzebę posiadania (jakże charakterystyczną dla wieku dziecięcego). Zakup płyty okazał się też działaniem niewymagającym tak deficytowego dziś towaru — czasu. Kilkuminutowe kupowanie zastąpiło kilkugodzinne wspólne oglądanie.

W końcu najmłodsze medium — internet. Legalne i nielegalne źródło rozpowszechniania filmów (i serii telewizyjnych) złowieszczo głosiło śmierć tradycyjnego kina, a więc także i seansów rodzinnych. Wraz z jego upowszechnieniem (i upowszednieniem) rodzice i opiekunowie zostali praktycznie pozbawieni jakiejkolwiek kontroli treści, którymi interesuje się ich pociecha. Hulaj dusza, piekła nie ma… Najmłodsi mogą bez nadzoru oglądać, co im się żywnie podoba…

Kino jednak przetrwało. Ma się dobrze i nic nie wskazuje na to, aby proroctwo jego upadku kiedykolwiek miało szansę się spełnić, gdyż kino — paradoksalnie — wiąże się z rozwojem owych nowych mediów i… budowanych wokół nich systemów rozrywkowych. Pomimo że mamy dziś często do czynienia właśnie z rozbudowanymi, multimedialnymi systemami rozrywkowymi, na które składają się serie telewizyjne, gry wideo, gadżety tradycyjne i wirtualne, a nawet niekiedy całe tematyczne parki, film kinowy to siła napędowa, lokomotywa wprawiająca w ruch każdy z tych systemów. Tak dzieje się w Stanach Zjednoczonych, a coraz częściej także i w Europie. W końcu już dawno udowodniono, że żyjemy w globalnej wiosce.

We wspomniane systemy zaangażowani są przede wszystkim młodzi, w szczególności dzieci podatne na wszelkie nowinki, mody i trendy. Dziecko nie zawsze świadomie ulega wpływom popularności medialnego produktu i zachęca rodziców do czynnego uczestnictwa w kulturze, a więc także, a może przede wszystkim, w seansie kinowym. Chodzenie do kina na powrót staje się modne.

Trudno, będąc codziennym uczestnikiem kultury, odciąć się od popularnych systemów, przede wszystkim wtedy, gdy zaangażowane zostały w nie emocje dziecka. Mało rozsądne byłoby jednak pozostawianie go samego w konfrontacji z rozbudowaną machiną atrakcji. A skoro od popkulturowych mechanizmów nie można uciec, warto przynajmniej korzystać z nich świadomie i do owej świadomości przyzwyczajać najmłodszych.

Na zasadzie przeciwieństw i kontrastów warto pokazywać filmy spoza głównego nurtu kultury. To dzięki nim można poznać różnoraką ofertę kulturalną, a przy odpowiednim wsparciu ze strony rodziców lub opiekunów, samodzielnie nauczyć się wybierać z niej wartościowe treści.

Nadzorować czy karać? — Niedoskonałość polskiego ratingu…

W naszym kraju wielu rodziców i opiekunów nie uznaje ograniczeń wiekowych sugerowanych przez producentów i dystrybutorów filmowych. Wychodzą z założenia, że pod ich opieką pociechy mogą zobaczyć to, na co rodzice pozwalają. Ma to swoje złe, ale i dobre strony. Nie ulega jednak wątpliwości, że mało kto wcześniej idzie do kina, tylko po to, żeby sprawdzić, czy dany film można obejrzeć z dzieckiem. Biorąc pod uwagę, że rating u nas praktycznie nie funkcjonuje, jest to swego rodzaju loteria. Wygraną może być świetna rodzinna rozrywka, przegraną szkody dla młodego, nieukształtowanego w pełni dziecięcego widza. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło… Nawet te szkody mogą zostać w pewnym stopniu zrekompensowane.

W dobie powszechnego i niekontrolowanego dostępu do internetu (jeśli nawet rodzic zablokuje wyszukiwanie określonych treści, dziecko może skorzystać z sieci szkolnej lub urządzenia kolegi, u którego rodzice podobnej blokady nie założyli) i tak, choćby z czystej dziecięcej przekory, młody człowiek zapragnie przekonać się, jak to jest z tymi zakazanymi obrazami. Szczególną popularnością cieszą się wulgaryzmy, pornografia i różne formy przemocy. Lepiej więc, by przekonał się o ich istnieniu w otoczeniu rodzinnym, gdy jest jeszcze szansa na rzeczową rozmowę z ojcem, matką, dziadkami lub starszym rodzeństwem.

Kontrowersyjnych tematów jest w kinie coraz więcej. Wiąże się to z brutalizacją współczesnego świata (śmierć, wojny, terroryzm, gwałt) oraz liberalizacją światopoglądową dużej części społeczeństwa amerykańskiego, europejskiego, a więc i polskiego. Postawy rodziców wobec dzieci i „zakazanych” dla nich treści — w dużym uproszczeniu — zawierają się w dwóch porzekadłach: „nie pamięta wół jak cielęciem był” i „co za dużo to nie zdrowo”. Najlepszy jak zwykle jest złoty środek. Pokazywać, uświadamiać i przede wszystkim rozmawiać (bo zrobią to koledzy lub „internet”), nie popadając przy tym w skrajność uświadamiania w zakresie życiowych spraw i sytuacji, na które dziecko nie jest jeszcze gotowe.

Do tego są jeszcze stereotypy… W społeczeństwie polskim pokutuje (jakże mylne) przeświadczenie, istotne w przypadku „Batmana” i tysięcy innych tekstów kultury, że jeśli film wywodzi się z komiksu lub przybierał wcześniej wersję animowaną (często utożsamianą z bajką), to skierowany jest do dzieci. Wywodzi się to z tradycji producenckiej przez lata obecnej w naszym kraju. Filmy dla dzieci produkowały wyspecjalizowane w branży studia (w Łodzi Se-Ma-For, w Bielsku-Białej Studio Filmów Rysunkowych, w Warszawie Studio Miniatur Filmowych). One produkowały animacje skierowane do dzieci. A co animowane, to bajka…

Czym film jest dla dziecka, a czym dla rodzica lub opiekuna?

Dorośli zazwyczaj świadomie podchodzą do oglądania filmu. Czerpią z projekcji rozmaite korzyści dla swojego życia kulturalnego, emocjonalnego, rodzinnego, czasami też zawodowego. Dzieła filmowe bywają przewodnikami po życiu, audiowizualnymi nauczycielami, lustrami, w których dorośli przeglądają się jako ludzie, obywatele, członkowie rodzin, wspólnot, grup społecznych. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że do danego filmu podchodzi się z kulturową nadbudową w postaci własnego światopoglądu, poczucia estetyki, świadomej wrażliwości oraz nabytej wiedzy o świecie.

Treści ukazywane w filmie zazwyczaj postrzega się jednoznacznie — zgodnie z ukształtowanym światopoglądem, spójnie lub sprzecznie, polemicznie. Niekiedy bywa też tak, że wybitne dzieło filmowe może zmienić człowieka i jego podejście do życia i rzeczywistości (podobnie zresztą, jak czyni to literatura czy filozofia). Wynika to z naszej zdolności do argumentowania „za” i „przeciw” oraz umiejętności kulturowego odczytywania przesłania. Oczywiście, nie zawsze jest ono spójne z intencjami twórców, często bywa też rozbieżne z poglądem innych, ale to, mniej istotna w tym miejscu kwestia.

W końcu, niekiedy film jest dla dorosłych ludzi zwykłą, hedonistyczną rozrywką, niezobowiązującym wypełniaczem czasu, częścią składową szeroko pojmowanej kultury codzienności (najczęściej popularnej), nad którą bezrefleksyjnie przechodzimy do porządku dziennego. Obejrzenie filmu to forma relaksu lub, idąc o krok dalej, ucieczki od codziennych problemów.

Jeżeli film traktuje o trudnych, poważnych lub nieznanych zagadnieniach, pełni dla świadomych odbiorców funkcję poznawczą, edukacyjną. Dostarcza też wiedzy o życiu innych. Czyni to, ukazując różne wzorce zachowań (osobistych lub społecznych), odwołując się przy tym do różnych wartości.

W przypadku dzieci te funkcje nie są tak oczywiste. Jeśli skonfrontować dorosły sposób oglądania filmów z dziecięcym, to łatwo dostrzec, że może dojść do wyraźnego konfliktu interesów, w którym każda ze stron będzie twardo obstawać przy swoim punkcie widzenia. Dlaczego? Odpowiedź jest wielowymiarowa i wieloaspektowa i składa się na nią przynajmniej kilka elementów, zależnych od każdego odbiorcy (wraz z jego światopoglądem, systemem wartości itd.)…

W powszechnym rozumieniu obraz jest podstawowym środkiem komunikacji społecznej, co wynika choćby z jego większej zrozumiałości i czytelności od słowa (mówionego czy pisanego). To zaś umożliwia przyswajanie treści prezentowanych za jego pośrednictwem niemal przez każdą osobę. Nie wymaga rozbudowanych kompetencji kulturowych (np. umiejętność czytania), społecznych (np. postrzeganie kontekstowe, empatia). W przypadku obrazu bardziej złożonego, np. filmu, sytuacja się komplikuje, bo do odbioru poziomu symboliki obrazu (kulturowej, kontekstowej, społecznej, religijnej itd.), już nie wszyscy odbiorcy posiadają kompetencje. Szczególnie dzieci!

Na podstawowym poziomie niektóre sposoby i funkcje obcowania z filmami przez dzieci są analogiczne jak przez dorosłych. Przede wszystkim ma to miejsce, gdy dzieło filmowe postrzega się jako rozrywkę i formę relaksu, choć i one bywają różnie rozumiane, w zależności np. od wieku czy trybu życia. Jeżeli mówimy zaś o funkcjach „wyższych”, związanych z analizą, interpretacją, estetyką, edukacją i wychowaniem, rozbieżności nabierają większych rozmiarów i należy mówić o nich w kategoriach światopoglądowych.

Warto pamiętać o tym, że o skutecznym wychowywaniu przez rodziców lub opiekunów decyduje wiele czynników wewnątrzrodzinnych, społecznych i biologicznych, w każdej rodzinie zmiennych. Należą do nich te stricte związane z: wiekiem dziecka — cechy psychiki, poziom rozwoju emocjonalnego, typ osobowości; z wychowaniem rodzinnym — poziom wykształcenia rodziców, poziom kompetencji kulturowych, sytuacja ekonomiczna i stratyfikacyjna; z przystosowaniem społecznym — sytuacja polityczna, dostęp do kultury, relacje społeczne. Nie bez znaczenia jest też ideologia wychowania, a także historia, tradycja, religia, światopogląd. Te zmienne wynikają z sytuacji poszczególnych rodzin i wymagają od rodziców lub opiekunów analizy filmu pod kątem ich dziecka oraz własnej sytuacji społeczno-rodzinnej. Podejmując z dzieckiem pracę z wykorzystaniem filmu, warto o tym pamiętać i uwzględniać te aspekty, na których szczególnie nam zależy.

Obowiązki rodziców i opiekunów

KSZTAŁTOWANIE SYSTEMÓW WARTOŚCI I ŚWIATOPOGLĄDÓW
Rodzice i opiekunowie mają największy wpływ na ukształtowanie psychiki, mentalności i systemu wartości dziecka. Dzieje się to w najmłodszych latach, jeszcze zanim dziecko pójdzie do szkoły, przedszkola czy zaadaptuje się do życia w grupie rówieśniczej (np. grupie kolegów z placu zabaw). Tam nabyte w domu nawyki myślowe poddawane są bezwzględnej konfrontacji (i weryfikacji).

Rodzice i opiekunowie są dla najmłodszych, szczególnie w pierwszych latach życia, najważniejszymi autorytetami. Jednak gdy dziecko idzie do szkoły lub przedszkola, staje się członkiem pierwszej społeczności pozadomowej, uczniem, członkiem grupy koleżeńskiej. Poznaje inne światopoglądy, inne systemy wartości, w zgodzie z którymi wychowuje się inne dzieci. Ma więc do czynienia z kolegami i koleżankami wychowywanymi w określonym, indywidualnym systemie rodzinnym oraz z nauczycielem, którego zadaniem jest wpojenie i korekta nawyków myślowych nabytych w domu. O ile w pierwszym przypadku nie mamy prawie żadnego wpływu na to, z jakimi dziećmi spotka się nasz wychowanek, o tyle w przypadku realizacji obowiązku szkolnego można przyjąć, że wychowywany i nauczany będzie zgodnie z wytycznymi ministerialnego dokumentu normującego zakres wiedzy i wychowania — „Podstawą programową kształcenia ogólnego”. Jej poszczególne punkty, szczególnie te dotyczące wychowania przedszkolnego i wczesnoszkolnego, są uniwersalne i zgodne z ogólnie przyjętą normą… Ta norma nie zawsze jest jednak spójna z przekonaniami wielu dorosłych. Nie można mieć zatem pretensji do nauczyciela, który pracę z dzieckiem prowadzi w oparciu o pewien schemat myślowo-ideologiczny. Jeżeli jednak opiekun nie zgadza się z tym, wówczas jest zdany sam na siebie.

W pracy z dzieckiem skutecznie może pomóc właśnie film — doskonałe źródło wiedzy o świecie. Wspólne oglądanie i rozmowa po seansie to nie tylko przyjemność, ale także szansa na wpojenie istotnych wartości i określonego poglądu na świat, zgodnego z rodzinnymi nawykami myślowymi, hierarchią wartości i światopoglądem.

GUSTA I GUŚCIKI
Podobnie jest z estetycznym gustem najmłodszych. Wychowywanie rodzinne to przecież proces kształtowania wartości estetycznych zanim zostaną skonfrontowane z szerszym środowiskiem kulturowym i społecznym. W najmłodszych latach życia dziecka, dzięki wspólnemu uczestnictwu w seansach i rozmowach o filmie, rodzic lub opiekun ma szansę wpoić mu poczucie estetyki zgodne z jego własnym, spójnym z ogólnie przyjętym lub nawet całkowicie z nim sprzecznym…

Wkroczenie dziecka do środowiska koleżeńskiego spowoduje weryfikację jego gustu, ale zaszczepione w najmłodszych latach poczucie estetyki będzie zawsze stanowić punkt wyjścia. I choć wpływy koleżeńskie w okresie dorastania są silne, to idea zaszczepiona przez autorytet z najmłodszych lat, rodzica lub opiekuna, będzie zawsze żywa, choćby nawet miała stanowić podstawę do negacji i zaprzeczenia.

I w tej pracy z dzieckiem bezkonkurencyjny okazuje się… film, audiowizualny przekaz zrealizowany w określonej estetyce, z poczuciem wizualnego smaku (lub z całkowitym jego brakiem). Przykłady w tym zakresie można mnożyć w nieskończoność, w końcu nie ma dwóch identycznych filmów (nawet szytych na miarę popkulturowych gatunków).

TERAPEUTYCZNA PRACA Z FILMEM [1] Dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym w sposób niepojęty dla dorosłego człowieka przeżywają wszelkie trudne dla nich sytuacje. Te zaś, które w pełni ukształtowanym psychicznie ludziom jawią się jako trudne, dla najmłodszych przybierają rozmiar o wiele większych tragedii. Dzieci mają prawo do własnego, indywidualnego postrzegania świata. Takie jest prawo wieku! To, co dla niektórych dorosłych jest błahostką, przez dziecko postrzegane będzie jako nierozwiązywalny problem.

Często najmłodsi nie potrafią mówić o swoich kłopotach i trudnych sytuacjach, choćby dlatego, że nie przyswoili jeszcze pojęć, słów związanych z opisem emocji (lub tych emocji nie potrafią zidentyfikować). To, co naturalne, często uznają za wstydliwe. Mają też nieco banalne i pierwotne poczucie uczciwości i sprawiedliwości. Czują się winne lub nie mogąc znaleźć winnego, obwiniają siebie, choć naprawdę są „Bogu ducha winne”. Kumulowanie w sobie problemów może prowadzić do depresji, frustracji, wykształcenia osobowości lękowej, stać się przyczyną nerwic i innych chorób, które mogą nie tylko zniszczyć ich dzieciństwo, ale też odcisnąć piętno na ich dorosłym życiu.

Film jest w tym przypadku medium ułatwiającym porozumienie z najmłodszymi. Sposobem na oswojenie lęków, których przyczyn należałoby szukać w strachu przed wykluczeniem z grupy rówieśniczej lub odrzuceniem przez najbliższych — rodziców i opiekunów. Pozwala po obejrzeniu na neutralną rozmowę o traumach, zachowaniach, lękach, uczuciach i przeczuciach. Uświadamia, nie angażując bezpośrednio przy tym samych zainteresowanych, dzieci.

Sprawę ułatwia dorosłym duża ilość filmów, stosując pewne uproszczenie, terapeutycznych. Wiele z nich to produkcje z zachodniej Europy oraz krajów skandynawskich. W sposób przejrzysty, czytelny dla młodego widza mówią o problemach uniwersalnych dla wszystkich grup wiekowych, a ważnych dla najmłodszych: miłości, zdradzie, odrzuceniu, chorobie, śmierci, przemocy, zazdrości, wierze, nadziei, sprawiedliwości, zdolnościach indywidualnych, niepełnosprawności, tolerancji i nietolerancji, ekologii, przyrodzie, przyjaźni i wielu innych przyjemnych i nieprzyjemnych sytuacjach, zjawiskach i pojęciach. Nade wszystko pozwalają oswoić z nimi dziecko w przyjaznej atmosferze. Przygotowują najmłodszych do kontaktu z niekomfortowymi sytuacjami, które prędzej czy później stają się doświadczeniem każdego.

Może się niekiedy wydawać, że część problematyki niektórych filmów dla dzieci nie dotyczy najmłodszych. Nic bardziej mylnego. Dzieci, tworząc swoistą wspólnotę, utożsamiają się ze swymi rówieśnikami, a więc także i z ich problemami. Ponadto, choć nie zawsze uświadamiają to sobie rodzice lub opiekunowie, są sprytne, inteligentne, a do tego są świetnymi obserwatorami. Trudne sytuacje podpatrzone u rodziców lub opiekunów próbują rozwiązać na adekwatnym dla ich wieku poziomie. To niekiedy okazuje się niemożliwe do wykonania lub znacznie przewyższa możliwości emocjonalne dziecka. W tym przypadku film staje się narzędziem prewencyjnym, przygotowującym do życia i pomagającym pojąć niezrozumiałe dla najmłodszych problemy.

BUDOWANIE POCZUCIA WŁASNEJ WARTOŚCI

Jedną z wartości terapeutycznych filmów, zasługujących na szczególną uwagę, jest budowanie poczucia własnej wartości dziecka. To dzięki niemu ma ono łatwiejszy start do edukacji formalnej i do dorosłego życia. Warto uświadamiać mu, że jego osobisty pogląd lub interpretacja jakiegoś zjawiska jest cenna. Ma to znaczenie szczególnie dziś, gdy kultura uległa swoistej demokratyzacji, a alternatywne odczytanie tekstu bywa ważniejsza od sformalizowanej analizy. Film jest najlepszym materiałem do podjęcia tego typu pracy. Umożliwia swobodną interpretację, a przede wszystkim daje możliwość nieskrępowanej wypowiedzi. Dostarcza też szerokiego zakresu tematycznego, umożliwiającego taki wybór treści, aby był spójny z zainteresowaniami dziecka.

Pozwolenie dziecku na wyrażanie własnego zdania na temat związany z oglądanym filmem przyczyni się do rozwoju nieskrępowanej wyobraźni i swobody myśli. Ich ukształtowanie to już przynajmniej połowa sukcesu w drodze do samodzielnego, krytycznego i świadomego odbioru wszystkich mediów.

Zachęcenie najmłodszych do interpretacyjnych zabaw zaowocuje w przyszłości tak postulowaną dziś oryginalnością, innowacyjnością i pomysłowością, która swe odzwierciedlenie może znaleźć w różnych sferach życia: osobistego, społecznego, naukowego i zawodowego.

MOSTY PONADPOKOLENIOWE
Wspólne wizyty w kinie, rozmowy i zabawy po seansie, to także świetna okazja do budowania ponadpokoleniowych mostów. Spojrzenie na film, a więc także na otaczający nas świat, zmienia się wraz z wiekiem. Uczestnicząc w rodzinnym seansie, dorośli mają możliwość poznać poglądy dzieci i zaprezentować swoje. Warto zatem do współpracy i wspólnego oglądania zaprosić starsze rodzeństwo, dziadków i wujostwo. Im więcej głosów na dany temat, tym dyskusja może okazać się ciekawsza.

Film jest także dobrą, uniwersalną płaszczyzną ponadpokoleniowego porozumienia. A jeśli określony tekst kultury jest wielowymiarowy, to niesie ze sobą treści atrakcyjne zarówno dla seniorów, jak i dla juniorów. Samo jego przesłanie jest zaś czytelne dla każdej grupy wiekowej. Dzieje się tak często, gdyż w najbardziej pierwotnej warstwie filmowego przesłania dochodzimy do porozumienia przede wszystkim dzięki emocjom. Oczywiście mogą być uświadomione (lub nie), ale jako takie dają pretekst do rozmowy o ważnych dla dziecka tematach.

Dla kogo „Seans rodzinny”

Do rodziców i opiekunów kierujemy nasz cykl „Seans rodzinny”, w których postaramy się przedstawić filmy z bieżącego repertuaru (choć nie tylko), wskazać motywy, tematy i zagadnienia przydatne w rozmowie i zabawie z dzieckiem oraz sposoby, w jakie można wykorzystać dany tytuł. W zaproponowanych tekstach szczególną uwagę zwrócimy na wychowanie, mówiąc bardziej naukowo — socjalizację pierwotną i wtórną oraz aspekty prewencyjno-terapeutyczne, wyjaśniające tematykę filmów dla dzieci. Postaramy się też pokazać nie tylko o czym, ale i w jaki sposób rozmawiać po seansie.

Oczywiście w „Seansie rodzinnym” nie przedstawimy gotowych recept na mądry seans z dzieckiem. Będą to jedynie wskazówki, sugestie, które każdorazowo będą musiały zostać dostosowane do Państwa systemu wychowania, rodzinnego światopoglądu i sytuacji oraz wrażliwości (zmiennej na przestrzeni życia lat dziecka) waszych podopiecznych. Podpowiemy też, czego unikać w zabawach po filmie lub jak przedstawiać w rozmowach przykład negatywny.

Warto wychowywać dzieci z filmem i do filmu. Jesteśmy o tym przekonani. Ze wspólnych seansów mogą Państwo czerpać nie tylko dużą przyjemność bycia razem (to cenne w erze zabiegania, zapracowania i permanentnego braku czasu), ale i ogromną satysfakcję z dobrze spełnionego obowiązku wychowawczego.

Zgodnie z polityką równouprawnienia w wychowaniu dzieci (ważniejszą niż w innych sferach życia) teksty w tym dziale zaplanowaliśmy jako dwugłos kobiety i mężczyzny. Być może takie spojrzenie na film dla dzieci będzie bardziej uniwersalne i odnosić się będzie do szerszych kontekstów, istotnych z dwóch tak podobnych, a przecież często odmiennych punktów widzenia.

[1] Na podstawie: Maria Molicka, „Bajki terapeutyczne”, wyd. Media Rodzina.