Girl (2018) Lukasa Dhonta – komentarz psychologiczny

Hanna Arend

Girl, czyli „dziewczyna – młody człowiek płci żeńskiej; wiek, w którym dziewczyna staje się kobietą, jest różny w różnych społeczeństwach; zwykle przejście z okresu dojrzewania do dojrzałości następuje w wieku kilkunastu lat” – tyle na ten temat ma do powiedzenia Wikipedia, znacznie więcej uzmysłowi nam, widzom, znakomity film Lukasa Dhonta.

„Nie chcę być wzorem – chcę być dziewczyną!” – te słowa wypowiedziane przez bohaterkę przedstawianej w filmie opowieści mogą posłużyć za najkrótsze jej streszczenie. Girl to film o dziewczynach… i chłopakach, o nastolatkach oraz niepokojącym, czasami trudnym i bolesnym, a na pewno bardzo indywidualnie przeżywanym okresie dorastania. Tematem tego dzieła są także młodzi ludzie, ich pasje, marzenia, fascynacje, przyjaźnie, poszukiwanie miłości, pierwsze kontakty seksualne, relacje, tajemnice, burza hormonów i huśtawka nastroju.

Ale po kolei. W pierwszych scenach filmu poznajemy tytułową dziewczynę – Larę. Niby nic nadzwyczajnego się nie dzieje. Lara mieszka z ojcem i uroczym młodszym bratem Milo. Jak przystało na typową nastolatkę sporo czasu spędza przed lustrem. Nie dajmy się jednak zwieźć – Lara nie jest „typową” nastolatką. Ma swoje marzenia i zrobi dosłownie wszystko, by je spełnić. Pragnie wstąpić do prestiżowej szkoły baletowej i zostać baleriną. Jej determinację najlepiej oddają słowa nauczycielki: „kariera baletnicy wątpliwa, ale pracowita”. Dzięki pracy ponad siły, katorżniczym treningom, uporowi, „zaciskaniu zębów”, ignorowaniu bólu, w myśl powiedzenia „jeśli czegoś chcesz – zapracuj na to!” – Lara ma nadzieję osiągnąć swój cel. Nie jest to jednak jedyne marzenie dziewczyny.

Okres dojrzewania to także, a może przede wszystkim, czas odkrywania własnej tożsamości. Pełne jest niepokoju i dylematów związanych z poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie, kim się jest. Lara nie ma wątpliwości!!! Czuje, że jest dziewczyną, pragnie być dziewczyną, marzy o tym. Jest tylko jedna przeszkoda – urodziła się w ciele chłopca. Co prawda, Lara jest już w trakcie kuracji hormonalnej, ale patrząc z jej perspektywy, zmiany zachodzą bardzo wolno. Marzy o jak najszybszym wydostaniu się z chłopięcego ciała, z niecierpliwością oczekuje fizycznych oznak kobiecości i marnym pocieszeniem są dla niej słowa ojca, „że on też nie od razu był mężczyzną”.

Można by pomyśleć, że to jest najważniejszy wątek filmu i wokół problemów zmiany płci toczy się jego cała akcja. Nie wydaję się to jednoznaczne. Trudno jest stwierdzić także, co jest ważniejsze dla Lary: stawanie się baletnicą czy kobietą? Z tego samego powodu nie sposób zdecydować, który wątek ma tu większe znaczenie. Oba przenikają się nawzajem, a tym, co je spaja, jest postać głównej bohaterki – nastolatki. Zarówno bez baletu, jak i oznak kobiecości Lara nie będzie do końca spełniona. I chociaż może się wydawać, że z determinacją w dążeniu do zrealizowania swoich marzeń dziewczyna przesadza (zamęcza swoje ciało, pracując do granic jego wytrzymałości, czy – w dość drastycznej scenie – pozbawia się ostatnich oznak męskości), to z jej perspektywy są to tylko koszty podjętych już wcześniej decyzji. To nastoletnia impulsywność, koncentracja na „tu i teraz” i postrzeganie świata tylko w barwach czarno-białych popychają ją do decyzji i zachowań nie zawsze najlepszych z perspektywy dorosłego człowieka. Lara jest dla siebie bardzo surowa, skupia się na wyglądzie, zależy jej na szybkich efektach. I chociaż wszyscy wokół zapewniają, że patrząc na nią, widzą dziewczynę, ona w to nie wierzy. Dla niej liczy się tylko to, co widzi ona sama, gdy staje przed lustrem. I w żaden sposób ten obraz jej się nie podoba. Zagubiona, zawstydzona, niepewna – nie wie, co robić z tym ciałem. I chociaż Lara, na szczęście, nie musi mierzyć się z brakiem akceptacji, wyśmiewaniem czy wrogimi zachowaniami koleżanek i kolegów – nadal cierpi. Zdarzają się co prawda przykre incydenty (pomyłka nauczycielki, która zwraca się do Lary per „chłopcze”), czasami dotyka ją kłopotliwa ciekawość koleżanek, mimo to otoczenie widzi w Larze dziewczynę. Mało tego, nastolatka ma kochającego i troskliwego ojca, który wspiera ją w życiowych wyborach, jeździ na wizyty lekarskie, pomaga jak umie w karierze baletnicy. Jest autentycznie zainteresowany i zatroskany. Cóż z tego! To ona sama jest dla siebie problemem. Jej niecierpliwość, zagubienie, samotność, skrywane uczucia, wycieńczenie organizmu… Żadna akceptacja ani wsparcie nie mają szansy, jeżeli ktoś tak bardzo sam ze sobą nie może wytrzymać. Tak naprawdę to dramat „jednego aktora” (aktorki). Lara nie rozmawia o tym, z czym przyszło jej się mierzyć, nie mówi o tym, co czuje, nie skarży się. Pytania troskliwego otoczenia zbywa lakonicznym stwierdzeniem, że wszystko jest w porządku. Chociaż my, widzowie, obserwujący ten dramat z boku, wiemy, że wcale tak nie jest.

Na pozór wszystko jest dobrze, w którejś ze scen filmu widzimy sylwestrowy wieczór, uroczysta atmosfera, goście, wszyscy przy stole, miłe gesty, serdeczne słowa: „ładnie wyglądasz”; delikatny uśmiech na twarzy Lary to jednak tylko maska, pod którą kłębią się odkładane przez nią na później emocje. Bo Lara już nie chce „siedzieć na zimnym przystanku, czekając, aż autobus przyjedzie”, nie chce już czekać! Tak bardzo boi się, że kuracja nie zadziała i nic się nie zmieni, że bierze sprawy w swoje ręce (dosłownie). Na koniec jest jak w bajce Andersena – Brzydkie Kaczątko staje się pięknym łabędziem – choć niestety w życiu nie zawsze tak się dzieje.

Girl to opowieść wielowątkowa: o tożsamości i problemach z nią związanych, o przeszkodach, które stawia własna psychika na drodze do zadowolenia i cieszenia się życiem, o pasji i sprawdzaniu granic wytrzymałości własnego organizmu, o inności oraz o rozdźwięku między marzeniami a rzeczywistością. Film jest refleksyjny, delikatny, subtelny, „cichy”, bo wszelkie dramaty przeżywane są bardzo indywidualnie i w skrytości. Z drugiej strony poruszający, mocny, momentami szokujący, bo wprost i bez ogródek pokazujący ból i cierpienie. Film niebanalny, nienachalny, a jednocześnie „łapiący za serce”, odnoszący się bezpośrednio do emocjonalności oglądającego, jego wartości i przekonań. Prawie naocznie, namacalnie dane nam jest uczestniczyć w rozdzierającym ciało i duszę bohaterki bólu. To empatia pozwala nam poczuć, co przeżywa osoba zamknięta w nieakceptowanym przez siebie ciele. Girl to także film mogący wywoływać skrajnie silne emocje u odbiorców, bo dotyka tematu spotykającego się z niezrozumieniem czy wręcz wrogością społeczną.

Girl jest filmem niejednoznacznym podobnie jak sam proces dorastania. Po jego obejrzeniu możemy formułować więcej pytań niż mieć konkretnych odpowiedzi, ale to także okazja do porozmawiania z nastolatkami o:

  • trudnym procesie poszukiwania i kształtowania własnej tożsamości;
  • bólu i cierpieniu, które towarzyszą nam, gdy żyjemy „w nie swoim ciele”;
  • cenie, jaką płacimy za realizację pasji i marzeń;
  • empatii;
  • stereotypach, tolerancji i akceptacji odmienności;
  • radzeniu sobie z trudnymi emocjami;
  • prawie człowieka do „bycia sobą” i odczuwania szczęścia.

To tylko przykładowe tematy do dyskusji z młodymi ludźmi, które mogą budzić silne emocje i kontrowersje. Dyskusji, podczas której mogą pojawiać się poglądy, z którymi być może trudno będzie nam się zgodzić czy tematy, z którymi częstokroć dorośli sobie nie radzą, a co dopiero nastolatki. Przygotujmy się zatem dobrze.