Boże Ciało (2019)

Reż. Jan Komasa

Data premiery: 11 października 2019

Justyna Hanna Budzik

Filmowa katecheza: Boże Ciało Jana Komasy

Po teledyskowym ujęciu historii w Mieście 44 (2014) Jan Komasa przedstawia dzieło niezwykle dojrzałe i zbudowane za pomocą zupełnie innych środków wyrazu. Boże Ciało (premiera kinowa 11.10.2019), polski kandydat do Oscara, film nagrodzony na festiwalu w Wenecji, z wybitną kreacją aktorską Bartosza Bieleni, jest opowieścią o ogromnej sile wyrazu. Janusz Wróblewski w „Polityce” pisze: „rzadko się zdarza, by filmy fabularne budziły tak silne reakcje, a Boże Ciało […] chociaż nie jest ani klasycznym wyciskaczem łez, ani skrojoną pod masowe gusta bajką, rozkłada emocjonalnie na łopatki”[1]. To film-moralitet, w którym jak w zwierciadle odbijają się największe problemy religijności i społecznych podziałów. Komasa jest tu reżyserem-humanistą, nie patrzy na swoich bohaterów z góry, ale towarzyszy im w historii o ludzkich słabościach, o dobru, które przezwycięża zło, o dobrym grzeszniku, któremu udało się zmienić cząstkę świata na lepsze.

Krytyk filmowy Sebastian Smoliński zauważa, że Boże Ciało zbudowane jest na koncepcie, który zastosował Charles Chaplin w Pielgrzymie. W slapsticku z 1923 roku komik wciela się w postać zbiegłego więźnia, który w przebraniu pastora trafia do małego teksańskiego miasteczka i tam podszywa się pod kapłana przez pewien czas. Odniesienie do filmowej burleski jest zresztą bardzo zasadne w przypadku filmu Komasy z kilku powodów. Cielesna ekspresja Bieleni jest chwilami nadmiarowa i wielokrotnie sytuowana w kontekście komediowym, a co najmniej pastiszowym. Polski aktor, podobnie jak Chaplin, wykorzystuje potencjał gestu, a jego emocjonalne i duchowe przeżycia manifestują się w ruchu ciała: w gestykulacji przy ołtarzu, w tańcu, w nerwowych tikach. Po drugie, główny bohater jest w ciągłym ruchu, dosłownie i metaforycznie. Przemierza Polskę, by dotrzeć do Jaślisk, na miejscu jest niespokojny, ruchliwy, ruch zachodzi także w jego umyśle i duszy.

Po trzecie – i chyba najważniejsze – świat Bożego Ciała wydaje się światem na opak, funkcjonuje w porządku karnawału. W książce Chaplin. Przewidywanie teraźniejszości Paweł Mościcki wyjaśnia: „Filmowa burleska jest wspaniałym dokumentem rozpasania, które przynosi wymieszanie ze sobą życia codziennego i życia świątecznego, reguł porządku i karnawałowego śmiechu. W filmach tych nieustannie mamy do czynienia z zawieszaniem prawa albo z jego przekraczaniem, ale nie kryje się w tym groźna i nieodwracalna transgresja i te działania przychodzą bohaterom w sposób naturalny”[2]. Po części taki jest świat Bożego Ciała, w którym tymczasowy pobyt fałszywego księdza Tomasza staje się świętem, odwróceniem codzienności. Niemniej transgresja, jakiej dopuszcza się bohater, okazuje się brzemienna w skutkach.

Ciało Bartosza Bieleni przyciąga uwagę kamery Piotra Sobocińskiego, tytuł filmu zresztą jest wieloznaczny, ponieważ odsyła nie tylko do nazwy święta, ale też może być rozumiany jako „ciało Boga”. Liczne zbliżenia na twarz aktora, długie ujęcia ukazujące mikroekspresję oczu, ust, drżenia rąk, przywodzą na myśl Joannę D’Arc odgrywaną przez Marię Falconetti w filmie Carla Theodora Dreyera (Francja 1928). Daniela cechuje podobna żarliwość i ekstatyczne niemal przeżywanie wiary, a jego powrót do poprawczaka jest związana z niemożnością transgresji, zmiany statusu społecznego. Podobieństwo miedzy ukazaniem głównych postaci to kolejny trop zbliżający film Komasy do kina niemego i kładzionego przez nie nacisku na cielesność aktorów (i postaci). Bielenia jest niesamowicie plastyczny, Smoliński dostrzega w nim Slender Mana, postać z obrazu Krzyk Edvarda Muncha (1893, różne wersje) i ducha. Przejmujący jest zwłaszcza finał filmu, kiedy w zakrwawionej twarzy chłopaka jasne oczy błyszczą podobnie, jak podczas scen mszy świętej.

Skupienie na cielesności bohatera oraz na tym, jak poprzez ciało manifestują się przeżycia duchowe, łączy się z kolejnym istotnym aspektem filmu, jakim są rytuały. Stosunkowo wiele czasu ekranowego poświęcono na sceny mszy świętej, modlitw, procesji, a zatem zdarzeń dobrze znanych w naszej kulturze i tradycji. Zachowanie młodego księdza-impostora obnaża skostniałość rytualnych gestów, a także to, jak wspólnota wiernych bezrefleksyjnie je powtarza. Daniel zmienia symboliczne gesty, rozsadza znany porządek, co nierzadko jest źródłem pastiszu i slapstickowego humoru. W sytuacji dydaktycznej ciekawe mogłoby być porównanie scen z Bożego Ciała z fragmentami Opery o Polsce – dokumentalnego filmu Piotra Stasika (2017), relacjonującego bezmyślną nieraz obrzędowość polskiego katolicyzmu, o czym pisze Małgorzata Sadowska: „Bo jeśli Polska tkwi w zaklętym kręgu swoich niemożności, to w ujęciu Stasika odpowiada za to także nasza bezrefleksyjna religijność – rodząca kicz, ufundowana na udręce, unurzana w sprzecznościach”[3]. Daniel, z żarliwością neofity, odsłania fasadowość rytuałów, o których sens nikt już nie pyta, a w swojej odwadze i autentycznym talencie oddziaływania na ludzi proponuje zachowania, które pozwolą parafianom odzyskać głębszy wgląd we własne działania wobec przesłania ewangelii. Podobnie zrytualizowana jest egzystencja w domu poprawczym, rządzonym prawami zemsty i podległości silniejszym. Narracja filmu Komasy sprawia, że zaczynamy te dwie społeczności – dom poprawczy i wspólnotę wiernych – postrzegać jako podobne. Warto skłonić młodych widzów do refleksji, na ile rytualizacja stająca się opresją, odbiera jednostkom kontrolę nad ich zachowaniem.

Konstrukcja fabularna Bożego Ciała opiera się na znanym z opowieści schemacie: obcy trafia do zamkniętej społeczności dotkniętej traumą, żyjącej w cieniu niewypowiedzianej prawdy i rządzonej układami. Dzięki jego przybyciu członkowie społeczności przechodzą przemianę, dochodzi do wyjaśnienia tajemnicy i pojednania. W tej samej przestrzeni, w której rozgrywa się Boże Ciało, toczyła się akcja filmu Wino truskawkowe (reż. Dariusz Jabłoński, 2007) opartego na Opowieściach galicyjskich Andrzeja Stasiuka (pierwsze wydanie 1995). Zdjęcia do obu filmów realizowano w Jaśliskach. W Winie… policjant z Warszawy wkracza do wsi, której mieszkańcy kryją wiele sekretów, ufundowanych na wielokulturowości i pograniczu tego terytorium. W Bożym Ciele społeczność wciąż przeżywa żałobę, a za tragedię obwinia – niesłusznie – jedną osobę. W zachowaniu obu fikcyjnych wspólnot dostrzegamy mechanizm wyznaczania kozła ofiarnego, opisany w tekstach René Girarda. Zarówno Andrzej w Winie…, jak i Daniel w Bożym Ciele sprzeciwiają się temu mechanizmowi, walcząc o prawdę, choć z innych pobudek. W obu filmach jednakże religijność, obrzędowość i wiara są ważne, choć oczywiście w filmie Komasy mają one znaczenie pierwszoplanowe, a opowieść pozbawiona jest dodatku magicznego realizmu. Boże Ciało to realizm bolesny, odsłaniający niewydolność systemów, zarówno systemu Kościoła, jak i pomocy społecznej. Charyzmatyczny ksiądz Tomasz, który staje się autorytetem i wzorem do naśladowania dla Daniela, nie mieści się w ramach instytucji, którą reprezentuje.

Teren pogranicza, bieszczadzkie pejzaże są przestrzenią lubianą przez literatów i filmowców, co stanowi kolejny możliwy temat zajęć z młodzieżą. Oprócz wymienionego już pisarstwa Stasiuka oraz filmu Jabłońskiego możemy przywołać inne teksty i obrazy, rozgrywające się na tym szczególnym terytorium. Baza ludzi umarłych Marka Hłaski i ekranizacja w reżyserii Czesława Petelskiego (1958); Struktura kryształu Krzysztofa Zanussiego (1969), telewizyjny film Gnoje (reż. Jerzy Zalewski, 1995, znów na podstawie prozy Stasiuka), z nowszych dzieł – Na granicy (reż. Wojciech Kasperski, 2016) czy serial produkcji HBO Polska Wataha (2014–), by wymienić choć kilka z nich. Przywołane historie nie bez powodu rozgrywają się na peryferiach Polski, w przestrzeniach przesyconych historią, będących tyglem wpływów religijnych i kulturowych. W opowieściach tych bowiem przemiany bohaterów zachodzą z dala od centrum, w ciszy, skupieniu, we wspólnotach rządzących się prawami bliższymi ludowości i obrzędowości.

Boże Ciało jest jednak przede wszystkim dziełem na wskroś współczesnym, podejmującym nie tylko uniwersalne wątki duchowości i wiary, ale też skupionym na palących tematach współczesnej Polski. Młodzi przestępcy, wychowankowie poprawczaka, nie mają żadnej nadziei na poprawę swojej sytuacji, na wzbicie się ponad dno – na początku filmu bardzo porusza scena, w której policjant mówi do Daniela, że takich jak on wyczuwa na odległość. Popełnione w młodości zło pozostaje stygmatem do końca, a system pomocy społeczno-wychowawczej jest niewydolny. Podobnie nieskuteczny wydaje się w filmie Kościół jako instytucja, co zostaje pokazane w postaci wypalonego i chorego proboszcza Jaślisk. Boże Ciało to film pesymistyczny, a choć ma otwarte zakończenie, trudno domyślać się odwrócenia losu bohatera. Film Komasy to mądry i wyważony głos w dyskusji o bolączkach instytucji, o ślepych uliczkach w życiu, o nieprzystawalności oczekiwań i pragnień młodego człowieka i tego, co może mu dać wspólnota wiary. Wszystkie te zagadnienia będą z pewnością interesujące i ważne dla młodych widzów w Polsce.

[1] J. Wróblewski, Uleczyć polską duszę, https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/film/1927102,1,recenzja-filmu-boze-cialo-rez-jan-komasa.read

[2] P. Mościcki, Chaplin. Przewidywanie teraźniejszości”, s. 46.

[3] https://www.nowehoryzonty.pl/opis.do?lang=pl&id=9051

tytuł: Boże Ciało
rodzaj/gatunek: obyczajowy
reżyseria: Jan Komasa
scenariusz: Mateusz Pacewicz
zdjęcia: Piotr Sobociński Jr
muzyka: Evgueni Galperine, Sasha Galperine
obsada:
Bartosz Bielenia, Aleksandra Konieczna, Barbara Kurzaj, Leszek Lichota
produkcja:
Polska
rok prod.: 2019
dystrybutor w Polsce: Kino Świat
czas trwania: 115 min
odbiorca/etap edukacji: od lat 16/ponadpodstawowa, wyższa

Wróć do wyszukiwania