Gordon i Paddy (2017)

Reż. Linda Hambäck

Hanka Arend, Maciej Dowgiel

Hanka: Dzisiejsza filmowa opowieść przypomina nam o nieubłaganie zbliżającej się zimie. I chyba nie jestem wyjątkiem wśród dorosłych, z niepokojem myśląc o nieodśnieżonych ulicach, zamarzniętych rano szybach samochodu, przeziębieniach, ciepłych ubraniach i innych zimowych niedogodnościach. Szczęśliwie, dla dzieci zima to głównie czas cudownego śniegu, sanek, bałwanków i śnieżkowych wojen. O tej porze roku można również wspólnie z dziećmi zajrzeć do lasu. Jest ku temu okazja, bowiem w takiej właśnie scenerii poznajemy bohaterów naszej historii – opowieści skierowanej do nieco młodszych widzów. Na ekranie pojawia się sympatyczna rodzina królików i koronne pytanie rodziców do dzieci: „co było w przedszkolu?” (standardowe brzmi oczywiście: „co w szkole?”, ale jak wspomniałam, mamy do czynienia z młodszą widownią). W domu królików po raz pierwszy też pojawia się wątek lisicy…

Wątków w filmie jest zresztą kilka. Tak jak na prawdziwy kryminał (dozwolony od lat 4, może 3,5) przystało, mamy do czynienia z zastawianymi na złodziei pułapkami, nietypowym działaniem śledczych i wyjątkowym nosem do rozwiązywania zagadek. Pierwsza sprawa dotyczy tajemniczej kradzieży orzechów. Stara się ją rozwiązać leciwy już policjant – ropuch Gordon. Idealną podejrzaną wydaje się być oczywiście wspomniana już wcześniej lisica, bo „lisy zjedzą wszystko, jak są głodne”. Szczęśliwie dla lisicy i pozostałych mieszkańców lasu w rozwiązaniu kryminalnej zagadki (nie jedynej zresztą) komisarzowi pomaga mianowana na jego asystentkę – sprytna i rezolutna myszka Paddy.

Gdy zmęczony pracą Gordon decyduje się odejść na zasłużoną emeryturę, to właśnie Paddy zostaje nowym komisarzem. A w lesie znowu dochodzi do kolejnych wydarzeń wymagających śledztwa: najpierw ginie jajo srok, potem znikają dzieci królików i wiewiórek – Karin i Eliot. Zgadnijcie, kto jest głównym podejrzanym? Oczywiście, wszelkie (jak się okazuje mylne) tropy prowadzą do LISICY. A ponieważ „strach ma wielkie oczy”, plotka o niecnych czynach podejrzanej zdążyła się już rozejść po wszystkich mieszkańcach lasu w tempie błyskawicznym, co wywołało burzę domysłów, niedomówień, sporów i kłótni.

Gordon i Paddy to opowieść o potrzebie przestrzegania zasad, o prawie, własności, odpowiedzialności, moralnych rozterkach i o tym, że pozory często mylą. To przestroga przed stereotypowym ocenianiem innych podana w formie zrozumiałej dla małych jeszcze dzieci. To również ciepła historia o przekazywaniu młodszym pokoleniom życiowych mądrości starszych, takich jak: „Jest jedno prawo lasu – bycie miłym jest legalne, bycie niemiłym nie”, czy bardzo przydatne (co z pewnością każdy „zagoniony” dorosły przyzna) – „badaj jedną rzecz na raz”.

Paddy, przejmując urząd od Gordona, z pewną obawą stwierdza: „muszę nauczyć się paru rzeczy”. Dzieci po obejrzeniu tego filmu też mają szansę dowiedzieć się sporo nowego, np. że nie należy nikogo pochopnie oceniać, a nieprawdziwe oskarżenie może być bardzo krzywdzące, bo: „nie zawsze lisica jest winna”.

Maciek: Przymierzając się do napisania tekstu o filmie Gordon i Paddy, musiałem w jakiejś mierze obudzić w sobie swoistą twórczą naturę schizofrenika. Z jednej strony występuje tu bowiem jako pedagog, z drugiej zaś jako człowiek i ojciec. Film zaś dotyczy prawa i działania policji w leśnej społeczności. Z jednej strony wzruszył mnie i zaskoczył przyjazną, choć może nieco zbyt słodko-pastelową formą, z drugiej nieco zirytował, gdyż podczas całej projekcji nie opuszczało mnie wrażenie, że ugruntowuje pewne postulowane przez kulturę i cywilizację wzory oraz zachowania policji, które są dość mocno oderwane od codziennej praktyki.

Najpierw zatem wypowiem się jako rodzic. Za każdym razem, kiedy oglądam filmy dla dzieci ukazujące przesłodzone obrazy działania policji – w rzeczywistości bądź co bądź aparatu przymusu – zastanawiam się, czy ma sens przyzwyczajanie dziecka do takiego wizerunku służb mundurowych. Rozumiem, że w przekazie dla najmłodszych powinien być ów wizerunek uładzony, dostosowany do możliwości percepcyjnych dzieci i budujący szacunek i zaufanie wobec stróżów prawa. Jednak, jak wielokrotnie pokazała historia (nie tylko Polski), często nie ma on wiele wspólnego z rzeczywistością. Mało prawdopodobne przecież, że w przyszłości będą się stykali wyłącznie z aż tak sympatycznymi policjantami, którzy poświęcą wszystko, aby pomóc zwykłemu, przeciętnemu obywatelowi — nie ma znaczenia, czy państwa, czy lasu, czy jakiejkolwiek innej społeczności. Spójrzmy choćby na podstawowe wyposażenie policjanta. W jego skład wchodzą przede wszystkim: pałka, kajdanki, pistolet i… bloczek mandatowy. W wizerunkach bajkowych, reprezentowanych chociażby przez Gordona i Paddy’ego, ograniczał się on zaś jedynie do… latarki. W rzeczywistości wymienione składniki „warsztatu pracy” policjanta to oczywiście środki przymusu bezpośredniego mające gwarantować ochronę, ale jakby na to nie patrzeć, używane także, a może i przede wszystkim, do karania. Podobnych rozbieżności pomiędzy rzeczywistością filmową a aktualną jest bardzo wiele. Rozważania w obrębie tego tematu ograniczyć się zatem mogą do konkluzji, czy pokazywać dziecku świat, jakim jest, czy takim, jaki być powinien. Być może jednak, jeżeli od najmłodszych lat będziemy przyzwyczajać najmłodszych za pośrednictwem bajek i filmów animowanych do prawidłowego działania aparatu państwowego, w końcu okaże się, że wraz z nastaniem nowych pokoleń, zaczną one działać prawidłowo. Pozostaje mi dość naiwna wiara, że nadzieje te nie okażą się płonne.

Czas na głos pedagoga. Oglądając Gordona i Paddy’ego, można odnieść wrażenie, że przenosimy się do bajkowego lasu, w którym wszystko odbywa się zgodnie z logiką wyznaczaną przez prawa przyrody. To właśnie ona wytycza pradawne normy umożliwiające funkcjonowanie leśnej społeczności. Na ich straży stoją zaś dzielni policjanci – ropuch Gordon i myszka Paddy. Pilnują, aby w lesie nikomu nie działa się krzywda. Są nie tylko policjantami, ale i przyjaciółmi innych zwierząt. Do nich zawsze można zwrócić się o pomoc. Oglądając tę przyjazną i dostosowaną do możliwości odbiorczych kilkulatków historię, będą mogli oni przekonać się, że zawsze warto mieć kogoś, u kogo można szukać ratunku. Współżyjemy bowiem w społeczności, która opiera się na wzajemnej pomocy i zaufaniu. Aby każdy z nas mógł się zatem czuć bezpiecznie, powołano instytucje takie jak policja (ale też np. straż pożarna), na których zawsze można polegać, gdyż jak nadejdzie jakiekolwiek zagrożenie, będą wiedziały, jak nam pomóc i ochronić przed różnymi przykrymi sytuacjami.

Podczas projekcji warto zwrócić też uwagę na specyficzną relację, jaka wywiązuje się pomiędzy starym ropuchem a młodą, zagubioną myszą. Gdy spotykają się po raz pierwszy, mysz nie wie, kim jest. Mało tego, nie wie nawet, jak ma na imię, skąd pochodzi i kim są jej rodzice oraz krewni. Jest samotną, zagubioną istotą, skazaną na walkę o przetrwanie podczas zimnych dni w leśnej gęstwinie. Dopiero ropuch Gordon nadaje jej imię Paddy, proponuje wikt i kwaterunek na komisariacie, dba o jej dobre samopoczucie. Staje się tym samym jej pierwszym mentorem i przyjacielem. Mysz uczy się pilnie od starszego kolegi, czerpie pełnymi garściami z zaoferowanej jej pomocy, w końcu zaś staje się kimś – przyjacielem. To zaś pomaga jej w odnalezieniu swego miejsca na świecie. Dzięki wytrwałości i ciężkiej pracy staje się przy tym równie dobra w swym fachu jak jej mistrz, mentor i przyjaciel. Warto o tym wspomnieć podczas rozmowy z dzieckiem po seansie. Pojawia się bowiem znakomita okazja do rozmowy o zanikających dziś autorytetach. A warto przecież zawsze mieć jakiś wzór do naśladowania… Staje się on swoistym drogowskazem w drodze przez życie, a niekiedy, gdy doskwiera nam poczucie zagubienia, odnajdzie wraz z nami nowy sens naszego bycia na świecie.

Dodatkowo Gordon i Paddy otwierają przestrzeń do dyskusji o sprawiedliwości, prawie i konieczności jego przestrzegania, samodyscyplinie, wytrwałości w dążeniu do celu oraz o istotnej roli, jaką w naszym życiu mogą odgrywać różne istoty.

Zapraszamy na film ? i zachęcamy do ciekawych rozmów na jego temat.