W głowie się nie mieści (2015)

Reż. Pete Docter, Ronnie del Carmen

Hanka Arend, Maciej Dowgiel

W głowie się nie mieści

Hanka: I znowu film dla młodych i „staruszków”.
Rozum czy serce? — czym się kierować w życiu? Czy zdarza się Państwu zadawać sobie to pytanie? A może jesteście przekonani, że tylko słuchając rozumu, osiągniecie swoje cele? Ale po co w takim razie uczucia? Tylko mieszają nam w życiu? Kusi nas taka myśl, że czasami prościej byłoby, gdybyśmy nie czuli… No bo, czy próbowaliście kiedyś zrozumieć stany emocjonalne swoich dorastających córek? (pytam o córeczki, bo bohaterką filmu jest dziewczątko o imieniu Riley). Byliście kiedyś świadkami swoistej dziewczęcej huśtawki emocji: od entuzjazmu i pełni szczęścia, do dramatycznego „nikt mnie nie rozumie” i nagłych wybuchów płaczu, żeby za chwilę… Z przerażeniem śledziliście, jak się przeobraża z milutkiej, uśmiechniętej istotki w… Bo ja TAK! Wszyscy, którzy mają (mieli) dorastające dzieci — wiedzą, o czym mówię (z chłopczykami podobno jest trochę inaczej…, a może nie?). W każdym razie są to sytuacje, z którymi wielu rodziców mierzy się z mniejszym lub większym niepokojem (zaskoczeniem, poirytowaniem, gniewem, strachem, bezradnością, bezsilnością…). Oj, nie jest łatwo być rodzicem dorastającego młodego człowieka. Zachodzimy wtedy w głowę i pytamy: O co chodzi??? Dlaczego???

„Patrzycie czasem na kogoś i zastanawiacie się, co mu siedzi w głowie?”. Tak zaczyna się film, który chcę gorąco Państwu polecić, bo w trakcie filmu pada odpowiedź na to nurtujące nas pytanie. W głowie siedzą EMOCJE (to ciekawe — w głowie, nie w sercu). Film pouczający, zabawny, wciągający, z wyobraźnią, niosący ulgę i zrozumienie… (mogę tak dalej wymieniać). Mało tego, wyjaśnia, po co nam emocje i dlaczego to takie ważne, żebyśmy mieli ich świadomość, potrafili je nazywać i postępowali w zgodzie z nimi (w przeciwnym razie może grozić nam katastrofa). Ale po kolei.

Reżyser pozwala nam zajrzeć do głowy nastolatki. I cóż tam widzimy: kolorowy panel sterowania, a przy nim Radość — jako głównodowodzącą — oraz Smutek, Strach, Gniew i Odrazę — 5 podstawowych emocji (oczywiście nasz panel sterowania jest o wiele większy, bo posiadamy dużo więcej emocji). Prawdziwe kłopoty zaczynają się, kiedy Riley, zwykle pogodna i radosna jedenastolatka, przeprowadza się z rodzicami do innego miasta: pojawiają się (zupełnie naturalne) problemy z adaptacją w nowej szkole, tęsknota za dawnymi przyjaciółmi, ukochaną drużyną hokejową, domem rodzinnym i wszystkim tym, co znajome i bezpieczne. Jak by tego było mało, dziewczynka wchodzi w okres dorastania.

W filmie pojawia się zabawny dialog: na pytanie — „Co to jest dorastanie?”, pada przekorna odpowiedź: „Nic ważnego” (akurat!!!). Dorastanie to trudny czas zarówno dla dziecka, jak i dla rodziców. Pojawiają się nieznane dotąd problemy i trudne emocje (młody/młoda zaczyna się dąsać, bywa smutny/a, złości się, nie wiedzieć czemu). To, co działało do tej pory — nie działa. Na gniew reagujemy gniewem, kiedy jest smutny/a, mówimy — „nie smuć się” (i dziwimy się, że to nie pomaga, a wręcz odwrotnie, często rodzi poczucie niezrozumienia i zamykanie się w sobie). Lubimy, kiedy nasze dzieci są radosne, ale przecież nie wszystko w życiu jest radosne. Radość to nie królowa wszystkich emocji (jak może sugerować początek filmu), są przecież i inne. Często adekwatną odpowiedzią na to, co nas spotyka w życiu, jest SMUTEK. I wtedy, jak powiedziała w filmie Radocha „Smutek jest spoko”. Na „smutki” polecam uwadze scenę pomiędzy płaczącym Bim-bongiem, a Smutną. I kiedy Radość pyta: „jak to zrobiłaś, że mu lepiej?”, Smutna odpowiada: „sama nie wiem, był smutny, wysłuchałam co ma do powiedzenia”. To tak mało i tak dużo zarazem.

A gdy wszystko się posypie, to Smutna i Radocha razem odbudowują ład w naszej głowie.

Każdy z nas czuje i przeżywa emocje. Jest to normalne i naturalne. Przychodzimy na świat z potencjałem przeżywania uczuć. Dzięki ich odczuwaniu i uświadamianiu ich sobie, wiemy, jak żyć. Uczucia to taki nasz osobisty kompas, który nam pokazuje naszą własną drogę. Każde uczucie nas o czymś informuje: nie ma więc złych uczuć. Pozwólmy zatem dzieciom przeżywać wszystkie emocje (te trudne też). Bo wyobraźcie sobie, jak by wyglądało Wasze życie, gdyby od dzisiaj nie wolno Wam było przeżywać np. złości. Koszmar!!! Inni nie liczą się z Waszym zdaniem, biorą Wasze rzeczy bez pytania, wykorzystują Was, „wchodzą na głowę”…, a to tylko początek! Bo złość jest po to, aby poczuć energię i zareagować (w złości krew napływa do rąk, dzięki czemu łatwiej jest chwycić za broń albo wymierzyć cios wrogowi). Gniew (jak mówi jedna z bajkowych postaci) „ma głęboko zakorzenione poczucie sprawiedliwości”. Strach — „zajmuje się ochroną naszej księżniczki” (zmusza ciało do czujności, uwaga skupia się na bezpośrednim zagrożeniu; krew napływa do mięśni nóg, dzięki czemu łatwiej jest rzucić się do ucieczki). Smutek — powoduje obniżenie energii i zapału do czynności dających przyjemność, co w konsekwencji spowalnia metabolizm ciała. Wszystko po to, abyśmy mogli opłakać stratę, zrozumieć konsekwencje i mieć siłę zacząć wszystko od nowa. A odraza, jak żartobliwie ujmuje to filmowa postać, „chroni przed toksycznym jedzeniem i toksycznymi relacjami”.

Wszystkie emocje są potrzebne. Wszystkie są ważne, wszystkie mogą być nam pomocne, a próba uciszenia jednej powoduje kłopoty z innymi. To dzięki Smutkowi (nie Radości) Riley podjęła właściwą decyzję o powrocie do rodziców. „Bo w smutku, tak samo jak w radości inni są przy nas”, tylko z innych powodów.

O żadnym filmie dotąd nie napisałam tak dużo, ale to film nietuzinkowy. Film, który może sprawić, że nie będziecie musieli Państwo chodzić ze swoimi pociechami do psychologów (przynajmniej w sprawie nieradzenia sobie z emocjami).

Aha, i pamiętajcie „emocje nie mogą rzucić roboty”.

Nieustannie wpływają na proces naszego myślenia.

  • Od stanu emocjonalnego zależą nasze decyzje.
  • Emocje mają wpływ na nasze relacje z innymi.
  • Emocje to motywacja i demotywacja.
  • Emocje bywają zaraźliwe.

Ten film w cudownie prosty sposób opowiada o ludzkiej emocjonalności, o równowadze potrzebnej w życiu i stawia pod znakiem zapytania głęboko zakorzenione w naszej kulturze powiedzenia, że „chłopaki nie płaczą” (czyli nie wolno im się smucić), i „złość piękności szkodzi” (a dziewczynkom złościć).

MaciekTo się w głowie nie mieści… Kto choć raz nie usłyszał w dzieciństwie od swych rodziców, dziadków, wychowawców lub nauczycieli tego sakramentalnego stwierdzenia, niech pierwszy rzuci kamień. Kto choć raz nie poczuł się nim pokrzywdzony? Nie pamięta wół, jak cielęciem był! Dlaczego? Być może wynika to z prostej zależności: dorośli mają nieco inne głowy niż dzieci. Przynajmniej pod względem uszeregowania zawartości. To, co dzieciom wydaje się arcyważne, dla dorosłych jest zwykłą błahostką — i vice versa [1]. Dlaczego tak często o tym zapominamy? Być może jest tak, że emocje, odpowiedzialne za nasze funkcjonowanie, dojrzewają wraz z resztą ciała. Trudno jednoznacznie powiedzieć, czy to dobrze, czy źle. Pewnie odrobina dziecka w dorosłym lub odrobina dorosłego w dziecku są niezbędne do zachowania równowagi. Gdy jej zabraknie, dochodzi do nieporozumień, a relacje z bliskimi starszymi (i młodymi) stają się trudne do utrzymania w emocjonalnych ryzach. Rodzice krzyczą na dzieci, dzieci się buntują i „warczą” na rodziców… A jednak wciąż trzymają się razem! Wybaczają. Dlaczego? Dzięki miłości, spajającej rodzinę. „W głowie się nie mieści” to film właśnie o miłości, jej codziennych dowodach, dzięki którym czujemy się ważni, doceniani i potrzebni. W końcu to miłość rodziny, która daje nam poczucie bezpieczeństwa, bez względu na to, czy jesteśmy dziećmi, nastolatkami, rodzicami czy dziadkami, daje nam najważniejsze — poczucie bezpieczeństwa.

Przestrzegamy:

W filmie ukazana jest kradzież karty kredytowej matki głównej bohaterki i dokonanie ją płatności internetowej za przejazd autobusowy. Bohaterka za swój czyn właściwie nie zostaje wprost zganiona czy potępiona (choć oczywiście ponosi emocjonalne konsekwencje decyzji ucieczki z domu, której kradzież i zakup biletu są elementem). Warto uświadomić dzieciom, że karta płatnicza i kredytowa jest ważnym dokumentem, którego użycie może narazić właściciela na olbrzymie straty. Zwłaszcza gdy płatność dokonywana jest wirtualnie, co pociąga za sobą szczególne ryzyko oszustwa.

Polecamy:

Starszym dzieciom oraz podopiecznym zmagającym się z problemami emocjonalnymi, depresją lub po prostu o melancholijnym usposobieniu można pokazać animację podpowiadającą jak oswoić swój smutek, jak z nim się pogodzić/jak go zaakceptować. Każdy ma prawo do swego nastroju. [Film: „Jak zaprzyjaźnić się ze swym czarnym psem” ]

Nie polecamy:

„Zajadania” smutków lub złych emocji. Gdy główna bohaterka filmu i jej mama są w złym nastroju, gdyż ich nowy dom absolutnie nie spełnia oczekiwań, a dodatkowo cały dobytek wieziony podczas przeprowadzki osobną ciężarówką zaginął na kilka dni, rozwiązaniem polepszającym nastrój okazuje się wyjście na pizzę. W San Francisco, gdzie rozgrywa się akcja filmu, jest to zdrowa pizza z brokułami (których bohaterka nienawidzi od wczesnego dzieciństwa), więc i tak ich plan spalił na panewce. Jednakże sam pomysł ratowania się smakołykami, „zajadania” problemów i złych emocji nie jest najlepszy (szczególnie gdy wejdzie w nawyk). W ekstremalnych sytuacjach konsekwencje takiego postępowania mogą prowadzić do otyłości, kompulsywnego obżerania się i innych chorób związanych z jedzeniem (np. bulimii lub anoreksji).

[1] Ciekawie o tym mówi Krzysztof Majchrzak w wywiadzie przeprowadzonym dla strony EdukacjaFilmowa.pl.