Audiodeskrypcja — drzwi do kultury

Izabela Galicka

filolog polski i kulturoznawca,
pracownik Fundacji Polskich Niewidomych i Słabowidzących „Trakt”

Audiodeskrypcja jest w naszym kraju zjawiskiem stosunkowo nowym. Jej istnienie to właściwie czas niewiele dłuższy niż ostatnia dekada. Sam wyraz pochodzi od dwóch słów łacińskich: „audio, audire” — słyszeć oraz „descriptio” — opis, nakreślenie. Audiodeskrypcję możemy zdefiniować jako technikę, która dzięki dodatkowym opisom słownym umożliwia osobom z deficytem wzroku odbiór wizualnej twórczości artystycznej, pozwala osobom niewidomym czy słabowidzącym poznawać widzialny dorobek kulturowy z zakresu sztuki plastycznej, teatralnej czy filmowej. Podczas audiodeskrypcji opisywane są werbalnie znaczące informacje wizualne, takie jak: język ciała, mimika, przebieg akcji, scenografia, stroje, światło.

Lapidarne opisy scen pozwalają osobie niewidomej podążać za wątkami, wyobrazić sobie i zrozumieć, co dzieje się na scenie, ekranie czy obrazie. Umożliwiają pełniejsze spotkanie ze sztuką.

Joel Snyder, założyciel Audio Description Associates, uznaje audiodeskrypcję za rodzaj działalności dydaktycznej, do praktykowania której niezbędny jest talent i precyzja. Mówi także o trzech regułach audiodeskrypcji:
— opisz, co widzisz;
— nie podawaj subiektywnej wersji tego, co widzisz;
— nie opisuj żadnych dźwięków, dialogów czy komentarzy.

Język audiodeskrypcji powinien funkcjonować w sposób zwięzły, obiektywny, precyzyjny, ogólny, ale też barwny i poruszający wyobraźnię. Może operować metaforą i paradoksem, ale konieczny też jest estetyczny minimalizm. Snyder nie bez racji porównuje ten język do haiku — tworzy on jak gdyby szkic pewnego wycinka świata, oddając przy tym jego atmosferę i emocje.

Najważniejsze dziedziny, w których mamy dziś do czynienia z audiodeskrypcją, to obszar sztuk plastycznych (muzea i galerie), kino, sztuki audiowizualne, telewizja, DVD i sport.

Audiodeskrypcja w muzeach ma postać plików dźwiękowych dołączonych do audioprzewodników. Niewidomy może dzięki niej zobaczyć nie tylko obrazy, ale również rzeźby czy instalacje. Audiodeskrypcja w muzeach prowadzona jest w sposób linearny, ciągły, dzięki czemu można łatwo połączyć w całość elementy obrazu. Jako osoba słabo widząca miałam niezwykle miłe doświadczenie z audiodeskrypcją w Pałacu Raczyńskich w Rogalinie, który to pałac jest filią Muzeum Narodowego w Poznaniu. Audiodeskrypcja miała tam charakter obligatoryjny, każdy zwiedzający dostawał dyskretne urządzonko ze słuchawkami, zwiedzanie odbywało się więc w kompletnej ciszy. Audiodeskrypcja była bardzo szczegółowa i plastyczna, przy czym była prowadzona od ogółu do szczegółu, tak jak to być powinno. Na jeszcze jeden aspekt chciałabym zwrócić uwagę, mianowicie na walor integracyjny — widzący i niewidomi mogli przeżywać razem doświadczenie obcowania ze sztuką wysoką. Z warszawskich instytucji kulturalnych, które wprowadziły audiodeskrypcję, warto wymienić Zachętę, gdzie co miesiąc odbywają się dla niewidomych spotkania ze sztuką, głównie współczesną, a audiodeskrypcja jest prowadzona na żywo i wzbogacona o możliwość dotykania eksponatów. Drugą taką instytucją jest Muzeum Narodowe, które także co jakiś czas organizuje takie spotkania dotyczące aktualnych wystaw.

W sztukach audiowizualnych, czyli w filmie lub programie telewizyjnym audiodeskrypcja ma z kolei postać nagranej ścieżki dźwiękowej, w której opis audiodeskrypcyjny słychać między dialogami. Opis nie wypełnia przerw, nie przedstawia zamiarów ani motywacji bohaterów, nie charakteryzuje znanych dźwięków. Pozwala niewidomym osobom usłyszeć emocje w głosach aktorów, wsłuchać się w dźwiękowe tło obrazu i muzykę filmową. Opisuje takie elementy obrazu filmowego, jak: inscenizacja, scenografia, kostiumy, grę aktorów i światło, czyli to wszystko, czego niewidomy zobaczyć nie może. W ten sposób audiodeskrypcja autentycznie wzbogaca odbiór, nie zakłócając go. Dzięki Fundacji Kultury bez Barier, prowadzącej od kilku lat projekt „Kinomaniak”, oraz dzięki warszawskiej Tyflogalerii — obie te instytucje regularnie proponują widzom seanse filmowe z audiodeskrypcją — zobaczyłam już bardzo dużo takich filmów. Dla osoby słabo widzącej jest to wydatna pomoc w zrozumieniu dzieła filmowego, gdyż pewne treści wizualne obecne na ekranie były dla mnie niemożliwe do wychwycenia wzrokiem. Prawdopodobnie nie umiem sobie do końca wyobrazić, jak odbiera film z audiodeskrypcją osoba w pełni niewidoma, ale sądząc po zawsze pełnej sali, spełnia ona swoje zadanie. Ja osobiście najbardziej podziwiałam audiodeskrypcję w filmie W mgnieniu oka, który był połączeniem filmu akcji i filmu psychologicznego, więc na pewno w tym przypadku zrobienie dobrej audiodeskrypcji było rzeczą bardzo trudną.

W teatrze natomiast audiodeskrypcja, choć spełnia podobne funkcje jak w filmie, jest odczytywana na żywo. Sceny opisywane są pomiędzy dialogami aktorów, a opis nie wypełnia każdej najmniejszej przerwy. Można się wsłuchać w to, co mówią aktorzy oraz w efekty dźwiękowe. Te wszystkie postulaty spełniał opis audiodeskrypcyjny, z którym miałam kontakt w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Organizuje on, wprawdzie niezbyt regularnie, ale jednak, przedstawienia opatrzone audiodeskrypcją, dedykowane właśnie osobom z niepełnosprawnością wzroku. Tam właśnie zdarzyło mi się obejrzeć Lillę Wenedę Juliusza Słowackiego. Ciepły, męski baryton nie powiedział ani jednego słowa za dużo. Dyskretne urządzonko z subtelną słuchawką, które trzymałam w ręku, dodawało mi pewności siebie, gdy jako słabowidząca osoba nie byłam w stanie z dziesiątego rzędu dostrzec czegoś na scenie. Mogę tylko domniemywać, jakie znaczenie ma audiodeskrypcja dla osoby w pełni niewidomej, a takich osób było w teatrze niemało. Dla mnie jednak, jako dla filologa, to doświadczenie miało jeszcze jeden wymiar — wśród otaczającej nas kultury piktograficznej przywracało utraconą rangę słowu mówionemu.

Warto jeszcze chyba wspomnieć o audiodeskrypcji w sporcie. Do meczów jest ona tworzona „na żywo”. Kibice dzięki zestawowi słuchawkowemu słyszą to, co dzieje się na boisku. Ważna jest dokładna lokalizacja zawodników i akcji na murawie, ale także opis tego, co wydarza się na trybunach. Tradycyjnie już w audiodeskrypcji sportowej podaje się wielokrotnie wynik meczu.

Warto wspomnieć kilka słów o historii audiodeskrypcji, gdyż, jak już zostało powiedziane, jest ona techniką stosunkowo młodą, powiązaną z rozwojem nowych technologii. Pierwszy system narracji opisowej dla niewidomych został zaprezentowany w waszyngtońskim teatrze Arena Stage w 1981 roku. Lata 80. ubiegłego stulecia rozpowszechniły audiodeskrypcję w Anglii, m.in. w Windsor Theater. Weszły wtedy w użycie miniaturowe odbiorniki, podobne do tych, których używa się w tłumaczeniach symultanicznych. W następnej dekadzie audiodeskrypcja „zaanektowała” takie obszary, jak: telewizja, wideo, DVD, kino, muzea i galerie oraz widowiska sportowe.

W Polsce w 2006 roku miał miejsce pierwszy pokaz filmu z audiodeskrypcją. Byli to Statyści w reż. Michała Kwiecińskiego wyświetlani w białostockim kinie Pokój. Trzeba podkreślić, że Białystok wiedzie prym wśród polskich miast podejmujących inicjatywy związane z audiodeskrypcją. W 2007 roku Białostocki Teatr Lalek wystawił spektakl z audiodeskrypcją pt. Jest królik na księżycu. W tym samym roku transmitowano z opisem narracyjnym mecz piłki nożnej rozegrany między polskimi klubami w Białymstoku. Także w 2007 roku TVP zaczęła nadawać popularny serial Ranczo z opisem audiodeskrypcyjnym. W 2008 roku wydano na DVD słynny Katyń Andrzeja Wajdy opatrzony audiodeksrypcją. W 2009 roku po raz pierwszy zastosowano ją w galerii sztuki — znowu był to białostocki Arsenał, rok później stworzono opis werbalny do Panoramy Racławickiej. Od 2010 roku zaczęto używać audiodeskrypcji w filmach dokumentalnych. W Białymstoku istnieje również Fundacja Audiodeskrypcja, tu także powstała pierwsza strona internetowa poświęcona temu zjawisku — www.audiodeskrypcja.pl. Warto w tym miejscu wspomnieć, że fundacja stworzyła pierwsze polskie Standardy Tworzenia Audiodeskrypcji do Produkcji Audiowizualnych. W 2011 roku dzięki białostockiej fundacji powstała pierwsza bajka czytana przez dzieci dla dzieci — według utworu pt. Len Jana Christiana Andersena. Niestety, ubolewać należy, że wciąż zasięg audiodeskrypcji jest zbyt wąski, a pokazy filmów i spektakli mają charakter incydentalny.

My, osoby z dysfunkcją wzroku, mamy zagwarantowane przez Konstytucję, a także przez ustalenia europejskie, prawo do swobodnego i niczym nieograniczonego dostępu do informacji oraz dóbr kultury. Audiodeskrypcja wpisuje się więc w te postanowienia, gdyż umożliwia pełniejsze korzystanie zarówno z narodowego, jak i międzynarodowego dorobku kulturowego. Ma ona wielkie znaczenie dla autentycznej integracji środowisk widzących i niewidzących, gdyż obydwa mogą z niej korzystać. Zwłaszcza dziś, gdy dążymy do edukacji włączającej, a nie segregacyjnej, jej rolę trudno przecenić. Szczególnie młodzi ludzie z dysfunkcją wzroku, którzy dopiero poznają klasykę kina, teatru czy sztuki, nie mogąc odczytywać bodźców wizualnych, korzystają z dobrodziejstw audiodeskrypcji właśnie. I tak być powinno, aby faktycznie nie wykluczać ogromnej, a niestety powiększającej się liczby odbiorców ze świata kultury i niesionych przez nią wartości. Audiodeskrypcja więc rzeczywiście wyrównuje szanse uczestnictwa w kulturze, dzięki niej łatwiej jest wyrobić w młodych ludziach pożądane nawyki życia w kontakcie z kulturą.

W Polsce jest wiele ciekawych inicjatyw dotyczących zastosowania audiodeskrypcji w szeroko pojętej kulturze, ale nadal, niestety, są to inicjatywy incydentalne lub tworzone przy okazji imprez dedykowanych niewidomym. Ciągle brak realnych rozwiązań systemowych, trzeba więc dążyć do zmiany tego stanu rzeczy, jeżeli nie chcemy, by wielka rzesza niepełnosprawnych wzrokowo odbiorców była wyłączona ze wspólnego dziedzictwa kulturowego, a także z nowoczesnego społeczeństwa informacyjnego.

Bibliografia:

www.audiodeskrypcja.pl

Izabela Galicka, Audioprzewodniki, Fundacja „TRAKT”, 2018.

Izabela Galicka, Po co nam audiodeskrypcja?, Fundacja „TRAKT”, 2018.

Tyflopedagogika wobec współczesnej przestrzeni edukacyjno-rehabilitacyjnej, Wydawnictwo APS, Warszawa 2015, ss. 136–145.