Jeszcze nie koniec (2017)

Reż. Xavier Legrand

Data premiery: 16 lutego 2018

Dominik Wierski

Jest już noc. W wieżowcu na francuskim blokowisku śpią matka i jej jedenastoletni syn. Nagle rozlega się dźwięk domofonu. Oboje wiedzą, że dzwoni „ten facet”, czyli były mąż i ojciec. Na razie jest bezpiecznie, bo od domofonu do mieszkania na ósmym piętrze jest jeszcze daleka droga. Po dłuższej chwili uporczywe dźwięki cichną. Poszedł już czy nie? Ciszę przerywa stłumiony odgłos wjeżdżającej windy. Czego chce i w jakim nastroju będzie tym razem? Napięcie staje się nie do zniesienia.

Chyba nawet wówczas, gdyby to sam André Malraux mógł zbeletryzować film Xaviera Legranda Jeszcze nie koniec, trudno byłoby mu oddać lęk związany z domową przemocą równie sugestywnie, jak udało się to młodemu francuskiemu reżyserowi. W swym pełnometrażowym debiucie rozwija on tematykę trzydziestominutowego Zanim stracimy wszystko (2013), który przyniósł mu międzynarodowe uznanie oraz liczne wyróżnienia, z nominacją do Oscara włącznie. W Jeszcze nie koniec powracają bohaterowie poprzedniego filmu, grani w dodatku w większości przez tych samych aktorów. Najnowszy obraz Legranda jest jednak dziełem w pełni autonomicznym, niewymagającym znajomości Zanim stracimy wszystko.

Miriam i Antoine’a Bessonów poznajemy w trakcie posiedzenia sądu rodzinnego. W kilkunastominutowej scenie początkowej precyzja i naturalność dialogu oraz inscenizacji przypominają nieco styl filmów Asghara Farhadiego. Miriam sprawia wrażenie wycofanej i zalęknionej, zaś Antoine wydaje się być przede wszystkim zasmucony i poirytowany niesprawiedliwym jego zdaniem traktowaniem. Sąd ma zdecydować przede wszystkim o tym, kto i w jakim wymiarze będzie sprawował opiekę nad synem Julienem, ponieważ córka Josephine wkrótce skończy już osiemnaście lat. Miriam i jej prawniczka domagają się, by Antoine został całkowicie pozbawiony możliwości kontaktu z chłopcem. Stanowisko to motywują lękiem przed przemocą stosowaną przez mężczyznę wobec byłej żony i dzieci. Opanowana i rzeczowa sędzina co chwilę powołuje się na jasno określone procedury i przepisy, powodując wrażenie, że wszystko jest pod prawną kontrolą, a kwestią czasu jest wypracowanie satysfakcjonującego i sprawiedliwego rozwiązania konfliktu.

Bezpieczeństwo jest jednak tylko pozorne, wszak od początku nad sytuacją Bessonów unosi się podejrzenie zaistnienia przemocy domowej, czyli długotrwałego procesu wykorzystywania przewagi siły jednego członka rodziny nad pozostałymi. Jej źródłem nie zawsze musi być mężczyzna, wariant taki jest jednak najczęstszy. W krótkim materiale opracowanym niedawno przez Amnesty International można było przeczytać, że w Europie każdego dnia ofiarą przemocy staje się jedna na pięć kobiet. Rada Europy szacuje, że przemoc fizyczna dotknęła około 25% kobiet, zaś seksualna – 10%. Sprawcami były zazwyczaj osoby z najbliższego otoczenia ofiary – najczęściej dawni lub aktualni partnerzy. Dla wielu kobiet zakończenie takiego związku wcale nie oznacza bezpieczeństwa. Ofiarami przemocy domowej są oczywiście także dzieci, co pozostawia w ich psychice głębokie ślady[1]. Raporty organizacji przeciwdziałąjących temu zjawisku pisane są oszczędnym, sprawozdawczym językiem i wymieniają wiele statystycznych danych. Czasem łatwo nawet przeoczyć, że kryje się za nimi ogromna liczba jednostkowych, unikalnych dramatów i tragedii. Legrandowi i jego znakomitym aktorom udało się natomiast stworzyć wiarygodne i zindywidualizowane ekranowe studium przypadku.

Dzieci nie chcą widywać się z ojcem, a była żona zataja przed nim swój numer telefonu i aktualne miejsce pobytu. Antoine nie zamierza jednak składać broni. Skrupulatnie realizuje ustalony przez sąd plan spotkań z synem, podczas których chwile czułości szybko ustępują wypytywaniu o rzeczy, które była żona i dzieci chcą zachować przed nim w tajemnicy. Antoine jest w trakcie przeprowadzki, dlatego spotkania odbywają się u jego rodziców. Dziadek i babcia Juliena kochają swego wnuka, zbyt dobrze znają też charakter swego syna. Są rozdarci między pragnieniem widywania chłopca a chęcią oszczędzenia mu traumatycznych przeżyć.

W „tego faceta”, czyli Antoine’a Bessona, bezbłędnie wcielił się Denis Ménochet, aktor znany głównie z wybornej roli w Bękartach wojny. Z wyglądu przypomina rugbistę albo żołnierza legii cudzoziemskiej. Jest przy tym bardzo wiarygodny w ukazywaniu zmiennych stanów emocjonalnych swego bohatera i w każdym ujęciu przykuwa uwagę widza. Kilka scen rozgrywa się we wnętrzu należącego do Antoine’a Renault Kangoo. Masywny, niedźwiedziowaty mężczyzna siedzi na fotelu kierowcy, miejsce pasażera zajmuje drobny Julien. Ciasna przestrzeń samochodu wzmaga poczucie zagrożenia, gdyż wszystkie wspólne podróże ojca i syna przepełnione są negatywnymi emocjami. Ich spotkania zawierają kilka nieporadnych prób okazania przez ojca troski, która jednak szybko ustępuje różnym formom wywierania presji i gwałtowności. W pewnym momencie Antoine znienacka i z dużą siłą uderza kilkakrotnie pięścią w zagłówek fotela, w którym siedzi Julien. Zarówno widz, jak i sam chłopiec doskonale wiedzą, że kolejne ciosy mogą wylądować już na jego twarzy.

Antoine pochodzi z rodziny, w której kultywuje się tradycje łowieckie, co wydać się może dopowiedzeniem nieco zbyt oczywistym. Bohater ukazany jest jako mężczyzna polegający wyłącznie na sile, wszelkimi metodami usiłujący podporządkować sobie bliskich. Jego relacja z rodzicami jest bardzo chłodna. Nie wiadomo, jaki bagaż z dzieciństwa wyniósł ten na zewnątrz władczy i silny mężczyzna, który tak naprawdę jest bezradny wobec rozpadu otaczających go więzi. Tylko w jednej scenie daje po sobie poznać swą słabość (choć nie można wykluczyć, że i w tym przypadku jest to tylko udawanie bądź zwyczajna histeria). Jeszcze nie koniec w metodyczny sposób ujawnia jego destrukcyjne skłonności, skutkujące niemożnością nawiązania normalnych kontaktów z dziećmi i nieuchronnym rozbiciem relacji ze wspierającymi go przez długi czas rodzicami. Pozostaje jednak pytanie – dlaczego Antoine tak bardzo zabiega o kontakty z Julienem? Po to, by z chorobliwą satysfakcją wprowadzić jeszcze większy chaos i lęk w życie byłej żony? By kontynuować „tresurę” dziecka? By stanowić dla niego swoiście pojmowany atawistyczny wzorzec męskości? Czy może dlatego, że mimo wszystko ma wobec niego ciepłe uczucia, których jednak nie potrafi okazać w żaden akceptowalny sposób? Kunsztowna kreacja Ménocheta prowokuje do tego, by po seansie zastanowić się nad motywacjami działań jego bohatera.

Film Xaviera Legranda utrzymany jest w poetyce charakterystycznej dla współczesnego ambitnego kina społecznego. Oszczędna praca kamery w trakcie długich scen pozwala dokładnie przyglądać się emocjom na twarzach bohaterów oraz wychwytywać pozornie drobne, lecz w istocie bardzo znaczące gesty. Brak pozadiegetycznej muzyki uwydatnia dźwięki otoczenia, które budują niepokojącą atmosferę poszczególnych fragmentów. Wibracje dzwoniącego telefonu, sygnał przypominający o niezapiętych pasach bezpieczeństwa czy stłumiony odgłos wjeżdżającej windy w sytuacjach presji i napięcia wręcz rozrywają ciszę. Oszczędna, nieco chłodna forma filmu służy zatem do wyeksponowania dramatyzmu sytuacji i nadania jej realizmu.

Jeszcze nie koniec warto w szczególności polecić wychowawcom i pedagogom prowadzącym zajęcia profilaktyczne. Obraz Legranda stanowić może kontekst bądź punkt wyjścia lekcji mającej na celu usystematyzowanie wiedzy uczniów w zakresie symptomów i aspektów przemocy domowej, zarówno w jej wymiarze fizycznym, jak i emocjonalnym. Istotne, iż film wyłamuje się z wciąż pokutującego stereotypu, jakoby problem ten dotyczył wyłącznie środowisk uznawanych za patologiczne, dotkniętych alkoholizmem czy bezrobociem. Intersujące może być porównanie Jeszcze nie koniec z wybitnym polskim filmem krótkometrażowym Męska sprawa (2001) Sławomira Fabickiego. Odnosząc się do konkretnych scen obu tytułów, można przeanalizować problem z kilku perspektyw – ofiary, oprawcy, świadka. Godne podkreślenia jest, że zarówno Legrand, jak i Fabicki do ukazania dramatu swych bohaterów w niezwykle twórczy sposób wykorzystują różnorodne środki filmowego wyrazu. Po seansie natomiast wspólnie z uczniami warto zastanowić się nad tym, gdzie ofiara domowej przemocy może szukać pomocy i wsparcia, czy też jak zareagować, gdy jest się świadkiem tego typu sytuacji. Na marginesie głównego tematu film Legranda oferuje również interesującą refleksję na temat życiowych wyborów młodego człowieka i jego inicjacji w dorosłość. Pokazuje to zwłaszcza wątek Josephine, w której życiu pojawiają się miłość i seks, a marzenia nie zawsze dają się pogodzić z codziennymi obowiązkami i oczekiwaniami rodziców.

Liczne festiwalowe laury – przede wszystkim w Wenecji, ale też w San Sebastian, Palm Springs czy na Tofifest w Toruniu – stanowią potwierdzenie artystycznej rangi Jeszcze nie koniec. Film Legranda doskonale wybrzmiewa jednak nie tylko w specyficznej festiwalowej przestrzeni – w autentyczny sposób dotyka bowiem życia i emocji, a przez to na długo zapewne pozostanie w pamięci widzów, skłaniając ich do rozmów i refleksji.

[1] https://amnesty.org.pl/wp-content/uploads/2016/02/Przemoc_wobec_kobiet_FIN.pdf

tytuł: Jeszcze nie koniec
tytuł oryginalny: Jusqu’à la garde
gatunek: dramat
reżyseria: Xavier Legrand
scenariusz: Xavier Legrand
zdjęcia: Nathalie Durand
obsada: Léa Drucker, Denis Ménochet, Thomas Gioria
produkcja: Francja
rok prod.: 2017
dystrybutor w Polsce: Solopan
czas trwania: 93 min
odbiorca: od szkoły ponadgimnazjalnej wzwyż

Wróć do wyszukiwania