Cicha noc (2017)

Reż. Piotr Domalewski

Data premiery: 24 listopada 2017

Dominik Wierski

Refleksję nad Cichą nocą Piotra Domalewskiego można rozpocząć od przywołania dłuższej wypowiedzi Michała Oleszczyka, niezwykle wnikliwego krytyka filmowego, a do niedawna także dyrektora artystycznego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Mówiąc o tematach omijanych przez polskie kino najnowsze, stwierdził: „(…) brakuje mi „świata nieopisanego”: Polski, jaką znam z mojego doświadczenia. (…) Polskiego Busa, jakim jeżdżę między Warszawą a Krakowem; galerii handlowej, w której widzę ludzi spędzających cały dzień nad jednym kubełkiem z KFC, bo to jedyne, na co mogą sobie w przybytkach konsumpcji pozwolić. Brakuje mi też wiarygodnych obrazów tego, co nazywamy polską klasą średnią, którą obecnie obserwuję w Warszawie: warstwę definiującą się przez konsumpcję odpowiednich marek. To tak naprawdę nie jest żadna klasa średnia, ale żyje w fascynującym symulakrum zachodniości, polegającej na tym, że ma się iPhone’a odpowiedniej generacji. Pokazać, jak ta grupa konsoliduje się przeciw innym grupom – to byłoby super. Rumuni zrobili to np. we Wtorku po świętach. Zwłaszcza jakby pokazać, że ci ludzie pochodzą przecież z Polski B, gdzie jeżdżą na święta, kładą iPhone’a obok kapusty przygotowanej przez mamę i idą na tę samą pasterkę, z której śmieją się, popijając latte przy Krakowskim Przedmieściu”[1].

Polskie kino coraz lepiej czuje się w ambitniejszej rozrywce spod znaku Łukasza Palkowskiego, z sukcesami szturmuje światowe festiwale nieco chłodnym i adresowanym do węższego grona odbiorców kinem artystycznym Małgorzaty Szumowskiej i Tomasza Wasilewskiego, tradycyjnie sięga po naszą burzliwą historię, czy wreszcie wypełnia sale (i kasy) multipleksów tabloidową sensacją Patryka Vegi. Udanych prób uczciwego opisania polskiej codzienności i dokonujących się w niej przemian wciąż natomiast zdaje się brakować. Takie tytuły jak Cicha noc z powodzeniem zapełniają tę lukę. Debiutujący w pełnym metrażu Domalewski porusza trochę inne zagadnienia niż te, o których mówił Oleszczyk, ale bez wątpienia patrzy na tzw. Polskę B. Czyni to przy tym z godną podziwu dojrzałością, omijając pułapki dydaktyzmu, groteski, szyderstwa i hiperbolizacji.

Fabularny punkt wyjścia i jego dalszy rozwój są w zasadzie proste – pracujący w Holandii Adam (bardzo dobra rola Dawida Ogrodnika) przyjeżdża do rodzinnej wsi na Warmii, by spędzić z najbliższymi wigilię Świąt Bożego Narodzenia. Jego wizyta jest zaskoczeniem, jednak jej prawdziwy powód szybko wychodzi na jaw. Adam pragnie przede wszystkim załatwić sprawę sprzedaży starego domu swego dziadka. Uzyskane w ten sposób pieniądze mają mu pomóc wystartować z własnym biznesem w Holandii, gdzie pragnie osiąść na stałe. Przy okazji chce poinformować bliskich o tym, że wkrótce zostanie ojcem. Gdy wydaje się, że wszystko potoczy się po jego myśli, pojawiają się komplikacje, a na jaw wychodzą bolesne tajemnice. Coraz trudniejsze staje się opanowanie emocji, które w końcu prowadzą do ostatecznego zdemaskowania pozorności świątecznej atmosfery. Ocalić usiłuje ją zwłaszcza matka (Agnieszka Suchora), która z pomocą innych kobiet z rodziny czuwa nad zachowaniem świątecznego rytuału i odpowiednią oprawą wigilijnej wieczerzy. Nie może na niej zabraknąć tradycyjnych potraw, dzieci i młodzież nie powinny w jej trakcie przeklinać, a ojciec – pić alkoholu. Rodzina Adama jest jednak patriarchalna – decydujące słowo należy od pokoleń do mężczyzn. To oni zarabiają na chleb, decydują o majątku, ale też zmagają się z nieumiejętnością okazywania uczuć i problemem alkoholowym. Podkreślona zostaje trudna relacja, jaka łączy Adama z ojcem i bratem, który również pracował w Holandii, ale nagle wrócił do kraju, mocno komplikując tym sytuację głównego bohatera. Na wigilię przyjeżdża też siostra Jolka – wykształcona, kiepsko zarabiająca i tyranizowana przez męża. Do stołu zasiadają również wielbiący pełne szkło dziadek, lubiący opowiedzieć „zabawny” kawał wujek i kilkoro przedstawicieli młodego pokolenia – w kreślonym przez siebie rodzinnym portrecie Domalewski nie poświęca każdej postaci jednakowej ilości czasu, ale znajduje go na tyle, by każda była na swój sposób autentyczna.

Łatwo jest pokazać polską prowincję jako przestrzeń odpychającą – brudną, zaniedbaną, prymitywną, zabobonną i rozpitą. Trudniej zaś ukazać jej rzeczywiste problemy bez odzierania bohaterów z godności – a to scenarzyście i reżyserowi się udało. W jego filmie nie brakuje dość smutnych konstatacji na temat Polski B – ludzkiej mentalności, braku perspektyw czy niemożności wyzwolenia się od usankcjonowanego kulturowo spożywania alkoholu. Cicha noc bezpośrednio odwołuje się do polskiej tradycji przeżywania Świąt Bożego Narodzenia, a jej kinowa premiera ma miejsce w okresie narastającej przedświątecznej gorączki. Tytuł filmu ma wyraźnie gorzkie zabarwienie, wszak wigilijna noc w rodzinie Adama wcale nie będzie cicha ani święta, nie przyniesie też pokoju. A nie ma przecież innego okresu w roku, w którym rozdźwięk między wyobrażeniem o miłości, radości i szczęściu a rzeczywistością byłby bardziej gorzki. Może jednak w zamian pojawi się szansa na rodzinne katharsis? Domalewski pewną ręką scenarzysty i reżysera eskaluje to swoiste napięcie między pragnieniami a rzeczywistością, lecz nie ogranicza się na szczęście do wydobycia prostego kontrastu i nihilistycznych konkluzji. Wprowadza dyskretne, ale wyraziste niuanse, które dookreślają złożoność portretów psychologicznych bohaterów. Przede wszystkim – jest w Cichej nocy miłość i troska o drugiego człowieka. Trudno je wyrazić – czasem wystarczyć musi szorstkie słowo czy schowanie butelki wódki, a niekiedy, niestety, jedynym wyjściem w obronie bliskiej osoby wydaje się przemoc. Najważniejsze sceny filmu przepełnione są jednak intymnością i refleksyjnością, jak ta, w której ojciec w dramatycznym monologu przed swoim synem dokonuje życiowego bilansu. Domalewskiemu w unikaniu schematów pomagają też drobne gesty ukazane z wielką reżyserską precyzją – żona poprawiająca kurtkę nietrzeźwemu mężowi, upokorzony i skompromitowany mąż opierający swą głowę na ramieniu żony. W sytuacjach tych, pomimo całego bólu, na jakim są zbudowane, pojawia się cień nadziei na wzajemne zrozumienie i przebaczenie. Na marginesie warto zauważyć, że w tym samym czasie, w którym premierę ma obraz Domalewskiego, liczną widownię gromadzą Listy do M. 3 (reż. Tomasz Konecki), które przynależą do zupełnie innego porządku stylistycznego i artystycznego, ale również stanowią swoisty komentarz do współczesnego modelu przeżywania Świąt Bożego Narodzenia i powszechnego wyobrażenia o nich. Warto zatem przyjrzeć się sposobom celebracji (także tej pozornej) ukazanym w obu filmach i spróbować odnieść je do otaczającej widza rzeczywistości. W trakcie dyskusji o obu tekstach można zastanowić się nad tym, jaki jest stosunek współczesnych Polaków do istoty Świąt oraz w jaki sposób kształtują go dominujące narracje medialne. Stanowić to może interesujący materiał do pracy na lekcji wychowawczej, ale też np. religii.

Zresztą, Cicha noc to obraz wręcz wymarzony do lektury z uczniami, uzupełnionej koniecznie dyskusją po seansie. Doskonały warsztatowo film Domalewskiego wykorzystać można przede wszystkim w odniesieniu do wielu zawartych w nim istotnych problemów współczesności. W przywołanej na początku niniejszego szkicu wypowiedzi Michała Oleszczyka pojawił się kontekst kina rumuńskiego. Niejako w naturalny sposób narzuca się on także w przypadku Cichej nocy – porównania do słynnej Sieranevady Cristiego Puiu stały się już niemal nieodłącznym punktem odniesienia dla recenzentów filmu Domalewskiego. To uzasadniona strategia, wszak oba obrazy stanowią przejmujące, a przy tym niepozbawione ciepła portrety rodzin spotykających się w ramach zrytualizowanej uroczystości i odsłaniających swe niespełnione ambicje, kłamstwa i poniesione klęski. Oba filmy na zasadzie pars pro toto mówią też o społeczeństwach państw postkomunistycznych, które pomimo upływu trzech dekad wciąż nie mogą uwolnić się od balastów poprzedniej epoki: mentalnych, ekonomicznych, społecznych. Tu dodatkowym punktem odniesienia może być też inny wybitny rumuński film, który niedawno gościł na naszych ekranach – Egzamin Cristiana Mungiu. Zmiana mentalności w społeczeństwie wymaga kilku pokoleń, zdają się mówić twórcy, ale nie dokona się bez wsparcia i zrozumienia między ich poszczególnymi przedstawicielami. Jeszcze trudniejsze do osiągnięcia jest zaś wyrównanie dysproporcji ekonomicznych. Stąd też, podobnie jak w filmach rumuńskich, tak istotny jest problem emigracji. Adam rzadko widuje się z bliskimi, powtarzając jakby los swego ojca, który przed laty ciężko pracował w Niemczech. Grany przez Arkadiusza Jakubika bohater dużo z zarobionych pieniędzy niestety przeznaczył na alkohol, fizyczna praca odbiła się na jego zdrowiu, przede wszystkim zaś w domu był tylko gościem i nie mógł stanowić oparcia dla swych dorastających dzieci. Domalewski w przejmujący sposób dotyka tu kwestii ludzkiej godności – warto szczególnie uczulić uczniów na wspomnianą już scenę rozgrywającą się w niezamieszkanym domu dziadka, podczas której ojciec ujawnia Adamowi targające nim przed laty uczucia. Jeśli Cichą noc potraktuje się na lekcji jako głos w dyskusji nad rodzinnymi i społecznymi konsekwencjami emigracji zarobkowej, to wówczas w oparciu o badania socjologiczne warto przybliżyć pozytywne i negatywne skutki tego zjawiska, a także przypomnieć pamiętny film dokumentalny Bar na Victorii (2003) w reżyserii Leszka Dawida.

Cicha noc może także skłonić do rozmowy na temat obrazu polskiej wsi we współczesnej kulturze. Słowo „wieś” często ma przecież wymiar pejoratywny, a jeden z największych ostatnio rozrywkowych przebojów publicznej telewizji utrwala liczne stereotypy na ten temat. Po seansie można więc zastanowić się nad tym, ile prawdy jest w zawartym w filmie obrazie prowincjonalnej Polski, Polaków i ich obyczajów? Jak polska wieś z Cichej nocy wygląda na tle artystycznych wizji z Pokotu, Pokłosia czy Wesela? Jak ma się do mniej lub bardziej znanej uczniom rzeczywistości? Jakie konsekwencje dla danej grupy społecznej może mieć jej pozytywny bądź negatywny wizerunek w filmie? Na postawione w dyskusji pytania nie będzie zapewne jednej „prawidłowej” odpowiedzi, ale na pewno pojawi się szansa na ożywioną wymianę poglądów.

Miłośnikom polskiego kina rekomendować Cichej nocy nie trzeba – już same gdyńskie laury stanowią wystarczający powód do tego, by film obejrzeć i skonfrontować własne spostrzeżenia z entuzjastycznymi recenzjami. Utwór Domalewskiego to jednak także niezwykle wartościowy materiał dla pedagoga pragnącego połączyć edukację filmową z wieloaspektową refleksją nad współczesnością.

[1] Oleszczyk: W polskim kinie brakuje mi Polskiego Busa, wywiad Agnieszki Wiśniewskiej i Jakuba Majmurka z Michałem Oleszczykiem, http://krytykapolityczna.pl/kultura/film/oleszczyk-w-polskim-kinie-brakuje-mi-polskiego-busa/

tytuł: „Cicha noc”
gatunek: dramat, komedia
reżyseria: Piotr Domalewski
scenariusz: Piotr Domalewski
zdjęcia: Piotr Sobociński Jr.
muzyka: Wacław Zimpel
obsada: Dawid Ogrodnik, Tomasz Ziętek, Arkadiusz Jakubik
produkcja: Polska
rok prod.: 2017
dystrybutor w Polsce: Forum Film Poland Sp. z o.o.
czas trwania:  97 min
Wróć do wyszukiwania