Antybond.
Szpieg (2011) Tomasa Alfredsona

Elwira Rewińska

Film szpiegowski to odmiana kina sensacyjnego, cieszącego się dużym zainteresowaniem widzów. Miarą popularności tego gatunku obecnie mogą być głośne tytuły z ostatniej dekady, np. film Sprzymierzeni z 2016 roku, w gwiazdorskiej obsadzie (Marion Cotillard i Brad Pitt), w którym lśniącą urodę pary szpiegów, dynamiczną akcję i luksusową scenerię pierwszej części filmu połączono z dylematami moralnymi wynikającymi z sytuacji zawodowo-rodzinnej bohaterów, czy Tajemnice Joan z 2018 roku, film oparty na autentycznej historii „Red Joan”, której pierwowzór, Melita Norwood (1912–2005) była „najważniejszą Brytyjką w służbie KGB i najdłużej działającym szpiegiem ZSRR na Wyspach”. Ciekawy portret czasów i ludzi żyjących w Czechosłowacji lat transformacji ustrojowej daje czeski serial Nieświadomi z 2019 roku, dramat polityczno-społeczny ze szpiegowską tajemnicą, rozgrywający się w Pradze w 1989 roku. Z kolei akcja polskiego filmu Ukryta gra z 2019 roku toczy się w czasie szczytu kryzysu kubańskiego, grożącego wojną nuklearną. Amerykańskie i radzieckie służby szpiegowską rozgrywkę prowadzą w warszawskim Pałacu Kultury i Nauki. Ten świetny szpiegowski dreszczowiec, w doborowej, międzynarodowej obsadzie, dowodzi, że omawiany gatunek nie jest tylko amerykańską specjalnością.

Chyba musi pozostać bez odpowiedzi pytanie dotyczące intensyfikacji produkcji filmów o tematyce szpiegowskiej w drugiej dekadzie XXI wieku.

Jednak „szpiegiem nad szpiegami” pozostaje James Bond, ten bohater popkultury uwielbiany od kilku pokoleń. Bohater bondowskiej serii (przed nami 25. część cyklu Nie czas umierać) to ucieleśnienie marzeń widzów o mężczyźnie przystojnym, inteligentnym, wiodącym życie pełne niebezpiecznych przygód, z których zawsze wychodzi cało, a w egzotycznym i/lub luksusowym entourage’u znajduje się w towarzystwie pięknych, młodych kobiet. W tych „szpiegowskich wodewilach” (Krzysztof Varga) powaga pracy oficera wywiadu ginie w nieprawdopodobnych sytuacjach, pod niezwykłymi, coraz wymyślniejszymi gadżetami, a niebezpieczne zadania są tylko atrakcyjnym dodatkiem do tego przyjemnego skądinąd życia.

Na drugim niejako biegunie, na antypodach tego kina należy umieścić film Tomasa Alfredsona Szpieg. Dyskretne śledztwo oficera wywiadu George’a Smiley’a, ta metodycznie prowadzona akcja, stanowi oś fabuły filmu szwedzkiego reżysera. Zadaniem tajnej misji jest odszukanie głęboko zakonspirowanego „kreta”, podwójnego agenta pracującego na rzecz Rosjan w ścisłym kierownictwie MI6. Smiley do rozwiązania zadania dochodzi na drodze żmudnej i precyzyjnej zarazem analizy informacji. Parafrazując słowa Vincenta V. Severskiego, w Szpiegu pracuje się głową. Brak spektakularnej akcji zachęca widza do refleksji natury psychologicznej, etycznej, egzystencjalnej wreszcie. Zanim stworzymy portret „najprawdziwszego” asa wywiadu na podstawie filmu Alfredsona, przybliżymy portret najsłynniejszego filmowego szpiega.

Nazywam się Bond, James Bond

Bond ucieleśnia cztery podstawowe mity – mit sukcesu, światowca,
uwodziciela i Prometeusza
Grażyna Stachówna

W ten sposób przedstawiało się jak dotąd sześciu aktorów, dających swoją twarz i ciało agentowi 007. Pierwszym, który pojawił się na ekranie w 1962 roku, był Sean Connery, zyskując miano „owłosionego troglodyty”. Mimo tej mało pochlebnej opinii Iana Fleminga, autora powieści o Jamesie Bondzie (od 1953 r.), publiczność kinowa pokochała właśnie Seana Connery’ego jako Bonda. To za jego sprawą Bondomania ogarnęła świat (5 X – to Światowy Dzień Bonda).

Czasy się zmieniają, a wraz z nimi James Bond, choć ten ostatni raczej „naskórkowo”, jego tożsamość superbohatera pozostaje trwała. Przede wszystkim James Bond reprezentuje typ angielskiego dżentelmena o nienagannych manierach i wyglądzie – smoking dobrze na nim leży. To mężczyzna pewny siebie, swobodny, dowcipny, politycznie/ideologicznie zdeklarowany antykomunista. Wdzięk światowca zapewnia mu dobre przyjęcie w wyższych sferach. Lata ekskluzywnymi odrzutowcami, mieszka w luksusowych willach i hotelach, je głównie ostrygi i kawior, pije wódkę, ewentualnie szampana marki Dom Perignon.

Najelegantszym Bondem był Roger Moore („panował” na ekranach w latach 1973–1985), wsławiony już wcześniej rolą Simona Templara z serialu Święty. Przystojny, według kanonów lat 70./80., smoking jest jego drugą skórą. Kobiety traktuje z kurtuazją (!), wrogów zabija z niespotykaną wcześniej elegancją… Atrakcyjność zwłaszcza tego Bonda łączy się z pewnym brakiem powagi – tych siedem części cechuje komediowy, wręcz farsowy i komiksowy ton.

Męskiemu urokowi wszystkich Bondów kobiety ulegają natychmiast, nawet agentki obcego wywiadu, a jeśli nie – to są najprawdopodobniej obciążone psychicznie… Tak, w relacjach z kobietami agent 007 jest typowym macho – kobiety są dla niego zabawkami i/lub ofiarami. To wręcz mizogin, który przy zewnętrznym respektowaniu nowych zasad obyczajowych, traktuje kobiety, mówiąc delikatnie, lekceważąco. Od 1995 roku podlega jednak rozkazom kobiety, M. (Judi Dench).

Mimo iż James Bond demonstruje wizerunek czarującego playboya, w istocie ciężko pracuje w swym niebezpiecznym zawodzie (a najciężej wysportowany Daniel Craig, Bond od 2006 roku i, jak

dotąd, ostatni).

Nad mitem człowieka sukcesu, światowca i uwodziciela dominuje mit Prometeusza. James Bond walczy o lepszy świat – jego przeciwnikami są bogaci, wszechmocni złoczyńcy, próbujący zawładnąć globem czy zbrodnicze, terrorystyczne organizacje. Niemniej formuła „widowiska bondowskiego” (Grażyna Stachówna), lekkość wpisana w tę konwencję – poczynając od słynnej początkowej „sekwencji pistoletowej” z efektowną, dramatyczną muzyką, a na dynamicznej, pełnej atrakcji narracji kończąc – nie pozwala traktować tego bohatera poważnie. Najsłynniejszy superszpieg nie wydaje się „prawdziwy”. To mit.

PS Prototypem dziewczyny Bonda jest podobno Krystyna Skarbek, polska szpieg z czasów okupacji, którą Ian Fleming znał osobiście. Jednak autorzy specjalnego numeru „Wysokich Obcasów”, poświęconego kobietom szpiegom każą się bardzo uważnie przyjrzeć postaci Krystyny Skarbek i Bondowi…

Zawód: szpieg

Wielkość „Szpiega” polega z grubsza na tym, że jest wybitną antytezą Jamesa Bonda
Krzysztof Varga

Nie ufaj nikomu, Jim
Kontroler (postać z filmu Szpieg)

Jesteś dobrym obserwatorem. My, samotnicy, tacy jesteśmy
Jim Prideaux (postać z filmu Szpieg)

Akcja Szpiega rozgrywa się w 1973 roku, w Londynie, tym „ukochanym mieście szpiegów” (Vincent V. Severski). Bohaterami są wyżsi oficerowie wywiadu, a ich siedzibą jest gmach brytyjskiej służby specjalnej MI6, zwany w filmie Cyrkiem. Po inicjalnej, Hitchcockowskiej z ducha scenie, przedstawiającej niebezpieczną operację wywiadowczą, widz zostaje z powrotem przeniesiony do Londynu.

W wyniku fiaska tej budapesztańskiej misji traci posadę dotychczasowy szef Kontroler (John Hurt), a także jego najbliższy współpracownik, prawa ręka – George Smiley (Gary Oldman). Obaj przyjmują tę decyzję z godnością („Mężczyzna powinien wiedzieć, kiedy opuścić przyjęcie”), a ich pożegnanie, męskie, bez zbędnych słów, bez podania ręki, choć z długim, może znaczącym, spojrzeniem w oczy, wprowadza nas w świat mężczyzn twardych, bez sentymentów, oddanych bezwarunkowo służbie. W kierownictwie następują zmiany, szefem zostaje Percy Alleline (Toby Jones). Jednak Smiley powraca. Po telefonie agenta operacyjnego Ricky’ego Tarra (Tom Hardy), potwierdzającego podejrzenia nieżyjącego już Kontrolera o istnieniu „kreta” na samej górze służb, sekretarz stanu, Oliver Lacon (Simon McBourney) powierza Smiley’owi misję zdemaskowania podwójnego agenta.

O motywach wyboru tej profesji przez George’a Smiley’a nic nie wiemy. W momencie rozpoczęcia akcji filmu jest dojrzałym mężczyzną o określonej, chociaż nie najwyższej, pozycji w strukturach MI6. Można przypuszczać, że to nie pieniądze były głównym motywem – mieszka i „nosi się” skromnie. Nie kierowała nim chyba także natura hazardzisty, pragnienie życia w niebezpieczeństwie. Może raczej przekonanie, że działa dla dobra ojczyzny, nawet świata? Wszak to lata zimnej wojny – Zachód kontra komunistyczna Rosja. Jeśli miał jakieś rozterki, przeżywał dylematy moralne, to dawno się z nimi uporał albo je zracjonalizował: wszelkie kompromisy etyczne, polityczne służą wyższemu celowi. Od czasów Machiavellego cel uświęca środki… Doświadczenie i kompetencje Smiley’a czynią go agentem doskonałym.

Według Vincenta V. Severskiego, byłego agenta wywiadu i autora popularnych powieści szpiegowskich, doskonałego agenta wywiadu cechuje analityczny umysł, cierpliwość, znajomość psychologii, głównie socjotechniki, umiejętność obserwacji, ale także skrywania uczuć, opanowanie, zimna krew w obliczu niebezpieczeństwa. Pewien chłód emocjonalny. Intuicja wywiadowcza, „nos” wywiadowczy jest nie do przecenienia – casus i Kontrolera, i Smiley’a. Dysponując takimi właśnie cechami, oficer MI6 przystępuje metodycznie do trudnego, prawie niemożliwego do wykonania zadania. Powołanie zakonspirowanej grupy w tajnej organizacji nie jest bowiem proste.

Tak więc Smiley przygotowuje swoje dyskretne śledztwo od stworzenia ekipy. Jego człowiekiem mającym z racji stanowiska dostęp do tajnych archiwów będzie młody Peter Guillam (Benedict Cumberbatch), a wspierającym ich działania, człowiekiem do pomniejszych zadań, emerytowany pracownik służb Mendel. To on zorganizuje Smiley’owi tajne, zakamuflowane lokum, tymczasowe biuro w obskurnym hoteliku przy stacji Liverpool Street. Prowadzącej hotel pani Graham przykaże: „Mój przyjaciel pragnie ciszy i spokoju”. Przy wyborze ludzi do swojej ekipy Smiley musiał, rezygnując z nieufności i podejrzliwości wpisanej w tę profesję, kierować się tyleż trafną oceną ich zawodowstwa, co lojalności. Paradoks tej misji polega na tym, że intensywne śledztwo musi być prowadzone w ścisłej tajemnicy. Wiedzą o nim tylko zleceniodawcy (wspomniany Lacon i minister spraw wewnętrznych) oraz Smiley ze swoją dwuosobową ekipą.

Rozpoznanie sytuacji wygląda jak nudna praca biurowa: zebranie odpowiednich dokumentów, ich analiza i wyciąganie wniosków. Ale już rozeznanie, jakie dokumenty i które informacje będą potrzebne, jak je zinterpretować i jak powiązać ze sobą odległe nieraz wątki, może być ekscytującym, intelektualnym wyzwaniem. Zwłaszcza gdy przeciwnik posługuje się, często skutecznie, dezinformacją, trudno odróżnić „złoto od błota”. Dostęp do archiwów, nawet tych najpilniej strzeżonych, ma Peter, szef sekcji specjalnej. Mendel – punktualny, niezawodny, posługujący się kiedy trzeba angielskim „prostego człowieka” (mechanik samochodowy) też ma swoje istotne miejsce w tej małej ekipie. Wyjątkowa wyobraźnia operacyjna pozwala Smiley’owi na bezbłędne wskazanie niezbędnych dla śledztwa dokumentów. Analizując dane ostatnio emerytowanych pracowników, wykres reorganizacji Cyrku pod rządami Alleline’a, a zwłaszcza listę wszystkich wypłat z funduszu tajnej operacji dociera do odpowiednich ludzi, z którymi rozmowy przynoszą kolejne informacje. Fundusz operacyjny to najbardziej tajna komórka wszystkich służb specjalnych – analiza listy wypłat doprowadza go do Jima Prideaux (Mark Strong), który jakoby zginął w czasie misji w Budapeszcie… tymczasem niedawno posłano mu sporą kwotę. Z kolei lista emerytowanych w ostatnim czasie pracowników doprowadza Smiley’a do Connie Sachs (Kathy Burke), agentki wyrzuconej z Cyrku po zwolnieniu Kontrolera i Smiley’a.

Przypadek Connie Sachs pokazuje, że w tym męskim świecie nie ma miejsca dla kobiet. Najczęściej są sekretarkami, archiwistkami, szeregowymi pracownicami, które mogłyby być zatrudnione w jakimkolwiek innym biurze czy urzędzie. Jeśli są bardziej samodzielne, myślące, kojarzące fakty jak agentka Sachs (kiedy na podstawie zapisu wideo odkrywa, że Polyakov jest szpiegiem, a nie zwykłym pracownikiem ambasady, skoro stojącemu na trybunie salutuje mu generał), przywoływane są do porządku: „Tracisz rozeznanie, Connie. Daj spokój Polyakovovi”.

Inna ważna dla śledztwa osoba to Ricky Tarr. Agent operacyjny Tarr pojawia się niespodziewanie w domu Smiley’a, odsłaniając przed nim nieznane lub niejasne dotąd aspekty sprawy, a rozmowa z Prideaux prowadzi do Karli – radzieckiego szefa służb, który „zainstalował »kreta«” w brytyjskim wywiadzie i przejmuje przekazywane przez niego informacje.

Odbiorowi filmu towarzyszy pewien rodzaj bezradności, widz nie od razu rozumie działania, decyzje prowadzącego tajne śledztwo. Z tego początkowego chaosu wyłania się jednak stopniowo kompletny obraz układanki. Perfekcyjnie realizowana strategia pająka doprowadzi do zdemaskowania i ujęcia zdrajcy. Stylowi pracy Smiley’a – monotonnemu, nużącemu, nudnawemu – odpowiada styl filmowej narracji, pozbawiony atrakcji wizualnych, bondowskich efektów. Z drugiej strony, nielinearny sposób opowiadania, celowy chaos oddaje skojarzenia prowadzące do przodu, by za chwilę znowu cofnąć Smiley’a i widza, a dopiero w finale połączyć ze sobą osoby, sytuacje, wątki. Smiley w swojej pracy posługuje się precyzyjną analizą i swobodnymi asocjacjami równocześnie. Akcja filmu rozgrywa się w dużej mierze w jego głowie (scena odsłuchiwania taśm, nakładane zdjęcia, powtarzana wiele razy, coraz głośniej kwestia o „gównie z Moskwy, które bierze się za złoto”). Najczęściej widzimy go przy biurku, pod przyćmioną lampą, wertującego zakurzone akta, odsłuchującego taśmy, zarywającego noce („Wyglądasz na zmęczonego”).

Kilka scen wprowadza jednak do tej realistycznej, mało „romantycznej” historii niezbędne w filmie sensacyjnym napięcie, pokazując zarazem inne aspekty zawodu szpiega. Te atrakcyjne filmowo, bardziej dramatyczne sceny ukazują niebezpieczeństwo, często śmiertelne, przypisane tej profesji.

Tak więc „boską monotonię” pracy George’a Smiley’a przerywa opowieść Ricky’ego Tarra. Wydarzenia, bohaterowie, sztafaż jego historii, to świat prawie bondowski… Oto Ricky – młody, wysportowany i dobrze przygotowany agent – ma za zadanie odnaleźć i zwerbować, „przeciągnąć na swoją stronę” radzieckiego agenta Borisa. Ten sam się demaskuje (działa „pod przykrywką” uczestnika konferencji handlowej): „Kto udaje bardziej pijanego niż jest? Swój pozna swojego”. W tej historii pojawia się i piękna kobieta, Irina (Swietłana Chodczenkowa). Nasz agent, widząc na jej twarzy sińce, spieszy, w sportowym kabriolecie, z pomocą. Wdając się w „wakacyjny romans”, łamie procedury. Irina okazuje się, oczywiście, agentką wrogiego wywiadu, która za informacje na temat „kreta” chce otrzymać nową tożsamość i przejść na drugą stronę. Reakcja Rosjan jest natychmiastowa, brutalna i krwawa – ginie rezydent i agent Boris. Irinę, potrzebną do dalszej rozgrywki, wywożą do Odessy.

Dramatyczne wydarzenia istambulskie rozpędzają się niemal do bondowskiego tempa. Przez swoją bezmyślność, jedno zdanie za dużo w raporcie, Ricky ściąga na wszystkich niebezpieczeństwo. Teraz ukrywa się w mieszkaniu Smiley’a. Relacja Ricky’ego jest nabrzmiała emocjami młodego, niedoświadczonego człowieka, przerażonego obrotem spraw. Życie szpiega to gra, w której stawką jest śmierć.

Po raz wtóry zmienia reżyser konwencję w scenie „rozpracowywania” Esterhazego (David Dencik).

Ta scena to majstersztyk manipulacji psychologicznej. Poczucie śmiertelnego zagrożenia stwarza inscenizacja znana z filmów gangsterskich. Esterhazy zostaje wywieziony na pustkowie, jego przerażenie potęguje absolutne milczenie, grobowa powaga współtowarzyszy podróży. Nieodgadnione zachowanie Smiley’a i Petera każą domyślać się najgorszego. Po dotarciu do celu Esterhazy i Smiley opuszczają samochód, który w złowrogiej ciszy odjeżdża. Mężczyźni zostają sam na sam. Monolog-oskarżenie Smiley’a („Przetrwałeś tak długo, bo umiesz zmieniać strony. Służyć każdemu panu […]. Jesteś tylko posłańcem. Wybrałeś złą stronę”] oraz niespodziewane lądowanie samolotu za ich plecami powoduje narastanie paniki Esterhazego i jego załamanie. Na ten moment czekał Smiley i zbliżając się do ofiary z półuśmiechem ni to litości, ni to satysfakcji, wyszeptuje złowieszczo: „Daj mi adres”. Napięcie sięga zenitu. Nie mamy wątpliwości, co zrobi Esterhazy. W następnych scenach Smiley, zaskakując właścicielkę, instaluje się w „tajemniczym domu” i czeka na swoją ofiarę.

Również pierwsza, wspomniana już scena filmu nie pozwala zapomnieć, że zawód szpiega to gra ze śmiercią. W napięciu śledzimy klasyczną operację szpiegowską – spotkanie węgierskiego rezydenta z agentem brytyjskim, gra spojrzeń, pozorny spokój eleganckiej kawiarni w pasażu przy placu Franciszkanów w centrum Budapesztu… Zagrożenie może przyjść zewsząd i w każdej sekundzie. Wszyscy są podejrzani, sprzątacz, kobieta wychylająca się przez nagle otwarte okno, nawet młoda matka z niemowlęciem i kelner (kropla potu z jego czoła spadająca na blat stolika). Instynkt każe bohaterowi tej sceny, Prideaux, odejść; wstając od stolika, wywraca krzesło. Od tego momentu wydarzenia rozgrywają się błyskawicznie.

Inna scena, realizowana zgodnie z regułami kina sensacyjnego, to scena wyniesienia przez Petera dokumentów z „jaskini lwa”, czyli miejsca najbardziej chronionego. Napięcie wynika z niebezpieczeństwa, jakie grozi Peterowi i wiążącego się z tym fiaska przedsięwzięcia, wpływu czasu na rozegranie tej partii szpiegowskiej gry, a także idealnego timingu, zgrania ze współpracownikiem (telefon Mendela jako rzekomego mechanika). W takich sytuacjach zawsze istnieje ryzyko pojawienia się nieprzewidzianych przeszkód i ta obawa towarzyszy Peterowi, a także widzowi. Wszelkie potencjalne niebezpieczeństwa zostają zażegnane, a Peter wykazując absolutnie zimną krew, po kilku perypetiach, wynosi teczkę z ważnymi dokumentami.

I wreszcie, zgodnie z zasadą koniec wieńczy dzieło, scena zdemaskowania „kreta.” W swoim śledztwie Smiley odnalazł wszystkie wątki-nitki i połączył je ze sobą, tworząc sieć, w którą wpada podwójny agent. Tajemniczy dom stał się pułapką. Napięta atmosfera udziela się widzowi – czekanie Smiley’a, jego ekscytacja, nawet podenerwowanie (cukierki!). Kamera, dla wzmocnienia efektu, odsłania zagadkę stopniowo, ukazując w zbliżeniu stopy zdrajcy. Uważny widz w jednej z wcześniejszych scen zobaczy te charakterystyczne półbuty i połączy je z właścicielem…

Finał tajnej misji zyskuje szczególne, symboliczne znaczenie. Dwie dramatyczne sceny pozwalają spojrzeć na bohaterów z innej, bardziej ludzkiej (?) perspektywy. W czasie przesłuchania-spowiedzi Bill Haydon (Colin Firth) demonstruje, mimo kilku chwil słabości, postawę godną uznania. Nie jest tchórzem jak Esterhazy, który żebrze o litość. Przyjmuje wyrok honorowo, zna procedury, wszak sam ich nauczał. Zaskakuje i przekonuje motyw jego zdrady: „Musiałem dokonać wyboru, George. Estetycznego i moralnego. A Zachód stał się brzydki”. Wcześniej, przed laty, podobną gorzką refleksją podzielił się Smiley z radzieckim agentem Karlą: „Nie różnimy się tak bardzo od siebie. Obaj przez całe życie szukaliśmy wzajemnie słabych punktów. Nadszedł czas, by przyznać, że twoja strona jest tak samo mało warta jak moja”. Mimo tego porozumienia dwóch mężczyzn – Smiley’a i Billa, wieloletnich współpracowników i kolegów – wyrok musi zapaść. Wykonanie egzekucji zleca się – miłosiernie? – byłemu kochankowi Jimowi Prideaux. Ten krótki akt egzekucji zostaje „rozciągnięty” w czasie za sprawą ostatniej retrospekcji. Teraz imprezę sprzed lat, przywoływaną trzykrotnie przez Smiley’a, przypomina sobie Jim. Już wtedy, kiedy wydawało się, że są zgranym zespołem, tkwił w nich zalążek zdrady. Anna zdradzała męża, Jim czuł się opuszczony przez kochanka – zranione spojrzenie Jima, niepewny półuśmiech Billa. W czasie tego wspólnego świętowania słychać piosenkę La mer, śpiewaną przez Julio Iglesiasa. Jej banalne, wręcz kiczowate słowa brzmią w kontekście całego filmu i kontrapunktowo do sceny zabójstwa, i przejmująco: „Morze/Jest pasterką błękitu/I nie ma kresu/Morze/ukołysało moje serce/Na całe życie”. Słowa te i melodia rozbrzmiewają w głowie Jima, który zmierza przez las, aby dokonać egzekucji na miłości swojego życia. Bill, w czarnym swetrze, jakby świadomy tego, wychodzi na zewnątrz i czeka… Pada śmiertelny strzał. Piękna, poetycka scena – symboliczny skrót ceny, jaką zapłacili za swoje wybory: łza z oka Jima Prideaux i krwawa łza Billa…

Szpiedzy są zmęczeni

Wierzę w tę szarość, w tę nudę i za tą nudą kryjącą się straszność
Krzysztof Varga

Nie powinien zwieść widza swoisty happy end filmu – powrót Smiley’a do domu, z oczekującą na niego żoną i jego awans. Na pytanie, „czy zwyciężył ten, komu udawało się przez lata penetrować służbę przeciwnika, czy ten, który zdemaskował »kreta«” (Vincent V. Severski), Smiley ze swoją szpiegowską biografią odpowiedziałby pozytywnie na drugie pytanie. Jednak wrażenie, które towarzyszy odbiorowi filmu, jest zgoła inne. To świat, w którym nie ma zwycięzców. Status egzystencjalny szpiega to życie nie tylko w ukryciu, ale i „do wewnątrz”. Rzeczywistość równoległa w Szpiegu – zbudowana na tajemnicach złożonych w niekończących się archiwach – z którą się utożsamiają, ten zawód, którego immanentną cechą jest nieufność i podejrzliwość, kłamstwo i zdrada, skazuje bohaterów na izolację i samotność. Profesja szpiega, pozbawiając go jedynej i niepowtarzalnej tożsamości w zamian za „podwójną tożsamość” („Masz jeszcze jedną z twoich kilku węgierskich tożsamości”? – pyta Kontroler Jima Prideaux), uniemożliwia mu także normalne życie. Nawet bliska współpraca Smiley’a z Peterem nie rodzi przyjaźni: „Jeśli cię złapią, nie możesz wspomnieć o mnie. Przykro mi, jesteś sam”.

Dotknięcie prywatności, pokazanie w krótkich ujęciach osobistego życia bohaterów dowodzi równocześnie, że życie, o jakim marzy Ricky Tarr – „Chcę mieć rodzinę, nie chcę skończyć jak wy” – nie jest dla nich. Żona Smiley’a zdradza go, Peter musi wyrzec się miłości dla bezpieczeństwa kochanka, sugerowany subtelnie związek Billa i Jima też nie może trwać. To ponury świat, w który uczucia są słabością, jakiekolwiek emocje czy wątpliwości etyczne skrywaliby bohaterowie pod maską niewzruszonego spokoju. Maska Smiley’a opada bodaj raz, podczas opowieści o Karli, która to historia ma charakter wyznania. Smiley mówi tyle o radzieckim szpiegu, ile o sobie i swoich, niegdysiejszych, dylematach. Aktorska ekspresja, zwłaszcza głównego bohatera, jest stonowana, jakby „na ręcznym hamulcu”. Zapamiętujemy błysk oczu Smiley’a-Oldmana w jego zmęczonej twarzy.

Szpiegowskie uniwersum filmu Tomasa Alfredsona jest odpychające moralnie, choć zarazem wciągające sensacyjną intrygą. Profesja szpiega, psychologicznie i etycznie, daje pretekst do penetracji mrocznych aspektów ludzkiej natury. Głębokie rozczarowanie tym życiem, mimo pozornej satysfakcji czy nawet dumy, wyraża estetyka filmu. Muzyka, płynąca niejako pod kadrami, współtworzy ponury klimat tego świata. Również kolorystyka (szaro-zielonkawa, zgaszona, powiązana z klaustrofobią wnętrz) tworzy rzeczywistość zakurzoną, brudnawą z zewnątrz i brzydką moralnie. W tym realistycznym filmie subtelna symbolika tworzy metaforę życia szpiega. Przede wszystkim siedziba służb z labiryntem korytarzy, wielopiętrowych archiwów z szeregiem regałów wypełnionych tysiącem teczek przywołuje kafkowskie skojarzenia. Gmach Cyrku pokazywany z lotu ptaka, dominujący złowieszczo nad miastem, zdaje się być pułapką dla wszystkich. Oficerowie wywiadu są bowiem elementem tej struktury, są zakładnikami swoich wyborów, pionkami na szachownicy. Inne wizualne lejtmotywy – świąteczna impreza, tajne spotkania na dachu – wyrażają esencję ich szpiegowskiego życia: wszyscy są ze sobą powiązani, wszyscy mają siebie na oku, nikt nikomu nie ufa.

Paradoks filmu polega na tym, że tę stylistykę cechuje pewna „szlachetna staroświeckość”, a zarazem historia ta nie traci wiarygodności i uniwersalności, widz ma poczucie obcowania „z brzydką prawdą o brzydkiej pracy” (Krzysztof Varga).

Tak więc również stylistyka filmu wpisuje Szpiega w krąg problematyki egzystencjalnej i moralnej. Spostrzeżenie krakowskiej filmoznawczyni Grażyny Stachówny – że melodramat, western, film szpiegowski i pozostałe gatunki filmowe, spełniając wymogi danego gatunku, są ponadto wehikułem innych znaczeń – pozwala na odczytanie Szpiega jako filmu o samotności. Parafraza słów Churchila „szpieg nie ma przyjaciół, tylko interesy”, wzmacnia przesłanie filmu. A Vincent V. Severski przestrzega: „choćby nie wiem jak górnolotnie uzasadniać działania służb – każda jest organizacją przestępczą i służy do łamania prawa innych państw”. Konstatacja ta dotyczy obu postaci – nierealistycznej ikony męskości Jamesa Bonda oraz George’a Smiley’a – prawdziwego w swym zmęczeniu i może głęboko skrywanej rozpaczy.

Nota biograficzna:

Tomas Alfredson (ur. 1965 r.) – szwedzki reżyser, scenarzysta i aktor, wielokrotnie nagradzany na różnych festiwalach filmowych. Wybrana filmografia: Pozwól mi wejść (2007), Pierwszy śnieg (2017).

Zadania i polecenia pomocne w dydaktyce:

  1. Moralność szpiega? Dyskusja na podstawie filmu Tomasa Alfredsona i innych znanych utworów literackich i filmowych. W rozmowie uwzględnij rozróżnienie – agent wywiadu – zawodowy szpieg i szpieg „zwerbowany”, zdrajca.
  2. Oficer i szpieg Romana Polańskiego jako historyczny i filmowy kontekst rozważań dotyczących pracy służb.
  3. Polecam powieść Jose Mariasa, wybitnego hiszpańskiego pisarza, pt. Berta Isla, przedstawiającą problematykę szpiegowską z zupełnie innej perspektywy.

Bibliografia:

  1. Kobiety szpiedzy. 21 agentek wywiadu, numer specjalny, „Wysokie Obcasy”, 8.2019.
  2. Paweł Mossakowski, recenzja filmu Szpieg, „Gazeta Wyborcza” 17.01.2019.
  3. Łukasz Muszyński , recenzja na filmweb.pl
  4. Rozmowa z Vincentem V. Severskim, „Duży Format” 12.03.2015.
  5. Jakub Socha, recenzja, dwutygodnik.com, 12.2011.
  6. Grażyna Stachówna, Władcy wyobraźni. Sławni bohaterowie filmowi, Kraków 2006, s. 55–64.
  7. Krzysztof Varga, Zmęczeni faceci, czyli „Szpieg” prawdę ci powie, „Gazeta Wyborcza”, 24.11. 2011.
tytuł: Szpieg
rodzaj/gatunek: thriller
reżyseria: Tomas Alfredson
scenariusz: Bridget O’Connor, Peter Straughan (na podstawie powieści Johna le Carré)
zdjęcia: Hoyte van Hoytema
muzyka: Alberto Iglesias
obsada: Gary Oldman, Colin Firth, Tom Hardy, John Hurt
produkcja: Wielka Brytania, Francja
rok prod.: 2011
czas trwania: 127 min
Wróć do wyszukiwania