Ziarno prawdy (2014)

Anna Kołodziejczak

Reż. Borys Lankosz

Data premiery: 30 stycznia 2015

W minionym tygodniu polecaliśmy naszym czytelnikom „Czarny węgiel, kruchy lód”, chiński film noir. 30 stycznia swoją premierę miał film  „Ziarno prawdy” w reżyserii Borysa Lankosza i znowu znajdujemy się w kręgu kina kryminalnego. Mimo, że filmy tego gatunku zawsze wskazują na istotne problemy społeczne, to „Ziarno prawdy”, tak w zamyśle twórców [1] , jak i w jego ekranowej realizacji, jest właściwie filmem dyskursywnym, kinem o zacięciu społecznym w kostiumie fascynującego thrillera.

Taki stan rzeczy nie dziwi wiernych czytelników prozy Zygmunta Miłoszewskiego, a w szczególności wielbicieli bestsellerowej trylogii o prokuratorze Teodorze Szackim. W jej skład, obok wymienionego już „Ziarna prawdy”, wchodzą: „Uwikłanie”, wcześniejsze chronologicznie, oraz „Gniew”, który zdaje się kończyć karierę Szackiego, jako stróża prawa, przynajmniej w sformalizowanych strukturach prokuratury. Warto nadmienić, że „Uwikłanie”, poruszające m.in. problem rozrachunku z czasami socjalizmu w Polsce, zostało zekranizowane przez Jacka Bromskiego w 2011 r. Niestety, ani z ducha, ani z ciała prozy Miłoszewskiego nie pozostało w tym filmie nic (nawet jakby stworzona dla kina namacalna postać Szackiego, została zastąpiona wtórną postacią prokurator Agaty Szackiej. W tej roli wystąpiła w „Uwikłaniu” Maja Ostaszewska. Dzięki żartowi twórców, w adaptacji „Ziarna prawdy” Lankosza, aktorka użyczyła głosu Weronice, byłej żonie Szackiego, mieszkającej nadal w Warszawie).

Natomiast „Ziarnu prawdy” w reżyserii Borysa Lankosza bardzo blisko jest do prozy Zygmunta Miłoszewskiego. Miłoszewski, który jest także współscenarzystą omawianego filmu, w swoich pasjonujących powieściach z dreszczykiem rysuje jednocześnie ostry i wyrazisty obraz współczesnej Polski: z jej złożonym tłem społecznym, kulturowym i politycznym, widziany oczyma inteligenta–kontestatora (a może realisty) po trzydziestce. W prozie Miłoszewskiego wiele jest nakreślonych z dużą intensywnością, nieco groteskowych, ale „trafionych w punkt” portretów Polaków różnych profesji, pochodzenia czy przynależności społecznej. Dużo jest dystansu, ironii (i autoironii), intertekstualnych odwołań, humoru opartego na grze ze stereotypami czy legendami społecznymi. W takim współczesnym polskim sosie zanurzona jest postać Teo Szackiego. Z racji wykonywanego zawodu, bohater zmuszony jest postrzegać świat poprzez pryzmat zebranego materiału dowodowego. Prawdą jest to, co potwierdzają dowody. To bardzo ułatwia sprawę – ujednoznacznia rozważania nad istotą prawdy. Rabin Zygmunt (!) zapytuje Szackiego: „…czy potrafisz w tłumie zjaw i upiorów dostrzec twarz zabójcy?”. Nie jest to proste. Jednak gdzieś za legendarnym mordem rytualnym [2], polskim antysemityzmem z wielowiekową tradycją, za publiczną dyskusją na temat znajdujących się w sandomierskiej katedrze obrazów Karola de Prevota, za nieubłaganym kołem historii, (która lubi się mścić i powtarzać), wreszcie za zachowawczością Kościoła katolickiego – kryje się twarz mężczyzny, który morduje z banalnych pobudek osobistych.

„Zło bierz się z gadania”, powtarzają bohaterowie „Ziarna prawdy”, dementując jednocześnie stare powiedzenie – antidotum na niepewność i niewiedzę – że „w każdej legendzie kryje się ziarno prawdy”. A zatem, nawet największa bzdura może zostać uprawomocniona przez ludzkie gadanie, przez jej systematyczne powtarzanie. Po latach, po upływie wieków nikt już nie pamięta, co było prawdą, co rzeczywiście się wydarzyło, czy osobisty konflikt został ukryty pod płaszczem jakiejś ideologii. Natomiast jałowe (wydawałoby się) ziarno prawdy już wydało wielokrotny plon.

Film zachęca do oglądania nie tylko aktualnymi tematami, ale także znakomitą obsadą aktorską. Są tutaj świetne kreacje: Roberta Więckiewicza (który wystąpił w roli Szackiego, a aktorsko porównywany jest do Daniela „007″ Craiga), Krzysztofa Pieczyńskiego (jako demonicznego Budnika. Ta rola przywodzi na myśl wielkie postacie geniuszy zbrodni, głównie Hannibala Lectera w interpretacji Anthony’ego Hopkinsa), ze znakomitymi rolami w epizodach Iwony Bielskiej (która zagrała Misię, szefową sandomierskiej prokuratury), Jacka Poniedziałka (w roli profilera Klejnockiego) i Arkadiusza Jakubika (jako niedoszłego biegłego sądowego ds. białej broni). Znakomicie podkreślają klimat filmu zdjęcia Łukasza Bielana (współtwórcy nagrodzonego Oscarem za zdjęcia „Życia Pi” oraz „Transformersów”, „Nixona” i „Wrogów publicznych”) oraz muzyka Abla Korzeniowskiego (dwukrotnie nominowanego do Złotego Globu autora oprawy muzycznej m.in. do „Samotnego mężczyzny” Toma Forda oraz wyreżyserowanego przez Madonnę „W.E. Królewskiego romansu”). (Notki o twórcach przygotowano na podstawie informacji dystrybutora).

„Ziarno prawdy” zadowoli widzów, którzy oczekują dreszczyku emocji, związanego z inscenizacją właściwą dla kina grozy. Akcja filmu rozgrywa się w Sandomierzu, jednym z najstarszych polskich miast, z jego zabytkami, lochami, charakterystyczną dawną zabudową. Przywołuje wielowiekowe tradycje współistnienia na tych terenach Polaków i Żydów, pokazując kirkut, synagogę, ale także obrazy de Prevota. Film rozpoczyna scena w starym archiwum, pełnym rozkładanych kładek, które umożliwiają przebicie się przez szeregi regałów z aktami. Nastrój wytworzony w filmie podobny jest do panującego np. w „Dziewiątych wrotach” Polańskiego (na podstawie „Klubu Dumasa” A. Perez-Reverte) czy znanego z ekranizacji prozy Dana Browna („Kod da Vinci”, „Anioły i demony” Rona Howarda). Nie brakuje także czarnego jak piekło kruka, który naprowadza przypadkowych przechodniów na trop kolejnych zwłok. Otulonymi mgłą ulicami Sandomierza snuje się postać starego Żyda, którą rejestruje nawet uliczna kamera. Na cmentarzu pośród lasu zmusza Szackiego do odwrotu przebiegający w ciemności cień…

Z kolei do serii o Bondzie nawiązuje czołówka filmu. Wysmakowana plastycznie, sygnałowo wprowadzająca w tematykę i klimat „Ziarna prawdy”. Biorąca fabułę filmu w nawias fikcji, przedstawienia o charakterze rozrywkowym. Może sugeruje ona początek serii filmów o Teodorze Szackim?

Film godny jest polecenia do wykorzystanie w edukacji. Może stać się pretekstem do dyskusji na temat istoty prawdy (z przywołaniem filozoficznych teorii na ten temat), korzeni antysemityzmu, współczesnego rozumienia patriotyzmu, roli Kościoła katolickiego w polskim życiu społecznym.

„Ziarno prawdy” jest także jednym z niewielu dostępnych tekstów kultury, które bohaterem czyni prokuratora. Na jego podstawie można uświadomić uczniom na czym polega (oraz na czym nie polega) rola prokuratora w polskim wymiarze sprawiedliwości. Jakie ma kompetencje, jak przebiega jego współpraca z policją. Można rozmawiać na temat etyki tej profesji.

Można wykorzystać film Lankosza, aby zainteresować młodzież czytelnictwem, a także przybliżyć kino gatunków i obecne w nim schematy.

[1] Warto przeczytać wywiad z Borysem Lankoszem dostępny na:
http://ksiazki.onet.pl/rezyser-borys-lankosz-o-ziarnie-prawdy-to-film-przeciw-przesadom-wywiad/7xyf0

[2] Osoby zainteresowane tym tematem mogą sięgnąć po opracowanie Michała Bilewicza i Agnieszki Haskiej, „Wiara w mord rytualny we współczesnej Polsce”, który jest dostępny na:
http://www.otwarta.org/wp-content/uploads/2012/10/Legendy-o-krwi_OR.pdf

Pani z Ukrainy (2002)
tytuł: „Ziarno prawdy”
gatunek: kryminał, thriller
reżyseria: Borys Lankosz
scenariusz: Borys Lankosz i Zygmunt Miłoszewski
zdjęcia: Łukasz Bielan
muzyka: Abel Korzeniowski
produkcja: Polska
rok prod.: 2014
dystrybutor w Polsce: Next Film
czas trwania: 110 min
Wróć do wyszukiwania