Gdzie jest Nemo? (2003)

Reż. Andrew Stanton, Lee Unkrich

Hanka Arend (psycholożka), Maciek Dowgiel (pedagog)

Gdzie jest Nemo?

Rzadko zdarza się pisać o filmach animowanych dla dzieci, które otrzymały statuetkę Oscara. To jest właśnie ten przypadek. „Gdzie jest Nemo?” to historia ojcowskiej miłości. Niebanalna animacja podwodnego świata utrzymana jest w duchu rodzinnej komedii. Choć jest to opowieść o rybach, które w filmie odzyskują odebrany im kulturowo głos, temat jest całkiem poważny: miłość rodzicielska oraz potrzeba wolności w naturalnym środowisku. Metaforyczny świat ryb całkiem dobrze odwzorowuje ludzkie realia, stwarzając tym samym pretekst do rozmów z najmłodszymi.

Hanka: Jest to film dla WSZYSTKICH RODZICÓW (tak, tak!). Kto jeszcze nie widział, musi koniecznie obejrzeć!

Gdybyśmy my — rodzice mieli możliwość chodzenia do Szkoły Rodzicielstwa — „Gdzie jest Nemo?” byłby filmem edukacyjnym na jednej z pierwszych lekcji (podejrzewam, że kontynuacja przygód uroczych rybek, czyli „Gdzie jest Dory?” byłaby obowiązkowa w kolejnym semestrze nauki).

To film o tym jak rodzice mogą pomóc dzieciom rozwinąć skrzydła (o, przepraszam — w tym przypadku — płetwy!). Wzruszająca, wciągająca, mądra i dowcipna bajka o:

  • miłości rodzicielskiej i często trudnych relacjach rodzic–dziecko;
  • pracy zespołowej (bo w zespole siła);
  • różnicach między kobietami i mężczyznami (Wenus kontra Mars, czyli jak to chłopaki nie płaczą i nie pytają o drogę kontra intuicja i „już mnie nie lubisz…”);
  • szkole, do której dzieciaki pływają z entuzjazmem (bo „wiedza to potęgi klucz”);
  • szklance do połowy pustej lub do połowy pełnej (optymizm a pesymizm).

Całość z przekąsem okraszona powiedzonkami, które z pewnością znamy, w stylu: „dzieci i ryby głosu nie mają” (czy aby na pewno?). Oczywiście na co innego zwrócą uwagę dorośli, a na co innego dzieci. Te ostatnie pewnie z zapartym tchem będą śledzić przygody porwanego przez ludzi i uwięzionego w akwarium błazenka Nemo (bo przecież jak powie jeden z bohaterów: „ryby powinny pływać w oceanie, w akwarium wariują” — krótko, a ile treści!) oraz ruszającego mu na ratunek taty Marlina, który podczas obfitującej w niebezpieczeństwa podróży mierzy się z panicznym strachem przed ogromnym oceanem (czego nie robi się dla dzieci!). Poszukując syna, zaprzyjaźnia się (trochę wbrew sobie) z zapominalską Dory, trafia do rekinów na „odwyku od pożerania rybek”, znajduje odpowiedź na ważkie pytanie zadane przez żółwia Luzaka, radzi sobie z paraliżującymi meduzami i tabunami agresywnych mew, ostatni etap poszukiwań kończąc w dziobie zabawnego pelikana Nigela, aby w rezultacie dotrzeć do syna. Bo rodzina jest najważniejsza!!! Motyw rodziny, miłości ale i trudnych uczuć, granic opiekuńczości z jednej strony i samodzielności z drugiej są na pierwszym planie.

Fabuła jest tłem do tego, aby nieco nadopiekuńczy, samotnie wychowujący syna ojciec uczył się, jak być mądrym i wspierającym swoje dziecko rodzicem. Rodzicem, który dostrzega moment, w którym może pozwolić dziecku na dokonywanie własnych wyborów i ponoszenie ich ewentualnych konsekwencji (w filmie to dialog Marlina z Dory. Marlin: „Obiecałem mu, że nie dopuszczę, żeby mu się coś stało”. Dory: „Hmm dosyć dziwna obietnica; jak nie dopuścisz, żeby mu się coś stało, to mu się w ogóle nic nie zdarzy”).

Rodzice za wszelką cenę (czy zawsze słusznie?) starają się chronić swoje dzieci przed niebezpieczeństwami, które na nie czyhają w wielkim świecie, ale dzieciaki „ciągnie” do poznawania i badania tego tajemniczego świata. Czasami nadmierna ostrożność może doprowadzić, do tego przed czym chcemy je chronić (tak było z tatą i synkiem — błazenkami). Ale skąd mamy wiedzieć, kiedy dzieci „puszczać na głęboką wodę”? Na tak zadane pytanie żółw Luzak daje odpowiedź: „Nie wyczaisz, ale jak ONE wyczają to i ty wyczaisz… czaisz?

Wiara w to, że dziecko samo sobie poradzi, że jak się postara, to potrafi, jest lepsza i efektywniejsza od „robienia wszystkiego za dziecko” (słowa: „Jesteś super synu!!!” dają mnóstwo satysfakcji).

Wspomnę jeszcze o motywie tolerancji: Nemo urodził się z jedną płetwą mniejszą, a Dory ma problemy z pamięcią — jednak nikomu nie przyszło do głowy żeby się z tego wyśmiewać, a wręcz odwrotnie (zwróćcie Państwo uwagę na scenę z pierwszego dnia w szkole).

Podsumowując: film refleksyjny, który każdy może odczytywać i interpretować na własny sposób i w którym każdy może znaleźć dla siebie inny morał.

W oczekiwaniu na kolejne przygody z głębin oceanu pozostawiam Państwa z ostatnim już filmowym przesłaniem: „Wiecie co się robi, jak życie dołuje? — mówi się trudno i płynie się dalej„.

Maciek: Tęsknota do „do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych, | Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych…”, czyli do lat dziecięctwa, jest zjawiskiem potwierdzonym przez kilkadziesiąt pokoleń. Wiedzą to ludzie, ale i zwierzęta — nawet sympatyczne, animowane rybki z „Gdzie jest Nemo?” i „Gdzie jest Dory?”. Najboleśniej przekonał się o tym Idol, który po latach młodości spędzonych w głębi oceanu trafił do szklanego akwarium. Jest w nim co prawda wiele atrakcji: miniaturowy wrak statku, czaszka rozbitka i inne gadżety dla akwarystów, on jednak najbardziej tęskni do domu. Tym samym najlepiej rozumie małego Nemo, który także pragnie wrócić do ojca, do naturalnego środowiska, „na ojczyzny łono”. Podejmując ten wątek można porozmawiać z dziećmi na uniwersalne, choć mało popularne dziś tematy, takie jak: (mała) ojczyzna czy historia rodziny. Warto uzmysłowić maluchom, że właśnie teraz przeżywają najpiękniejsze lata swego życia i choćby osiągnęli największy sukces, zawsze będą tęsknić do lat utraconego dzieciństwa, do rodzinnego domu, miasta czy miejscowości, z której pochodzą. Można też wyruszyć na wycieczkę krajoznawczą po małej ojczyźnie, pokazać pociechom jej piękno, uzmysłowić, jakie cuda przyrody znajdują się w sąsiedztwie.

„Wolność kocham i rozumiem | Wolności oddać nie umiem…”, śpiewali lata temu Chłopcy z Placu Broni. Wolność dla człowieka jest wartością niezbywalną, a marzenie o niej tkwi (czasami bardzo głęboko) w zakamarkach duszy każdego człowieka. Życie w niewoli, choćby była piękna i wygodna, nigdy nie będzie wystarczająco satysfakcjonujące. Jeżeli uznacie, że pociechy są już gotowe do rozmowy na ten ważny temat, spróbujcie ją podjąć. Od najmłodszych lat warto wskazywać dzieciom, co je zniewala (a zniewolenie nie zawsze jest oczywiste, bywa czasem banalne, jak choćby złe nawyki żywieniowe czy nałogi). Jednak samo mówienie o potrzebie wolności nie wystarczy. Warto również wskazywać drogi do niej prowadzące. Podstawową z nich jest kontrola samego siebie, a więc decydowanie o własnym życiu, ale przede wszystkim swoboda myśli, które, choćby dziwne i szalone, są osobiste i nikomu nic do nich.

Dzieciom w wieku wczesnoszkolnym można pokazać animowany teledysk do piosenki Chłopców z Placu Broni. Obraz stworzył Łukasz „Rusek” Rusinek. Także w nim wolność symbolizują ryby (ale także dzikie ptaki i jelenie).
www.youtube.com/watch?v=nYMiNuJJyYM

Rozmawiając z dzieciakami na tematy dotyczące ojczyzny i wolności, mówmy o rzeczach uniwersalnych, które niezależnie od przemian społeczno-politycznych pozostaną niezmienne oraz pozwolą podtrzymać tożsamość, silnie zakorzenioną we własnej, prywatnej historii.

Inne zabawy i tematy do rozmów z najmłodszymi:

Badanie podwodnego świata może być fascynujące nie tylko dzięki filmom. Jego eksplorację warto kontynuować podczas wieczornej lektury. Dobrym pomysłem jest wykorzystanie doskonale zilustrowanej, pierwotnie ilustracje malowane były na płótnie, książki „Podwodny świat. Opowieść o Jacques’u Cousteau” (Jennifer Berne, il. Eric Puybaret, wydawnictwo MAM, 2010). Dzięki niej zachęcimy nasze pociechy do badań morskich głębin, a może nawet zainspirujemy do zostania w przyszłości oceanografem…

Biorąc za przykład zapominalską Dory, która w drugiej części filmu postanawia odnaleźć swoją rodzinę, można zaproponować dzieciom poznawanie historii ich własnych familii. Warto posłużyć się w tym celu estetycznie przygotowanym drzewem genealogicznym, w które wspólnie wpiszecie, znanych przodków, wujostwo, kuzynostwo itd.

Polecamy:

Choć ze zwierzęcymi bohaterami filmu łatwo się zaprzyjaźnić, pamiętać należy, że ryby są ważną częścią zbilansowanej diety. Dla zdrowia warto skosztować rybnych — ZDROWYCH — dań. Nie będziemy przecież konsumować smażonego błazenka.

Nie polecamy:

Nauczeni własnym doświadczeniem, wiemy że, aby żyć, trzeba się buntować, przeciwko: rodzicom, nauczycielom w szkole, wykładowcom na uczelni, szefom w pracy… To rozwija umiejętność samodzielnego, kreatywnego myślenia. Nie warto jednak zachęcać dzieci do takiego buntu. On przyjdzie sam, jest naturalną konsekwencją odkrywania własnej indywidualności i manifestowania jej. Dzieci, bez naszej zachęty, doskonale same poczują, kiedy przyjdzie ich czas buntu.

Ciekawostka:

Ukazane w filmie rekiny z wielkimi szczękami, nawiązują do popularnego dzieła Stevena Spielberga „Szczęki” z 1975 roku. Filmowa paszcza rekina była skonstruowana mechanicznie i była o wiele większa, niż rzeczywisty pysk rekina. Naturalnie żyjące osobniki tego gatunku potrafią zaś posiadać do trzech tysięcy zębów jednocześnie. Dentysta miałby co robić!