Azyl (2017)
Piotr Sitarski
Reż. Niki Caro
Data premiery: 24 marca 2017
Azyl opowiada wojenne losy rodziny Żabińskich: Antoniny i Jana oraz dwójki ich dzieci. Żabińscy uratowali 300 Żydów, szmuglując ich z warszawskiego getta i dając im czasowe schronienie w swojej willi na terenie warszawskiego ogrodu zoologicznego, którym przed wojną kierował Jan Żabiński (w czasie wojny zoo przestało funkcjonować, Żabiński odzyskał swoje stanowisko po roku 1945). Żabińscy byli częścią podziemnej konspiracji ratującej Żydów; organizowali dla nich fałszywe dokumenty, znajdowali bezpieczne lokum i pomagali rozpocząć nowe życie.
Film Niki Caro jest adaptacją znanej książki amerykańskiej pisarki Diane Ackerman i z niej zaczerpnięty został oryginalny tytuł, The Zookeeper’s Wife („Żona dyrektora zoo”). Książka Akerman została wydana w roku 2007, a dwa lata później ukazał się jej polski przekład zatytułowany właśnie Azyl. Można więc zżymać się na decyzję dystrybutora dotyczącą tytułu filmu, ale jest ona konsekwencją wcześniejszej decyzji wydawcy. Polski tytuł nie tylko jest bez porównania mniej oryginalny, ale zmienia też nieco perspektywę opowieści. Film koncentruje się bowiem właśnie na Antoninie Żabińskiej. Choć nie pojawia się ona w każdej scenie (na przykład nie towarzyszy mężowi w jego wyprawach do getta), to ona jest główną bohaterką i poprzez nią poznajemy wydarzenia.
Azyl zrealizowała wytwórnia Focus Features, będąca filią wielkiej wytwórni hollywoodzkiej Universal Pictures. Choć więc film powstał w Hollywood, należy on raczej do „artystycznego” nurtu kina hollywoodzkiego (czasem określanego jako indie, co jest skrótem od independent). Są to filmy o niższym budżecie i tematyce, która nie jest przeznaczona dla widowni masowej. Dzięki systemowi dystrybucji hollywoodzkiej filmy takie docierają jednak do widzów na całym świecie, choć nie stają się raczej przebojami kasowymi.
Oprócz wyboru perspektywy narracyjnej, film dokonuje też selekcji wydarzeń z bogatego życia Żabińskich. Zarówno Antonina, jak i Jan dokonali bardzo wiele. Byli zapalonymi przyrodnikami i popularyzatorami zoologii. Oboje pisali książki przyrodnicze, w swoim czasie bardzo popularne. Jan Żabiński zasłynął też z pogadanek radiowych poświęconych zwierzętom. W czasie wojny był natomiast żołnierzem Armii Krajowej i walczył w powstaniu – co film zresztą pokazuje. Nie widzimy natomiast jego działalności na tajnych kompletach edukacyjnych (był wykładowcą działającego podziemnie Uniwersytetu Warszawskiego). Nie dowiadujemy się, że w latach pięćdziesiątych, ze względu na AK-owską przeszłość, stracił stanowisko dyrektora zoo.
Każda opowieść, zwłaszcza oparta na wydarzeniach autentycznych, musi dokonywać wyborów. Nie podważając decyzji twórców filmu, warto jednak zastanowić się, jakie były powody takiej właśnie selekcji faktów oraz jakie skutki ma ona dla widzów. Przede wszystkim Azyl należy do gatunku filmów poświęconych Holokaustowi. Takie określenie tematyki sprawiło, że kino amerykańskie w ogóle zainteresowało się historią życia Żabińskich. Umożliwiło bowiem wpisanie jej w rozpoznawalny dla światowego widza schemat. Z tego powodu film jest chwilami irytująco sentymentalny i jednowymiarowy. Z tego też powodu skupiono się na tych aspektach, które nie wymagają tłumaczenia i są w – ramach kultury popularnej – powszechnie zrozumiałe, jak miłość do zwierząt, odwaga, relacje małżeńskie. Widzowie w Polsce chcieliby pewnie zobaczyć dalsze, powojenne dzieje Żabińskich, albo poznać Jana Żabińskiego jako charyzmatycznego gawędziarza, gromadzącego słuchaczy przed radioodbiornikami. Tymczasem w filmie jego postać jest dość ponura, co ma podkreślać heroizm bohatera, choć niekoniecznie odpowiada rzeczywistości. Oglądając Azyl, trzeba więc pamiętać, że jest to film skierowany do widzów na całym świecie, nie tylko do Polaków.
Na tle innych filmów o Holokauście Azyl wypada zaskakująco dobrze, zapewne dlatego, że głównymi bohaterami są Polacy, film musi więc przynajmniej w pewnym stopniu oddać im głos, a nie sprowadzić do roli milczących świadków lub wręcz pomocników zła. Z tego też powodu niezbędne jest wyjaśnienie – wcale nie takie oczywiste dla widzów na świecie – że pomoc Żydom w Polsce wiązała się z wyjątkowym na tle krajów europejskich ryzykiem (Jan mówi do swojej żony, że za podanie szklanki wody Żydowi można stracić życie). Poświęcono też nieco miejsca ważnym wydarzeniom historycznym, przede wszystkim Powstaniu Warszawskiemu.
W charakterystyce bohaterów zwrócono uwagę na bardzo ważne cechy obojga małżonków. Są oni, zwłaszcza Jan, przedstawieni co prawda dość posągowo, ale w tym bohaterskim monolicie widać jednak wyraźnie elementy składowe. Żabińscy kierują się początkowo odruchem serca, pomagając swojej przyjaciółce, ale ich dalsze decyzje są już rezultatem świadomego namysłu (Jan mówi do swojej żony, że muszą wszystko dokładnie przemyśleć i być pewni tego, co robią). Kiedy zaś postanawiają pomagać Żydom, robią to z ogromnym rozmachem i pomysłowością, a przy tym z niezwykłą sprawnością organizacyjną, odpowiadając na przemysł śmierci systematycznym, codziennym wysiłkiem dobra.
Warto zwrócić uwagę, że choć Azyl z pewnością nie jest arcydziełem, został przyjęty w Polsce bardzo dobrze, bez względu na preferencje estetyczne i afiliacje polityczne czy ideologiczne recenzentów. Jest znamienne, że chwalą go krytycy, którzy często nie zgadzają się ze sobą. Wynika to zapewne z faktu, że mimo różnych zastrzeżeń, które można podnosić, w jakiś sposób przyjemny jest fakt zauważenia przez światowe kino polskich bohaterów, zwłaszcza że takie polonika nieczęsto się zdarzają. Nie ma oczywiście nic złego w tej satysfakcji, ale warto zadać sobie pytanie, dlaczego tak bardzo potrzebujemy, aby inni mówili o nas, że w zamian wybaczamy im nawet różne przemilczenia i uproszczenia. Granica, która dzieli zadowolenie od niedojrzałości jest bowiem cienka. Być może czujemy się – jako Polacy – tak mało pewni siebie, że zbytnio nam zależy na cudzych pochwałach i uznaniu.
Okładka najnowszego wydania wspomnień Antoniny Żabińskiej oznajmia, że jest to historia, która „wciąż inspiruje pisarzy i świat filmu”. W słowie „wciąż” kryje się oczywiście obłuda, bowiem biografie Żabińskich zainteresowały literaturę i kino tylko raz, właśnie przy okazji powieści i filmu Azyl. Wcześniej tematu tego w Polsce (ani nigdzie indziej) nie podjęto, a bohaterowie zostali właściwie zapomniani. Może więc premiera Azylu jest okazją do zainteresowania się nimi na nowo, a w szczególności – do sięgnięcia po pisane przez Żabińskich znakomite książki, zarówno te dotyczące wojny, jak i te poświęcone zwierzętom.