Maudie (2016)

Reż. Aisling Walsh

Data premiery: 29 września 2017

Anna Kołodziejczak

Jest taka anegdota, która określa trzy uwarunkowania, jakie leżą u podstaw udanego biznesu: lokalizacja, lokalizacja i lokalizacja. Zaprzeczeniem słuszności tej wytycznej jest przypadek słynnej kanadyjskiej prymitywistki. Maud Lewis mieszka w Nowej Szkocji, w niewielkim nadmorskim miasteczku, a jej dom położony jest na zupełnym pustkowiu – na końcu mierzei, która skutecznie separuje Marshalltown od reszty świata. Mimo to z całych Stanów i Kanady zjeżdżają się miłośnicy sztuki naiwnej, aby kupić „na pniu” malunek na deseczce, tekturce, ściance starego pudełka. Te dzieła, które obecnie osiągają ceny kilkudziesięciu tysięcy dolarów, Lewisowie sprzedają po 5. Jest to dla nich świetny interes, który zapewnia im możliwość przetrwania. Popularność malarki, debiutującej jako twórczyni ręcznie wykonywanych kartek bożonarodzeniowych, związana była z artykułem na temat jej sztuki, który ukazał się w latach 60. w „Star Weekly”. Po nim przyszedł program telewizyjny poświęcony artystce (jego autentyczne fragmenty oglądamy pod koniec filmu), popularność napędziła także informacja, że jeden z obrazków Maudie zakupił Richard Nixon, w tamtym czasie amerykański wiceprezydent.

Maudie maluje całymi dniami, właściwie nie nadąża wykańczać kolejnych dzieł, które jeszcze mokre, noszące ślady palców artystki, kupują spragnieni taniej a modnej sztuki nabywcy. Na obrazach Maud królują kolorowe krajobrazy, pojawiają się na nich zwierzęta (puszyste kotki monstrualnych rozmiarów, czasem całe ich rodziny, ptaki w locie, jelonki, krowy, konie – zazwyczaj w harmonijnie funkcjonujących parach), czasem ludzie (jadący zaprzęgiem, płynący łódką, na ślizgawce, w ruchu, pokazani jako jeden z elementów rzeczywistości) – wszystkie obiekty są silnie przetworzone przez wyobraźnię artystki, ale mają swoje realistyczne pierwowzory. Zdeformowane w charakterystyczny sposób zostają perspektywa, przestrzeń i kształt. Pory roku na tych malunkach zlewają się w jedną – pogodną. To osobiste i magiczne widzenie świata. Maudie posługuje się bardzo prostymi technikami, maluje, odczuwając wewnętrzny imperatyw. Ma tylko kilka pędzli, a farby, które trzyma w puszkach po sardynkach, nanosi także bezpośrednio palcem. Bardzo dba o szczegóły na swoich obrazach (mówi, że jest jeszcze niewykończony o ptaku, któremu brakuje dzióbka).

Maudie i jej sposób egzystowania w filmie Aisling Walsh zdają się być bardzo bliskie faktom z życia kanadyjskiej artystki. Maud Dowley urodziła się w 1903 r. w South Ohio w Nowej Szkocji. Cierpiała na ostrą postać reumatoidalnego zapalenia stawów, które spowodowało deformacje jej sylwetki. Po śmierci rodziców (w latach 30.), kiedy – zgodnie z ówczesnymi normami – rodzinny dom odziedziczył jej brat, zamieszkała u ciotki w Digby. Tam, odpowiadając na ogłoszenie sprzedawcy ryb Everetta Lewisa, zgłosiła się do pracy jako pomoc domowa. Był to rok 1938, Maud miała już 34 lata i była uważana za starą pannę. Mogła być to dla niej ostatnia szansa na samodzielne ułożenie sobie życia. Po kilku tygodniach Maud i Everett byli już małżeństwem i mieszkali w jednoizbowym, niezwykle skromnym domku. Podczas lat spędzonych razem Maudie zamalowała niemal każdy jego fragment charakterystycznymi ptakami i kwiatami. Stanowi on dzisiaj część ekspozycji dotyczącej malarki w Art Gallery of Nova Scotia w Halifax (na podstawie en.wikipedia.org/wiki/Maud_Lewis).

Po obejrzeniu programu telewizyjnego na temat Maud i jej sztuki, filmowa ciotka konstatuje, że Maudie jest chyba jedyną szczęśliwą osobą w ich rodzinie. Kto wie, czy nie da się tego stwierdzenia rozciągnąć i powiedzieć, że chora, opuszczona i oszukana przez rodzinę kobieta (sprawa „śmierci” córeczki) jest właściwie jedną z niewielu szczęśliwych osób w tym filmowym świecie. Brak uwięzienia w konwenansach epoki, z czego zwalnia ją nieatrakcyjny wygląd i przeżyta trauma, chęć życia, umiejętność zaakceptowania szorstkiej miłości męża i złej sytuacji finansowej, to składowe jej pogodnego spojrzenia na życie. A egzystencja malarki upływa przy oknie miniaturowego domku, za stołem, na którym maluje swoje obrazki. Całe jej życie ujęte zostaje w ramy tych malowideł i ograniczone futryną okienną. Poza nią rozciąga się znany tylko Maudie świat. Pogodny, kolorowy, postrzegany z lekko ironicznym dystansem. Niewidzialny dla innych ludzi bez szkła powiększającego jej malarstwa.

Maudie Aisling Walsh, irlandzkiej reżyserki realizujacej przede wszystkim filmy i seriale telewizyjne, to propozycja dla tych miłośników X muzy, którzy cenią sobie kino kameralne i subtelne. Wiele jest w filmie dramatyzmu i smutku, które pokazane są delikatnie, bez epatowania okrucieństwem wizualnym. Sporo chwil cichej, kameralnej radości, którą odczuwają szczęśliwi razem Lewisowie. Maudie to także niecodzienny romans rozgrywający się pomiędzy malarką a jej mężem. W filmie pojawia się bardzo niewiele postaci drugoplanowych (brat Maudie, jej ciotka, wspólnik Everetta) i stanowią one nawet nie tło, raczej konieczne są do zbudowania pełniejszych portretów głównych bohaterów. Wspaniałe kreacje aktorskie buduje duet Sally Hawkins i Ethan Hawk. Ona – niesamowicie upodobniona do autentycznej postaci (w wielu recenzjach wymieniana jest jako kandydatka do Oscara za rolę pierwszoplanową), krucha, skurczona, na swój sposób sprytna, ironiczna… On – z wiecznie zaciśniętymi ustami, bez uśmiechu, bojący się emocji, niepozwalający sobie na traktowanie życia i ludzi inaczej niż „użytkowo”, aż do śmierci emocjonalny wychowanek sierocińca.

Znamienna jest ostatnia scena filmu dziejąca się po śmierci Maud, w której Everett, widziany przez otwarte drzwi ich domku, wciąga do środka niepotrzebną już planszę z napisem: Obrazy na sprzedaż. Pieczętuje w ten sposób zakończenie nie tylko życia żony, ale chyba także i swojego. Lewisowie wystawili na sprzedaż wiele, ale nie wszystko. Wśród codziennego życia i pracy nad obrazami stworzyli ciepły, udany związek – w pewnej skali, na swoją własną miarę. Kiedy Maudie stała się wziętą autorką, a za tym przyszły pieniądze, zarzucano Lewisowi, że żeruje na sukcesie małżonki. Wydarzenia w obrębie filmowej fabuły nie obejmują dalszego życia Everetta, ale wiadomo, że został on zamordowany w 1979 przez włamywacza, który plądrował dom w poszukiwaniu obrazków Maudie.

Omawiany film wart jest polecenie dorosłym kinomanom, ale także młodym ludziom, od szkoły ponadpodstawowej począwszy. Można go wykorzystać na zajęciach plastycznych, by mówić o malarstwie prymitywistów, postaciach artystów, w tym często ich bardzo złożonej sytuacji osobistej/życiowej. Można zestawić Maudie z filmami takimi jak wchodzący niebawem na ekrany Twój Vincent Doroty Kobieli i Hugh Welchmana (gdzie mowa jest o zarówno o chorobie, jak i osamotnieniu malarza), z Burtonowskimi Wielkimi oczami z 2014 r. (o splecionych ze sobą małżeńskich i zawodowych relacjach malarki Margaret Keane oraz jej męża i marszanda Waltera) czy z Moim Nikiforem (2004) w reżyserii Krzysztofa Krauzego (filmie o jednym z najwybitniejszych polskich prymitywistów Nikiforze Krynickim). Film wart jest polecenia i wykorzystania również na zajęciach języka polskiego, wiedzy o kulturze czy wiedzy o społeczeństwie.

tytuł: „Maudie”
gatunek: biograficzny, dramat
reżyseria: Aisling Walsh
scenariusz: Sherry White
zdjęcia: Guy Godfree
muzyka: Michael Timmins
obsada: Sally Hawkins, Ethan Hawke, Kari Matchett, Gabrielle Rose, Zachary Bennett, Billy MacLellan
produkcja: Irlandia/Kanada
rok prod.: 2016
dystrybutor w Polsce: Hagi
czas trwania:  115 min
Wróć do wyszukiwania