Via Carpatia (2018)

Reż. Klara Kochańska, Kasper Bajon

Data premiery: 23 listopada 2018

Grzegorz Nadgrodkiewicz

Trwający od kilku lat w Europie kryzys uchodźczy dla sytych społeczeństw Starego Kontynentu niechybnie staje się problemem do pewnego stopnia egzotycznym. Wprawdzie nadal istnieje, o czym świadczą choćby liczne w państwach zachodnich incydenty z imigrantami niepotrafiącymi zintegrować się z przedstawicielami goszczącego ich państwa, jednak na dobrą sprawę decyzje zapadające w kręgach wysokiej polityki mają charakter rozwiązań doraźnych, a nie długofalowych. W grupie państw europejskich, które sprzeciwiły się otwieraniu swych granic przed kolejnymi falami uchodźców, problem ten wydaje się tym bardziej egzotyczny, bowiem ich obywateli nie dotyczy bezpośrednio. Klara Kochańska i Kasper Bajon – jak przyznają w eksplikacji reżyserskiej – postanowili dotknąć tego drażliwego tematu z punktu widzenia Europejczyka, a ściślej mówiąc – Polaka, który na co dzień nie odczuwa skutków kryzysu migracyjnego, ale w pewnym sensie przyznaje się do poczucia winy, że popadł w znieczulicę i w swej hipokryzji zamknął oczy na ten bodaj największy problem współczesności.

Reżyserski duet zmierzył się zatem z problemem poważnym, choć do jego ukazania wybrał formę skromną i – jak się wydaje – bezpretensjonalną. Kochańska i Bajon zdecydowali się na nieczęsto podejmowaną w kinie polskim gatunkową formułę filmu drogi, a przed swymi bohaterami postawili zadanie nie najprostsze. Julia i Piotr – dobrze sytuowane małżeństwo trzydziestoparolatków z wielkiego miasta – właśnie zamykają bieżące sprawy zawodowe przed wyjazdem na wakacje. Tuż przed urlopem odwiedza ich matka Piotra, która akurat przeszła na emeryturę i postanowiła wreszcie zrealizować plan sprowadzenia po latach do kraju ojca Piotra – Syryjczyka. Prosi zatem syna, by wraz z Julią pojechał na granicę grecko-macedońską, gdzie mężczyzna rzekomo przebywa w jednym z obozów dla uchodźców. Piotr nie jest przekonany do tego pomysłu, poważne wątpliwości ma również Julia. Dla obojga jest to niemal fanaberia matki idąca wbrew ich poczuciu komfortu, ale też wskazująca na ich indyferencję, jeśli chodzi o cokolwiek, co wykracza poza sferę bezpiecznej, kontrolowanej codzienności. Ostatecznie jednak wyruszają w podróż samochodem. Przed nimi blisko 2000 kilometrów i zadanie odszukania ojca, o tyle trudniejsze, że jest lato roku 2016, kiedy tak zwanym szlakiem bałkańskim napływają do Europy imigranci.

Trudno byłoby twierdzić, że Kochańska i Bajon przeprowadzili głęboką diagnozę problemu, który w zawiązaniu akcji jest sygnalizowany. Via Carpatia to raczej do pewnego stopnia impresyjny komentarz do tego zagadnienia, zaprezentowany przez pryzmat osobistej, rodzinnej sprawy. Widz towarzyszy bowiem bohaterom w podróży, która przez blisko połowę seansu nie wykracza poza schemat: „prowadzimy auto, rzucamy okiem na mijane krajobrazy, od czasu do czasu zamieniamy parę nieznaczący słów, kupujemy kawę na stacji benzynowej”. Pewne jest, że twórcy postawili na niespieszny rytm filmu i dobrą robotę operatorską, ale zarazem wydaje się, że przy całej tej stylistyce rodem z filmów Abbasa Kiarostamiego (do inspiracji jego twórczością reżyserzy otwarcie się przyznają) zasadniczy problem filmu został w jakiś zaskakujący sposób wyciszony czy zablokowany. Niby trwa kryzys imigracyjny (z radia samochodowego sączą się na ten temat komunikaty), ale bohaterowie mijają po drodze tylko jakichś pojedynczych uchodźców. Niby docierają do obozów, ale te są puste. Czy zatem ich droga jest zupełnie jałowa i bezcelowa? Czy nie ma sensu? Przewrotną odpowiedź na te pytania przynosi finał filmu, a zwłaszcza ciekawie sfotografowana ostatnia sekwencja, w której bohaterowie żartobliwie podkładają głosy pod anonimowych plażowiczów. Utrzymaną w tonie tej samej przewrotności swoistą kodą filmu jest zamykająca go dedykacja – kto wie, czy nie najbardziej przejmująca w całym obrazie, bo odsyłająca do jednego z twórców Vii Carpatii.

Czy widz może być usatysfakcjonowany takim poprowadzeniem tematu i rozwiązaniem postawionego w filmie problemu? To oczywiście kwestia osobistej wrażliwości, ale też wyczulenia na ewidentną w tej produkcji obecność nawiązań choćby właśnie do stylu Kiarostamiego czy cech tak zwanego slow cinema. Istotniejsza i warta szerszych rozważań niż podjęty temat uchodźczy wydaje mi się tu jednak sama kwalifikacja gatunkowa. Via Carpatia, wziąwszy pod uwagę nie tylko treść filmu, ale nawet sam jego tytuł, to kino drogi, czyli gatunek, w którym bohaterowie wyruszają w podróż pod rozmaitymi pretekstami i w różnych celach, ale ich wędrówka zawsze służy zaprezentowaniu sposobu widzenia świata czy jakiejś przemianie. A nawet jeśli takowa finalnie się nie dokonuje, to z filmowego, narracyjnego punktu widzenia istotny jest sam proces fluktuacji, zmagania się bohaterów z jakimś problemem. U Kochańskiej i Bajona ta definicyjna zasada jest jednak zaburzona, ponieważ senna podróż na południe Europy praktycznie niewiele wnosi do życia bohaterów poza jakimś chwilowym fermentem. Nie zdradzając zakończenia filmu, dość powiedzieć, że punkt wyjścia Julii i Piotra niewiele się różni od ich punktu dojścia.

Via Carpatia może być zatem postrzegana jako szczególnego rodzaju gra twórców z prawidłami gatunku – jako wskazanie na wątpliwość wewnętrznej przemiany bohaterów, ich utwierdzenie się w dotychczasowym światopoglądzie i okopanie na wygodnych pozycjach. Co najciekawsze, do takiej konstatacji można dojść nie tyle w drodze analizy samej treści, ile przez uzmysłowienie sobie nadszarpnięcia reguły gatunkowej. Być może właśnie to jest główną zaletą filmu Kochańskiej i Bajona. Obraz traktuje bowiem o uchodźcach, ale ci są na ekranie prawie nieobecni – tak samo nieobecni, jak w naszej europejskiej świadomości, choć przecież istnieją gdzieś obok, ukryci, niedopuszczeni do naszego lepszego świata, wreszcie zapomniani.

Jeśli w dyskusji z młodym widzem sam temat migracyjny obecny w Vii Carpatii nie wyda się dostatecznie inspirujący, to niewątpliwie warto ukierunkować rozmowę właśnie na kwestię kwalifikacji gatunkowej tego filmu. Nieczęsto zdarza się przecież, że problematyka metafabularna może być w kontekście danej produkcji bardziej interesująca niż sama diegeza. Ciekawe wnioski dotyczące filmu Kochańskiej i Bajona można wysnuć przez zestawienie chociażby z klasyką kina drogi lat 90., jak Thelma i Louise Ridleya Scotta czy Prosta historia Davida Lyncha, a nawet z rodzimym Baby są jakieś inne Marka Koterskiego. Przy tym nie chodzi tu wcale o jakieś analogie tematyczne, ale o samo funkcjonowanie tego gatunku, motywacje działań postaci i nieuchronność (?) ich wewnętrznej przemiany.

tytuł: Via Carpatia
rodzaj/gatunek: film drogi, dramat
reżyseria: Klara Kochańska, Kasper Bajon
scenariusz: Kasper Bajon, Klara Kochańska, Julia Kijowska, Piotr Borowski
zdjęcia: Zuzanna Kernbach, Julian A.Ch. Kernbach
dźwięk: Klara Kochańska, Michał Fojcik
obsada: Julia Kijowska, Piotr Borowski, Dorota Pomykała, Bajram Severdžan
produkcja: Polska, Macedonia, Czechy
rok prod.: 2018
dystrybutor w Polsce: Spectator
czas trwania: 75 min
odbiorca/etap edukacji: od lat 16/ponadpodstawowa i wyższa

Wróć do wyszukiwania