Ramen. Smak wspomnień (2018)

Reż. Eric Khoo

Data premiery: 11 stycznia 2019

Dominik Wierski

Rzygający grubas nie ma tu wstępu. Podobnie jak Marcello, Ugo, Philippe i Michel. Postacie te spożywały wyrafinowane potrawy w sposób wysoce nieestetyczny, kontestując hipokryzję zachodniego społeczeństwa konsumpcyjnego, a przy okazji wywołując u niejednego widza uczucie obrzydzenia. Pamiętna scena z Sensu życia według Monty Pythona Terry’ego Jonesa oraz Wielkie żarcie Marco Ferreriego są bardzo dalekie od nurtu, który od pewnego czasu wyraźnie akcentuje swą obecność w światowym kinie, ukazując znacznie bardziej zachęcające obrazy zmagań w kuchni i ucztowania przy stole.

Nurtem tym jest food film, zwany u nas filmem kulinarnym czy po prostu filmem o jedzeniu[1]. Ta opisowa kategoria odnosi się do utworów przypisywanych rozmaitym gatunkom, połączonych jednak podstawową cechą wspólną: jedzenie, jako obiekt lub czynność, jest istotnym elementem ich narracji. Często pojawiają się w nich ukazywane w atrakcyjny i estetyczny sposób sceny przygotowywania i konsumowania potraw. Bohaterami są zazwyczaj kucharze, smakosze czy też blogerzy. Sztuka kulinarna nie tylko prowadzi ich do zaznania rozkoszy podniebienia, lecz przede wszystkim rozwija sferę duchową, pozwala poznać inne kultury, pomaga przezwyciężyć rozmaite ograniczenia, pojednać się z bliskimi czy też oswoić traumy przeszłości. Modelowy przykład współczesnego food film stanowi Ramen. Smak wspomnień w reżyserii Singapurczyka Erica Khoo.

Pierwszy człon tytułu to nazwa japońskiego dania składającego się z rosołu, makaronu i innych składników w zależności od, często ściśle strzeżonej, receptury. Od innych zup z Kraju Kwitnącej Wiśni ramen wyróżnia obecność czerwonego mięsa, a Wikipedia informuje ponadto o ważnej roli, jaką potrawa ta odegrała w kształtowaniu współczesnych kulinarnych obyczajów – otóż ramen wykorzystany został do stworzenia pierwowzoru tzw. zup błyskawicznych. Głównym bohaterem filmu singapurskiego twórcy jest Masato, którego szorstki ojciec Kazuo jest specjalistą od przyrządzania tytułowej potrawy. Syn pragnie iść w jego ślady, nie ma jednak od ojca należytego wsparcia – Kazuo nigdy nie otrząsnął się po przedwczesnej śmierci swej małżonki Mei Lian, matki Masato. Przygnębienie usiłuje zagłuszyć alkoholem, co być może ma wpływ na jego nagłą śmierć. Po uroczystościach pogrzebowych Masato przegląda zbiór rodzinnych pamiątek, wśród których są m.in. fotografie jego pięknej matki. Postanawia wyjechać do kraju jej pochodzenia, Singapuru, by odszukać jej krewnych i dowiedzieć się czegoś więcej o przeszłości rodziców…, a przy okazji wzbogacić swą kulinarną wiedzę i umiejętności. Pomogą mu w tym zaprzyjaźniona – najpierw w sieci, później w rzeczywistości – blogerka Miki, wujek Wee oraz pracujący w Singapurze Japończyk Keisuke, który wprawdzie wygląda jak zabójca z Yakuzy, ale tak naprawdę jest uznanym kucharzem. Masato poznaje też swą babkę Lee, która będzie kluczem do rozwiązania najważniejszych tajemnic z przeszłości rodziny.

Słowo „smak” tworzy popularną semantyczną konotację z azjatyckim kinem. Nieprzypadkowo najważniejszy polski festiwal przybliżający dokonania różnych kinematografii tego kontynentu nazywa się „Pięć Smaków”. Bezpośrednie odniesienie do smaku, konkretnych potraw lub ich składników znajduje się zaś często w polskich (ale nierzadko też oryginalnych) tytułach przebojów azjatyckiego arthouse’u, by wymienić choćby Smak curry, Kwiat wiśni i czerwoną fasolę i Smak wiśni, czy też amerykański, ale traktujący o najpopularniejszym japońskim daniu Jiro śni o sushi. O ile jednak smak azjatyckiej kuchni kojarzy się z wyrazistą barwą, o tyle trochę brakuje jej filmowi Erica Khoo. Wszystko jest w nim na poziomie poprawnej, sprawnie zrealizowanej, krzepiącej opowieści, ani razu jednak poziomu tego nie przekracza. Postacie i rozwój fabuły są dość przewidywalne, dialogi tu i ówdzie nieco zbyt bliskie tzw. coehlizmom, a każde skosztowanie nowej potrawy – niezależnie od tego, który z bohaterów ją przygotował – kończy się nieodłącznym zachwytem. Oczywiście, wartością samą w sobie dla smakoszy azjatyckich specjałów będą ukazane na ekranie niuanse związane z ich przygotowywaniem. Pod tym względem film singapurskiego twórcy wnosi sporo interesujących wiadomości. Warto dodać, że tak jak we wspomnianym Kwiecie wiśni… Naomi Kawase wątek kulinarny przeplata się w Ramen… z echami mrocznej przeszłości Japonii. To akurat frapujący motyw filmu, prowokujący do zastanowienia się nad kwestią czasu potrzebnego do zagojenia się wojennych ran, ale też trudną do zrozumienia istotą ludzkiego okrucieństwa.

Ramen…, jako część nurtu food film, to jednak przede wszystkim zgrabny i sympatyczny przyczynek do refleksji się nad obliczami fenomenów kulinarnych we współczesnej kulturze. Kino ma tu spore tradycje, zarówno te kontestatorskie, wspomniane we wstępie, jak i te dużo bardziej afirmatywne. Znamienne, że Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Berlinie ma odrębną sekcję Kino Kulinarne, podobnie jak łódzki Transatlantyk Festival, podczas którego seansom towarzyszą inspirowane filmowymi obrazami kolacje. Ramen…, prezentowany zresztą w Berlinie, w swej diegezie odwołuje się do zjawiska popularnych blogów o tematyce kulinarnej. Instagramowe konta prezentujące fotografie potraw cieszą się dużą oglądalnością, a gwiazdami popkultury są dziś kucharze gotujący w telewizyjnych programach i rywalizujący ze sobą w reality shows w rodzaju Top Chef. Założony przez Włocha Carlo Petriniego ruch Slow Food traktowany jest zaś jako ważne ideologicznie narzędzie oporu przeciw industrializacji procesu powstawania żywności i walki o społeczną zmianę, ale służy również osiąganiu i celebrowaniu czystej przyjemności z przygotowywania i spożywania jedzenia[2]. Wszystkie te zjawiska tworzą szerszą panoramę, w którą wpisuje się najnowszy film Erica Khoo. Dzięki temu zyskuje istotny kulturowy aspekt, nie popadając przy tym w pretensjonalność. Pomimo swych niedoskonałości pozostaje bowiem przyjemną, uczącą tolerancji i optymistyczną rozrywką, która zapewne zachęci niektórych widzów do wyruszenia w niejedną kulinarną podróż.

[1] Aleksandra Drzał-Sierocka, Food film na opak. Antyestetyczny wymiar jedzenia w filmach Wielkie żarcie, Super Size Me oraz Kucharz, złodziej, jego żona i kochanek [w:] W garnku kultury. Rozważania nad jedzeniem w przestrzeni społeczno-kulturowej, red. Aleksandra Drzał-Sierocka, Gdańsk: Wydawnictwo Naukowe Katedra 2014, s. 226-227.

[2] Jeść! Kulturowe konteksty jedzenia (zapis debaty), [w:] W garnku kultury…, dz. cyt., s. 18-19.

tytuł: Ramen. Smak wspomnień
tytuł oryginalny: Ramen Teh
rodzaj/gatunek: dramat, melodramat, kulinarny
reżyseria: Eric Khoo
scenariusz: Eric Khoo
zdjęcia: Brian Gothong Tan
muzyka: Kevin Mathews, Christine Sham
obsada: Tsuyoshi Ihara, Seiko Matsuda, Takumi Saitoh
produkcja: Francja, Japonia, Singapur
rok prod.: 2018
dystrybutor w Polsce: Aurora Films
czas trwania: 89 min
odbiorca/etap edukacji: od lat 15/ponadpodstawowa, wyższa

Wróć do wyszukiwania