Whale Rider

Joanna Kaźmierczak

Studentka Instytutu Filologii Angielskiej Uniwersytetu Wrocławskiego
(pod kierunkiem dr Justyny Deszcz-Tryhubczak)

„Co widzisz?”, pyta Koro, pokazując swojej wnuczce linę. „Wiele sznurków splecionych ze sobą”, odpowiada dziewczynka. „Każdy z tych sznurków to jeden z naszych przodków. Połączeni ze sobą i mocni”, tłumaczy Koro. „Jeździec wielorybów” to film o sile tradycji i o próbach zmierzenia się z nią. To także opowieść o dziewczynce, która wykonała zadanie przeznaczone dla mężczyzny i przełamała porządek panujący w jej grupie społecznej.

Paikea rodzi się w atmosferze nieszczęścia. Przy porodzie umiera jej matka i brat bliźniak, który według Koro, dziadka Paikei i przywódcy maoryskiej wspólnoty Whangara, miał zostać w przyszłości wodzem i zjednoczyć lud. Od początku staje się dla widza oczywiste, jak bardzo Koro Apirana dba o tradycję i zwyczaje. To one kierują jego życiem. O swojej nowonarodzonej wnuczce mówi: „Jest niepotrzebna”. Jego syn oskarża go o brak ludzkich uczuć i wyrachowanie. Porourangi mówi do ojca: „Zmierzasz udawać, że nic się nie stało? Zależy ci tylko na twoim chłopcu, prawda?”. Koro jednak nie jest bezduszny. On po prostu dostrzega jednoczącą siłę tradycji i kieruje się silnym pragnieniem jej podtrzymania. Można dostrzec, jak go to oślepia i nie pozwala dostrzec siły w swojej wnuczce tylko ze względu na jej płeć. A Paikea jest silna, władcza, odważna, zdeterminowana i podobnie jak Koro ogromnie ceni tradycję. Patrząc z boku, dostrzegamy wyraźne podobieństwo tych dwojga urodzonych przywódców. Obserwujemy także jak Paikea potrafi zdobywać serca ludzkie, jak przyciąga do siebie innych i naprowadza ich na właściwe ścieżki. Tak dzieje się w przypadku jej ojca i wuja Rawiri, Hemiego, a ostatecznie nawet jej upartego dziadka. Film prowadzi nas też do wniosku, że w gruncie rzeczy Koro miał rację i słuszny cel – tyle, że nie zauważał wszystkich środków umożliwiających jego realizację. Bardzo często przecież to, co znajduje się najbliżej, jest najłatwiej pominąć.

„Jeździec wielorybów”, stworzony na podstawie książki Witi Ihimaery, w gruncie rzeczy porusza banalny temat kobiecej siły i niezależności. Można by powiedzieć, iż to wytarty frazes, a jednak Niki Caro przedstawia go z lekkością i świeżością, tak, że widz nie odczuwa zmęczenia popularnym wątkiem. Keisha Castle-Hughes, jako najmłodsza osoba nominowana do Oscara w kategorii najlepszej aktorki pierwszoplanowej, kreuje postać Paikei z cudowną naturalnością, tak, że łamanie konwenansów przez główną bohaterkę nie jest buntowniczą walką o tożsamość, ale staje się porywem serca. Narracja Paikei prowadząca nas przez całą historię, w połączeniu z obrazami głębi oceanu, daje efekt tajemniczości i bliskości z naturą. Autentyczności filmowi dodają aktorzy, także ci nieprofesjonalni, wszyscy pochodzący z Whangary, oraz kadry ukazujące przepiękne, dzikie wybrzeża Nowej Zelandii.

„Jeździec wielorybów” to opowieść o poszukiwaniu tożsamości, o mocy tradycji i o drodze do zjednoczenia. Nie tylko urzeka widzów pięknymi widokami, ale też zmusza ich do przemyśleń. Ukazuje trud drogi, ale także daje nadzieję. Jak mówi główna bohaterka: „Nie jestem prorokiem, ale wiem, że nasi ludzie będą szli naprzód, razem, z całą swoją mocą”.

tytuł: „Jeździec wielorybów”
gatunek: dramat
reżyseria: Niki Caro
produkcja: Niemcy, Nowa Zelandia
rok prod.: 2002

 

 

Wróć do wpisów