Niebo na Ziemi (2015)

Dominik Wierski

Reż. Kay Pollak

Data premiery: 6 maja 2016

Minęło ponad dziesięć lat, odkąd szwedzki film „Jak w niebie” (2004) odnosił sukcesy artystyczne i, niespodziewane chyba nawet dla samych twórców, komercyjne. Miarą tych pierwszych była m.in. nominacja do Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny, a tych drugich – szturmowanie list box office w Szwecji, ale też choćby frekwencyjne powodzenie w Australii. Wyreżyserowany przez Kaya Pollaka obraz opowiadał o słynnym dyrygencie Danielu Dareusie, który wskutek emocjonalnego wypalenia i problemów z sercem zrezygnował z kariery i postanowił wrócić do rodzinnej wioski Ljusaker na północy Szwecji, by wieść spokojne i anonimowe życie. Tam jednak znów zetknął się z muzyką, kiedy na prośbę miejscowego pastora objął parafialny chór. Zakochał się też w atrakcyjnej Lenie i odkrył radość płynącą z codzienności i bliskości innych ludzi. Trudno było uznać „Jak w niebie” za film nowatorski czy oryginalny, jednakże realizowany w nim skrupulatnie schemat opowieści o miłości, jednoczącej sile muzyki, pokonywaniu słabości i przełamywaniu barier okraszały dość cierpkie obserwacje na temat charakterów mieszkańców i obyczajów sielskiej szwedzkiej prowincji.

Kay Pollak przyzwyczaił już widzów do tego, że realizuje filmy bardzo rzadko, a między kolejnymi tytułami jest zazwyczaj kilka lub nawet kilkanaście lat przerwy. Przed „Jak w niebie” nie kręcił filmów aż przez 18 lat, świadomie rezygnując z kina po szoku spowodowanym zamachem na premiera Olofa Palmego. W 2015 roku, po kolejnej długiej przerwie, powrócił do bohaterów swego najpopularniejszego filmu i nakręcił „Niebo na Ziemi”.

W sequelu Pollak zachował formułę swego wcześniejszego przeboju. Oba filmy łączy zbliżony (niestety jednak zbyt długi) metraż, chłodny skandynawski humor, a także oparta na identycznym schemacie konstrukcja dramaturgiczna. W polskiej dystrybucji zagubione zostały bezpośrednie aluzje do słów modlitwy „Ojcze nasz” zawarte w oryginalnych tytułach, które razem tworzą wers „jako w niebie, tak i na Ziemi”.

W uniwersum Ljusaker minęło znacznie mniej czasu niż między powstaniem obu filmów, bo zaledwie około dziewięciu miesięcy. W centrum opowieści tym razem znajduje się Lena, która po śmierci Daniela spodziewa się jego dziecka. W dramatycznych chwilach porodu otrzymuje niespodziewaną pomoc od pogrążającego się w alkoholizmie pastora Stiga Berggrena, jednego z negatywnych bohaterów pierwszej części. W efekcie nawiązują współpracę przy kolejnym muzycznym projekcie – wykonaniu „Alleluja” Haendla z okazji jubileuszu parafii. Niekonwencjonalne metody pracy Leny nie wszystkim jednak przypadną do gustu, znów na wierzch wyjdzie cały zestaw skrywanych na prowincji uprzedzeń i nietolerancji, na przeciwko których postawione zostaną przyjaźń, radość i wspólny cel. Główna bohaterka zaś doświadczy inicjacji w macierzyństwo, otrzyma szansę na nowe uczucie, ale będzie również musiała stawić czoła śmierci i traumatycznym wspomnieniom z przeszłości. Pozostanie przy tym wierna swoim marzeniom i pasji – to ostatnie brzmi jak cytat z którejś z książek Paolo Coelho i niestety w podobnej konwencji bywa też przedstawiane w partiach dialogowych filmu.

„Niebu na Ziemi” brakuje bowiem dyscypliny i świeżości. Film jest przeładowany skrajnymi emocjami, a ich nadmiar niekiedy jest źródłem niezamierzonego komizmu, a innym razem – irytacji. Za dużo jest też wątków i postaci, które zresztą są zazwyczaj przewidywalne i schematyczne. W trakcie ponad dwugodzinnego seansu zdarzają się także fragmenty dodane ewidentnie „na siłę”, z trudem angażujące widza i niepotrzebne dla dramaturgii opowiadanej historii. By seans przyniósł satysfakcję można zatem postarać się, wzorem „Jak w niebie”, poszukać interesujących niuansów w tzw. głębokiej (nawet jeśli to określenie będzie tu pewnym nadużyciem) warstwie znaczeniowej filmu.

Lena kreowana jest na klasyczną figurę Innego wkraczającego do zamkniętej społeczności i konfrontującego się z jej zakłamaniem, klaustrofobicznością, ale też wydobywającego tkwiące w niej pozytywy. To we współczesnej kulturze motyw doskonale znany, ale wciąż podatny na różnorodne interpretacje. Bodaj najbardziej frapującą, niepozbawioną konotacji ideologicznych sferę „Nieba na Ziemi” stanowi wątek pastora Stiga Berggrena. O ile w „Jak w niebie” był on tylko hipokrytą usiłującym instrumentalnie sprawować władzę, o tyle w kontynuacji jego postać zyskuje trochę dramatycznego rozdarcia. Porzucony przez żonę, nadużywający alkoholu, targany wątpliwościami, staje się bardziej ludzki. Już na samym początku filmu dokonuje się swego rodzaju odkupienie jego win, przywodzące na myśl pamiętne motto „Nędznych ulic” Martina Scorsese – dochodzi do tego bowiem nie w kościele, ale „na ulicy”. Pollak nie poprzestaje jednak na łatwej przemianie, ponieważ przed bohaterem pozostaje jeszcze długa i wyboista droga do samoakceptacji i reintegracji ze środowiskiem. Pomysł ciekawy, z czasem jednak gubi się w scenariuszowych mieliznach.

Pastor Stig to także swoista reprezentacja ogólniejszego problemu – miejsca chrześcijańskiego Kościoła w Szwecji czy – szerzej – Europie Zachodniej. Podobnie jak w popularnym przed laty duńskim filmie Lone Scherfig „Włoski dla początkujących” (2000), samotny pastor odprawia msze w prawie pustej świątyni, dla dwojga czy trojga wiernych. Odzwierciedla to sytuację szwedzkiego Kościoła, szczycącego się sukcesywnie wprowadzanymi zmianami obyczajowymi i transparentnymi finansami, a pomimo to nieaktywizującego wiernych. Szwedzkie społeczeństwo uważane jest dziś za jedno z najbardziej zsekularyzowanych w Europie. Kościół w Ljusaker zapełnia się wyłącznie podczas spotkań tanecznych zainicjowanych przez Lenę. Społeczność wioski nie potrzebuje zatem tradycyjnie pojmowanej chrześcijańskiej modlitwy i rytuału sacrum, tylko kojarzonej z profanum radości. To bowiem na takim fundamencie powstaje dobroć, jak wyraźnie sugerują twórcy filmu. W kulminacyjnej scenie odchodzą oni od realistycznej poetyki, by zaskoczyć widza dość kiczowatym ukazaniem wmieszania się sfery sacrum do radosnego profanum.

Warto dodać, że „Niebo na Ziemi” to kolejny w ostatnim czasie film, w którym dostrzec można próbę sportretowania problemów współczesnego szwedzkiego społeczeństwa. Pollak jest w tej materii na pewno dużo mniej radykalny i intrygujący niż twórcy takich – bardzo dobrych – filmów, jak „Gra”, „Burrowing”, „Zjazd absolwentów”, „Call Girl” czy polsko-szwedzkie „Intruz” i „Obce niebo”, jednakże również stara się dotknąć istotnych kwestii: nietolerancji, przemocy ukrytej za fasadową poprawnością polityczną, samotności i wewnętrznego zagubienia. Tkwiąc konsekwentnie na prowincji, unika problemów wynikających z wieloetniczności współczesnej Szwecji, ale i tak udaje mu się raz po raz zaniepokoić widza świadectwem pęknięć na gładkim wizerunku tolerancyjnego i opiekuńczego społeczeństwa.

„Niebo na Ziemi”, pomimo kilku ciekawych niuansów, rozczarowuje – jako kontynuacja poprawnego realizacyjnie i przebojowego „Jak w niebie”, ale też jako odrębny film, oglądany przez widza nieznającego pierwszej części. Najnowszy obraz Kaya Pollaka może wszakże zostać wykorzystany w szkole ponadgimnazjalnej, np. na zajęciach etyki. Film da się odnieść do kilku wymagań szczegółowych z treści nauczania zawartych w podstawie programowej przedmiotu. Perypetie bohaterów stanowić mogą punkt wyjścia do dyskusji na temat etycznej analizy ludzkiej aktywności, motywów podejmowania decyzji, celu i sensu ludzkiej egzystencji, istoty szczęścia, ale też konfliktu wartości czy współczesnych przejawów kryzysu moralnego i dylematów związanych z etyką i religijnością. Jako opowieść o spotkaniu Innego z zamkniętą, lokalną społecznością, „Niebo na Ziemi” może być wykorzystane podczas godziny wychowawczej. Na zajęciach z wiedzy o społeczeństwie film Pollaka może natomiast stanowić przyczynek do uczniowskiej debaty na temat roli i miejsca religii chrześcijańskiej we współczesnej Europie lub uzupełnienie zajęć o kulturze i obyczajowości Szwecji.

Pani z Ukrainy (2002)
tytuł: „Niebo na Ziemi”
gatunek: dramat, komedia
reżyseria: Kay Pollak
scenariusz: Kay Pollak, Carin Pollak
zdjęcia: Harald Gunnar Paalgard
muzyka: Ale Moller
produkcja: Szwecja
rok prod.: 2015
dystrybutor w Polsce: Kino Świat
czas trwania: 144 min
Wróć do wyszukiwania