Czyściciele internetu (2018)

Reż. Moritz Riesewieck i Hans Block

Data premiery: 28 września 2018

Kamila Żyto

Dokument, który wchodzi do regularnej dystrybucji kinowej to rzadkość. Jego pojawienie się w repertuarze (nawet kin studyjnych) na ogół stanowi sygnał dla widzów, że w trybie pilnym powinni udać się na jeden z nielicznych seansów, gdyż film jest albo wybitny, albo kontrowersyjny, albo społecznie ważny. W przypadku Czyścicieli internetu istotną rolę odgrywa trzeci z wymienionych czynników, choć obrazowi Riesewiecka i Blocka nie brak innych zalet – zwłaszcza wizualnej plastyczności czy montażowej precyzji. Jego droga na ekrany wiodła przez prestiżowe festiwale (Sundance oraz polski Millenium Docs Against Gravity), których publiczności serwuje się niemal wyłącznie kino ambitne. Jest jednak jeszcze jeden ważny – jeśli nie najważniejszy – element: Czyściciele internetu stanowią lekturę obowiązkową „dla wszystkich”, ale szczególnie dokładnie powinno się z nią zapoznać młode pokolenie (bez wątpienia gimnazjaliści i licealiści, ale także najstarsze klasy szkół podstawowych). W kinie młodzież rzadko ma szansę zobaczyć drugą stronę świata, często tę jedyną przez nich akceptowaną. Mowa o świecie wirtualnym, zaś jeśli o cyfrowej rzeczywistości się opowiada (w filmie czy literaturze), to zazwyczaj jest ona demonizowana, żeby nie szukać daleko, warto przypomnieć Salę samobójców (2011) Jana Komasy.

Trzeba jednak pamiętać, zanim rzuci się kamieniem, że dziś trzon postępowego świata formuje społeczeństwo „usieciowione”. Kolejne już pokolenia są częścią globalnej wioski, która stała się faktem wraz z narodzinami World Wide Web. Kto nie jest użytkownikiem jednego z licznych portali społecznościowych? Może grupa dinozaurów (najstarszych starowinek i staruszków) albo wyjątkowo zajadłych, traktowanych z przymrużeniem oka kontestatorów technologicznego postępu. Współczesna populacja krajów zachodnich składa się w dużej mierze z jednostek, dla których często nie istnieje nic (albo niewiele) poza światem, który świeci jaskrawym światłem monitorów komputerów, telefonów, tabletów i tak dalej. Na rynku pracy liczy się zaś pokolenie C, zwane też generacją Z. Są to ludzie urodzeni po 1990 roku, niepamiętający tej odległej epoki, kiedy nie było internetu, a Polska nie należała do Unii Europejskiej. Charakteryzują ich trzy cechy „connect, communicate, change” (stąd magiczne „C”). Kolejni przedstawiciele tej generacji siedzą właśnie w szkolnych ławkach i pod ich pulpitami spazmatycznie klikają „lajki” i przewijają kciukiem litanię nieustannie napływających postów. Czy wiedzą, jak ta wirtualna bańka łączy się z tą, w której zdesperowani wychowawcy zakładają blokady rodzicielskie? Pewnie słyszeli o Marku Zuckerbergu, może nawet o Billu Gatesie, ale czy są świadomi, jak działają wykreowane przez nich imperia, jakie skutki ma uczestnictwo w szaleństwie bycia online all the time? Film Resewiecka i Blocka odsłania rąbek tego misterium, misterium pikseli.

Czyściciele internetu to dokument, którego przewodnim tematem są blaski i cienie czy też tajemnice, jakie skrywa praca moderatora – anonimowego człowieka, o którego istnieniu niewielu z nas pamięta, kontrolującego treści trafiające do internetu. W filmie swoją tożsamość i wizerunek ujawniają tylko ci czyściciele, którzy zrezygnowali z uprawiania swojego zawodu. Pokazywani są często z boku lub w dużych zbliżeniach, niekiedy w detalu, wtedy w kadrze widzimy tylko ich oczy, kadry oświetlane są tak, że cień niejednokrotnie zasłania część twarzy bohaterów filmu, czyniąc z nich postaci mroczne, tajemnicze, niejednoznaczne i wprowadzając atmosferę thrillera. Jednak sprawy z czasem okazują się bardziej skomplikowane. Z jednej strony zarysowany zostaje portret wszechmogących moderatorów-cenzorów, którzy sprawują rządy dusz i decydują o tym, jakim widzimy świat, z drugiej zaś wyłania się obraz ludzi pracujących pod ogromną presją, podejmujących niezwykle ważne decyzje, które mogą wpłynąć na losy wielu użytkowników sieci, ale także całych narodów. Są oni narażeni na stres, psychicznie często zdewastowani, funkcjonują pod naciskiem pracodawcy, bywają wyalienowani ze społeczeństwa. Kim są naprawdę? Ofiarami? Oprawcami? Bezwolnym narzędziem w rękach korporacji? Czy mają faktyczną kontrolę nad światem? Czy kształtują nasz światopogląd, lepią jak z gliny nasze dusze, klikając „ignoruj” bądź „skasuj”? A może to niewolnicy Facebooka, Tweetera, Instagrama, ludzie od czarnej roboty, którzy usuwają cały moralny brud z sieci, lecz sami są skazani na obcowanie z obrazami przemocy, gwałtu, molestowania. Ich motywacje są rożne, jedna z bohaterek filmu – głęboko wierząca młoda dziewczyna z Filipin – tłumaczy, że jej praca to powołanie, misja, by chronić świat przed moralną zgnilizną. Dla kogoś innego to być albo nie być – główne źródło utrzymania całej rodziny. Czyściciele internetu (a może umysłu?) pokazują niejednoznaczne wizerunki młodych bohaterów, prowokują do postawienia wielu pytań, skłaniają do moralnej oceny ich działań. Jakie dylematy mają moderatorzy? Jakie decyzje podejmują? Czy są wystarczająco dojrzali, by decydować o kształcie świata?

Jednak to tylko wierzchołek góry lodowej. Resewieck i Block idą dużo dalej, poruszają kwestie bardziej skomplikowane, dotykają spraw co najmniej kłopotliwych. Oto bowiem mit wolności słowa oraz demokratyzacji życia w sieci zostaje obalony. Portale społecznościowe, które tak kochamy za pozornie bezgraniczne możliwości, jakie zapewniają w kontakcie z innymi oraz szansę na niczym nieskrępowaną wymianę myśli i poglądów, cenzurują informacje. Medium traktowane jako oaza wolności okazuje się niczym innym jak narzędziem manipulacji, daliśmy się złapać w pułapkę nowoczesności. To świat Wielkiego Brata, w którym ciągle ktoś na nas patrzy. Z ekranu padają liczby, dokładne dane dotyczące strumienia informacji, który cały dzień przepływa przez złącza i który ktoś kontroluje, a kontrola to władza jak by powiedział Michel Foucault[1]. Kontrolować możemy zaś za sprawą wiedzy i widzenia. Zostajemy skonfrontowani z brutalną prawdą, żyjemy w krzemowej klatce[2]. Twórcy filmu nie stawiają jednak pytania i nie informują widza o tym, czy wszystkie treści są analizowane. Czy każde zdjęcie, każdy post przechodzi przez czyjeś czujne ręce (a raczej oczy)? A może jednak w zalewie treści coś umyka czyścicielom, może jest jakaś strefa wolności? Warto więc porozmawiać z uczniami o tym, czym jest i jaką funkcję pełni internet. Czy to indyferentne znaczeniowo narzędzie komunikacji, użyteczna i bezpieczna zabawka, a może po prostu kanał, kanalizacyjny ściek, z którego trudno wyłowić sens świata? Czy żyjemy w ciągłym chaosie, a szum informacyjny zagłusza wszelkie uczucia? Dyskusja na ten temat z pewnością wywoła burzę emocji.

Last but not least, Czyściciele internetu pokazują, że to, co dzieje się w świecie wirtualnym, przekłada się na tak zwany „real”. I nie chodzi tylko o wymiar jednostkowy – choć te historie są najbardziej wstrząsające – ale także kwestie o znaczeniu globalnym. Powinniśmy czuć się odpowiedzialni za to, co mówimy i piszemy, także w przestrzeni cyfrowej. W dokumencie wybrzmiewają problemy polityczne i społeczne, o których głośno w prasie: terroryzm, problem zakładania geoblokad, sprawa biedy w krajach trzeciego Świata, prześladowań mniejszości narodowych, a wreszcie odpowiedzialności platform internetowych za manipulację opinią publiczną. Gdzie są etyczne granice działań takich portali? Czy powinny zostać pociągnięte do odpowiedzialności prawnej?

Film – niewątpliwie wielowątkowy i zróżnicowany tematycznie – jest mozaiką obrazów i wypowiedzi, sądów i zdań. Wsłuchujemy się nie tylko w historie moderatorów, ale też dziennikarzy, specjalistów z różnych dziedzin, pracowników portali społecznościowych, działaczy wielu organizacji pozarządowych wykorzystujących internet jako główny kanał komunikacyjny, a także zwykłych użytkowników, którzy publikują w cyfrowym świecie swoje prace artystyczne i często rozbijają się o cenzorskie ingerencje. Dokument Czyściciele internetu wymaga komentarza, bo nie podsuwa żadnych gotowych odpowiedzi. Nawet jeśli takich nie ma w filmie, to warto spróbować ich poszukać w trakcie debaty z udziałem tych, którzy po internet sięgają najczęściej.

[1] Michel Foucault, Nadzorować i karać: narodziny więzienia, Wydawnictwo Aletheia 2009.

[2] Zwrot ten zapożyczyłam z tytułu książki Macieja Ożoga. Maciej Ożóg, Życie w krzemowej klatce: sztuka nowych mediów jako krytyczna analiza praktyk cyfrowego nadzoru, Wydawnictwo UŁ, 2018.

tytuł: Czyściciele internetu
tytuł oryginalny: The Cleaners
rodzaj/gatunek: dokumentalny
reżyseria: Moritz Riesewieck, Hans Block
scenariusz: Moritz Riesewieck, Hans Block, Georg Tschurtschenthaler
zdjęcia: Axel Schneppat, Max Preiss
muzyka: Michele Braga
produkcja: Brazylia, Niemcy
rok prod.: 2018
dystrybutor w Polsce: Against Gravity
czas trwania: 88 min
odbiorca/etap edukacji: od lat 15 wzwyż/ponadpodstawowa, wyższa

Wróć do wyszukiwania