33 sceny z życia

Ola Skrabel

I LO im. Powstańców Śl./ Młodzieżowy Dom Kultury w Rybniku

„Śmierć nie jest złem, a je­dynie pra­wem obo­wiązującym cały rodzaj ludzki”- zdecydowanie zgadzam się ze słowami Seneki Młodszego. Śmierć nie jest nam obca. Spotykamy ją na każdym kroku. Włączysz wiadomości – ktoś zginął. Słuchasz ogłoszeń w kościele – za parę dni pogrzeb kogoś znajomego. Jednak punktem kulminacyjnym w naszym życiu jest moment, w którym umiera ktoś, kogo kochamy. Ktoś, dzięki któremu żyjesz, w pełnym wymiarze tego słowa. Uczucie to przenika w twoje wnętrze. Już nie jesteś tą samą osobą. Czujesz się zagubiony. Robisz rzeczy, które wydają Ci się w tym momencie najodpowiedniejsze, choć nie są.  Jak przeżyć śmierć najbliższych?

Właśnie o tym opowiada film Małgorzaty Szumowskiej „33 sceny z życia”. Historia przedstawia życie trzydziestokilkuletniej artystki Julii Szczęsnej (dubbingowana przez Dominikę Ostałowską Julia Jentsch). Jej matka (Małgorzata Hajewska-Krzysztofik) jest pisarką, ojciec- reżyserem (Andrzej Hudziak). Julia jest żoną słynnego kompozytora Piotra Malkiewicza (Maciej Stuhr). Żyje w dobrych stosunkach ze swoim przyjacielem i współpracownikiem Adrianem ( Peter Gantzler). Główna bohaterka Julia jest ulubienicą swoich rodziców. Kocha ich za wszystko, co dla niej zrobili. Są perfekcyjną, artystyczną rodziną. Życie Julii układa się świetnie, dopóki nie dowiaduje się o śmiertelnej chorobie matki a€“ wtedy wszystko się zmienia.

Historia opowiedziana jest przez Szumowską z osobistej perspektywy. Zrealizowała film po śmierci swoich rodziców, jej matką była znana pisarka Dorota Terakowska, ojcem dziennikarz Maciej Szumowski. Powstał, moim zdaniem, bardzo poruszający obraz. Owszem sposób przedstawiania śmierci najbliższych odbiega całkowicie od idei i wartości, które uważam za najważniejsze w życiu, lecz pokazuje to, co liczy się najbardziej – prawdę. Żyjemy wśród ideałów, a śmierć wydaje nam się zarazem czymś pięknym- przejściem do drugiego świata i okrutnym – odejściem z tego świata. Gdy już oglądamy filmy o umieraniu, to chcemy, by ten czas, pożegnanie były ukazane w najpiękniejszy i najmniej brutalny sposób. Do tego przyzwyczaiło nas kino- te wzruszające obrazy pojednania ze zmarłym, z rodziną, ze swoim życiem. Jest płacz, desperacja, zagubienie. Wszystko dzieje się „po bożemu”. Szumowska pokazała w kolejnych obrazach własne przeżycia używając przy tym znakomitych metafor. Fakt, była bezwzględnie szczera i bezczelna w tym, co zrobiła. Świat przedstawiony w filmie jest w pełni obdarty z sentymentalizmu. Pokazuje on brutalność dnia codziennego. Fizyczną, niepiękną stronę śmierci.

Absurd i groza śmierci rodziców głównej bohaterki wywołuje lawinę reakcji. Wszystko jest zhiperbolizowane. Jest żal, jest smutek, jest przyzwoitość, która w pewnym momencie się kończy. Bohaterzy, Julia, jej siostra i ojciec, zaczynają zmierzać w przeciwnych kierunkach.  Można by powiedzieć, że ich zachowanie jest w pewien sposób „niepoprawne”. Próbują odnaleźć się w tej rzeczywistości. Na próżno. W filmie pojawia się wiele scen kontrowersyjnych np. były ksiądz, narzeczony siostry Julii, namaszczający zmarłą przed odejściem. Jest to kolejny aspekt odejścia od tego idealizmu.

Traumę trzeba odreagować. Szumowska znalazła na to idealne rozwiązanie. Zilustrowała to nie tylko odważnie, ale i momentami humorystycznie m.in. sceną z przewracającą się co chwila bożonarodzeniową choinką bądź naśmiewaniem z wystającego nosa zniszczonej chorobą, wychudzonej matki. Wszystko przeplata się ze złością i bezradnością – pojawiają się kolejne problemy, awantury o drobiazgi. Rodzina nie odmawia sobie dowcipów, alkoholu czy seksu.

Szumowska pokazuje dramatyczne zmiany w relacjach osób zdrowych z cierpiącymi bliskimi.  Julia nie widzi już tej siły, walki i wyrazistości. Styka się z bólem i cierpieniem, któremu nie może zaradzić. Przez trwającą kilka miesięcy agonię, matka dla Julii odeszła już na długo przed swoją rzeczywistą śmiercią. Jest to wstrząsający czas, w którym dzieje się to, co dziać się nie powinno. Bohaterka gubi się. Jednak gdy nadchodzi ten moment, Julia nachyla się nad matką i mówi słowa sprzeczne z zachowaniem. Nie umie się pogodzić, że choroba pokonała umysł inteligentnej, błyskotliwej kobiety nad długo przez odejściem. Po śmierci, pogrzebie wszystko wraca do „normalności”, a jednocześnie nic już nie jest takie jak kiedyś.

Życie pogrążonej w żałobie szybko rusza naprzód. Trudno je dogonić… Początkowo Julia pozostaje w miejscu – upór zwycięża. Kryje się przed światem. Po zastoju pragnie odbić się od dna i wyrusza na poszukiwanie inspiracji, by z czegoś czerpać siłę. Niestety, wszystko kończy się nieoczekiwaną porażką. Potrzeba odreagowania cierpienia zrównuje się z potrzebą intensywnego  przeżywania. Musi dorosnąć.

Film jest nieco mroczny. Światło i cienie sprawiają, że jeszcze bardziej zagłębiamy się w świat przedstawiony w filmie. To zasługa pracy operatora Macieja Englerta. Obraz rewelacyjnie oddaje relacje panujące między bohaterami. Domyślamy się co myślą, co czują. Reakcje i działania głównej bohaterki napędzają cały film – kamera skupia się cały czas na jej osobie. Każdy szczegół jest tutaj ważny, dlatego są stosowane i plany ogólne jak i wiele zbliżeń.

Film „33 sceny z życia” nie jest dla każdego. Bywa trudny w odbiorze i kontrowersyjny. Trzeba być  odpowiednio nastawionym. Ani nie za, ani nie przeciw. Film ten zostawia ślady. Filmy Szumowskiej mają to do siebie, że nie jest łatwo o nich zapomnieć, również ten.

tytuł: „33 sceny z życia”
reżyseria: Małgorzata Szumowska
produkcja: Polska, Niemcy
rok prod.: 2008

 

 

Wróć do wpisów