Oni (2018)

Reż. Paolo Sorrentino

Data premiery: 28 grudnia 2018

Grzegorz Nadgrodkiewicz

Najnowszy film Paola Sorrentino, który – jak podaje dystrybutor – w rodzimych Włoszech cieszył się milionową widownią, w polskich kinach zapewne nie osiągnie takiego sukcesu, nawet wziąwszy pod uwagę fakt, że znaczną część czasu ekranowego swymi wdziękami skradła Kasia Smutniak. „Patriotycznie” nastawieni widzowie z pewnością zastanowią się, czy bardziej docenić przyzwoitą aktorsko rolę Polki, czy też jej mocno w filmie eksponowane walory cielesne. Pominąwszy jednak ten polski akcent, całą resztą produkcji odbiorcy mogą być niedostatecznie ukontentowani. Prawem recenzenta pozwalam sobie na tę lekko ironiczną uwagę, bo w istocie film Sorrentino jest swego rodzaju pułapką (nie tylko czasową, biorąc pod uwagę długość projekcji), w którą wpada się po obietnicy, jaką są wcześniejsze obrazy tego reżysera (by wspomnieć chociażby oscarowe Wielkie piękno sprzed pięciu lat), ale także znana ze zwiastunów tematyka filmu – równie intrygująca, jak polityczna persona Silvia Berlusconiego.

Wydaje się, że Oni zostali zaprojektowani przez reżysera jako dosadna satyra polityczna, w której wymierzy się sprawiedliwość jednemu z najbardziej kontrowersyjnych włoskich polityków – potentatowi medialnemu i trzykrotnemu populistycznemu premierowi Berlusconiemu. Sorrentino nie poprzestał wszakże na jednorodnej stylistycznie konwencji satyrycznej (czy to byłoby najlepsze rozwiązanie?), ale doprawił ją elementami kameralnego dramatu, a całość osadził w hipnotycznej, miejscami wręcz szaleńczej formie wizualnej. W efekcie widzowie zostali na dwie i pół godziny uwięzieni w fabule, która ewidentnie rozpada się na dwie części, zaś reżyser, eskalując efektowne (by nie powiedzieć: efekciarskie) chwyty wizualne, usiłuje scalić te elementy w koherentną opowieść. Oto zatem we wstępie (?) jesteśmy przez niezrozumiale długi czas epatowani historią Sergia Morry – przedsiębiorczego stręczyciela, który marzy o karierze europosła. Pozycję tę chce osiągnąć przez zbliżenie się do kręgów Berlusconiego i zapewnienie „damskiego zaplecza personalnego” jego osławionym imprezom „bunga-bunga”. Sergio jest przystojny, bezczelny i zdeterminowany. Ma też doskonały pomysł – wynająć willę na Sardynii, w pobliżu posiadłości Berlusconiego, tam zorganizować orgiastyczną imprezę i tym samym wkupić się w łaski polityka, który być może zatrudni go jako organizatora rozrywek, a potem wprowadzi na polityczne salony. Zanim jednak pojawi się cień szansy, że Silvio połknie haczyk, akcji upłynie w sam raz tyle, by widz poczuł się co najmniej zmęczony „wykwintnymi” obrazami półnagich i nagich kobiet oraz mężczyzn wijących się w erotycznych tańcach wokół basenu, zwolnionymi zdjęciami, w których metaforą wszechobecnych narkotyków jest chmura błyskotek spadających z nieba czy przeestetyzowanymi, bliskimi kiczu obrazami przyjęć, śmieciarek spadających z estakad i okolicznych włoskich pejzaży.

Gdy jednak wreszcie Sergio prawie wkupi się w łaski Berlusconiego, gdy dane mu będzie zorganizować ekskluzywną i wyuzdaną imprezę dla byłego premiera, nieoczekiwanie Sorrentino zdecyduje się zmienić konwencję i uderzyć w tony niemal filozoficznego dramatu, w którym Silvio przeżywa egzystencjalne rozterki. Stara się wtedy ratować małżeństwo, doznaje refleksji nad swą rozpaczliwie odsuwaną starością, usiłuje wrócić na polityczne wyżyny, knując kolejny spisek, a we wszystkim tym jawi się jako przebiegły marketingowiec i „wielki sprzedawca”, który emabluje członków swego społeczeństwa, uwodzi ich obietnicami życia w największych dostatkach, nawiedza ofiary trzęsienia ziemi i znów staje się „ojcem narodu”.

W tym wszystkim znamienne jest to, że o ile imprezy organizowane przez Sergia jeszcze przed akcesem do świty Silvia w warstwie czysto ikonicznej były wizją faktycznego zdegenerowania moralnego włoskich elit, ich etycznego upadku, o tyle przyjęcie już w willi polityka zostało ukazane jako w sumie kulturalna wieczernica z zastępem dziewcząt (owszem, nieskromnie ubranych, ale w zasadzie grzecznych), rozmowami w świetle lampionów i lodami przyrządzonymi z samych naturalnych składników. Wrażenie uczłowieczenia Berlusconiego w tych sekwencjach – jego w pewnym sensie rozgrzeszenia – jest tu nieodparte, zupełnie jakby za cały orgiastyczny sztafaż takich imprez odpowiedzialni byli wyłącznie inni, co pomniejsi członkowie jego świty, zaś on sam niejako uwznioślał je dyskusjami na tematy z zupełnie odmiennych, „dostojnych” rejestrów. Być może w takim rozwiązaniu reżyserskim tkwi intencja uczciwego rozsądzenia racji, ukazania i dobrych, i złych stron polityka, jednak odczucie pewnego przekłamania jest tutaj wyraźne.

Choć sygnalizowane wcześniej stylistyczne pęknięcie przeszkadza w odbiorze tego filmu jako całości spójnej i konsekwentnej w prezentowanych diagnozach, to przy tych zastrzeżeniach Oni nie są obrazem zupełnie chybionym. Bez wątpienia mamy tu przecież do czynienia z analizą pewnego status quo – zarówno jeśli chodzi o włoskie elity polityczne, ich przedstawicieli pokroju choćby Berlusconiego, jak i samo społeczeństwo: zmanipulowane medialną papką z telewizyjnego imperium Silvia, nastawione na konsumpcję, łaknące wyłącznie szybkiego zysku, karier, blichtru i ekskluzywnych mieszkań w utopijnych apartamentowcach (czego wyrazem jest telefoniczna rozmowa Silvia z kobietą siedzącą przed telewizorem). Wymowę tych diagnoz do pewnego stopnia wzmacnia też dobre aktorstwo, będące prawdopodobnie największym atutem tego filmu. Sprawiedliwość trzeba tu oddać przede wszystkim Toniemu Servillo, który w świetnej charakteryzacji kapitalnie ukazał rozmaite niuanse postaci Berlusconiego, ale równie Riccardowi Scamarcio w brawurowej roli aroganckiego i zarazem uwodzicielskiego Sergia.

Czy Oni Paola Sorrentino mogą stać się tematem dyskusji dla młodych widzów? Jeśli już, to z pewnością dla tych, którzy przekraczają próg dorosłości, a to ze względu na obyczajową dosadność filmu i liczne sceny o zabarwieniu mocno erotycznym. Rozważna rozmowa z takim odbiorcą może zostać ukierunkowana na tematykę demoralizacji elit politycznych, zaś w tym kontekście – na związki władzy, polityki i seksu. Zależnie od kompetencji społeczno-kulturowej młodego widza w dyskusjach po filmie można sięgnąć do pewnych analogii z innymi wpływowymi politykami doby współczesnej, którzy w swej publicznej aktywności szermują hasłami populistycznymi, ale również do – jak się okazuje – zawsze aktualnego przykładu literackiego i filmowego, jakim jest Kariera Nikodema Dyzmy.

tytuł: Oni
tytuł oryginalny: Loro
rodzaj/gatunek: komediodramat
reżyseria: Paolo Sorrentino
scenariusz: Umberto Contarello, Paolo Sorrentino
zdjęcia: Luca Bigazzi
muzyka: Lele Marchitelli
obsada: Toni Servillo, Elena Sofia Ricci, Riccardo Scamarcio, Kasia Smutniak, Euridice Axen, Fabrizio Bentivoglio
produkcja: Francja, Włochy
rok prod.: 2018
dystrybutor w Polsce: Gutek Film
czas trwania: 151 min
odbiorca/etap edukacji: od lat 18/ponadpodstawowa, wyższa

Wróć do wyszukiwania