Dunkierka (2017)
Reż. Christopher Nolan
Data premiery: 21 lipca 2017
Artur Gryz
W dniu 10 maja 1944 roku zakończył się okres tak zwanej „dziwnej wojny” na froncie zachodnim. O godzinie 5:35 rozpoczęła się bowiem niemiecka ofensywa na Francję połączona z agresją III Rzeszy na Belgię, Holandię i Luksemburg. W jej wyniku wojskom Wehrmachtu udało się zrealizować założenia wojny błyskawicznej (Blitzkriegu) i doprowadzić do kapitulacji Francji już w dniu 22 czerwca 1940 roku. Bez wątpienia jednym z najbardziej dramatycznych wydarzeń „bitwy o Francję” było przeprowadzenie w dniach 26 maja–4 czerwca Operacji Dynamo, czyli ewakuowanie wojsk Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego i części wojsk francuskich i belgijskich, zepchniętych przez przeciwnika na wybrzeże północnej Francji w okolice miasta Dunkierka. Ze względu na rozmiar zniszczeń w samym mieście, spowodowanych przez bombardowania Luftwaffe, załadunek żołnierzy musiał odbywać się bezpośrednio na plaży. W rezultacie działań podjętych przez Brytyjczyków udało się przetransportować do Anglii blisko 340 tysięcy żołnierzy (w tym około 123 tysiące belgijskich i francuskich).
Do tych właśnie wydarzeń odnosi się Christopher Nolan w swoim najnowszym filmie pt. Dunkierka. Jest to tylko nawiązanie, gdyż reżyser (i scenarzysta w jednej osobie) nie opowiada o wydarzeniach roku 1940 sposobem historyków, którzy starają się opisać to, co minione za pomocą zbioru dat, liczb i nazwisk. Nolan zaprasza nas do uczestniczenia w tamtych wydarzeniach, a nie oglądania relacji o nich. Choć najnowszy film brytyjskiego reżysera jest filmem kolorowym i nakręconym przy pomocy kamer IMAX (o znacznie większej rozdzielczości niż tradycyjne) możemy poczuć się, przynajmniej kilka razy, tak jakbyśmy obcowali z filmem dokumentalnym.
Może się to wydawać dziwnym porównaniem kinomanom kojarzących nazwisko Nolana tylko z blockbusterami, które wyszły spod jego ręki (trylogia o Batmanie, Incepcja). Ci jednak, który mieli okazję zetknąć się z pierwszymi filmami reżysera nie powinni być zaskoczeni. Młody Christopher Nolan, rocznik 1970, uczył się bowiem „robić kino” kamerami 8 mm (taką dostał od ojca w dniu siódmych urodzin) i 16 mm (pierwsze „poważne” filmiki Larceny i Doodlebug). Już w początkach swojej kariery pokazał, że potrafi pomysły, które zrodziły się w jego głowie, przełożyć na język „ruchomych obrazów” w taki sposób, aby chwytać widzów za serca lub wzbudzać u nich dreszcze.
Dunkierka jest interesująca przede wszystkim dlatego, że nie jest filmem wojennym podobnym do produkcji tego typu, powstałych w Hollywood w ciągu ostatnich kilku lat. Nie ma wiele wspólnego z filmami określanymi przez anglojęzyczne media mianem war porn. Nie uświadczymy więc w nim rozrywanych pociskami ciał bohaterskich żołnierzy, epickich starć z przeważającymi siłami wroga, czy efekciarskich eksplozji, które zwalają z nóg, nie tylko bohaterów filmu, ale i widzów siedzących przed ekranem. Christopher Nolan stawia na emocje. Stara się, aby widz wczuł się w sytuację bohaterów. Doznał strachu, bezsilności, rozpaczy, a czasem nawet i nadziei, które są ich udziałem. Doświadczył tego, że sednem szaleństwa wojny nie są pokrwawione i zdekapitowane ciała towarzyszy broni lecz ciągła „huśtawka nastrojów” – od złudnego poczucia bezpieczeństwa po czarną rozpacz. Wszechobecne są bezsilność, strach i poczucie osaczenia. Powodowane jest to między innymi tym, że złapani w nadmorską pułapkę żołnierze nie widzą swojego przeciwnika. Nawet nie potrafią go nazwać inaczej niż tylko „wróg”. Alianci są zabijani przez pociski, bomby i torpedy, ale kto i skąd strzela, tego nie są w stanie zobaczyć. Cały czas zaś widzą, lub tak im się wydaje, brzegi ojczyzny, które pomimo tego, że tak bliskie pozostają dla nich nieosiągalne.
Ogromną zaletą dzieła Christophera Nolana jest również sposób, w jaki opowiedziana zostaje historia bohaterów filmu. Fabuła przedstawiona jest za pomocą trzech – splatających się ze sobą – linii narracyjnych opisujących wydarzenia rozrywające się w ciągu odcinków czasowych różnej długości. Ewakuacja plaż w Dunkierce rozgrywa się na przestrzeni tygodnia, morska wyprawa ratunkowa cywilnego jachtu trwa jeden dzień, zaś lot bojowy pilotów myśliwców Spitfire jedną godzinę. W trakcie projekcji umiejętnie zmieniane są perspektywy, z których patrzymy na wydarzenia i ich bohaterów. Reżyser to przyspiesza, to spowalnia tempo opowieści, zmieniając chronologię wydarzeń lub tworząc „czasowe pętle”. Mimo tych zabiegów film nie jest zagmatwany. Co więcej, dzięki nim właśnie raz przedstawione zachowania, słowa, gesty nabierają nowego znaczenia, gdy reżyser pozwala nam podążać wzdłuż innych nitek snutej przez siebie opowieści. Ta swoista „gra z widzem” służy również umiejętnemu budowaniu napięcia w sposób, którego nie powstydziłby się sam król suspensu, Alfred Hitchcock (Nolan podkreślał w wywiadach, że właśnie jego uważa za jednego ze swoich mistrzów).
Dunkierka z pewnością może być wykorzystana w edukacji szkolnej i to nie tylko na lekcjach historii czy języka polskiego (w gimnazjum i szkole ponadgimnazjalnej). Zapewne po ten film mógłby sięgnąć nauczyciel WOS (np. zagadnienia związane z czynnikami integrującymi naród, patriotyzmem i nacjonalizmem, genezą europejskiego oraz światowego systemu bezpieczeństwa i współpracy) i tak zwanej godzinie wychowawczej (sylwetki ludzi odważnych, postawy ludzkie w sytuacjach granicznych, sens cierpienia i poświęcenia). Wydaje mi się, że dzieło Christophera Nolana mogłoby nawet być użyteczne w pracy katechety (bohaterstwo w obronie ludzi, powinność wobec ojczyzny czy przemoc poza prawem).