Pewnego razu w… Hollywood (2019)

Reż. Quentin Tarantino

Data premiery: 16 sierpnia 2019

Robert Birkholc

Choć pojawienie się na ekranie każdego dzieła Quentina Tarantino jest dużym wydarzeniem, Pewnego razu w… Hollywood od dawna wzbudzało szczególne zainteresowanie polskich kinomanów. W związku z tym, że film miał być oparty na historii brutalnego morderstwa Sharon Tate i jej przyjaciół, dziennikarze snuli domysły, czy pełen dezynwoltury reżyser pokaże tragedię z odpowiednim wyczuciem i zastanawiali się, kto zagra Romana Polańskiego (ostatecznie wystąpił w tej roli Rafał Zawierucha). Postać polskiego reżysera pojawia się jednak w obrazie Tarantino jedynie na chwilę, a „działalność” bandy Mansona to wyłącznie istotny kontekst opowieści. Już sam tytuł – z jednej strony odsyłający do konwencji baśniowej, z drugiej do spaghetti westernów Sergia Leone – sugeruje, że Pewnego razu w… Hollywood będzie fantazją, a nie próbą odtworzenia faktów. Jak nigdy wcześniej, Tarantino przeplata jednak fikcję z prawdą, by stworzyć film o pożegnaniu starego Hollywoodu. Opowieść o przemyśle filmowym z końca lat 60. jest podobno najbardziej osobistym filmem w dorobku amerykańskiego reżysera, jednak nie dorównuje obrazom tej miary co Bękarty wojny (2009) czy Django (2012).

Już początek filmu, składający się z fragmentów serialu z Rickiem Daltonem (Leonardo DiCaprio), zapowiada, że Pewnego razu w… Hollywood będzie ironiczną, a jednocześnie nostalgiczną opowieścią o świecie kształtowanym przez telewizję i kino. Akcja dzieje się w 1969 roku. Głównym bohaterem nie jest człowiek ze szczytów – Roman Polański – ale jego sąsiad z ulicy Cielo Drive w Beverly Hills. Rick miał swoje pięć minut sławy, ale źle pokierował karierą, dając się zredukować do roli negatywnych postaci, które zgodnie z hollywoodzkim dekalogiem zawsze ostatecznie przegrywają. Teraz aktor jest znany przede wszystkim dzięki dokonaniom sprzed lat, a jego nazwisko coraz mniej znaczy w branży (ludzie ze słabszą pamięcią kojarzą je już wyłącznie z braćmi Dalton z Lucky Lucke’a). Rozczarowany załamaniem kariery bohater przeżywa kryzys – za dużo pije, zapomina dialogów na planie i rozkleja się podczas lektury sentymentalnych westernów. Skazany na występowanie w pilotach telewizyjnych bądź we włoskich spaghetti westernach (niezbyt wówczas poważanych w Ameryce) Rick z rozmarzeniem spogląda na willę Polańskich, którym udało się osiągnąć pełnię sławy.

Poprzez postać Ricka Tarantino składa hołd przebrzmiałym gwiazdom telewizyjnym, zapomnianym idolom swojej młodości. Największe uznanie w Pewnego razu w… Hollywood wzbudza jednak drugi bohater, Cliff Booth (Brad Pitt) – cień, czy, jak kto woli, anioł stróż Ricka. Cliff jest dublerem, kaskaderem i najlepszym przyjacielem aktora. Zawód kaskadera – wymagający mierzenia się z prawdziwym niebezpieczeństwem – to ważny element charakterystyki bohatera, który jest najsilniej związany z rzeczywistością ze wszystkich postaci filmu. Cliff nikogo nie gra i nie pozuje przed kamerą, lecz działa w „realu”, czego dobitnym dowodem jest nie tylko przeszłość wojenna, ale też domniemane… zabójstwo żony. Mężczyzna jest pragmatyczny, nie pcha się w światło jupiterów i z lekkim politowaniem traktuje hollywoodzki światek – dość wspomnieć, że w pewnym momencie daje nauczkę samemu Bruce’owi Lee. Choć jednak w odróżnieniu od Ricka Cliff zachowuje pogodę ducha, to jednak i jego świat powoli odchodzi w niepamięć – nastaje wszak zmierzch czasów „prawdziwych mężczyzn”. Najlepszym dowodem jest fakt, że rancho, na którym kręcono kiedyś westerny, zostało zamieszkane przez grupę młodych włóczęgów pod wodzą Charlesa Mansona…

Pewnego razu w… Hollywood ma jeszcze jedną istotną postać, która niestety została zredukowana do roli symbolu. Sharon Tate (Margot Robbie), która uśmiechnięta chodzi w kusych spódniczkach ulicami Beverly Hills i z entuzjazmem ogląda siebie na ekranie kinowym, jest wcieleniem frywolnej niewinności Hollywoodu, jakkolwiek oksymoronicznie to nie zabrzmi. Tate jest nie tylko przykładem osoby, której udało się życie prywatne i zawodowe, ale też uosobieniem szalonych lat 60., utopijnego czasu rewolucji seksualnej i swobody obyczajowej, kiedy to stary porządek zaczął upadać, a nowy się jeszcze nie narodził. Nie zdradzając zbyt wiele z fabuły warto przypomnieć, że morderstwo aktorki w 1969 roku wstrząsnęło Hollywoodem i bywa uznawane za koniec pewnej ery. Jak łatwo się domyślić, Tarantino nie podąża jednak utartymi ścieżkami, lecz pokazuje historię na swój własny sposób.

Bardzo ciekawym, a niestety potraktowanym przez reżysera zbyt powierzchownie motywem jest relacja między zbuntowanymi hippisami, pojawiającymi się w tle akcji od samego początku filmu, a ludźmi Hollywoodu. Elementy stylu bycia dzieci-kwiatów przenikają do życia gwiazd ekranu, choć obydwa środowiska nie pałają do siebie szczególną sympatią. Etatowi kowboje pokroju Ricka brzydzą się długowłosymi, z kolei dzieci-kwiaty gardzą konserwatywnym, starym Hollywoodem. Mają zresztą ku temu powody, ponieważ fabryka snów jawi się jako kraina ułudy. Jedna z przyjaciółek Mansona cieszy się, że Cliff jest kaskaderem, a nie aktorem, bo, jak mówi, aktorzy jedynie udają że zabijają, podczas gdy w Wietnamie giną prawdziwi ludzie. Problem w tym, że pełni antysystemowych haseł członkowie bandy Mansona sami mają wgrane w umysł telewizyjne schematy, co Tarantino aż nazbyt karykaturalnie podkreśla. Zbuntowani wobec „mainstreamu” członkowie sekty okazują się w istocie jedynie zdegenerowanym produktem kultury ukształtowanej przez telewizję.

Reżyser jest przy tym znacznie mniej krytyczny wobec Ameryki niż np. Oliver Stone w Urodzonych mordercach (1994), filmie zresztą luźno opartym na scenariuszu Tarantino. Twórca wyśmiewa co prawda głupotę grupy Mansona, ale z sympatią pokazuje przedstawicieli starego porządku – „prawdziwych mężczyzn” (Cliff) i westernowych idoli (Rick). Tymczasem paradoksalnie wydaje się, że skłonność do przemocy członków sekty może mieć swoje źródło we wzorcach propagowanych przez kulturę amerykańską – w tym przez „starą, dobrą” telewizję. Oczywiście gdyby reżyser Pulp Fiction zaczął nagle krytykować „pulpowe” filmy i potępiać przemoc na ekranie, stałby się niewiarygodny i mógłby popaść w tanią moralistykę. W Django oraz w Bękartach wojny Tarantino pokazał jednak, że realizując brutalne kino potrafi stworzyć krytyczny i skłaniający do przewartościowań portret społeczny. Tymczasem w Pewnego razu w… Hollywood myśl krytyczna ginie pod warstwą nostalgii, a wszystko zostaje usprawiedliwione sugestią, że mamy do czynienia wyłącznie z ironiczną fantazją.

Nie zmienia to faktu, że pod względem technicznym film jest dobry. Sprawność narracyjna Tarantino, znakomite role aktorskie (zwłaszcza Pitta i DiCaprio), pełna rockowych szlagierów ścieżka dźwiękowa oraz doskonale odtworzona sceneria Los Angeles sprzed pół wieku, sprawiają, że Pewnego razu w… Hollywood to kino wysokiej jakości. Dzięki tym walorom film może przypaść do gustu dużej części uczniów, dlatego warto zastanowić się nad możliwością wykorzystania go w ramach edukacji filmowej. Dyskusja może dotyczyć kontrowersyjnych kwestii,  np. tego czy Tarantino ma etyczne prawo, by zmieniać w kinie fakty z historii najnowszej. Czemu służą takie modyfikacje? Czy w Pewnego razu w… Hollywood mamy do czynienia z gloryfikacją tradycyjnych amerykańskich wzorców, czy też została w nim zawarta pewna krytyka amerykańskiej kultury? Czemu służy tu przemoc i czy spełnia analogiczną funkcję, jak w Bękartach wojny lub w Django? Pewnego razu w… Hollywood można ponadto omawiać razem z klasycznym tekstem Precesja symulakrów Jeana Baudrillarda. Rzeczywistość, w której miasta zalepione są reklamami, fasady budynków to często jedynie fragmenty dekoracji, a aktorzy powtarzają w życiu role filmowe, dobrze ilustruje tezę francuskiego socjologa o tym, że w ponowoczesnym świecie rzeczywistość jest zastępowana przez fikcję. Nie trzeba dodawać, że Quentin Tarantino niezbyt się takim stanem rzeczy przejmuje.

tytuł: Pewnego razu w… Hollywood
tytuł oryginalny: Once Upon a Time in… Hollywood
rodzaj/gatunek: komedia
reżyseria: Quentin Tarantino
scenariusz: Quentin Tarantino
zdjęcia: Robert Richardson
obsada: Leonardo DiCaprio, Brad Pitt, Margot Robbie, Al Pacino, Dakota Fanning, Kurt Russell, Tim Roth
produkcja: USA, Wielka Brytania
rok prod.: 2019
dystrybutor w Polsce:United International Pictures Sp z o.o.
czas trwania: 162 min
odbiorca/etap edukacji: od lat 16/ponadpodstawowa, wyższa

Wróć do wyszukiwania