Boski porządek (2017)

Reż. Petra Biondina Volpe

Data premiery: 9 marca 2018

Kamila Żyto

Dystrybutor ambitnego kina europejskiego w Polsce Bomba Film postanowił w tym roku uczcić Dzień Kobiet, wprowadzając na ekrany szwajcarski obraz Boski porządek w reżyserii Perty Volpe. Wszystko wydaje się zgadzać: tematyka została odpowiednio dobrana do okoliczności (wszak Boski porządek to opowieść o Szwajcarkach walczących o prawa wyborcze), autorką (także scenariusza) jest kobieta, a jej wcześniejsze dzieła opowiadają o przedstawicielkach płci pięknej [Ostatni gasi światło (Traumland, 2013), Heidi (2015)], lecz… Dystrybutor na swoich stronach deklaruje: „koneserom kina udowodnimy, że i dziś można znaleźć Bergmanów, Truffautów, Paradżanowów, Viscontich i Buñuelów, na miarę naszych czasów”[1]. Niestety, po obejrzeniu filmu staje się jasne, że Petra Volpe raczej nie ma ambicji tworzenia kina artystycznego, ambitnego, eksperymentującego z formą czy treścią, a nawet społecznie drapieżnego czy choćby intelektualnie niepokojącego. Wręcz przeciwnie, jej najnowszy obraz to „kino środka”, kino, które nikogo nie zaskakuje, lecz wszystkim dostarcza odrobiny przyjemności. Można się więc na seans wybrać z dziewczyną, rodziną i znajomymi. Tak też uczynili zbiorowo rodacy reżyserki, czego świadectwem całkiem pokaźne oraz więcej niż zadowalające wyniki box-office.

Gdyby chcieć czynić analogie, to w polskim kinie podobne tematy podejmuje i do podobnego odbiorcy swoje filmy kieruje Maria Sadowska, autorka nomen omen Dnia kobiet (2012) oraz zatytułowanej Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej (2017) biografii poświęconej naczelnej polskiej seksuolożce i feministce okresu PRL-u. Recenzenci Boskiego porządku podkreślają też nieprzypadkową zbieżność imion bohaterki filmu Volpe i protagonistki dramatu Henrika Ibsena Dom lalki. Glenn Kenny w recenzji umieszczonej na portalu słynnego Rogera Eberta zauważa jednak, że o ile Ibsenowska Nora decyduje się na krok radykalny i opuszcza dom, uwalniając się od traktującego ją przedmiotowo męża, o tyle bohaterka Volpe „nie wydaje się odchodzić na zawsze”[2]. I tu właśnie leży meritum sprawy. Film nie przekracza żadnych granic, nie burzy żadnych murów, nie wyważa zamkniętych drzwi, niczego nie dekonstruuje, nie odmitologizowuje, nie odkrywa. We wdzięczny sposób powtarza za to znany i przewidywalny schemat opowieści przedstawiający heroiczną walkę kobiet o prawa polityczne. Losy Ibsenowskiej Nory był poruszając, bo czuliśmy, że przekraczając próg własnego domu, pali za sobą wszystkie mosty i skazana jest na dramat samotności oraz wykluczenia. O Norę Volpe tak naprawdę nie martwimy się nawet przez chwilę, może co najwyżej jesteśmy lekko zaniepokojeni tym, czy aby na pewno dobrze wygląda w nowej fryzurze. Co otrzymuje więc widz, jeśli historia jest dość konwencjonalna, jej dramaturgia w zasadzie oczywista, a finał do bólu patetyczny?

Niewątpliwie atrakcyjna jest nostalgia, z jaką reżyserka opowiada o minionym czasie i o egzotycznym miejscu. Tak, Szwajcaria to kraj poniekąd egzotyczny. Dlaczego? Powody są dwa. Po pierwsze, to niewielkie europejskie państwo uważane jest za kraj wysokorozwinięty, cywilizacyjnie przodujący, kojarzony z postępem i dobrobytem. Szwajcarskie zegarki i banki to stereotypowo symbol solidności oraz rzetelności. Zaskakuje więc fakt, że w tym raju na ziemi, do którego chciałby trafić niejeden uchodźca (i nie tylko), kobiety zdobyły prawo do głosowania i decydowania o swoim losie dopiero na początku lat 70. Rodzi się więc pytanie: jak w sercu demokratycznej Europy, w kraju postępu i dobrobytu tak długo utrzymywał się patriarchalny porządek? Po drugie, Volpe nie pokazuje buntu kobiet z wielkich miast, dobrze zorganizowanych, lepiej wykształconych, mających dostęp do mediów. Zurych jest w filmie mekką, do której bohaterki trafiają jedynie na moment, aby nasycić swoje ciała i umysły jego energią. Większość akcji rozgrywa się na prowincji, w uroczym górskim miasteczku, gdzie jednak wszyscy wszystkich znają i gdzie trudniej jest głośno wyrazić własne zdanie, zwłaszcza wtedy, gdy grozi to wykluczeniem z rodziny oraz lokalnej społeczności. Nawet jeśli nie martwimy się o Norę i nie potrafimy uwierzyć, że mądry i przystojny mąż rozwiedzie się z nią, to już ostracyzm, jakiego doświadczają w szkole jej synowie, niepokoi. Sielska, pocztówkowa wręcz, alpejska miejscowość pokazana zostaje jako ostoja konserwatyzmu, egzotyczny zaścianek jednego z najbogatszych krajów Starego Kontynentu. Warto zwrócić uwagę na te aspekty filmu, mogą one zostać wykorzystane do rozmowy o roli stereotypów w życiu człowieka i ich wpływie na nasze sądy, opinie, sposób myślenia.

Ponadto – dość nieoczekiwanie w filmie o kobietach – psychologicznie ciekawsze są portrety mężczyzn. O ile postaci żeńskie to wariacje na temat modeli oraz postaw kobiet wobec wyzwolenia i niezależności, o tyle bohaterowie męscy wypadają mniej stereotypowo. Płeć piękną reprezentuje pięć kobiet w różnym wieku. Główna bohaterka, Nora, to w gruncie rzeczy kura domowa, która być może pierwszy raz zapragnęła sprzeciwić się małżonkowi, jednak koniec końców wraca pod kuratelę partnera, choć na nieco innych prawach. Theresa, siostra Nory jest ciemiężona i poniżana przez męża, to typowa ofiara patriarchatu, ona jako jedyna diametralnie zmienia swoje życie. Z kolei jej zbuntowana, nastoletnia córka ucieka do Zurychu z długowłosym hipisem, by uniknąć losu matki, lecz wpada w jeszcze większe tarapaty. Najstarszą przedstawicielką pań jest weteranka Vroni, która o prawa kobiet walczyła bezskutecznie dekadę wcześniej, a w zakończeniu zostaje niemal konsekrowana jako męczennica ruchu wyzwolenia. Wreszcie, film ubarwia postać Grazielli, Włoszki z pochodzenia, pełniącej fabularnie funkcję posłańca dobrej nowiny. Jej pojawienie się zwiastuje nieuchronność zmian. Mężczyźni przeżywają w filmie, jak się zdaje, bardziej prawdziwe rozterki. Ich dylematy nie sprowadzają się do konieczności wyboru między zachowaniem niesprawiedliwego status quo i niosącym zmiany postępem. W gruncie rzeczy to oni znajdują się w prawdziwej pułapce. Hans kocha Norę, ale jej zaangażowanie w ruch wyzwolenia kobiet kompromituje go w oczach kolegów, rozdarty jest więc między swoim uczuciem, męską dumą a społeczną presją. Mąż Theresy to postać najbardziej tragiczna, jego życie nie jest szczęśliwe, bo nie potrafi o nie walczyć, przeciwstawiając się woli ojca. W rezultacie traci i córkę, i żonę, i resztki godności. Patriarcha rodu to z kolei postać najbardziej demoniczna – apodyktyczny, stojący nad grobem starzec terroryzuje całą rodzinę, a jedyną przyjemnością, jakiej doświadcza, jest obcowanie z paniami prezentującymi swe wdzięki na łamach erotycznych czasopism, które trzyma pod poduszką. Nie jest w stanie pogodzić się ze swoim wiekiem, stanem zdrowia i zależnością od innych, więc niszczy tych, których kocha.

Boski porządek – tytuł jest dość oczywistą aluzją do ładu będącego wynikiem dominacji patriarchalnej kultury – to nie tylko film poruszający kwestię walki kobiet o prawa wyborcze czy dający asumpt do dyskusji nad jej przebiegiem i historią sufrażystek. Niewątpliwie, dzieło Volpe zachęca do rozmowy o feminizmie w ogóle, o różnych jego obliczach oraz ewolucji. Można także zastanowić się nad kwestią równouprawnienia w czasach, kiedy wiele przedstawicielek płci pięknej piastuje najwyższe stanowiska w państwowej administracji. Dziś kobiety już nie muszą domagać się podstawowych praw obywatelskich, ale czy są w miejscu pracy traktowane tak samo jak mężczyźni? Wreszcie film jest portretem czasów kontestacji, pokazuje wiele ważnych procesów, które się wtedy dokonały. Stanowi więc doskonały punkt wyjścia do analizy moralnych, obyczajowych i politycznych przemian epoki dzieci kwiatów. Ten kontekst wprowadza zwłaszcza otwierająca go sekwencja dokumentalna. To, co w nim najcenniejsze, a co większość recenzentów zignorowała, to rozgrywający się w tle wydarzeń społeczno-politycznych dramat rodzinny, rozpad więzi między ludźmi, którzy co wieczór siadają przy wspólnym stole.

[1] http://bombafilm.pl/o-nas/

[2] Glenn Kenny, The Devine Order, dostępne przez: https://www.rogerebert.com/reviews/the-divine-order-2017 [data dostępu; 03.03.2018] oraz Amir Abou-Jaoude, ‘The Divine Order’ a faint, unremarkable shadow of Ibsen’s ‘A Doll’s House’, „The Stanford Daily”, 29 November 2017, dostępne przez: https://www.stanforddaily.com/2017/11/29/copy-rwthe-divine-order-a-faint-unremarkable-shadow-of-ibsens-a-dolls-house/ [data dostępu: 03.03. 2018.

tytuł: Boski porządek
tytuł oryginalny: Die göttliche Ordnung
rodzaj/gatunek: komedia obyczajowa
reżyseria: Petra Biondina Volpe
scenariusz: Petra Biondina Volpe
zdjęcia: Judith Kaufmann
muzyka: Annette Focks
obsada: Marie Leuenberger, Maximilian Simonischek, Rachel Braunschweig, Sibylle Brunner
produkcja: Szwajcaria
rok prod.: 2017
dystrybutor w Polsce: Bomba Film Sp. z o.o.
czas trwania: 96 min
odbiorca: od szkoły ponadgimnazjalnej wzwyż

Wróć do wyszukiwania