Olek Krupa

Aktor

Olek Krupa – urodził się w 1955 roku w Rybniku. Ukończył I Liceum Ogólnokształcące im. Powstańców Śląskich w Rybniku. Tam stawiał pierwsze kroki aktorskie pod okiem profesor Wandy Różańskiej oraz w kole teatralnym Wojciecha Bronowskiego. Absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. Od 1976 roku związany z krakowskim Teatrem Stu. W 1981 roku razem z żoną i córką wyjechał na stałe do Stanów Zjednoczonych. W USA zagrał prawie 60 ról w filmach i serialach. Jest jednym z najbardziej rozpoznawanych polskich aktorów, pracował m. in. z takim reżyserami jak Woody Allen i bracia Coen. Zagrał w wielu filmach, głównie drugoplanowe role obcokrajowców. Rozpoczął od epizodu w głośnym obrazie „9 1/2 tygodnia” A. Lyne’a z 1986 r. Kolejne kreacje stworzył w filmach „Ścieżka strachu” 1990 r. braci Coen, „Włoska robota” 2003 r. „Tajne przez poufne” 2008r. (rola Kropotkina), „Co nas kręci, co nas podnieca” 2009 r. W. Allen. W „Salt” z 2010 u boku Angeliny Jolie zagrał rosyjskiego prezydenta Matwiejewa, a w „X-Men. Pierwsza klasa” z 2011 r. sowieckiego kapitana. Wystąpił też w obrazie „Więzy krwi” z 2013 r., ciekawym kryminale z C. Owenem i M. Kunis. Mimo iż mieszka w USA, można go oglądać na scenie Teatru Stu w Krakowie. W 2012 roku odwiedził Rybnik, uświetnił jubileusz szkoły, a także wystąpił na deskach Rybnickiego Centrum Kultury w spektaklach „Zemsta” i „Król Lear”. Został uhonorowany nagrodą prezydenta Rybnika za osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej, upowszechniania i ochrony kultury.

Krupa 02

Fragmenty wywiadu udzielonego w 2012 r. w trakcie wizyty w Rybniku

Większość pana ról w USA to kreacje, w których jest pan obcokrajowcem – Rosjaninem, Włochem, Norwegiem itd. Czy to wynika z tego, że nie pozbył się pan wschodnioeuropejskiego akcentu?

Tak. Za późno wyjechałem do Ameryki, by płynnie, w stu procentach nauczyć się ich akcentu. Nigdy specjalnie też się o to nie starałem. Nie czuję się zaszufladkowany z tego powodu, że reżyserzy widzą mnie w roli obcokrajowców.

Jest pan w Ameryce jednym z najbardziej rozpoznawalnych polskich aktorów. Jak wyglądały pana początki za Oceanem? Zaczynał pan od zera…

To prawda. Bardzo pomogło mi to, że przed moim wyjazdem na stałe do USA w 1981 roku, wcześniej byłem w Ameryce na czymś w rodzaju stypendium. Wiele też podróżowaliśmy po świecie w końcówce lat 70. z Teatrem Stu. Był to okres, w którym nasiąknięty ideałami, nie wyobrażałem sobie życia poza Polską… W 1981 roku jednak, na trzy tygodnie przed stanem wojennym, konsul amerykański zasugerował, abym razem z żoną i córką jak najszybciej wyjechał. Cóż, zakasałem wtedy rękawy i, aby przeżyć, w ciągu dnia malowałem ściany, a wieczorami grałem w teatrze. Doszło nawet do zabawnej sytuacji, że w jednym z teatrów grałem rolę Van Gogha i Gauguina – tak więc w ciągu dnia wcielałem się w rolę malarza – robotnika, a wieczorami artysty – malarza.bZ pewnością również w aklimatyzacji w nowym kraju pomógł mi fakt, że moja żona była Amerykanką.

Później, gdy już wyłącznie żyłem z gry na scenie, pomagał mi fakt, że w kontaktach nawet ze znanymi reżyserami, zachowywałem się nieco butnie, dumnie, mówiąc na przykład agentowi Allena, że przyjdę na casting jeśli będzie mi pasowało.

I podczas castingu miał pan odwagę skomentować zachowanie Woody’ego Allena…

Tak. Gdy odgrywałem zadaną mi kwestię, Allen zwinął kartkę papieru w rulon i obserwował mnie jak przez lunetę. Zapytałem go więc, czy jest kapitanem statku, na co on się speszył, powiedział, że dobrze zagrałem, ale później mnie nie zatrudnił. Jakiś czas potem dostałem zaproszenie na casting do filmu „Co nas kręci, co nas podnieca”.

Jakie ma pan inne wspomnienia ze współpracy z Allenem?

Utkwiło mi w pamięci to, że daje on aktorom dużą swobodę, wolną rękę w interpretacji. „Jak będzie coś nie tak, to ci powiem” – mówił.

Nie sposób też nie zapytać o współpracę z braćmi Coenami.

Nie ukrywam, że nasza współpraca na planie filmowym wzięła się stąd, że znamy się prywatnie. Jest między nami mocna nić porozumienia. Bardzo dobrze się rozumiemy i gra w ich filmie dla obu stron była fajnym przeżyciem.

Krupa 01

Notował Wacław Wrana, cały wywiad zamieszczony w „Gazecie Rybnickiej”
http://www.rybnik.com.pl/wywiady,rybnik-to-moja-oaza-spokoju,wyw4-1204.html

Zdjęcia: Wacław Troszka