W samym sercu morza (2015)

Robert Birkholc

Reż. Ron Howard

Data premiery: 4 grudnia 2015

Powieść „Moby Dick” może być nieznana większości uczniów znad Wisły, ale w Stanach Zjednoczonych utwór Hermana Melville’a z 1851 roku ma status niekwestionowanego klasyka i należy do kanonu lektur szkolnych. Opowieść o poszukiwaniach ogromnego kaszalota to pasjonująca historia przygodowa, a zarazem złożona alegoria pełna religijno-egzystencjalnych odniesień. Biorąc pod uwagę popularność, jaką książka cieszy się w Ameryce, zrozumiałe jest, że o „Moby Dicka” szybko upomniało się kino: w latach 1926-2014 powstało kilkanaście filmów i seriali telewizyjnych bazujących na tekście Melville’a. „W samym sercu morza” Rona Howarda nie jest jednak kolejną adaptacją klasycznej powieści. Zamiast odtwarzać walkę demonicznego kapitana Achaba z nieuchwytnym wielorybem, Howard opowiada o wydarzeniach, które zainspirowały Melville’a do napisania słynnego dzieła.

Punktem wyjścia, a jednocześnie ramą dla właściwej akcji filmu jest wizyta, jaką Herman Melville (Ben Whishaw) składa Thomasowi Nickersonowi (Brendar Gleeson), starszemu już mężczyźnie, który będąc młodzieńcem wyszedł cało z katastrofy statku Essex. Melville pragnie poznać prawdę o owianej tajemnicą ekspedycji z 1820 roku, ponieważ szuka inspiracji do napisania nowej książki. Początkowo Nickerson nie chce opowiadać o traumatycznych doświadczeniach, ale interwencja żony, godziwa zapłata i płynący obficie alkohol sprawiają, że w końcu się otwiera i powraca wspomnieniami do przeszłości. Przeważająca część „W samym sercu morza” to rozbudowana retrospekcja, ukazująca tragiczne wydarzenia, jakie miały miejsce podczas feralnej wyprawy. Postać Nickersona, który w 1820 roku był nastoletnim chłopcem okrętowym, szybko spada na drugi plan, a twórcy skupiają się przede wszystkim na destrukcyjnym konflikcie pomiędzy kapitanem statku wielorybniczego George’em Pollardem (Benjamin Walker) a pierwszym oficerem Owenem Chase’em (Chris Hemsworth). Prawdziwy dramat zaczyna się jednak dopiero wtedy, gdy na oceanie pojawia się gigantyczny wieloryb, który niespodziewanie atakuje statek.

Człowiek z dala od cywilizacji, walczący o przetrwanie na środku oceanu, zdany wyłącznie na własne siły i przychylność losu. Motyw walki z wodnym żywiołem od zawsze inspirował zarówno pisarzy, jak i filmowców. Malownicze morskie krajobrazy wielokrotnie były scenerią inicjacji, przestrzenią, w której bohaterowie musieli zmagać się nie tylko z siłami natury, ale i z własnymi lękami i ograniczeniami. Rona Howarda interesuje nie tyle psychologiczna charakterystyka, ile widowiskowa strona oceanicznych przygód, co nie znaczy, że wątki inicjacyjne są w filmie zupełnie nieobecne. Wyprawa na ocean staje się próbą charakterów, prowadzącą do przemiany głównych bohaterów. Wyniosły George Pollard, zawdzięczający dowództwo wyłącznie rodzinnym koligacjom, zrozumie, że o byciu dobrym kapitanem nie decyduje urodzenie, ale doświadczenie i ciężka praca, a Owen Chase, ambitny self-made man, który zyskał wysoką pozycję dzięki zapałowi i determinacji, nabierze pokory wobec potęgi natury. Dla nastoletniego Nickersona podróż okaże się z kolei traumatycznym przeżyciem, uzmysłowi chłopcu, do jakich potworności zdolni są ludzie. Dopiero rozmowa z Melvillem przyniesie oczyszczenie i pozwoli rozliczyć się mężczyźnie z demonami przeszłości.

Najciekawszym wątkiem dzieła Howarda jest ambiwalentna relacja między człowiekiem a naturą. Celem podróży jest pozyskanie tłuszczu wielorybów, wykorzystywanego w XIX wieku chociażby w lampach. Zdjęcia przedstawiające wyspę Nantucket, z której wyrusza statek, są celowo utrzymane w ciemnych barwach i spowite mrokiem. Możemy przez to odczuć, jak potrzebnym produktem był wówczas olej wielorybi. Dzięki sprawności i sile ludzi ujarzmiających „podwodne bestie” społeczeństwo dostaje niezbędne dobra. Triumfalne zwycięstwo nad przyrodą ma jednak także swój mniej szlachetny rewers. Człowiek XIX wieku, coraz bardziej wierzący w swoją wszechmoc, zaczyna sądzić, że jest panem natury. Atak gigantycznego kaszalota na wielorybników to swego rodzaju zemsta przyrody na butnych i aroganckich przedstawicielach gatunku ludzkiego. Członkowie załogi Essexa na własnej skórze przekonają się, że natura nie daje się nigdy całkowicie podporządkować woli człowieka. Świadomości tej do końca pozbawieni są natomiast armatorzy, kierujący interesem zza biurek. Wielorybnictwo to nie tylko śmiertelnie niebezpieczne przygody, ale i świetnie prosperujący biznes, zarządzany przez ludzi pozbawionych pokory wobec żywiołu i niezbyt zainteresowanych tym, co faktycznie dzieje się na morzu. W postaciach bezwzględnych armatorów dostrzec można przodków dzisiejszych potentatów. Nie przypadkiem w finale filmu pojawia się informacja o tym, że właśnie zaczęto wydobywać nowe źródło energii – ropę naftową…

„W samym sercu morza” nie jest głębokim utworem psychologicznym ani wnikliwą historyczno-społeczną analizą, ale dynamicznym kinem przygodowym. Walory rozrywkowe mogą zadecydować o powodzeniu filmu wśród uczniów, zwłaszcza ostatnich klas szkoły podstawowej oraz gimnazjum. Ambitniejsze wątki pełnią w dziele Howarda jedynie funkcję uzupełniającą, ale można wokół nich zorganizować lekcję. Warto zastanowić się nad następującymi zagadnieniami: Jaki jest stosunek wielorybników do natury? Z jakiego powodu kaszalot atakuje statek? Dlaczego w pewnym momencie zostawia ludzi w spokoju? Film Howarda można porównać z „Moby Dickiem” Melville’a oraz z innymi powieściami rozgrywającymi się na morzu – chociażby ze „Smugą cienia” i „Lordem Jimem” Josepha Conrada lub ze „Starym człowiekiem i morze” Ernesta Hemingwaya.

Pani z Ukrainy (2002)
tytuł: „W samym sercu morza”
gatunek: dramat
reżyseria: Ron Howard
scenariusz: Charles Leavitt
zdjęcia: Anthony Dod Mantle
muzyka: Roque Banos
produkcja: USA
rok prod.: 2015
dystrybutor w Polsce: Warner Bros. Entertainment Polska Sp. z o. o.
czas trwania: 121 min
Wróć do wyszukiwania