Symboliczne sensy ludowego święta
Krystyna Piątkowska
Akcja lirycznej komedii Jana Jakuba Kolskiego Szabla od komendanta (1995) osadzona jest, podobnie jak to było w innych jego filmach z lat 90., na prowincji, na skraju Będkowa, nieopodal wsi Popielawy, gdzie artysta spędził istotną część swego dzieciństwa.
Miejsce mityczne
Choć ten obszar ma rzeczywistą nazwę i lokalizację, to w wyobraźni artysty uzyskuje z jednej strony charakter archetypicznej polskiej wsi, a z drugiej — wyjątkowego miejsca cudowności, w którym przejawia się zamknięta horyzontem swoista domena alegoryczno-symboliczna, pełna znaczących metamorfoz, mająca wyraźne granice przestrzenne — wyznaczone polnymi drogami, określającymi wewnętrzne terytorium „naszego”, oswojonego świata z zagrodą i sadem w jego centrum — oraz czasowe (tu ma miejsce delimitacja czasów) — między życiem a śmiercią. Powołana przez reżysera rzeczywistość ma cechy porządku mitycznego, a dystanse w niej wyznaczają kroki piechura i tempo jazdy konnej. Ta niezwykła kraina, „wycofana” jakby w poetycką wyobraźnię ma jednak wyraźne cechy ludowego orbis interior, ujawniając wygasłe już dzisiaj sensy, usiłując ożywić głębsze niegdyś znaczenia symboliczne. Rządzi nim ambiwalencja, bowiem skonstruowany jest na zasadzie dwubiegunowości wartości: zło musi mieć swoją przeciwwagę w dobru, wszelkie profanum w świętości, która jest jednak w wersji ludowej pozbawiona podniosłego i groźnego wymiaru numinotycznego (świętość emanująca przyciągającą mocą) i jest raczej łagodna, „na ludzką miarę”, bo życie tutaj stanowi wartość samą w sobie. Natomiast takie kategorie, jak miłość, wierność, dobro, los, odzyskują swoją archaiczną, źródłową moc. Kiedy zaniknęły mityczno-magiczne podstawy niegdysiejszego ludowego światopoglądu, to chrześcijański kod sakralny zaczął organizować kontury ludowej wyobraźni.
Sielankowy świat artystycznej wizji
Jednocześnie ironiczne spojrzenie artysty — w końcu mamy do czynienia z gatunkiem komedii — służy także rewaloryzacji świata przedstawionego jako spójnego, gdzie poczucie jedności i pełni determinują dziejące się w nim wydarzenia, w których może następować jednoczesność aktualnych oraz odległych od nich czasowo i przestrzennie kontekstów. Ironia i świętość to podstawowe reguły funkcjonowania groteskowej cudowności miejsca akcji. W takiej rzeczywistości artysta umieszcza swoich bohaterów, pozbawionych aury i powagi świętości, a także sygnifikacji hierarchii społecznej. Wprowadza te malownicze postaci do teraźniejszości lat 70., zaś opowieści o nich nadaje artystyczną formę baśni ludowej.
Jakubek Szewczyk (tak nazywał się dziadek Kolskiego) i jego trzech niegdysiejszych towarzyszy broni: Kotek, Gniewisz i Ignatko, byli podczas odzyskiwania przez Polskę niepodległości szwoleżerami Józefa Piłsudskiego i brali udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Swego Komendanta darzyli miłością i estymą, byli jego wiernymi żołnierzami, a Marszałek wynagrodził ich bohaterstwo w walce, przyznając im, oprócz medali, dobra materialne: Kotkowi — 5 ha ziemi, Ignatce — tartak, a Gniewiszowi sklep z wyszynkiem. Prości chłopcy-utracjusze przepili te majątki. Natomiast ich dowódca, kapral Jakubek, otrzymał od Komendanta szablę, którą do końca życia zachował i traktował jak relikwię.
Od tamtych czasów minęło pół wieku, które Jakubek przeżył w chłopskiej zagrodzie jak z obrazka, otoczonej baśniowym sadem. Trzej kompani mieszkali gdzieś nieopodal. Gospodarstwo przypominało arkadyjską krainę, w której szczęśliwi pasterze pośród natury i zwierząt pędzili niezmącone troskami, idylliczne życie. Alina Witkowska w książce Sławianie, my lubim sielanki… zauważyła, że wspólną ideą sielanki jest „poszukiwanie harmonijnego istnienia i pełnej autentyczności ludzkiego indywiduum, nie zdominowanego przez narzucone więzy cywilizacji i życia społecznego”[1]. Z żoną Honorką Jakubek trwał wiernie pięćdziesiąt lat i dochował się syna Janeczka, którego wykształcił na studiach botanicznych. Kiedy żona zmarła, coraz częściej wracał myślami do swej wielkiej miłości — Anulki, którą kochał krótko przed małżeństwem; nieszczęsna panna zginęła od zbłąkanej bolszewickiej kuli. Niespełnioną miłość pochowano przy rozstaju polnych dróg, zatem na granicy światów, a nad mogiłą wyrosła brzoza; odtąd Jakubek nazywał dziewczynę Brzózką.
Aspekty symboliczne
Brzoza lub jawor, według dawnych przekonań, wyrastały nad grobami bohaterów. W imaginarium ludowym brzoza była drzewem świętym, łączonym z żeńską zasadą wszechświata, z plennością ludzi, odradzaniem się życia i sił witalnych, ale i z rytualną czystością, dlatego moc drzewa dotyczyła młodych kobiet i zabiegów magicznych zapewniających im płodność. Jednocześnie wiązano ją ze sferą śmierci i wierzono, że w samotnych brzozach mieszkają dusze zmarłych dziewcząt. Spełniały te drzewka w wierzeniach ludowych także funkcje mediacyjne, pomagały w kontaktach z zaświatami, czy z bóstwami — były ich epifaniami. Do dziś młodą brzeziną stroi się ołtarze na Boże Ciało czy Zielone Świątki, a gałązki ze świętego i czystego drzewa zapewnić mają pomyślność, szczęście, płodność i obfitość odradzającego się życia, jak również ochronić przed burzą i innymi nieszczęściami.
Jakubek swoje rozmyślania o spełnionym życiu, ale i o tym, co dalej, prowadził w sadzie przypominającym rajski ogród, na środku którego rosła okazała jabłoń rodząca olbrzymie czerwone owoce. Pod tą jabłonią wybudował osobliwą „świątynię dumania” — wychodek, wyposażony w otwierane okiennice na wszystkie strony świata. Rajska jabłoń w ludowych mitach kosmogonicznych była drzewem kosmicznym, które wyznaczało centrum świata i łączyło trzy jego sfery, jednocześnie wskazując kierunek ku górze (sfera boska) i ku dołowi (sfera śmierci), zatem drzewo to miało przypisany walor mediacyjności między życiem a śmiercią. Czerwone jabłka natomiast były symbolem wieczności (pokarm umarłych) oraz symbolem płodności i miłości. W owej frapującej przestrzeni stary kawalerzysta prowadził rozmowy z synem Janeczkiem, głównie namawiając go do ożenku. Młody wolał eksperymentować w ojcowskim sadzie z krzyżówkami owoców, np. wyhodował ogromną śliwkę, ale o smaku gruszki.
Pewnej nocy Jakubek miał sen, sen niezwykły, a takim rządzi zasada tożsamości — co we śnie to na jawie; sen prośbę i nakaz. Przyśniła mu się Brzózka, która wezwała go do siebie w górne rejony zaświatów. Dożył godnych lat, był gotowy na to, nie bał się tego, co go tam może spotkać. Starzec w wyobrażeniach ludowych zajmował pozycję mediacyjną, bo tracąc moce płodności, zawieszając swą seksualność, przywoływał stan świata, gdy był on Rajskim Ogrodem Bezczasowej Jedności, kiedy nie nastąpiło rozbicie pełni — co sytuowało go w myśleniu magicznym w pobliżu granicy rozdzielającej świat żywych i zmarłych. Natomiast w zaświatach mógł pełnić pożyteczną funkcję strażnika (siedząc w strefie granicznej przy wejściu do nich) lub opiekuna czy sędziego dusz tam przybywających. Jakubek postanowił spełnić życzenie Brzózki. Poinformował o tym kompanów i wydał im rozkaz zrobienia dla siebie trumny, co zostało wykonane. Przebrał się w mundur legionisty, przypiął szablę-dar, wsiadł na kasztankę (Marszałek miał także takiego konia) i wyjechał na graniczną polną drogę, gdzie spadając z konia, przekroczył granicę śmierci.
Elementy ludowej kosmologii
Najpierw spotkał ducha Starszyny, poległego dowódcy czerwonoarmistów, z którymi walczył jego oddział. Dowiedział się od niego, że ten zginął z ręki Kotka, który zanim zadał mu śmierć, poddał go torturom, podpalając go. Ta wiadomość wywołała u Jakubka wybuch złości na kompana za naruszenie rycerskiego honoru ułańskiego, który nakazywał zabijanie wrogów szablą, a nie w tak ohydny sposób.
Następnie znalazł się przed bramą chłopskiego nieba (wejście do miejskiego nieba było za rogiem chałupy), która miała postać wrót do wiejskiej zagrody — po gumnie biegała trzoda, a teren gospodarstwa porośnięty był zieloną trawą, co imituje ludowe wyobrażenie czyśćca. Kolski nasycił ten obraz realiami świata jarmarczno- odpustowego, rodem ze średniowiecznych mistrali czy ludowych jasełek. Nad bramą podczepione na linkach „fruwały” anioły z dosztukowanymi skrzydłami, spadając czasami, a przed bramą pojawił się klucznik niebios — św. Piotr z rybą będącą znakiem Chrystusa pod pachą. Gdy zobaczył Jakubka z szablą przy boku, surowo stwierdził, że z bronią go nie wpuści. Jakubek protestował, że nie może bez szabli, bo co powie Komendant, kiedy go spotka w niebie. Zjawił się wtedy niespodziewanie Diabeł z hiszpańską bródką, rogami i szpicrutą (to atrybuty ludowego diabła) i nachalnie zaczął zapraszać Jakubka, nawet z szablą, do swego królestwa, w którym, jak mówił, nie ma podziału na wieś i miasto oraz panuje pełna demokracja. Zaproszenie zostało zdecydowanie odrzucone, a Diabeł przepędzony przez Piotra. Wtedy w bramie pojawił się Marszałek, a za nim Brzózka. Stary kapral karnie złożył meldunek, a Komendant, gdy poznał powód jego zatrzymania, zapytał o wnuka i przypomniał słowa zobowiązania: „darowany mi oręż wnukowi dla tradycji przekazać, przysięgam”[2]. Jakubek nie mógł, z wiadomych powodów, spełnić tego nakazu i wówczas usłyszał rozkaz: „W tył zwrot, na wprost kierunek, w dół! Do robienia wnuka celem przekazania szabli i uświęcenia tradycji oręża polskiego, marsz!”. Musiał więc wrócić znów do świata żywych i wykonać powierzoną mu misję. Rytuał przejścia nie został dokonany. Wprawdzie w chwili śmierci Jakubek opuścił grono żywych (faza separacji rytuału), znalazł się na granicy niebios, gdzie został zatrzymany (faza liminalna), ale do świata zmarłych nie został wpuszczony, a ciało jego nie zostało pochowane (faza agregacji).
Powrót do życia
Wracając z zaświatów, spotkał na drodze żałobnie ubranych trzech kompanów, którzy dopiero jechali na pole z trumną po jego ciało.
Zanim starcy zaczęli radzić nad warunkami spełnienia wizji Jakubka, by mógł spokojnie umrzeć, tenże na stronie „oddał sprawiedliwość” Kotkowi za niehonorowe zachowanie podczas wojny. Wynik narady był następujący: aby był wnuk, należało znaleźć dla Janeczka odpowiednią kobietę zdolną do rodzenia. Zaczęli zatem określać walory takiej idealnej kandydatki i okazało się, że mówią o cechach… kasztanki. Postanowili udać się na wiejską zabawę, gdzie będzie można dokonać przeglądu panien do wzięcia. Tam wpadła im wszystkim w oko rozłożysta i powabna Hanka. Kłopot w tym, że przy niej był Iwanek, kowal, który nie opuszczał jej na krok. A kowal w kulturze ludowej to postać niebezpieczna, mająca z racji wykonywanych działań do czynienia z demonami, ze sferą zaświatów, z ogniem, przy tym dysponująca np. nieprzeciętną siłą. Pobudzeni alkoholem staruszkowie postanowili „rozpoznać przeciwnika w walce”, sprowokowali bójkę i przegrali. Należało więc działać podstępem — dzięki zmyślnym fortelom udało się unieszkodliwić kowala. Nie udał się za to podstęp z oficjalną próbą zbliżenia do siebie Janeczka i Hanki, mimo jej przyzwolenia. „Rozwiązanie siłowe” w tym zakresie też się nie powiodło, na skutek niefortunnego zbiegu przypadków. Tymczasem nocą przyszła do Jakubka Brzózka — brzozowe drzewo włamało się do środka pokoju przez okno i ukochana zażądała stanowczych działań, grożąc, że dłużej czekać na niego nie będzie. Załamany Jakubek spotkał na rzecznej przeprawie miejscową nauczycielkę Mariannę, która po dłuższej rozmowie przypadła mu do serca. Nie wiedział jednak, że Janeczek i Marianna od pewnego czasu „mają się ku sobie”, że spotykają się, a zafascynowana botanikiem dziewczyna wyhodowała nawet olbrzymią fasolkę (tak jak on śliwkę). Fasola w kulturze ludowej symbolizowała moce rozrodcze, wykorzystywana była w magii płodności. Jakubek postanowił działać zdecydowanie. W ogrodzie wykopał swój wojenny karabin oraz hełm, ubrał mundur i pomaszerował pod szkołę. Tu zajął stanowisko strzeleckie i w atmosferze lokalnego skandalu przymusił za pomocą broni Mariannę i przybyłego Janeczka do złożenia deklaracji miłości.
W następnej sekwencji filmu reżyser pokazał widzom urocze ujęcia bocianów, co stanowiło zapowiedź szczęśliwego zakończenia Jakubkowej misji. Przez depozytariuszy kultury typu ludowego te corocznie powracające ptaki uważane były nie tylko za symbol szczęścia, zapowiedź miłości oraz odradzającego się życia natury, ale miały przynosić dzieci i wiły gniazda na dachach ludzi pobożnych i gościnnych. Według wierzeń to ptaki wędrujące w zaświaty, będące przewodnikami dusz tam zmierzających, a także opiekunowie starszych osób (np. w starożytnym Rzymie obowiązywało tzw. „prawo bocianie” odnoszące się do obowiązku opieki nad starszymi).
Kolejna scena prezentuje czterech zdenerwowanych starców i rozdygotanego młodego ojca Janeczka czekających w korytarzu porodówki na dobrą nowinę. Po jakimś czasie położna wynosi niemowlę. Okazuje się, że to dziewczynka… Mija kilka lat. W kadrze pojawia się widok rajskiego sadu, a w nim Janeczek z żoną zatopieni w miłej rozmowie, wnuczka bawi się sama, a dziadek Jakubek drzemie w fotelu, trzymając szablę. Podchodzi do niego wnuczka i nieświadomemu zabiera tę szablę. Przeznaczenie się wypełniło.
W ostatniej odsłonie widać dziarsko maszerującego po granicznej drodze młodego Jakubka, jak przed pięćdziesięciu laty, który dochodzi przed tę samą bramę chłopskiego nieba. Wrota się otwierają i ukazuje się w nich Komendant trzymający za rękę Brzózkę. Rytuał przejścia się dokonał. Miłość ludowa ma siłę niczym kosmiczna katastrofa, może zachwiać ładem świata.
Mit kultury ludowej
Jan Jakub Kolski po raz kolejny odniósł się do mitu kultury ludowej. Nie ideologizował go jak dawniejsi ludomani, lecz w jarmarczno-odpustowej warstwie tej kultury znalazł wciąż żywe elementy jej głębokiego sensu, co może być symptomem tego, że niezupełnie bezpowrotnie utraciliśmy tamtą rzeczywistość.
Bibliografia:
- Mircea Eliade, Obrazy i symbole. Szkice o symbolizmie magiczno-religijnym, tł. M. i P. Rodakowie, Wyd. KR, Warszawa 1998.
- Mircea Eliade, Sacrum i profanum. O istocie religijności, tł. R. Reszke, Wyd. KR, Warszawa 1996.
- Arnold van Gennep, Obrzędy przejścia, tł. B. Biały, PIW, Warszawa 2006.
- Piotr Kowalski, Leksykon znaki świata. Omen, przesąd, znaczenie, Wyd. Naukowe PWN, Warszawa 1998.
- Manfred Lurker, Przesłanie symboli w mitach, kulturach i religiach, tł. R. Wojnakowski, wyd. Znak, Kraków 1994.
- Słownik stereotypów i symboli ludowych. Kosmos, t. I, cz. 1, red. J. Bartmiński, Wyd. UMCS, Lublin 1996.
- Alina Witkowska, Sławianie, my lubim sielanki…, PIW, Warszawa 1972.
[1] A. Witkowska, Sławianie, my lubim sielanki…, PIW 1972.
[2] Wszystkie cytaty w tekście pochodzą z filmu.
tytuł: „Szabla od komendanta”
gatunek: dramat, komedia
reżyseria: Jan Jakub Kolski
scenariusz: Jan Jakub Kolski
muzyka: Waldemar Wróblewski
zdjęcia: Piotr Lenar
obsada: Bronisław Pawlik, Franciszek Pieczka, Wiesław Gołas, Witold Pyrkosz
produkcja: Polska
rok prod.: 1995
czas trwania: 101 min.