50 wiosen Aurory (2017)
Reż. Blandine Lenoir
Data premiery: 22 września 2017
Justyna Hanna Budzik
„To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby” (W. Szymborska) – wyzwania kobiety po pięćdziesiątce (50 wiosen Aurory Blandine Lenoir)
Aurora (Agnès Jaoui) skończyła pięćdziesiąt lat. Traci pracę. Jest w separacji z mężem, ma 2 córki. Starsza Marine (Sarah Suco) spodziewa się dziecka, młodsza Lucie (Lou Roi-Lecollinet) – wkracza w dorosłość. Prawie były mąż Aurory szykuje się do nowego małżeństwa, a bohaterka nagle spotyka swoją wielką miłość ze szkoły. A film dopiero się zaczyna…
Na pozór lekka, słodko-gorzka komedia w reżyserii Blandine Lenoir dotyczy bardzo istotnych problemów współczesnych społeczeństw, przede wszystkim tych zachodnich, poruszając tematy będące czasem wciąż tabu. Dlatego można polecić film nauczycielkom i nauczycielom pracującym z młodzieżą licealną – to dobre kino obyczajowe, które wciąga, nie jest bardzo skomplikowane formalnie (choć warto zwrócić uwagę na kilka zabiegów, o których napiszę dalej), a przy tym dostarcza pretekstu do rozmów o dużym potencjale wychowawczym i kulturoznawczym. Ciepło przyjęli film widzowie na tegorocznym festiwalu Transatlantyk w Łodzi, przyznając mu nagrodę publiczności.
Ze względu na swój wiek Aurora staje się niewidzialna, niemal dosłownie – nie reaguje na nią nawet fotokomórka w automatycznych drzwiach. Sporo uwagi poświęcone jest objawom menopauzy, w dużej mierze tym fizycznym i najbardziej kłopotliwym. Lekarz je bagatelizuje, ale bohaterka zaczyna dostrzegać wokół siebie inne kobiety, które są w tym samym położeniu. Warto tu wspomnieć rewelacyjną, komicznie przerysowaną scenę w urzędzie pracy, kiedy między Aurorą a urzędniczką nawiązuje się nić porozumienia właśnie ze względu na doświadczanie tych samych objawów. Twórczyni filmu podejmuje również temat seksualności kobiet w średnim wieku, reżyserując kilka delikatnych (i działających na wyobraźnię) scen erotycznych. Cielesność jest też istotnym aspektem relacji Aurory ze starszą córką, która przygotowuje się do macierzyństwa, i jest bohaterką kilku interesujących scen, pokazujących kobiecą nagość inną niż tę, która dominuje w reklamach bielizny czy rom-comach. I choć córka jest na swej cielesności wyraźnie skupiona, to zmieniająca się fizyczność matki już jej nie interesuje.
Kolejny bardzo ważny temat „Aurory” to bezrobocie i poszukiwanie nowego zajęcia. Kiedy bohaterka rzuca pracę w restauracji, nie akceptując nowych porządków wprowadzonych przez młodego szefa, okazuje się, że niełatwo będzie jej dostać kolejny angaż. Z humorem, ale i wyraźnym krytycyzmem pokazane zostały mechanizmy działania rynku pracy, faworyzującego młodych, absurd wymagań związanych z procesem rekrutacji, a także niewydolność i niedostosowanie urzędów pracy do potrzeb petentów. Choć temu wątkowi reżyserka nie poświęca aż tak dużo uwagi jak perypetiom rodzinnym i miłosnym, to on w dużej mierze decyduje o społecznym zaangażowaniu filmu i o jego krytycznym wydźwięku. Przy okazji pokazania migawek z tymczasowej pracy sprzątaczki, Aurora zostaje skonfrontowana z dyskryminacją rasowej i nierównościami klasowymi współczesnej Francji – a to dziś ogromny problem tego społeczeństwa.
Istotnym wątkiem społecznym jest także postrzeganie przez otoczenie życia kobiet starszych. Uczniowie z pewnością zauważą różnicę kulturową: filmowy prywatny dom spokojnej starości, utrzymywany wspólnie przez kilka emerytek, które opłacają sobie różne usługi i mieszkają razem, to fenomen nieobecny na większą skalę w naszym kraju, przede wszystkim ze względów ekonomicznych, ale też z powodu tradycyjnego wyobrażenia o wielopokoleniowych rodzinach i dzieciach opiekujących się dziadkami czy starszymi rodzicami. Tymczasem w tym szczególnym miejscu Aurora, będąc pomiędzy młodością a starością, poznaje ważną dla niej mądrość życiową. Przy omawianiu tego wątku 50 wiosen można odwołać się do wiersza Tadeusza Różewicza Opowiadanie o starych kobietach. W przełomowym dla rozwoju bohaterki momencie możemy odnaleźć echa słów poety: „bo to są piękne kobiety/ dobre kobiety/ stare kobiety/ są jajem/ są tajemnicą bez tajemnicy/ są kulą która się toczy”. „Pensjonariuszki” domu, w którym pracuje Aurora, swoim zachowaniem i poglądami przeczą stereotypowemu obrazowi staruszki, a bohaterka czerpie siłę ze spotkania z nimi.
W kontekście społecznego i feministycznego wydźwięku wyżej opisanych wątków Aurory… dziwi nieco tradycyjne i dużo mniej odważne potraktowanie głównego wątku miłosnego. Z jednej strony Aurora odkrywa siebie w nowych sytuacjach, kiedy staje się kobietą samotną, czy raczej – samostanowiącą o sobie, idzie za potrzebami swojego ciała, z drugiej – zarówno ona, jak i otaczające ją córki i przyjaciółka wierzą w mit romantycznej miłości i szczęśliwego związku jako wyznaczników szczęśliwego życia. Finalnie Aurora rozpocznie nową relację (a nawet dwie), a film zakończy się z dopiero co rozpoczętą love story. Choć może nie należy krytykować tego rozwiązania, a uznać je za nieco przekorne i jednak dogłębnie feministyczne? Dyskusja na ten temat z uczniami może być pasjonująca, gdyż dzięki obecności młodszych bohaterek (i bohaterów) z pewnością będą zaangażowani w próbę zrozumienia takiego a nie innego poprowadzenia głównego wątku.
50 wiosen Aurory jest kolejnym kobiecym spojrzeniem na problemy wieku średniego i relacje międzypokoleniowe, jakie proponuje widzom ostatnio kino francuskie. W tym wieku, co Aurora była grana przez Isabelle Huppert bohaterka filmu Co przynosi przyszłość (L’Avenir, 2016) Mii Hansen Love, w podobnej sytuacji znajdowała się też Claire z Dwóch kobiet (Sage femme, reż. M. Provost, 2017). Blandine Lenoir z odpowiednią dozą humoru i – kiedy trzeba – powagi opowiada o wyzwaniach zmieniającej się rzeczywistości i wchodzenia w nowe role społeczne. Aurora pozostaje przy tym pogodna, empatyczna, czasem urocza, czasem złośliwa, momentami zrezygnowana lub smutna. To bohaterka z krwi i kości, która wzbudza sympatię widza od pierwszej sceny, co niewątpliwie jest zasługą nie tylko świetnie napisanego scenariusza, ale też aktorskich zdolności Agnès Jaoui, znanej polskim kinomanem przede wszystkim jako reżyserki filmów Gusta i guściki (Le gout des autres, 2000) czy Popatrz na mnie (Comme une image, 2004). Jaoui stworzyła postać autentyczną, „z pazurem”, niuansując przeróżne emocje, które targają bohaterką. Również inni aktorzy i aktorki grają bardzo dobrze, dzięki czemu relacje Aurory z rodziną, przyjaciółkami i mężczyznami są wiarygodne, obfitują w sytuacje zarówno wzruszające, jak i komiczne. Nieco papierowo wypadają jedynie postaci męskie: dziecinny jak Tomcio Paluch prawie eksmąż Aurory Nanar (Philippe Rebbot), wrażliwy i nieco nieśmiały Totoche (Thibault de Montalembert) czy uroczy, choć karykaturalnie zadurzony w Aurorze Hervé (Eric Viellard). Rozwój fabuły kilkakrotnie zaskakuje niespodziewanymi zwrotami akcji, a wątki każdej z postaci budzą zainteresowanie. Jedynym zarzutem może być nazbyt lekkie potraktowanie kwestii ekonomicznych w ogóle i konkretnego problemu sytuacji finansowej Aurory, co zauważa m.in. Murielle Joudet, recenzentka „Le Monde”.
Chociaż 50 wiosen… to w zasadzie kino środka, nie zabrakło urozmaiceń formalnych, które można omówić z uczniami i zastanowić się, jaką pełnią funkcję. Mistrzowsko rozegrana została scena pierwszej (po latach) randki Aurory i Totoche’a: spotykają się oni w restauracji, gdzie kelnerzy umilają gościom czas, wykonując operowe arie, nie słyszymy więc niemal dialogu bohaterów, tylko obserwujemy ich gesty i mimikę twarzy. Co mogli sobie powiedzieć, widząc się po 25 latach po bolesnym rozstaniu? Jak się do siebie zwracają? O czym chcą się dowiedzieć? Takie pytania możemy rozważyć z uczniami.
Wisława Szymborska pisała w pełnym sprzeczności Portrecie kobiecym o nieistniejącym, a pożądanym czy oczekiwanym ideale kobiety: „Młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda”. Ten wers, jak i inne z wiersza noblistki, znakomicie odnoszą się do sytuacji, w której znalazła się Aurora, rozdarta między wykluczającymi się (?) rolami i wcieleniami. Przeżywanie tych rozterek wraz z bohaterką i otaczającymi ją bliskimi może stać się dla młodych ludzi ważnym, formującym doświadczeniem, które otworzy ich na głębsze postrzeganie relacji społecznych i rodzinnych między pokoleniami.