„Po co nam miłość, skoro jej strata

tak boli?”

– o filmie Cienista dolina (1993)

w reż. Richarda Attenborough

Danuta Górecka (ŁCDNiKP)

„Czy jest tu niejaki Lewis?”

Clive Staples Lewis (w filmie Cienista dolina jego postać odtwarza Anthony Hopkins) po raz pierwszy spotyka swoją przyszłą żonę – Helen Joy Gresham – w Oksfordzie, w 1952 roku. Jack (tak każe siebie nazywać główny bohater filmu) ma wtedy 54 lata i cieszy się sławą chrześcijańskiego myśliciela oraz autora baśniowego cyklu Opowieści z Narnii. Joy jest od niego 17 lat młodsza i próbuje na nowo ułożyć sobie życie.

W filmie zauważamy, jak C.S. Lewis jest mocno zakotwiczony w męskim, dość patriarchalnym świecie – mieszka z bratem Warnie, starszym od niego o trzy lata historykiem i pisarzem, pracuje jako wykładowca w Oksfordzie, otoczony studentami i gronem uniwersyteckich profesorów. Z niektórymi z kolegów tworzy grupę Inklingów, której członkowie co pewien czas spotykają się, by w męskim gronie, swobodnie (często przy alkoholu) dyskutować o najróżniejszych sprawach, na ogół związanych z pracą i literaturą. Oglądając film, odnosi się wrażenie, że Uniwersytet Oksfordzki jest miejscem niemal zamkniętym dla kobiet – studenci to przede wszystkim młodzi mężczyźni (choć pod koniec XIX wieku zaczęto na studia przyjmować także kobiety), a Joy, zaproszona przez Lewisa do jego gabinetu (mieszczącego się w budynku z 1733 r.), zastanawia się, czy w ogóle wolno jej tam być. Pisarz z uśmiechem informuje ją, że „goście płci żeńskiej” mogą w jego pokoju przebywać między godziną 10.00 a 20.00, co Joy kwituje ironicznym stwierdzeniem: „Zatem jestem tu legalnie”. Tak więc Oksford, przedstawiony w filmie, jest światem zdominowanym przez mężczyzn i choć od czasu do czasu pojawiają się na uniwersyteckich uroczystościach jakieś profesorskie żony, to są one jedynie tłem dla swoich mężów.

Również w prywatnym otoczeniu Lewisa nie ma żadnej kobiety poza mrukliwą gosposią prowadzącą obu braciom dom i anonimową grupą londyńskich wielbicielek pisarskiego talentu bohatera, zrzeszonych w chrześcijańskich organizacjach, które zapraszają Jacka na autorskie spotkania. C.S. Lewis prowadzi spokojne życie, w którym jest miejsce nie tylko na pracę, ale i drobne przyjemności, jest ono jednak dość monotonne i przewidywalne. I w ten uporządkowany, stabilny i doskonale męski świat wkracza nagle buntownicza Joy, ze swoją kobiecą energią, spontanicznością i bezpośredniością. Już ich pierwsze spotkanie, do którego Jack podchodzi z nieukrywaną rezerwą i na wszelki wypadek zabiera ze sobą (w charakterze przyzwoitki) brata, zapowiada dalszy, dość gwałtowny, rozwój wypadków. Joy, której w filmie urody i temperamentu użyczyła świetna w tej roli Debra Winger, wkracza do hotelowej kawiarni w Oksfordzie i odważnie rzuca sali głośne pytanie: „Czy jest tu niejaki Lewis?”, co od razu wywołuje konsternację. A jak inaczej mogłaby go rozpoznać? Przecież nie wie, jak Jack wygląda.

„Czytamy, aby wiedzieć, że nie jesteśmy sami”

Bohaterami Cienistej doliny jest dwoje pisarzy, co sprawia, że w filmie znajdziemy mnóstwo literackich odniesień. Spotkanie Jacka i Joy zostało poprzedzone ich wcześniejszą korespondencją. C.S. Lewis z wyraźną przyjemnością czytał listy swojej amerykańskiej czytelniczki, jego zdaniem, niezwykle dowcipne i pełne wnikliwych obserwacji („Pisze, jakby mnie znała”). Gdy pierwszy raz Joy została zaproszona do domu Lewisa, a potem razem z Jackiem udali się na wieczorny spacer do pobliskiego jeziora, pisarz poinformował ją, że ponoć Percy Shelley puszczał w tym miejscu papierowe łódki. I tak oto przywołane z przeszłości zdarzenie związane z angielskim poetą z początków XIX wieku, dodało romantycznego splendoru okolicy, którą w latach pięćdziesiątych XX wieku zamieszkiwali dwaj bracia – pisarze Jack i Warnie.

W filmie obecne są przede wszystkim nawiązania do książek C.S. Lewisa, bohater w wielu momentach, szczególnie podczas spotkań autorskich, posługuje cytatami z takich tekstów jak Problem cierpienia czy Smutek, jednak dziełem najczęściej przywoływanym w Cienistej dolinie Opowieści z Narnii, głównie ich pierwsza część. W niej bowiem ważną rolę odgrywa stara szafa, która, jak określił to Jack, stała się „bramą do magicznego świata”. Motyw szafy pojawia się w filmie kilka razy, przede wszystkim w dyskusji uniwersyteckich przyjaciół Jacka snujących freudowskie rozważania na temat wiszących w szafie damskich futer, przez które musiało przedrzeć się dziecko, by znaleźć się w innej rzeczywistości. Poza tym Warnie, przed spotkaniem Jacka z Joy, złośliwie zauważa, że Amerykanka na pewno przyjechała do Anglii, by pisać rozprawę o szafie. Wielbicielem Opowieści z Narnii jest także dziewięcioletni Douglas – syn Joy, podróżujący wraz z matką. Jest jeszcze przecież dzieckiem, które ciągle wierzy w magię (Jack wpisał chłopcu do książki znaczącą dedykację: „Magia nigdy się nie kończy”), szybko jednak przekonuje się, że brama do baśniowego świata już się przed nim nie otworzy, a znajdująca się na strychu w domu Jacka stara szafa to zwykły i niepotrzebny mebel.

W filmie wszyscy bohaterowie czytają i ciągle przebywają wśród książek, ale tylko dla jednego ze studentów Jacka – Petera Whistlera – czytanie jest prawdziwą namiętnością i sposobem życia. Whistler jest sceptyczny wobec Jacka, drażni go samozadowolenie profesora i sposób, w jaki Lewis manifestuje swoją intelektualną przewagę nad studentami, irytuje go pewność siebie Jacka, który zna już odpowiedź, zanim zada pytanie. Paradoksalnie, ten krytyczny i krnąbrny uczeń budzi sympatię autora Opowieści z Narnii. Lewis próbuje się do niego zbliżyć, pomóc mu, odciągnąć od pomysłu rezygnacji ze studiów. Tu jednak role zostają zamienione i to nauczyciel uczy się od swojego studenta. Jack zostaje obdarowany przez Petera Whistlera piękną maksymą na temat roli literatury w naszym życiu: „Czytamy, aby wiedzieć, że nie jesteśmy sami”. Pisarz przywoła ją, gdy doświadczy własnej bezsilności spowodowanej nieuleczalną chorobą i śmiercią Joy. Wzbogaci wtedy tę mądrą myśl o nowy aspekt: „Kochamy, aby wiedzieć, że nie jesteśmy sami”.

„Teraz patrzysz na mnie właściwie”

Douglas H. Gresham we Wstępie do książki C.S. Lewisa Smutek, pisząc o związku swojej matki z Jackiem, zauważa: „Oboje byli pisarzami, utalentowanymi naukowcami, oboje wyznawali chrześcijaństwo – ale na tym podobieństwa się kończą”[1], i jednocześnie zastanawia się, jak to możliwe, że „Bóg styka niekiedy ze sobą ludzi tak odmiennych, w wielu aspektach, i łączy ich w duchowej jedności, którą jest małżeństwo”[2].

Twórcy filmu bardzo umiejętnie uwypuklili to, co różni bohaterów. Jack i Joy pochodzą przecież z różnych krajów, ukształtowani zostali przez odmienne środowiska i niosą ze sobą inny bagaż doświadczeń. Lewis, wychowany w duchu konserwatywnych ideałów, przestrzega zasad, jest uprzejmy i grzeczny, choć odnosi się do ludzi z wyraźnym dystansem. Odpowiada mu życie, jakie prowadzi, może zbyt samotne, ale za to wolne od zobowiązań, wynikających z faktu posiadania rodziny. Na jego relacjach ze światem cieniem położyła się śmierć matki. Cierpienie, którego doświadczył jako dziewięcioletni chłopiec, ograniczyło jego zaufanie do życia. Zdaniem Joy, Jack tak układa swoje stosunki z innymi, aby nikt nie mógł go zranić. Dlatego otacza się ludźmi od siebie młodszymi (studenci) albo słabszymi (brat Warnie) lub takimi, nad którymi może sprawować kontrolę, o których wie, że nigdy nie przekroczą pewnych granic (grono przyjaciół).

Spotkanie z Joy burzy wypracowany przez Jacka spokój. Bohater filmu nie przyznaje się przed sobą, jak bardzo fascynuje go amerykańska pisarka, broni się przed rodzącym się uczuciem, próbuje je zamknąć w granicach konwenansu, nazwać przyjaźnią, gdyż ryzyko związane z miłością napełnia go lękiem. To prawda, że w pewnym momencie Jack, aby umożliwić Joy i jej synowi pozostanie w Anglii, bierze cywilny ślub ze swoją przyjaciółką. Traktuje jednak to wydarzenie jako formalność, która niczego w jego życiu nie zmieni. Zachowanie Jacka w tej niecodziennej sytuacji najlepiej określają jego słowa skierowane do brata: „Zgodziłem się poślubić Joy. Wydało mi się to właściwą decyzją. […] Joy zatrzyma swoje nazwisko i będziemy żyli jak przedtem”.

Helen Joy Gresham – Amerykanka o żydowskim pochodzeniu – przyjeżdża do Anglii, by uporządkować swoje życie. Bohaterka filmu jest niezwykle wyrazistą postacią. Ma w sobie wewnętrzną siłę i godność, które pozwoliły jej uwolnić się od męża. (William Lindsay Gresham nie tylko pił i stosował wobec żony przemoc fizyczną, był również niewiernym mężem.) Joy to oddana i opiekuńcza matka, między nią a synem jest silny związek, mały Douglas daje jej motywację do zmiany sposobu życia. Joy we wszystkim co robi jest absolutnie szczera i prawdziwa, odważnie kieruje swoim życiem, nie dba o konwenanse, rozbija pozory, a w relacjach z innymi zawsze stara się być uczciwa.

Dopiero ciężka choroba Joy uświadomiła Jackowi, jak tchórzliwie się zachowywał i jak bardzo okłamywał siebie. Choroba, związane z nią fizyczne cierpienie i pobyt przyjaciółki w szpitalu stały się katalizatorem, który wyzwolił uczucia Jacka. Bohater filmu zrozumiał, że był nieszczery wobec Joy, gdy tłumił swoje uczucia i nie pozwalał miłości przemówić pełnym głosem. Bolesne doświadczenie, jakim stała się choroba ukochanej, wstrząsnęło Jackiem i pozwoliło mu zmierzyć się z prawdą o sobie oraz swoim życiu. Zmianę, która w nim nastąpiła, natychmiast dostrzegła Joy, wypowiadając zdanie: „Teraz patrzysz na mnie właściwie”.

„Weźmiemy, co nam dano”

Jack i Joy ponownie wzięli ślub w 1956 r., tym razem składając przysięgę „przed światem i Bogiem”. Dzięki przyjętej strategii leczenia (a także woli życia Joy) nowotworowa choroba wytraciła swój impet, i, jak to określił doktor, „przez jakiś czas pacjentka będzie mogła cieszyć się z osłabienia objawów raka”. Joy opuściła szpital i wraz z synem zamieszkała w domu Jacka. W filmie ten okres życia został ukazany jako niezwykle szczęśliwy, co poświadczają wspomnienia Douglasa H. Greshama mówiące o miłości, która rozkwitła między Jackiem a Joy, „aż jej żar stał się niemal widoczny dla oka. Wydawało się, że kroczą razem we wspólnym blasku”[3].

Pięknym dopełnieniem uczuć małżonków była wycieczka do Złotej Doliny, którą Joy podziwiała na obrazku wiszącym w pokoju Lewisa. Warto dodać, że dla Jacka, gdy był dzieckiem, Złota Dolina była wyobrażeniem raju, dlatego Joy pragnęła to niezwykłe miejsce zobaczyć.

Wspólne życie tych dwojga było niezwykle intensywne, wypełnione czułością i bliskością, mimo że zawsze towarzyszył im cień śmiertelnej choroby. Jack starał się o tym nie mówić, próbując żyć „tu i teraz”, jego żona natomiast nie straciła jasności widzenia i była świadoma tego, że umrze. Nie przeszkadzało to jej w pełni kochać męża i doświadczać piękna świata. Joy uważała, że trzeba przyjąć, co przynosi życie, bowiem „przyszły ból jest częścią teraźniejszego szczęścia”, bez niego szczęście nie byłoby pełne.

„Żyjemy w cienistej dolinie”

Helen Joy Gresham-Lewis umarła w 1960 r., a jej mąż pogrążył się żałobie. Śmierć żony stała się dla Jacka swoistym Getsemani, pisarz poczuł się opuszczony przez Boga. Nie rozumiał, dlaczego musiała tak cierpieć. Nie rozumiał, dlaczego musiała odejść, gdy tak mocno ją pokochał. Popadł nawet w jakieś duchowe odrętwienie, zamknął się w swojej rozpaczy, odgrodził od ludzi, a dla świata, w którym „cierpienie jest tylko cierpieniem, bez przyczyny, bez celu i bez porządku”, nie znajdował żadnego uzasadnienia. Ten chrześcijański myśliciel, człowiek żarliwej wiary, autor religijnych książek „głęboko upadł głową w dół w kłębowisko chaotycznych myśli i uczuć”[4], życie ludzi porównywał do sytuacji szczurów uwięzionych w pułapce lub zamkniętych w laboratorium, a Boga do bezwzględnego wiwisektora.

Jednak w pewnym momencie Jack musi wyjść poza swoją rozpacz. Obok niego jest przecież Douglas, który również cierpi z powodu śmierci swojej matki Joy. Scena, w której obaj siedzą na strychu, bezradni wobec tego, co się stało, pogrążeni w smutku, połączeni naiwnym pragnieniem ujrzenia Joy, jest niezwykle przejmująca. Jack znajduje pocieszenie, gdy godzi się na swój strach, akceptuje swoje osamotnienie, swój wewnętrzny chaos, gdy opłakuje Joy razem z jej synem, równie jak on przerażonym i osieroconym, gdy szuka bliskości drugiego człowieka i obejmuje chłopca ramieniem. Jack wreszcie pozwala Joy odejść, rozumie, że „dzisiejszy ból jest częścią przeszłego szczęścia”.

Dalej jest tak, jak być powinno. W ostatniej scenie filmu mężczyzna i chłopiec z psem wędrują piękną dolinę – Jack idzie drogą, Douglas zbiega z góry, pies skacze i szczeka, potem wszyscy podążają razem.

„Nie jestem wielkim reżyserem, jestem dobrym reżyserem”[5]

Twórcą filmu Cienista dolina jest Richard Attenborough – nieżyjący już aktor, reżyser, producent filmowy, zdobywca Oscara. Największą sławę przyniósł mu nakręcony w 1982 r. Gandhi, w którym w postać indyjskiego przywódcy wcielił się Ben Kingsley. Film zdobył aż 8 Oscarów (m.in. w kategoriach: Najlepszy film, Najlepszy reżyser, Najlepszy aktor pierwszoplanowy). Warto dodać, że Richard Attenborough za swoje zasługi dwukrotnie otrzymał od królowej Elżbiety II tytuły szlacheckie, w tym tytuł lorda. Nie był jednak artystą, dla którego najważniejszy jest rozgłos, a pytany przez dziennikarzy o ocenę swoich dokonań zwykł odpowiadać: „Nie jestem wielkim reżyserem, jestem dobrym reżyserem”.

Film Cienista dolina (1993 r.) to skromna produkcja, która nie przyniosła reżyserowi tylu spektakularnych nagród, choć oczywiście została doceniona przez świat filmowy. Świadczą o tym chociażby dwie nominacje do Oscara – dla Debry Winger (w kategorii Najlepsza aktorka pierwszoplanowa) i Williama Nicholsona (w kategorii Najlepszy scenariusz adaptowany). Film może się podobać. Niespieszna narracja, aktorstwo najwyższej próby, wyraziste charaktery bohaterów oraz pięknie przedstawiona, wzruszająca historia, w której jest miejsce na łzy i uśmiech – to na pewno niepodważalne walory Cienistej doliny.

Cienista dolina opowiada o ważnym okresie życia autora Opowieści z Narnii, ale wydaje się czymś znacznie bogatszym niż film biograficzny. Zresztą twórcy filmu podchodzą do biografii C.S. Lewisa z pewną swobodą, wybierając z niej przede wszystkim te elementy, które współtworzą dramaturgię filmu, rezygnując z wątków, ich zdaniem, drugorzędnych (i tak np. Joy miała dwóch synów, tymczasem w filmie pojawia się tylko najmłodszy – Douglas). Mimo wprowadzonych zmian, wielbiciele twórczości C.S. Lewisa powinni być zadowoleni. Wielka w tym zasługa A. Hopkinsa, który stworzył pełnokrwistą, wiarygodną postać. To dzięki jego kunsztowi aktorskiemu Jack na naszych oczach zmienia się, dojrzewa, przeżywa wzloty i załamania, przezwycięża emocjonalny paraliż po śmierci żony.

Twórcy Cienistej doliny już na samym początku zaznaczają, że w filmie opowiadana jest prawdziwa historia. Jest ona jednak prawdziwa nie tylko dlatego, że przywołuje fakty z życia realnych postaci, które zapisały się w historii literatury. Istotna jest również prawda, którą odnajdujemy w filmie, śledząc życiowe przygody jego bohaterów – o ludzkim losie, miłości i śmierci, radości i bólu, żałobie i pocieszeniu, prawda, która dotyczy nas wszystkich.

[1] D.H. Gresham, Wstęp, w: C.S. Lewis, Smutek, Kraków 2009, s. 14.

[2] D.H. Gresham, tamże, s. 14,

[3] D.H. Gresham, Wstęp, w: C.S. Lewis, Smutek, Kraków 2009, s. 17.

[4] D.H. Gresham, tamże, s. 23.

[5] www.tvn24.pl/kultura-styl,8/richard-attenborough-nie-zyje,461722.html (dostęp 7 lipca 2018 r.).