Superbohater na miarę naszych czasów

„Mroczny Rycerz powstaje” Christophera Nolana

Krzysztof Jajko

Batman na ekranie

Powołany do życia w roku 1939 przez Boba Kane’a na kartach rysunkowego czasopisma „Detective Comics” (DC) Człowiek Nietoperz bardzo szybko wkroczył do królestwa ruchomych obrazów. Już w roku 1943 wytwórnia Columbia nakręciła piętnastoodcinkowy serial kinowy, w którym Batman wspierany przez swego wiernego druha Robina staje do walki ze złowrogim doktorem Daka, szpiegiem japońskiego pochodzenia sterującym na terenie USA zorganizowaną grupą przestępczą. Wymowa serialu była jasna. Jeden z największych superbohaterów Ameryki podnosi rękawicę, którą jego krajowi rzuciła Japonia, atakując w roku 1941 Pearl Harbor. Podczas gdy tysiące młodych Amerykanów walczyło na różnych frontach II wojny światowej, kinowy Batman toczył boje z wrogami demokracji na własnym terenie, przypominając widzom, iż muszą być czujni, albowiem nieprzyjaciel czyha wszędzie.

Zdecydowanie bardziej niezobowiązujący charakter miał serial telewizyjny oraz powstały na jego bazie film kinowy z roku 1966. W obu przedsięwzięciach w rolę Batmana wcielił się Adam West, który na lata ukształtował filmowo-telewizyjny wizerunek Człowieka Nietoperza. Przyodziany w lśniący, szaro-granatowy kostium, posługujący się nieustannie określeniami z przedrostkiem „bat” (np. bat-helikopter, bat-drabinka) słynny obrońca Gotham City wpisany tu został w cukierkową estetykę amerykańskiej popkultury lat sześćdziesiątych. Nawet jego odwieczni wrogowie tacy jak Joker i Pingwin prezentowani są widzowi raczej jako postaci komiczne aniżeli diaboliczni przestępcy. Temu wszystkiemu towarzyszy zaś radosna kolorystyka pastelowych dekoracji, na czele z bajkową scenerią tajnej bazy Batmana.

Zupełnie odmienny klucz stylistyczny przyjął Tim Burton, realizując w roku 1989 nową kinową wersję przygód Człowieka Nietoperza. W tym najbardziej dochodowym filmie lat osiemdziesiątych Gotham City przybiera kształt mrocznej metropolii przeżartej zbrodnią, której wytworem jest groteskowy Joker

w mistrzowskim wykonaniu Jacka Nicholsona. Co więcej, także Batman nabiera znamion niejednoznaczności. W przeciwieństwie do wcześniejszych filmowo-telewizyjnych inkarnacji Człowieka Nietoperza, Batman odtwarzany prze Michaela Keatona w swych zmaganiach z przestępcami nie tyle kieruje się ideą bezinteresownej walki ze złem, ile zwykłą żądzą zemsty za śmierć rodziców, którzy zginęli z rąk ulicznego bandyty. Ten jakże posępny klimat Tim Burton przeniósł także do drugiej części przygód superbohatera z Gotham pt. „Powrót Batmana”.

Kolejne dwie kinowe odsłony zmagań Człowieka Nietoperza z całą plejadą jego komiksowych wrogów, a więc filmy „Batman Forever” oraz „Batman i Robin”, wyreżyserował Joel Schumaher. Ten rozmiłowany w postmodernistycznej grze

w cytaty twórca nadał swym obrazom charakter niezobowiązującej rozrywki w stylu produkcji z Adamem Westem. Postarał się przy tym o intensyfikację doznań odbiorczych widzów, stąd jego filmy roją się od pełnych efektów specjalnych, widowiskowych scen pościgów i bójek.

Trylogia o Mrocznym Rycerzu

Można powiedzieć, że Christopher Nolan sięgając ponownie w roku 2005 po topos Człowieka Nietoperza, dokonał w filmie „Batman Początek” swego rodzaju fuzji dwóch wcześniejszych kinowo-telewizyjnych interpretacji komiksów DC. Z jednej strony, podobnie jak twórcy serialu z roku 1943, wpisał przygody Batmana w szerszy kontekst historyczno-społeczny, z drugiej zaś, tak jak Tim Burton, postanowił stworzyć wielowymiarowy wizerunek obrońcy Gotham. Należy wszakże zaznaczyć, iż w obu przypadkach reżyser poszedł własną drogą. I tak, o ile serial z lat czterdziestych miał wyraźnie propagandowy (czyt. prorządowy) wydźwięk, o tyle zawarte w filmach Nolana aluzje do głównych zagrożeń, jakie stoją przed USA na początku XXI wieku, dają początek krytycznej refleksji nad stanem współczesnego świata Zachodu. Z kolei próba nadania głębi postaci Batmana nie sprowadza się tylko do uczynienia jej bardziej złożoną pod względem psychologicznym, jak to się działo u Burtona, ale pociąga za sobą dodatkowo ogólne rozważania nad samą istotą idei superbohatera. Co jednak najważniejsze, obie te ścieżki krytycznego wywodu są ze sobą w filmach Nolana ściśle powiązane i nawzajem się warunkują, w efekcie czego na ich przecięciu rodzą się dodatkowe znaczenia.

W tym sensie trylogia o Mrocznym Rycerzu wyraźnie odróżnia się od innych współczesnych serii o superbohaterach. Nawet jeżeli bowiem w filmach „Iron Man” oraz „Iron Man II” wprost przywołany zostaje kontekst wojny w Afganistanie, to mimo wszystko obrazom tym brak krytycznego potencjału, co powoduje, że motyw walki

z terroryzmem na Bliskim Wschodzie działa w nich co najwyżej na zasadzie egzotycznego ozdobnika dodanego do zgranych schematów popkulturowych. Podobnie rzecz ma się z filmami z serii X-men. Pomimo iż dochodzi w nich do problematyzacji postaci superbohatera, zabiegowi temu brak osadzenia w szerszym kontekście społeczno-historycznym, a tym samym nabiera on znamion abstrakcyjnej gry z konwencjami.

O tym, że Nolan w swej trylogii poświęconej przygodom Człowieka Nietoperza chce przekroczyć ograniczenia innych serii filmowych o superbohaterach, świadczy najlepiej jej pierwsza część, która stanowi niejako matrycę dla kolejnych odsłon cyklu. Na poziomie fabularnym mamy tu do czynienia z opowieścią naszpikowaną aluzjami do aktualnej sytuacji politycznej. Liga Cieni dążąca do zniszczenia Gotham City to w ramach świata przedstawionego substytut organizacji terrorystycznych pokroju odpowiedzialnej za ataki na World Trade Center Al-Kaidy, zaś stawiający jej czoła Batman symbolizuje twardą władzę Stanów Zjednoczonych, która po roku 2001 wydała wojnę ekstremistom wszelkiej maści. Nad tym wymiarem fabularnym, nadbudowany zostaje krytyczny wywód dotyczący istoty postaci superbohatera. Na co wielokrotnie zwraca uwagę sam Batman, jego moc tkwi nie w sile fizycznej, ale

w tym, że jest symbolem. Najlepszym sposobem na pokonanie wroga jest wytworzenie w nim przekonania, iż walczy z nieuchwytną ideą. Właśnie dlatego Nolan tak dużo miejsca w filmie „Batman Początek” poświęca problemowi rodzenia się symbolu Człowieka Nietoperza. Podobnie jak naród amerykański po zamachu na World Trade Center sparaliżował strach przed Al-Kaidą, podobnie Bruce’a Wayne’a prześladuje widmo nietoperzy, które, o czym dowiadujemy się na samym początku filmu, zaatakowały go w dzieciństwie. Jego przemiana w superbohatera dokonuje się dopiero wtedy, gdy udaje mu się przezwyciężyć wewnętrzne lęki i obrócić je przeciw swym wrogom. Powstała w wyniku tego procesu figura Batmana, która budzi przerażenie wśród przestępców, symbolizuje tu Stany Zjednoczone jako kraj walczący o wolność Zachodu w obliczu „inwazji barbarzyńców”.

Kolejna odsłona trylogii Nolana dokonuje jednak wyraźnej problematyzacji wątków myślowych zawartych w części pierwszej. Jak się bowiem okazuje, powołanie do życia idei Batmana bardzo szybko pociąga za sobą pojawienie się równie nieuchwytnej figury Jokera jako swego rodzaju aksjologicznej antytezy wartości utożsamianych przez Człowieka Nietoperza. Także i tym razem Nolan czyni więc wyraźną aluzję do procesów społeczno-kulturowych, dokonujących się na początku XXI wieku w USA. Aby idea Stanów Zjednoczonych jako obrońcy wolności mogła przetrwać przez długi czas, potrzebuje ona swego wyraźnego przeciwieństwa w postaci równie abstrakcyjnej idei terroryzmu. Amerykanie dotąd będą wierzyć

w sens walki w Afganistanie i Iraku, dopóki będą przekonani o istnieniu potencjalnego zagrożenia ze strony muzułmańskich ekstremistów. To właśnie dlatego Joker nieustannie powtarza, iż Batman jest na niego skazany, albowiem to widmo chaosu, który za sobą niesie, usprawiedliwia przekraczającą granice prawa działalność Mrocznego Rycerza. Nolan pozwala sobie zresztą w tym kontekście na bezpośrednie odwołanie do inwigilacyjnych praktyk rządu USA, które nasiliły się po zamachach na WTC. Dzięki telefonom komórkowym działającym na zasadzie sonarów, Batman prześwietla życie całego Gotham City, wkraczając w najbardziej intymne sfery egzystencji jego mieszkańców. I choć pod koniec filmu, gdy dochodzi do schwytania Jokera, Mroczny Rycerz zaprzestaje tej nielegalnej działalności, to jednak trudno mówić tu o optymistycznym rozwiązaniu. Inaczej bowiem niż w filmie Burtona z roku 1989 w wersji zaproponowanej przez Nolana Joker nie ginie, a tym samym ciągle istnieje prawdopodobieństwo jego powrotu, a wraz z nim przekraczających granice prawa praktyk Mrocznego Rycerza.

„Mroczny Rycerz powstaje”

Punkt wyjścia ostatniej części trylogii Nolana, której akcja rozgrywa się osiem lat później od akcji „Mrocznego Rycerza”, sugeruje, iż w Gotham City nastały czasy pokoju. Miasto wyzwoliło się od problemu zorganizowanej przestępczości, w efekcie czego dawne metody walki ulegają wyraźnemu napiętnowaniu. Batman przedstawiany jest teraz nie jako bohater Gotham City, ale jako wróg porządku, co ma dać społeczności tego miasta złudne wrażenie, iż doszło do ostatecznego rozliczenia z latami wojny. Na horyzoncie pojawia się jednak bardzo szybko widmo nowego zagrożenia. Oto w podziemiach Gotham City władzę nad światem przestępczym obejmuje Bane, zamaskowany olbrzym, który jako dawny członek Ligi Cieni dąży do zniszczenia miasta. Przy czym, zanim dojdzie do jego fizycznej destrukcji, postanawia on doprowadzić do wybuchu w Gotham rewolucji o podłożu klasowym. Wykorzystując słabości rynku giełdowego, Bane przejmuje kontrolę nad majątkiem Wayne Enterpises i zamienia budowany przez tę firmę reaktor atomowy w bombę, dzięki której udaje mu się sterroryzować całą metropolię i wprowadzić w niej porządki, przywodzące na myśl dyktaturę komunistyczną.

Jak nie trudno zauważyć, także w tym wypadku Nolan odwołuje się do aktualnych problemów, z jakimi borykają się Stany Zjednoczone. Niezwykle mocno wyeksponowana w filmie sekwencja napadu na giełdę wprost sugeruje, iż postać Bane’a stanowi ucieleśnienie kryzysu finansowego, jaki w roku 2008 dotknął USA, a następnie cały świat Zachodu. Inaczej jednak niż w poprzednich częściach trylogii o Mrocznym Rycerzu reżyser nie tyle stara się w dalszej części filmu odzwierciedlić procesów, które na skutek krachu finansowego dokonały się w rzeczywistości, ale snuje własną wizję możliwych konsekwencji tego wydarzenia. Oczywiście tak jak w poprzednich odsłonach trylogii, w ten wywód o wymiarze społeczno-historycznym Nolan wplata rozważania nad ideą superbohatera.
Batman Mroczny rycerz 1
Sceną kluczową dla tej drugiej ścieżki znaczeniowej filmu jest scena rozmowy Bruce’a Wayne’a ze swym lokajem Alfredem, która ma miejsce w podziemnej kryjówce Batmana. Wierny towarzyszysz spadkobiercy fortuny Wayne’ów, stara się go przekonać, że pogrążające się w chaosie na skutek działalności Bane’a Gotham City potrzebuje nie tyle jego ciała ile jego wiedzy i zasobów. Mówiąc inaczej, wskazuje na to, iż w obecnej sytuacji Wayne powinien raczej zająć się działalnością publiczną, nie zaś ponownie odgrywać rolę zamaskowanego mściciela. Sens wypowiedzi Alfreda zdaje się znajdować swe odzwierciedlenie w formalnym ukształtowaniu całej sceny. Otóż kolejnym słowom lokaja, które pojawiają się
w ścieżce dźwiękowej filmu, towarzyszą ujęcia prezentujące w pierwszym planie Wayne’a w jego tle zaś strój Batmana. Te bazujące na wykorzystaniu efektu wewnątrzujęciowego montażu obrazy sugerują, że Wayne i Batman to dwie oddzielne całości, a tym samym, że możliwym jest realizacja postulatu Alfreda, zgodnie z którym Człowiek Nietoperz powinien ustąpić miejsca mężowi stanu. Czy jest tak naprawdę?Batman Mroczny rycerz 2

Batman Mroczny rycerz 3

Już na samym wstępie filmu Nolan podsuwa widzowi inny klucz interpretacyjny. Chodzi mi tu o sekwencję uroczystości upamiętniającej postać Harvey’ego Denta, który przypłacając walkę z przestępczością własnym życiem, wypromowany zostaje pośmiertnie na bohatera Gotham City. Rozpoczyna się ona od przemowy burmistrza zestawiającego ze sobą wzorowego prokuratora z zamaskowanym przestępcą, za jakiego uważa się obecnie Batmana. Co jednak ciekawe, w momencie, gdy padają słowa odnoszące się do Mrocznego Rycerza, w warstwie wizualnej filmu pojawia się ujęcie prezentujące Bruce’a Wayne’a. Sposób, w jaki zostaje on zaś widzowi zaprezentowany, stanowi w wymiarze stylistycznym powtórzenie wielu, znanych widzowi z poprzednich części trylogii ujęć prezentujących Batmana. Zarys jego tonącej w ciemności sylwetki przybiera postać graficznego konturu, za sprawą czego szlafrok, który ma na sobie w tym momencie, sprawia wrażenie peleryny mrocznego Rycerza. Prawomocność skojarzeń, jakie w widzu wywołuje to ujęcie, potwierdza zresztą jeden z dalszych fragmentów filmu. Oto chwilę przed tym, jak Batman wyrusza na pojedynek z Bane’em, Nolan prezentuje widzowi długie ujęcie ukazujące czarną sylwetkę Mrocznego Rycerza na tle panoramy pogrążonego w ciemnościach Gotham City.

Nolan w tych dwóch obrazach wyraźnie sugeruje, że Bruce Wayne i Batman to pewna nierozerwalna całość. Tym samym podważa zasadność postulatu Alfreda, nawołującego Wayne’a do porzucenia tożsamości zamaskowanego mściciela. Warto w tym miejscu zauważyć, iż wskazane przeze mnie wcześniej ujęcia ilustrujące słowa starego lokaja, funkcjonują na zasadzie POV (point of view). W tym sensie odtwarzają wyłącznie punkt widzenia Alfreda, nie zaś rzeczywisty stan rzeczy. Warto zatem zadać sobie pytanie, jaka jest prawdziwa wymowa filmu „Mroczny Rycerz powstaje”.

Biorąc pod uwagę, że w dalszej części filmu wychodzi na jaw, iż wykreowany na męża stanu Harvey Dent nie był tak kryształową postacią, jak społeczeństwu starała się to wmówić władza, zaś jedynym, który może stawić czoła zbrodniczym planom Bane’a jest Batman, Nolan zdaje się zamykać swą trylogię dość dwuznaczną konstatacją. Z jednej strony, jak przystało na typowo hollywoodzką superprodukcję, wszystko kończy się tu happy endem. Gotham City nie zostaje zrównane z ziemią, natomiast Batman, wbrew powszechnemu przekonaniu mieszkańców miasta nie ginie, o czym informuje nas jedna z końcowych scen. Z drugiej jednak strony, rozpatrywany w kontekście całej trylogii, film „Mroczny Rycerz powstaje”, nabiera wyraźnie pesymistycznej wymowy. Nolan wskazuje bowiem, iż społeczeństwo, które raz sięgnęło po wyjątkową formę walki z zagrożeniami zewnętrznymi, w postaci stojącego ponad prawem superbohatera, nie może się od niego uwolnić. Innymi słowy, nie ma już szansy na powrót do świata opartego na praworządności. Bruce Wayne, który raz przyjął postać Batmana, nie może się nagle zamienić w męża stanu. Co więcej, za jego przykładem pójdą inni, o czym świadczy najlepiej postać Johna Blake’a, który w ostatniej scenie filmu porzuca służbę w policji, by zostać Robinem.

Rzecz jasna, także i w tym ostatnim rozwiązaniu fabularnym doszukiwać się można oznak uległości Nolana prawidłom typowej superprodukcji hollywoodzkiej. Wszak wprowadzenie postaci Robina dostarcza producentom sagi o Batmanie idealnego pretekstu do kontynuacji całej serii. Jak jednak starałem się wykazać na przestrzeni całego tekstu, trylogia Nolana co rusz wymyka się takim łatwym wyjaśnieniom, stanowiąc doskonały przykład na to, że nawet w ramach tak pogardzanego przez krytykę gatunku jak kino komiksowe, utalentowany twórca jest w stanie zawrzeć głębsze przesłanie.

Nota biograficzna

Christopher Nolan
Reżyser angielskiego pochodzenia, który jest najlepszym przykładem na to, że Nowe Hollywood w poszukiwaniu świeżej krwi z chęcią wchłania twórców z obszaru kina niezależnego. Swe pierwsze amatorskie filmiki zarejestrowane za pomocą kamery Super 8 zaczął kręcić w wieku kilku lat. Jego debiutancki obraz pt. „Śledząc” (1998), którego budżet zamknął się w sumie około 6 tysięcy dolarów, z miejsca przyciągnął uwagę krytyki i zyskał wiele nagród na najważniejszych festiwalach kina niezależnego. Dziełem przełomowym dla kariery Nolana okazał się jednak dopiero film „Memento” (2000). Ta zawikłana na poziomie narracyjnym opowieść o człowieku, który zmagając się z brakiem pamięci krótkotrwałej, musi uwieczniać za pomocą polaroida najważniejsze wydarzenia ze swego życia, przyniosła reżyserowi nominację do Oscara za najlepszy scenariusz. Od tego momentu Nolan sukcesywnie pnie się do góry w hollywoodzkiej hierarchii reżyserów. Najpierw, w roku 2002 dla wytwórni Warner Bros realizuje kryminalny thriller „Bezsenność” z plejadą aktorskich gwiazd (Al Pacino, Robin Williams i Hillary Swank), by trzy lata później w tej samej wytwórni przystąpić do realizacji wysokobudżetowej produkcji „Batman Początek”. Odtąd na zmianę realizuje kolejne, niezwykle dochodowe części przygód Człowieka Nietoperza oraz doceniane przez krytyków filmy, w których podobnie jak w „Memento”, pozwala sobie na śmiałe eksperymenty z narracją filmową: „Prestiż” oraz „Incepcja”.

Pytania pomocne w dydaktyce

1. Obejrzyj którąś z ekranizacji przygód Batmana w reżyserii Tima Burtona lub Joela Schumahera. Zwróć uwagę na to, jak na poziomie wizualnym przedstawiane jest tam Gotham City, a następnie wykaż na czym polega odmienność wizji tego miasta, jaką w filmie „Mroczny Rycerz powstaje” zaproponował Christopher Nolan.

2. Wyjaśnij, jakie funkcje w filmie „Mroczny Rycerz powstaje” spełniają telewizyjne relacje na żywo prezentujące wydarzenia rozgrywające się w ramach świata przedstawionego.

Bibliografia

1. Umberto Eco, „Mit Supermana”, [w:] tegoż, „Apokaliptycy i dostosowani”, Warszawa 2010.

2. Jerzy Szyłak, „Komiks”, Kraków 2000.

3. Hubert Kubit, „Christopher Nolan – mroczny iluzjonista”, [w:] Łukasz Plesnar, Rafał Syska (red.), „Mistrzowie kina amerykańskiego. Współczesność”, Kraków 2010.

Pani z Ukrainy (2002)
tytuł: „Mroczny Rycerz powstaje”
gatunek: akcja, science-fiction
reżyseria: Christopher Nolan
produkcja: USA, Wielka Brytania
rok prod.: 2012
Wróć do wyszukiwania