Królestwo (2015)
Piotr Sitarski
Reż. Jacques Perrin I Jacques Cluzaud
Data premiery: 16 września 2016
„Królestwo” jest najnowszą częścią cyklu pełnometrażowych filmów przyrodniczych, rozpoczętego „Mikrokosmosem” (1996), a obejmującego także „Makrokosmos” (2001) i „Oceany” (2009). Łączy je postać Jacquesa Perrina, który był producentem wszystkich tych filmów i reżyserem większości z nich („Mikrokosmos” wyreżyserowali Claude Nuridsany i Marie Perennou). Jacques Perrin jest przede wszystkim aktorem, wystąpił między innymi w „Cinema Pardiso” i „Braterstwie wilków”.
„Królestwo” opowiada o ostatnich kilkunastu tysiącach lat Europy. Nie koncentruje się jednak na historii ludzi, ale na trwaniu i przemianach pokrywającego nasz kontynent lasu. Rytm tego trwania wyznaczają pory roku (stąd oryginalny tytuł filmu „Les Saisons”, czyli właśnie pory roku), natomiast przemiany wywołane są przez czynniki globalne (ocieplenie klimatu) oraz, później, przez ludzi.
Film może być wykorzystany na każdym poziomie edukacyjnym. Dystrybutor „Królestwa” uwzględnił zresztą publiczność szkolną, przygotowując stronę internetową (www.krolestwo-film.pl), której główną część stanowią scenariusze lekcji dla szkół podstawowych (przyroda oraz historia i społeczeństwo), gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych (biologia i geografia). Nauczyciele tych przedmiotów skupią się zapewne na stronie faktograficznej filmu, to znaczy na przedstawionych gatunkach, ich zachowaniu i ekologii, oraz na historii wzajemnego oddziaływania przyrody i ludzi.
Przesłanie ekologiczne filmu nie jest zresztą jasne ani wyraźne, co wcale nie musi stanowić wady. Opowieść o tysiącletniej europejskiej puszczy przedstawia ludzi — począwszy od pojawienia się rolnictwa — jako istotny czynnik zmieniający środowisko i coraz silniej dostosowujący je do własnych potrzeb. Nie jest to jednak wyłącznie historia agresji i niszczenia, ale także opieki i troski, które prowadzą do udomowienia. Scena, w której dziecko rzuca wilkowi jedzenie, jest może nieco naiwna, podobnie jak powtarzające się refrenem zestawienia ludzkich i zwierzęcych oczu, ale z pewnością sugeruje jakiś rodzaj porozumienia i współpracy pomiędzy człowiekiem i przyrodą. Nie przypadkiem wybrano taką właśnie wizję udomowienia zwierząt, a nie inną, na przykład opartą od początku na wykorzystaniu ich pracy albo związaną z władzą i prestiżem. Także pojawiającej się w drugiej części filmu obrazy nowych, antropogenicznych zbiorowisk, takich jak łąki, pozwalają dostrzec bardziej skomplikowane wymiary ingerencji ludzi w środowisko. Zarówno zwolennicy tradycyjnie rozumianej ekologii, jak i jej „głębokich” odmian znajdą tu materiał do refleksji.
Zakończenie filmu także jest wieloznaczne. „Królestwo” zamyka miejski krajobraz współczesnego Paryża. Można więc zastanawiać się, czy rzeczywiście wycięcie w tym miejscu lasu nie przyniosło sporych korzyści. Z drugiej strony, towarzyszący temu dość drętwy apel o ratowanie resztek lasu nie wskazuje żadnego realnego programu ekologicznego.
Niezależnie od tego, jak wykorzysta się ten utwór w szkole, warto zwrócić uwagę na filmową stronę „Królestwa”. Jest pewnym paradoksem, że film wychwalający świat natury sam jest rezultatem niezwykle zaawansowanej techniki. Jest też gigantycznym przedsięwzięciem organizacyjnym, finansowym i przemysłowym: jego budżet wyniósł 26 milionów euro, a dziesięć ekip realizacyjnych zarejestrowało 500 godzin materiału w ciągu 18 miesięcy zdjęć kręconych w wielu krajach świata (w tym także w Puszczy Białowieskiej).
Podobny paradoks dotyczy kwestii realizacyjnych. Im bliżej przyrody starają się być obserwatorzy, tym bardziej potrzebują specjalistycznego oprzyrządowania. Przykładowo, z reguły filmy przyrodnicze kręcone są obiektywami o długich ogniskowych, działającymi jak lornetka. Dzięki temu realizator może rejestrować zwierzęta z dużej odległości, zaś obiektyw przybliża obraz, tak że można zobaczyć szczegóły. Taki sposób filmowania ma jednak wady: obiektywy długoogniskowe zniekształcają obraz, spłaszczając jego głębię, i wyraźnie odróżniając obiekt od tła, które pozostaje rozmyte i niewyraźne. Świat przez nie widziany jest więc inny od tego, który postrzegamy okiem nieuzbrojonym. Z tego powodu twórcy „Królestwa” zrezygnowali z obiektywów długoogniskowych. To jednak wymagało zbliżenia się do filmowanych obiektów. Po pierwsze, trzeba było ostatecznie porzucić myśl o użyciu kamery tradycyjnej — dużej, ciężkiej i głośnej — i zastąpić ją cyfrową, choć Jacques Perrin i Jacques Cluzaud byli przywiązani do dawnej techniki, za pomocą której realizowali wcześniejsze filmy. Trzeba było także rozwiązać problem zamocowania kamery. Do ujęć statycznych posłużono się specjalnym, zdalnie sterowanym niewielkim kranem (wysięgnikiem), za pomocą którego można było dopasowywać ustawienie kamery do pozycji filmowanych zwierząt. Dużo trudniejsze były ujęcia dynamiczne; skonstruowano do nich specjalny pojazd terenowy, który mógł poruszać się po lesie z dużą prędkością, wioząc operatora filmującego na przykład galopujące konie.
Pod względem montażu „Królestwo” przypomina inne filmy przyrodnicze. Ujęcia łączone są w taki sposób, żeby tworzyły nasyconą emocjami historię, a przynajmniej układały się w wyraźny ciąg czasowy. Jest to więc perspektywa antropomorficzna, która widzi w świecie przyrody odbicie ludzkich emocji. Jeśli widzowie przerażą się lub uśmiechną podczas filmu, to nie tylko ze względu na zachowanie zwierząt, ale przede wszystkim dlatego, że montaż dodaje dramaturgię, której natura nie zna: zaskoczenie, humor, horror. Warto więc pamiętać, że jakkolwiek oglądamy film wychwalający przyrodę, to jej obraz jest przefiltrowany przez ludzką świadomość.
Prowadzi to do interesującego wniosku, który współczesna humanistyka nazwałaby „posthumanistycznym”: film o zwierzętach łatwiej byłoby zrealizować maszynom niż ludziom. Urządzenia nie płoszyłyby zwierząt, mogłyby zbliżać się do nich i filmować je z każdej pozycji. Nie dopatrywałyby się w zwierzętach ludzkich emocji, ani nie budowały żadnej opowieści. Wątpliwe jednak, czy taki film podobałby się ludziom.